Na początek najbardziej banalne stwierdzenie z możliwych – to historyczny dzień, nie tylko dla Stanów Zjednoczonych ale także dla demokracji. To, jak widać system zdolny do samoodnowy – w czterdzieści lat po zamachu na Martina Luthera Kinga i twardej walce o faktyczną likwidację segregacji rasowej czarnoskóry Amerykanin został przywódcą ciągle najważniejszego państwa na świecie. Dalej nie chcę jednak powtarzać komentarzy, które już się pojawiły lub pojawią. Odwołam się natomiast do felietonu, jaki na początku roku opublikowałem w magazynie „i-biz”, zwracając uwagę na innowacyjny charakter kampanii Obamy (Doskonałą analizę fenomenu kampanii Obamy publikuje „MIT’s Technology Review we wrześniowo/październikowym numerze). Poniżej obszerny fragment z „i-biza”:
Amerykańskie wybory to wielki show, który oszałamia intensywnością, agresją i wielkością budżetów na polityczny marketing. Krytycy Stanów Zjednoczonych widzą w tym spektaklu znak zepsucia amerykańskiej demokracji oliwionej olbrzymimi, w domyśle, oligarchicznymi pieniędzmi. To jednak ten system dał sympatykom partii demokratycznej szansę na historyczny wybór, czy chcą mieć jako swego kandydata kobietę, czy też Afroamerykanina. Decyzja zapadła nie za zamkniętymi drzwiami partyjnego konwentyklu, tylko w otwartych zmaganiach o każdy głos.
Jak wygrać w takiej sytuacji nie dysponując wszystkimi atutami, które miała do dyspozycji Hillary Clinton? Należy wystrzegać się rutyny, czyli postawić na innowacyjność. Żeby przebrnąć przez kampanię w USA potrzebne są wielkie pieniądze, a tradycyjnym ich źródłem były korporacje i ludzie o grubych portfelach. Jeszcze jednak przed poprzednimi wyborami w 2004 r. zmieniło się prawo, ograniczając możliwość ?szarego? finansowania. Pojedyncza prywatna dotacja nie może przekraczać 2300 dolarów. Clinton była przekonana, że nowe prawo finansowania kampanii skutecznie zmarginalizuje Obamę, który nie mógł, tak jak ona i jej mąż, odwołać się do gęstych sieci politycznych i biznesowych przyjaciół.
Obama potraktował jednak przeszkodę jak zaletą i postanowił zmobilizować nowe sieci wsparcia, odwołując się do modeli biznesowych z Krzemowej Doliny. Sztabowcy senatora z Illinois zamiast trwonić czas na obiadach z członkami establishmentu szybko budowali sieci relacji w wirtualnej przestrzeni. MySpace, Facebook, My.BarackObama.com stały się miejscami integrującymi sympatyków Obamy. Sieci wymiany informacji szybko stały się sieciami pozyskiwania pieniędzy, także jednak zgodnie z modelami skopiowanymi z Krzemowej Doliny i e-biznesu. A te, dzięki swej automatyzacji równie łatwo obsługują zarówno maksymalne wpłaty po 2300 dolarów, jak i mikroskładki. Używając języka Chrisa Andersona z ?Wired?, Obama dotarł do ?długiego ogona? amerykańskiego elektoratu: 94 proc. pieniędzy jakie pozyskał pochodziło z datków o wysokości 200 dolarów i mniej. W liczbach absolutnych te skromne składki przełożyły się na 55 mln dolarów zebranych tylko w lutym b.r., co okazało się rekordem wszechczasów.
Skuteczność z jaką Obama zbiera pieniądze zaskoczyła cały establishment ? nie dość że kasa leje się strumieniami, to jeszcze niemal bez fizycznego zaangażowania głównego aktora, wszystko bowiem dzieje się w Sieci, zgodnie z logiką Web 2.0, która zaangażowała w sprawie wyboru Obamy blisko 1,3 mln darczyńców i 750 tys. aktywnych woluntariuszy zorganizowanych w 8 tys. grup i sieci. Ta mobilizacja to jednak znacznie więcej, niż tylko wydanie high-tech innowacyjnej maszyny biznesowa do finansowania kampanii politycznej. Wraz ze składkami finansowymi, nawet najmniejszymi pojawia się poczucie upodmiotowienia. Zwolennicy Obamy w internecie nie tylko zbierają pieniądze, ale także przedstawiają i dyskutują polityczne postulaty. Głównym miejscem tej debaty stał wirtualny think-tank www.ohboyobama.com.
