Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka

7.01.2009
środa

Koniec The New York Times?

7 stycznia 2009, środa,

Możliwość rychłego upadku najbardziej uznanej gazety na świecie analizuje Michael Hirschorn w najnowszym numerze „The Atlantic”. Wydawca NYT już w tej chwili zadłużony jest na miliard dolarów i żeby uniknąć bankructwa przed wakacjami, podjąć musi radykalne działania oszczędnościowe. Niezależnie od ich powodzenia, gazeta nie będzie już taka, jak była, konkluduje Hirschorn.

Oczywiście, głównym winowajcą jest Internet, a raczej umożliwiona przez Internet zmiana komunikacji społecznej. Młodzi Amerykanie do 30 roku życia, którzy głosowali na Baracka Obamę nie czytają już gazet drukowanych, czerpią informację z Sieci, docierając do niej głównie za pomocą serwisów społecznościowych. Co nie znaczy, że nie doceniają informacji dostarczanej przez uznanych wydawców. Ciągle więc, również w Sieci wydawcy tacy jak NYT są ważnym źródłem. Najlepiej ilustrują to liczby – serwis www NYT czyta 20 mln internautów, wydanie papierowe ma milion abonentów.

Problem w tym, że czytelnictwo w Sieci nie przekłada się na odpowiednio duży strumień pieniędzy, by utrzymać dotychczasowy sposób działania, m.in. kosztowne formy dziennikarstwa, jak choćby bezpośrednie relacje z miejsce wydarzeń. NYT utrzymywał np. biuro w Bagdadzie. Zmiany są nieuchronne. Mogą polegać na bankructwie całego wydawnictwa, na jego jego całkowitej migracji do Sieci, na utrzymaniu marki przez jej sprzedaż jakiemuś ekstrawaganckiemu miliarderowi. Tak czy inaczej, pewna epoka w historii mediów dobiega końca. I to szybciej, niż przewidywała większość analityków (polecam wpis z sierpnia 2006 r. na temat śmierci gazet). Do 2010 r. wiele największych amerykańskich miast nie będzie miało własnych drukowanych tytułów.

Hirschorn podchodzi do zmian ze spokojem, przekonując że możliwe są zmiany w sposobie działania mediów, by nie stracić najważniejszych właściwości – jakości informowania i komentarza. I kończy swój tekst:

Ultimately, the death of The New YorkTimes-or at least its print edition-would be a sentimental moment, and a severe blow to American journalism. But a disaster? In the long run, maybe not.

A jak będzie w Polsce? Mówi się, że i nasz rynek czekają poważne zmiany, że nie wszystkie gazety dotrwają do 2010 r. Choć w Polsce przyczyną problemów wydawców prasy będzie raczej nie istniejący oficjalnie kryzys gospodarczy i radykalnie zmniejszone wpływy z reklam.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 4

Dodaj komentarz »
  1. U nas z opóźnieniem, ale też to nas czeka. Widzę po sobie, a przecież mam więcej niż 30 lat (o mamo, to już?!), jak Internet zmienił moje czytelnictwo. Zarówno finanse, jak i wygoda zdecydowania przemawiają na korzyść sieci.
    I piszę to jako człowiek, który zarabia skrobiąc dla tradycyjnej prasy.

  2. W Polsce zmiany zachodzą chyba szybciej niż na dalszym Zachodzie. Spójrzmy na Wrocław i Gdańsk – praktycznie bez własnych tytułów, a znane z przeszłości marki schowane pod parasolem „Polska The Times”.

  3. Sytuacja NYT mnie osobiście przeraża, gdyż będzie to moim zdaniem początek zmian nieodwracalnych. Nie patrzę tutaj z punktu widzenia bizensowego, ani wartościowania mediów. Najboleśniejsze będzie upadek dziennikarstwa, o ktorym ostatnio wszyscy piszą.

    Zakładając hipotetyczną sytuację, że po NYT upadają inne dzienniki, a światowe koncerny medialne zamykają lokalne biura i nie wysyłają własnych korespondentów. W takiej sytuacji otrzymamy miernotę dziennikarską, wyplutą z agencji prasowych, przeredagowaną i wzbogaconą wikipedią. Tym samy możemy niebawem przestać mówić o rzetelności dziennikarskiej, a zaczniemy mówić o szybkości kopiarskiej. Taka sytuacja oznacza dla mnie koniec mediów – w rozumieniu, narzędzi dostarczających rzetelnych, pogłębionych informacji. Zostanie nam tylko infotainment, ze spłyconą treścią, tworzoną przez stażystów redakcyjncyh, piszących jednocześnie o Dodzie, krachu na giełdzie, epidemii eboli w afryce.

    Niestety tego nie powstrzymamy, a pozostanie nam jedynie próba selekcjonowania wartościowych informacji, poprzez sieci znajomych, codzienne przekopywanie się przez setki blogów innych źrodel informacji. Skończy się to zapewne zniecierpliwieniem czytelników i wogóle odpuszczeniem, a tym samym samoograniczenie poznawcze czytelnika.

    Nie okłamujmy się dzisiaj prawie wszystkie ogólnodostępne czasopisma są tak płytkie w treści, że jedno zapytanie w Google daje więcej informacji. Dlatego też Google jest i nie jest winowajcą tego stanu rzeczy – media same doprowadziły do tej sytuacji obniżając swój poziom powodując odwrót ludzi. Niestety najlepsi też na tym cierpią – patrz NYT.

    Tym samym zatoczymy koło w cyklu dostępności mediów zaczynając od elitarności poprzez masowość wrocimy do elitarności, gdzie tylko ludzie świadomi będą szukali wartościowej informacji i nie pozwolą umrzeć prasie – dotyczy to jednak tylko czasopism (tygodniki, miesięczniki) – forma być może zamknięte odpłatne biuletyny internetowe, w tym szczególnie wysoce specjalistyczne : naukowe pisma dla neurochirurgów, fizyków, itp.

    Mam nadzieję, że moje wróżby się nie spełnią i będę mógł nawet za kilkadziesiąt lat usiąść spokojnie z „Polityką” w ręku i oderwać się od szumu medialnego.

  4. Pingback: Human after all

Dodaj komentarz

Pola oznaczone gwiazdką * są wymagane.

*

 
css.php