Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka

3.09.2006
niedziela

Duisburg

3 września 2006, niedziela,

Już się tłumaczę z kilkudniowej blogowej nieobecności. Tym razem wybrałem się do Duisburga w Zagłębiu Ruhry na konferencję poświęconą kwestiom pracy w epoce poprzemysłowej (European University of Work). Miejsce do takich rozważań doskonałe, bo Duisburg to centrum współczesnej niemieckiej biedy, spowodowanej upadkiem przemysłu ciężkiego, który stanowił o dawnej świetności tego regionu.

Półmilionowe miasto sprawia przygnębiające wrażenie, już na początku na dworcu kolejowym powitały mnie cieknące dachy (padał deszcz), dalej wrażenie były podobne, jak podczas przemarszu przez warszawski Centralny. Dworce kolejowe jak magnes przyciągają ludzi wyrzuconych przez zmiany na boczny tor. Na dworcu, a dalej na głównym deptaku grupy mężczyzn słaniających się na nogach, wykrzykujących, pijących dostępne im trunki.

Sama konferencja odbywała się w miejscowym uniwersytecie, na obrzeżach miasta. Rozmawialiśmy o wielu problemach, teraz wspomnę tylko o jednym, który zasygnalizował amerykański ekonomista, Christian Weller z Center for American Progress. Otóż amerykańska gospodarka rozwija się nienajgorzej, rośnie wydajność pracy, ale po raz pierwszy w historii USA pojawiła się sytuacja, że nie rosną płace. W istocie poziom wynagrodzeń po uwzględnieniu inflacji jest na poziomie lat 70. Tymczasem firmy odnotowują krociowe zyski, z którymi nie wiedzą co robić – w każdym razie nie inwestują ich w rozwój, bo poziom inwestycji w USA systematycznie spada.

Amerykańską gospodarkę napędza konsumpcja, która jednak, przy stagnacji wynagrodzeń, napędzana jest przez kredyty, jakie zaciągają ludzie (zadłużenie Amerykanów rośnie). Wybitni ekonomiści (np. Paul Krugman w sobotnim New York Times) zwracają uwagę, że wynagrodzenia muszą wzrosnąć. Gospodarkę nie tylko na to stać, ale jest to wręcz ekonomiczną koniecznością. Jak tego dokonać? Weller przekonuje, że na scenę wrócić muszą związki zawodowe, których siła została rozbita podczas rządów Ronalda Reagana. Tylko silna, zorganizowana reprezentacja pracowników jest w stanie zmusić pracodawców do podniesienia płac.

W Polsce, póki co czynnikiem wymuszającym wzrost wynagrodzeń będzie emigracja zarobkowa.

A bloga nie pisałem, bo na niemieckim uniwersytecie podczas wakacji nie sposób było znaleźć informatyka, który nadałby adres IP mojemu komputerowi, więc przeszedłem w tryb offline.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 7

Dodaj komentarz »
  1. Jeszcze raz sprawdza sie to, co ktos zauwazyl przy okazji recesji poczatku lat 90-tych, a potwierdzila miedzy innymi afera firmy „Olympia and York” braci Reichmanow (bakructwo molocha rynku nieruchomosciowego zagrazajaca stabilnosci systemu bankowego wielu krajow):
    nastepuje prywatyzacja zyskow oraz uspolecznienie strat.

    Ekonomia funkcjonuje dobrze – lapki ku sobie.
    Te same firmy, gdy wpadna w klopotu wyciagna lape po fundusze publiczne, zeby je ratowac, bo…. Im wieksza firma, tym wiekszy krzyk o publiczna pomoc.

    Dyktatura akcjonariatujest tak samo toksyczna jak dyktatura proletariatu.

    Ktos juz chyba przestrzegal przed rzadami malych i wielkich ciulaczy, co ?
    Pozdrawiam,

    Jacobsky

    PS. Czy naprawde opisuje Pan Duisburg czy Duszanbe ?

  2. W mojej firmie przydało by się odrobinę dyktatury akcjonariatu. Na razie zarząd żyje sobie jak pączki w maśle, ręka w rękę ze związkami, wydajność pracy jest fatalna, podobnie jak wyniki finansowe firmy. Tymczasem coraz więcej ludzi ucieka do Anglii.
    Jedynym sposobem by ich zatrzymać jest podwyższenie płac. Jedynym sposobem by podwyższyć płace jest zwiększyć wydajnosc pracy. Jedynym sposobem by podwyższyć wydajnosc pracy jest podwyżka płac. Koło się zamyka.
    Zamyka się dlatego, że zarząd nie ma motywacji do sprawnego zarządzania firmą. Nie ma motywacji, ponieważ firma cierpi na „syndrom braku właściciela”.
    Po dokładnym i wszechstronnym przeanalizowaniu sytuacji dochodzi się do nieubłaganego i jedynego wniosku: moja firma potrzebuje dykatury akcjonariatu.

