Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka

22.08.2006
wtorek

Nie chcemy atomu

22 sierpnia 2006, wtorek,

Polacy nie chcą elektrowni atomowych, wynika z ogłoszonych wczoraj przez „Rzeczpospolitą” badań opinii publicznej (GFK Polonia dla „Rzeczpospolitej”). Przeciwko jest 57 proc. obywateli, 82 proc. z nich za powód niechęci podaje obawy o bezpieczeństwo. Pod tym względem nie jesteśmy wyjątkiem, niechęć do energii atomowej jest w Europie regułą. Z tego też względu od 10 lat nie wybudowano nowych reaktorów, jeden nowy projekt jest realizowany w Finlandii.

Eksperci tymczasem przekonują, że elektrownie atomowe to jedyny sposób na uniknięcie kryzysu energetycznego i ekologicznego w nieodległej przyszłości, gdy zaczną kończyć się paliwa kopalne, a skutki ekologiczne ich spalania będą nie do zniesienia. Problem w tym, że jak pokazuje „The Economist” w wydaniu z 12-18 sierpnia b.r., elektrownie atomowe potrzebują nie tylko uranu, ale także wody do chłodzenia reaktorów. W tym roku, na skutek upałów wody nie dość, że zaczęło brakować, to jeszcze miała wyższą niż zazwyczaj temperaturę. W efekcie efektywność chłodzenia zmalała, trzeba więc było w wielu elektrowniach zmniejszyć moc.

Elektrownie atomowe to także poważne wyzwanie pod względem politycznym. Cykl inwestycyjny trwa kilkanaćcie lat, czyli kilka kadencji parlamentarnych. Ponadto inwestycje te są tak ogromne, że najczęściej wymagają zaangażowania państwa. Jak w demokracji zapewnić wieloletnie poparcie polityczne dla projektu wywołującego tak duże społeczne kontrowersje? Warto o to zapytać Finów, którzy specjalizują się w racjonalnej debacie i sztuce budowania konsensusu. Czy jednak taki konsensus możliwy jest w Polsce? Jak pamiętamy, premier Kaczyński w swoim expose zapowiedział konieczność rozwoju energetyki jądrowej w Polsce. Jak chce osiągnąć ten cel? Albo zakłada, że będzie rządził przez kilkanaście lat, albo przewiduje otwarcie swojej polityki na bardziej koncyliacyjną. Co jednak zrobić z tak bliskim sercu premiera społeczeństwem, któremu elektrowni atomowej nie zdołała wcisnąć nawet komuna.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 11

Dodaj komentarz »
  1. Myślę,że społeczeństwo wykazuje wiele zdrowego rozsądku w swym sceptycznym i nieufnym podejściu do budowy elektrowni atomowych. Wczoraj zwrócił Pan uwagę na stan dróg,w tym nowowybudowanej autostrady A2.Trudno zakładać,że elektrownia atomowa byłaby budowana mniej niechlujnie.W warunkach polskich nie wyobrażam sobie zachowania jakichkolwiek reżimów technologicznych przy tej inwestycji.Ludność,która wymusiła zamknięcie budowy elektrowni w Żarnowcu doskonale wiedziała,że inwestycja nie będzie spełniać wymogów bezpieczeństwa ponieważ wcześniej masowo rozkradano materiały budowlane.Bóg raczy wiedzieć ile domów ludzie postawili na cemencie z atomówki.Między bajki można włożyć ideę polskiej energetyki atomowej-nie ten kraj,nie ta kultura,nie ta cywilizacja.Może najpierw kawałek dobrej,zwykłej drogi,która wytrzyma przez kilka lat letnie upały i zimowe mrozy?

  2. Oprócz wysokich kosztów budowy elektrowni, wody niezbędnej do jej chłodzenia, należy wziąć pod uwagę:
    – koszty zakupienia technologii przetwarzania uranu
    – koszty finansowe utylizacji /przechowywania/ odpadów
    – koszty środowiskowe utylizacji /przechowywania/ odpadów

  3. Niechęć i obawy wielu ludzi w Europie odnośnie energetyki atomowej można wykorzystać. Polska już dawno powinna się promować jako kraj antyatomowy i przyjazny dla środowiska. Korzyści marketingowe i wpływy z turystyki mogą być dużo większe niż korzyści z posiadania elektrowni atomowej.