Paradoksalnie najbardziej zdumiewa jednak nie skuteczność Obamy ale zadufanie Clinton i jej strategów. Szef jej sztabu, Mark Penn (prezes wielkiej agencji PR Burson-Marsteller) zdążył nawet w trakcie kampanii wydać świetną książkę ?Microtrends?. Niestety, zajęty pisaniem nie zauważył megatrendu, jaki ujawnił się już w 2004 r. To przecież wtedy Howard Dean zebrał 27 mln dolarów za pośrednictwem internetu i serwisu Meetup.com. Jeśli sukces Obamy zapowiada nadejście epoki ?polityki długiego ogona?, to dobry znak dla demokracji. Przynajmniej amerykańskiej.
5 listopada o godz. 19:12 49928
sądząc po reakcji McCaina po wygranej Obamy, myślę że McCain był by lepszym prezydentem niż Obama.
Wielka szkoda, że tak to się skończyło.
5 listopada o godz. 22:40 49931
Panie Edwinie a czy nie uważa Pan, że Obama jest punktem kulminacyjnym postpolityki oraz teledemokracji? [przecież na wiekszość spraw zmienił zdanie z 3 razy w tej kampanii, zdarzało się że w tym samym temacie mówił inaczej w 2 stanach w końcu reguła catch all… ma swoją cenę]. Az boję sie pomyśleć co może sie stac gdy skopiuje to powiedzmy Dutkiewicz…
5 listopada o godz. 22:41 49932
Wątek Obamy: http://szczesniak.pl/node/983
5 listopada o godz. 22:57 49933
Krzysztof Rybiński też wypowiada się raczej optymistycznie o Obamie więc pzekleiłem mój post:D http://www.rybinski.eu/?p=663&language=pl
6 listopada o godz. 0:50 49936
http://www.sprawnymarketing.pl/artykuly/barack-obama-juz-wygral-w-internecie-strategia-marketingu-internetowego-obamy/
Kilka pamiątkowych zrzutów ekranów z jego stron z krótką analizą. Do tego także takie szczegóły dopracowane jak marketing w wyszukiwarkach z wyłapywaniem trendów w wyszukiwarkach i brandingiem w wynikach wyszukiwania.
6 listopada o godz. 6:24 49941
@h2ols: Kim jest prawdziwy Obama, to rzeczywiście pytanie: czy to ponowoczesny hiperpopulista, czy jednak pełnowymiarowy polityk perfekcyjnie stosujący nowoczesną komunikację do mobilizacji ukrytych zasobów społecznych. Polecam fragment o Obamie w książce B-H Levyego „American vertigo” z czasu poprzedniej kampanii wyborczej w USA. Wydaje mi się jednak, że Stany są zbyt skomplikowanym krajem, a ich system polityczny na tyle wymagający (cała ta młockarnie najpierw o nominację, potem główna kampania i ciągły nadzór mediów), że raczej Lepper tam nie miałby szans.
6 listopada o godz. 11:33 49947
@h2ols: Niestety Dutkiewicz zdaje się być przeciwieństwem Obamy – ma świetne doświadczenie i słabe wyczucie marketingu politycznego (ale faktycznie łączy ich niszowość, więc również dla Dutkiewicza jedyną szansą jest także „alternatywny obieg”). Może fachowcy tu obecni doradzą ludziom Dutkiewicza, jak przekształcić nieśmiałą http://www.polska21.pl/ w maszynkę do wygrywania wyborów?
@Autor: Jeden drobiazg jeżeli chodzi o tłumaczenie artykułu z I-Biz:
„W liczbach absolutnych te skromne składki przełożyły się na 55 mln”
Odpowiednim słowem jest „w liczbach _bezwzględnych_”.
