Francuzi ogłosili dziś zieloną księgę prasy. Dokument opracowały Stany Generalne Prasy Drukowanej powołane w ubiegłym roku z inicjatywy prezydenta Sarkozy’ego. Inaczej niż w Stanach Zjednoczonych, straszny los prasy nie tylko przejął głowę państwa, lecz także wyzwolił w niej chęć działania. Jak to we Francji, działanie wymaga odwołań do tradycji Rewolucji, stąd pompatyczna nazwa przedsięwzięcia, odwołująca się do historii i bezpośrednie odniesienia w preambule dokumentu, przypominające że pojęcie „czwartej włądzy” odnoszące się do prsy zostało ukute w rewolucyjnym 1789 roku we Francji właśnie.
Prezydent poprosił grono ekspertów, by opracowali analizę stanu i rekomendacje działań, które mogłyby zahamować proces upadku prasy drukowanej. Stany Generalne dostały na to 10 tygodni, pracowały w czterech zespołach:
1. Zawód dziennikarz.
2. Otoczenie biznesowe.
3.Szok Internetu.
4. Prasa i społeczeństwo.
Dokument jest ciekawy, bo próbuje wyważyć, w jakim stopniu za upadek francuskiej prasy winę ponosi ona sama (choćby na skutek braku innowacyjności w rozwoju nowych modeli dystrybucji treści i na skutek upadku jakości pracy dziennikarzy), na ile cierpi ona na skutki obiektywnych przemian społecznych, na ile w końcu winę ponosi państwo nie promując np. w szkołach edukacji medialnej.
Ponieważ winni są wszyscy, więc w rekomendacjach można znaleźć takie postulaty, jak konieczność poprawy jakości dziennikarstwa, by dziennikarze odzyskali zaufanie społeczne. Autorzy odrzucają jako utopijne wizje dziennikarstwa obywatelskiego uznając, że profesjonalny pośrednik między informacją a społeczeństwem jest ciągle potrzebny.
Dalej autorzy zielonej księgi apelują o interwencję państwa, która powinna dotyczyć zarówno spraw tak stosunkowo prostych, jak zamrożenie cen opłat pocztowych dla gazet i tak złożonych, jak system fiskalnych zachęt dla działań proinnowacyjnych (konieczność ciągłej innowacji, a tym samym prowadzenia działalności badawczo-rozwojowej przez wydawców to jeden z mocnych postulatów). Państwo powinno także poprzez system szkolnictwa stymulować nawyki obywatelskie, z których jeden z ważniejszych polega na lekturze prasy. Państwo w końcu nie powinno wahać się przed ratowaniem upadających wydawców.
Paleta proponowanych działań jest olbrzymia, zamiary ambitne, lecz ogólne wrażenie po lekturze tego dokumentu ponure. Czyta się go bardziej jak nekrolog, niż jak wezwanie do działania. Oczywiście, należy uwzględnić specyfikę Francji, w której naród jest tworem państwa i stąd ciągle silne przywiązanie do pomysłów, by to państwo naprawiało demokrację. Problem w tym, że w tej samej Francji to samo państwo nieustannie zmniejsza zakres swobód prasy, m.in. poprzez coraz częstsze procesy sądowe wszczynane przez wysokich urzędników, przeszukania policyjne w redakcjach. Prezydent Sarkozy słynie z bezpośrednich interwencji u przyjaciół-wydawców, gdy na łamach jakiegoś magazynu ukaże się nie tak jak trzeba napisany tekst o nim lub jego żonie (dawnej i obecnej). Jednym z ostatnich skandali była publikacja przez jedną z gazet wyretuszowanego zdjęcia minister Rachidy Dati – usunięto z wizerunku brylanty, by nie raziły Francuzów przerażonych wizją kryzysu.
Tak czy inaczej, należy życzyć Francuzom i ich mediom jak najlepiej, bo jak słusznie zauważają autorzy zielonej księgi, kryzys prasy ma charakter globalny i dotyczy wszystkich krajów.
9 stycznia o godz. 9:51 51906
czytam dużo prasy, o różnej tematyce i upodobaniach politycznych. Myślę że gazety papierowe będą dotąd czytane dokąd będą pasjonaci dziennikarze. Chodzi o to, że czytelnik prawie zawsze odnajdzie w artykule fałszywą nutę. Ktoś napisał w komentarzach, że internetowe wiadomości są chaotyczne i aby odnalżć jakąś wiadomość potrzeba na to więcej czasu. Stronniczość jest bowiem taka sam jak w gazetach a odpowiedz na pytanie może być w tym gąszczu wiadomości emocjonalno-stronniczo- fantazyjnym wręcz niemożliwa.
15 stycznia o godz. 10:14 52032
Całkowicie zgadzam się z poprzednikiem. Prasa nadal jest i będzie potrzebna, ale zmieni się, a raczej już zaczyna zmieniać jej charakter. Pojawia się coraz więcej tytułów e-prasy, a co przyniesie dalszy rozwój technologii i sieci (celowo piszę sieci a nie internetu, bo intenet znany nam teraz zaczyna być przeżytkiem)?