  3. Dodatkowo, Polska przyciąga zagranicznych producentów niskimi płacami. Teraz płace trzeba będzie podwyższyć. I co wtedy? Kataśtlofa.

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Niestety, ale podwyżka płac nie jest jedynym rozwiązaniem, jakie przychodzi do głowy menadżerom zatroskanym odpływem wykwalifikowanych pracowników – zawsze można sprowadzić kogoś z uboższej zagranicy.

  6. Mój wujek pracuje w Austrii od 17 lat. Dostaje na rękę 6 euro za godzinę. Od wstąpienia do UE pojawili się tam młodzi Polacy chcący pracować za 4-5 euro. Wujek marzy zeby kiedyś zarabiać 7-8 euro, zrozumiałe ma rodzinę na utrzymaniu. Miał w pracy 2 młodych, przepracowali dwa mięsiące, byli gnojeni przez starszych. Trzymali się twardo aż w koncu podrzucono im swinie. Stracili prace bo psuli zarobek.

    Kumpel pracuje w Dublinie. Ma 7 euro za godzine, zaharowuje sie aby udowodnic swoja wartość dla tej kasy. Jego szef może wziąć dwóch Ukraińców w tej samej cenie.

    Na wakacjach byłem w Szwecji, której rynek pracy otworzył się od maja tego roku. Nikt mnie jednak nie chciał zatrudnic legalnie z powodu obciążeń podatkowych. Taki bogaty kraj. Zarobiłem na podróż w obie strony i życie. Co zwiedziłem to moje. W październiku biore dziekanke i jade do UK…

    W telewizji mówią, ze nie ma rąk do pracy a tylko 5% nowej emigracji chce wrócić. Demografowie nie śpią po nocach.

    Pod koniec wakacji widziałem się ze znajomymi, którzy wrócili z pracy za granicą. Wszyscy się cieszyli, ze są znów w Polsce. Za miesiąc, rok znowu jadą.

    Wyedukowany Roman inaugurował dziś rok szkolny. Mówił do młodzierzy, że nie liczy się tylko ilość zer na czeku. Tylko czyj Ty chleb jesz Romanie?

  7. DM
    Co do tych pracowników z tańszych krajów – masz rację, to się juz dzieje i będzie się działo w coraz większej skali. Do tego przenoszenie produkcji za granicę – Ukraina, Mołdowa, wreszcie Chiny, Wietnam.
    Brak u nas specjalistów – to na razie. Jest tragedia ze spawaczami, operatorami CNC, laminaterami, malarzami. Gadałem o tym ostatnio z kumplem z Ukrainy, u nich też się robio krucho.
    Import pracowników to łatanie dziury, a nie ma pomysłu co dalej. Co dalej z polską gospodarką? PiS jest zajęty igrzyskami politycznymi, znajdowaniem i trzebieniem prawdziwych i wyimaginowanych wrogów, wychodząc pewnie z założenia, że rząd się sam wyżywi, bo przecież rządzącym w żadnym systemie nie jest źle. A gospodarka? Biednymi i zdesperowanymi lepiej się rządzi w stylu takim jaki uprawia PiS.
    I tak będzie. Wszystko na to wskazuje

  8. Teoretycznie – jako powiedzmy hmm? socjolog mam pogląd na to jak powinno wyglądać życie społeczne człowieka. Jestem tu bo czuję, że ludzie piszący w tym blogu myślą podobnie.

    Praktycznie – spostrzegam, że owa głęboka pogarda dla człowieka, o której pisze Jacobsky ma się całkiem dobrze pomimo, ze systemy i światopoglądy się zmieniają. Pogarda dla innych, kimkolwiek są.

    Giertych, Lepper, złe stosunki polsko ? niemieckie, gazociąg przez Bałtyk, wciąż nowi współpracujący z SB? Mnie nasi wicepremierzy bynajmniej nie śmieszą? Internet pełen jest dowcipów o polskich politykach i Polakach co pracują i kradną za granicą. Otwieram gazety, oglądam i słucham informacji z niepokojem i głębokim smutkiem. Co gorsza nie czuje się również reprezentowana przez opozycję? Ani Roman nie budzi mojego zaufania, ani Ci którzy przeciw niemu protestują. Reklama PO przed wyborami samorządowymi wprowadziła mnie w osłupienie. Państwo piszą, że będzie jesień gorąca a mnie się zdaje, że będzie smutna, nieludzka, brudna i beznadziejna?

    Nie łatwo być Polakiem, nie tylko ze względu na wyniki polskiej reprezentacji piłki nożnej?

    Joanna Jesienna

Dodaj komentarz

Pola oznaczone gwiazdką * są wymagane.

*

 
css.php