Uri Geller, sztukmistrz z Izraela

Uri Geller, izraelski sztukmistrz, zasłynął pod koniec lat sześćdziesiątych sztuczkami iluszjonistycznymi, które sprzedawał ze śmiertelną powagą. Przekonywał, że potrafi siłą woli wyginać łyżeczki, naprawiać zegarki i odgadywać myśli. Jak twierdzi, punktem zwrotnym w jego karierze był dzień, kiedy podczas przyjęcża u premier Goldy Meir odgadł, co napisała na kartce. Następnego dnia Meir zapytana  w radio, jaka będzie przyszłość pokoju na Bliskim Wschodzie, odesłała dziennikarzy do Gellera. Geller miał być tajną bronią CIA przeciwko SOwietom, również angażującym media o paranormalnych zdolnościach.
Sztuczki Gellera były już wielokrotnie demaskowane, sam sztukmistrz, zgodnie z logiką spisku nie daje się zbić z tropu i przekonuje, że to zakompleksieni uczeni nie dają mu żyć. Z czasem Geller przestał być gwiazdą światowego formatu, musiał ustąpić przed takimi dziećcmi mediów, jak David Copperfield. W Izraelu ciągle jednak pamięta się o narodowym bohaterze – właśnie uświetnił międzynarodową konferencję w Tel Aviwie poświęcono kwestiom współpracy gospodarczej. Nigdy wcześniej nie miałem okazji oglądać Gellera, ani w telwwizji, ani tym bardziej na żywo. Na pewno jest świetnym oratorem, ale jego triki z dzisiejszej perspektywy są już żałosne, na poziomie lokalnego iluzjonisty bawiącego się kartami.
Oto Mistrz pokazuje zdolności telepatyczne. Wybrana przypadkowo z sali ofiara, gdzie siedzi jakieś tysiąc osób ma zapisać na kartce kolor, a publiczność ma go zapamiętać. Potem karta zostaje zasłonięta, a publiczność ma przekazać telepatycznie zapisaną barwę. Geller oczywiście odgaduje. Problem tylko w tym, jak wyjaśnić fakt, że ta przypadkowa osoba to szefowa firmy PR obsługującej konferencję?
Całość okraszona tanią filozofią i odwoływaniem się do Alberta Einsteina. Smieszne i żałosne zarazem, ale najbardziej zdumiewa fakt, że wiele osób ciągle przekonanych jest w paranormalne zdolności Gellera. I to jest chyba największą tajemnicą.