Alek Tarkowski w „Kulturze 2.0” komentuje opisany w „Gazecie Wyborczej” przypadek Jacka Powałki:
Na blogu urbanisty Krzysztofa Nawrotka znalazłem link do artykułu z Wyborczej opisującego piracki park założony na warszawskich kabatach przez Jacka Powałkę, 31-letniego menedżera, który postanowił „oswoić swoje miejsce zamieszkania”. Jacek Powałka robi rzeczy niesamowite – kupuje drzewa za 3,5 tysięcy złotych, lub rozlepia następujące ogłoszenia:
„Wspólnie możemy zmienić wygląd tego obskurnego kawałka wydeptanej łąki. Zapomniana przez gminę jest przecież głównym widokiem z okna dla wielu z nas mieszkających w tej okolicy – Proszę, zasponsoruj kolejne drzewo, zanim wyrośnie tu stacja benzynowa albo kolejny apartamentowiec”
Od razu przypomniała mi się inicjatywa z San Francisco, zwana Friends of the Urban Forest, wspierana przez lokalne władze. Wykorzystuje ona internet i ducha Web 2.0 do tego, by upowszechnić wiedzę i świadomość stanu miejskich drzew. Korzystając z witryny FUF można nie tylko śledzić zmiany w stanie miejskiego zadrzewienia, ale także informować o zagrożeniach, opiekować się wybranymi okazami, etc. Proste, a skuteczne: potraktować obywatela jako źródło informacji o problemach, a nie jako nieustanne źródło problemów.
27 czerwca o godz. 9:25 16898
Brawa dla Jacka Powałki. To właśnie pozytywne działanie jest najlepszą formą kształtowania rzeczywistości (w przeciwieństwie do roszczeniowych protestów – wszak Jacek Powałka mógłby się ograniczyć do wywieszenia prześcieradła z niechlujnie wysmarowanym hasłem „Żądamy zasadzenia drzew! Precz ze stacją benzynową!”).
27 czerwca o godz. 9:36 16899
„traktować obywatela jako źródło informacji o problemach, a nie jako nieustanne źródło problemów” – niemożliwe! To tak też można? 😮 A z kim będziemy walczyć? – zakrzykną? a sami sobie zgadnijcie, kto by tak zakrzyknął.
28 czerwca o godz. 7:36 16995
Jednak zalążki obywatelskiego społeczeństwa oraz ciekawej inicjatywy gdzieś jeszcze tkwią w nas. To się chwali.