6 listopada o godz. 12:05 49948
@edwin:
Amerykański system nie jest moim zdaneim wymagający, lecz archaiczny, nietransparentny oraz przesiąknięty wpływem korporacji [m.in. za pomocą rozmaitych fundacji-wydmuszek]. Myślę, że ten cały optymizm bierze się z nieudaczności Busha JR. Spójrzmy nieco chłodniej na te wybory to dostrzeżemy , że podobnie jak w ostatnich wyborach parlamentarnych to był raczej ruch „przeciwko”, niz „za”, stąd raczej plebiscyt w stylu modnych programów w na lodzie w TVP.
Poza tym radzę oświecić z 30 minut na analizę początków kariery Obamy, jak brutalnie rozgrywał gdy rozpoczynał działalność na scenie w Chicago.
Zgoda co do wykorzystania Web2.0 -połaczenie twórców Facebook’a oraz mobilizacja Net Generation w proównaniu ze szpitalem geriatrycznym McCaina musiała tak wypaść:D
6 listopada o godz. 20:46 49956
@am: a czy znasz Dutkiewicza, jego karierę [prezydentem został bez żadnego doświadczenia samorządowego – miał swoją firmę head hunterską, jest akademikiem – logik – jako królik wyciągnięty z kapelusza przez Bogdana Zdrojewskiego, pod którego pracę się lansuje]/efekty jego pracy?[ile z medialnych pomysłów na które poszły miliony zostało zrealizowane?] bywasz we Wrocławiu?
To popytaj ludzi we Wrocku, idź ze Starówki 300 metrów na Plac Wróblewskiego, postój godziny w korkach a zmienisz zdanie!
To jest hiperpopulista o którym wspominał Edwin: zero idei politycznych w to miejsce modne hasła i kochajmy się:D Wydmuszka inspirowana przez Mistewicza.
Podczas ostatniej rozmowy jaką z nim odbyłem w 4.5 minuty 8 razy powiedział o storytelling!
Po prostu z polityka to nie ma wiele wspólnego!!!Celebryta, wytwór mediów i marketerów politycznych, zresztą słabych!
6 listopada o godz. 20:59 49958
@am: co do Polska XXI już na początku wiedziałem[ wysłuchując pseudodyskusji na spotkaniu założycielskim w Auli UWR], że założyli to w formie stowarzyszenia tylko po to by uniknąć odium/negatywnej waloryzacji polityki a następnie zdyskontować powstałą ewentualnie popularność politycznie właśnie!Czysta instrumentalizacja idei społeczeństwa obywatelskiego!Powód raczej do wstydu niż zaszczytów!
A jeśli idzie o portal żenada!Wypaczenie Web 2.0: na 10 postów krytycznych 6 zbanowano, nie odpowiedziano na żaden!
8 listopada o godz. 13:41 49979
Co do Obamy w dzisiejszej GW Timothy Garton Ash świetnie dostrzega specyficzny bo ponadetniczny, instytucjonalny, polityczny nacjonalizm Obamy!
8 listopada o godz. 20:39 49984
Mam male obamy, że wykrakałem na nasze nieszczęście kopiowanie [oby nieskuteczne] sukcesu Obamy a naszym podwórku – zachwyt sugeruje, że jest tomożliwe: http://www.polskaxxi.pl/Aktualnosci/Komentarze/Wazna-jest-klasa-z-jaka-sie-wygrywa
11 listopada o godz. 16:39 50031
Ponownie ja:D
Świetne dane o kampanii Obamy w sieci prezentuje Krzysztof Urbanowicz – warte przemyślenia: Google jako najwiekszy beneficjent kampanii! Czy idziemy w kierunku „globalnej władzy preselekcji” ?
http://www.mediacafepl.blogspot.com/
24 lutego o godz. 15:42 52912
nieco inaczej ale na temat
piszemy o nim ciekawiej? przekonajcie się
http://wordsinvaders.pl/obama-jedzie-do-dallas