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Ciekawe, czy wie Pan już o inicjatywie: http://www.wearetheweb.org/ ? Mi się marzy, żeby i u nas obywatelski opór przeciwko korporacyjno/politycznej hegemonii wyrażał się z podobną lekkością, nawet jeśli sprawa nie jest błaha.

  6. Energetyka jadrowa… Koszty, koszty, koszty… – w tym rowniez koszt skladowania odpadow.

    Bezpieczenstwo… bezpieczenstwo… bezpieczenstwo… – w tym rowniez bezpieczenstwo skladowania odpadow.

    O ile czas trwania inwestycji w tej dziedzinie mierzy sie jedna dziesiatka lat, czas amortyzacji kilkoma dziesiatkami lat, o tyle problemy zwiazane z odpadami trwaja dziesiatki tysiecy lat. O tym tez trzeba pamietac. Co robic z odpadami w Polsce ?

    Istnieje tyle sposobow produkowania energii, panie Edwinie. Mam nadzieje, ze energia atomowa bedzie ostatnim z tych sposobow. Dla przykladu: jesli moga Niemcy i Dunczycy, to co nam szkodzi budowac nowoczesne wiatraki ? Podobne warunki klimatyczne, wiec projekt jak najbardziej rozsadny i ekologicznie latwiejszy do akceptacji. A jesli dodac do tego inwestycje w oszczedzanie energii to szybko moze sie okazac, ze energetyka atomowa w ogole nie bedzie potrzebna, przynajmniej do momentu, kiedy nie stanie sie ona bardziej oplacalna ekonomicznie, czystsza i rzeczywiscie niezbedna.

    Pozdrawiam,

    Jacobsky

  7. 3 grosze:
    1. W 1 numerze BBN http://www.bbn.gov.pl/dok/kwartalnik01/bezp_energetyczne_polski.pdf właściwie ani słowa o tym, że mamy potwornie energochłonną gospodarkę i że trzeba zacząć oszczędzać/modernizować, a nie tylko myśleć ‚skąd wziąć’. Wydajność polskich elektrowni węglowych na tle (też węglowych!) niemieckich, albo amerykańskich wypada cieniutko.

    2. Koszty. Mam nieodparte wrażenie, że gdyby zainwestować te potworne pieniądze potrzebne na elektrownię atomową w źródła odnawialne, albo w tradycyjne węglowe – to by wystarczyło…
    Oczywiście, nie wspominając o prawdziwych kosztach, tj. w przypadku węgla – zanieczyszczenia powietrza (astmy, mniejsze plony, etc) czy składowania odpadów radioaktywnych.

    3. Ochrona środowiska. Tu przerażająco mało się w Polsce dzieje – poza tym, co ‚narzuci’ Bruksela (i może tym, co zdziała EkoFundusz)… Elektrownia atomowa jawi się w tym kontekście jako kolejny temat zastępczy, jak – nie szukając daleko – kary śmierci dla pedofili w dywagowaniu o poprawie bezpieczeństwa obywateli.

  8. Do wypowiedzi Pana Wojtka z Przytoka nic dodac nic ujac. Wydaje mi sie, chociaz medykiem nie jestem, ze w omawianym przypadku pomysly z budowaniem autostrad i elektrowni atomowych to jest kolejny objaw kliniczny.

  9. Przychylam się do głosów przedmówców. Może nie tyle „nie chcemy atomu”, co „nie chcemy takiego atomu w ten sposób”. Jako fan fantastyki jestem jak najbardziej za postępem (a elektrownie atomowe to postęp w stosunku do rdzenia energetycznego epoki industrializmu), ale za dużo się naoglądałem i naczytałem o mutantach, wybuchach i innych „atomowych” monstrach czających się na beztroskich homo sapiens wyczyniających z reaktorami i koło nich rzeczy przeróżne…

  10. Słodki Jezu, tyle frazesów, tyle stereotypów i tak mało rzetelnej wiedzy…
    Tak, energetyka jądrowa jest droga. Inwestycja, utylizacja odpadów, KOSZTY „SCHłADZANIA” PO ZAMKNIęCIU (okres użtykowania bloku oceniany jest różnie, na 30 do 60 lat, ale potem trzeba go zamknąć i chłodzić). tak, to droga energia.
    Ale w zasadzie nie ma innego wyjścia. Szczególnie w Polsce – jak sie poszuka okazuje się że suma możliwej do uzyskania ze źródeł tzw odnawialnych jest znikoma. Takie mamy warunki klimatyczne. Takie mamy szybkości wiatru. Do tego np wiatraki nad morzem zabijają ptaki morskie. Masowo. W każdym razie, na odnawialne źródła energii nie mamy co liczyć.
    A elektrownie atomowe sa znacznie bardziej „czyste” niż oparte na prcesach spalania. Oraz uniezalezniają nas w pewnym stopniu od improtu paliw kopalnych (w penym stopniu – uran też trzeba skądś sprowadzić i to wcale niemało).
    Jedyny naprawdę jasny punkt to sprawa utylizacji odpadów – niemiecki naukowiec opublikował ostatnio wyniki swoich badań, mających na celu skrócenie i to dramatyczne okresu rozpadu pierwiastków promieniotwórczych. Np ze stu lat do roku.
    Acha, jeszcze jedno. We Francji, kraju w którym najwięcej energii uzyskuje się z elektrowni jądrowych, masowo używa się urządzeń elektrycznych. Jest to szczególnie widoczne na niebie – brak dymów z kominów domów – proszę sobie wyobrazić jak to wygląda szczególnie w miejscowościach żyjących z turystyki.
    Podsumowujac – proszę Państwa, nie wyjeżdżajcie z antyatomową propagandą, bo to co powyżej pisaliście to propaganda, nie poparta wiedzą. Owszem, należy i to pilnie budować w Polsce nie elektrownię, a elektrownie atomowe. I nieprawdą jest że polscy budowlani nie potrafią budowac solidnie. Wszystko zalezy tylko i wyłącznie od nadzoru bidowlanego, a ten moze być i powinien byc poddany społecznemu nadzorowi – i mysle że wiellu ludzi chętnie by się tym ochotniczo zajęło. MUSIMy mieć energię z atomu, dla Polski nie ma inengo wyjścia.

    PS Vesperze, gdzieś koło weekendu spotkam się z Magdą Kozak. Coś przekazać? 🙂

  11. Może elektrownie sprzedać jako sposób na danie psztyczka w nos
    tym ze Wschodu i Zachodu? ”
    Będziemy niezależni, będziemy silni, będziemy niezłomni”

    – ładnie pasuje do retoryki obozu władzy

  12. Jestem za energetyką jądrową.
    1. Skażenie promieniotwórcze jest niższe od tego które wywołuje elektrownia węglowa. Skąd to skażenie? Węgiel kamienny to minerał, czyli mieszanina pierwiastków oraz związków chemicznych. Węgiel to od 85-98% (antracyt), a reszta to prawdziwa loteria. Spalenia węgla oznacza, że związki te trafiają do atmosfery, lub na hałdy. Dla przypomnienia dodam, iż w Polsce wycofano ze sprzedaży pustaki żużlowe, właśnie z powodu szkodliwego wpływu na zdrowie.
    2. Argument o wielkich nakładach na instalacje wzbogacania uranu jest chybiony. Paliwo można kupić na rynku. Co do skali zakupów paliwa. Z tego co pamiętam, elektrownia o mocy 1000MW zużywa około 40-60 ton paliwa, w przeciągu kilku lat. To w najgorszym razie kilkadziesiąt metrów sześciennych odpadów. Ile takich odpadów generuje elektrownia węglowa (1000 MW)? Dla ułatwienia dodam, że zużywa rocznie 2-3 mln ton węgla kamiennego. Przyjmując, że pierwiastki promieniotwórcze to 0,01% masy skały, to 0,0001*2000000000kg=200kg wywalone w atmosferę lub na hałdę. I tak co roku.
    3. Obecnie produkowane wojskowe reaktory jądrowe nie mają opcji wymiany paliwa. Tj. po 40 latach eksploatacji usuwa się cały reaktor.

Dodaj komentarz

Pola oznaczone gwiazdką * są wymagane.

*

 
css.php