Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka

22.01.2009
czwartek

Ziarno, czyli Szwajcaria w Polsce

22 stycznia 2009, czwartek,

Wczoraj miałem okazję zajechać do Stowarzyszenia Ziarno, którym kieruje Ewa Smuk-Stratenwerth. Razem z mężem, Peterem (na zdjęciu stoją przy chlebowym piecu) mieszkają w Grzybowie, wsi leżącej na szlaku łączącym Sochaczew z Płockiem. Peter, Szwajcar zajmuje się rolnictwem ekologicznym, Ewa rządzi stowarzyszeniem zajmującym się edukacją ekologiczną, animacją kulturalną i wieloma innymi pożytecznymi sprawami.

Powodem mojej wczorajszej wizyty było seminarium „Bioróżnorodność w krajobrazie rolniczym”, a dyskusja poszła głównie w kierunku zagrożeń, jakie dla krajobrazu i bioróżnorodności niosą nowoczesne, przemysłowe formy uprawiania ziemi, zwłaszcza uprawy modyfikowane genetycznie. Polska, ze względu na swe rolnicze „zacofanie” jest ciągle jeszcze ostoją bioróżnorodności i ma duże szanse, na rozwój coraz modniejszych na Zachodzie (a także i w Polsce) upraw ekologicznych. Pod warunkiem wszak, że dopilnujemy by nasze hodowle spełniały odpowiednie normy, które łatwo przekroczyć, na skutek np. zanieczyszczenia organizmami zmodyfikowanymi genetycznie.

W istocie więc debata o tym, czy Polska ma być obszarem wolnym od GMO, czy ma też dopuszczać (na całym lub częściowo) obszarze takie uprawy nie sprowadza się wyłącznie do kwestii, czy GMO są bezpieczne, czy nie. Wbrew temu, co twierdzi wielu profesorów biologii, opór przed GMO nie jest wyrazem zacofania, lecz obroną pewnych form gospodarowania, które mają, jeśli mierzyć choćby tylko zainteresowaniem rynku, coraz większy sens. Wprowadzanie GMO tylko dlatego, że są bardziej „nowoczesne” z punktu widzenia polskiego rolnictwa ma mały sens, skoro możemy wykorzystać w konkurencji rentę opóźnienia.

Niestety, dyskusja o GMO jest w Polsce starciem różnych fundamentalizmów. Z jednej strony oświeceniowy fundamentalizm wielu naukowców, z drugiej fundamentalizm ekologiczny, który wczoraj zademonstrował Paweł Połanecki z Koalicji Polska wolna od GMO. Wystąpienie Połaneckiego było mieszanką argumentów rzeczowych, wskazujących na liczne wątpliwości związane z GMO. Argumenty te podane jednak zostały w gęstym sosie demagogii, z odsądzaniem od czci i wiary strony przeciwnej (kto popiera GMO musi być na usługach przemysłu biotechno, bo wszyscy uczciwi wiedzą, że GMO jest złe).

Takie podejście jest dalekie od idei „polityki natury”, która przedstawiałem w swoim wystąpieniu, próbując pokazać że w złożonym świecie nikt nie ma prawa do przekonania, że posiadaa prawdę, bo nikt nie ma dostępu do pełnej wiedzy. Stąd problemy ekologiczne są w istocie problemami politycznymi, które trzeba rozstrzygać na drodze otwartej debaty. Warunkiem jej sukcesu jest opuszczenie okopów własnego fundamentalizmu, uznanie że adwersarz ma inny pogląd wynikający z dobrych intencji, a nie z korupcji, etc.

Cieszę się, że Ewa ze swoim Ziarnem tworzy bardzo podatny grunt dla „polityki natury” i szerzej, dla otwartego dialogu. A poza tym, pieką z mężem doskonały chleb!

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 3

Dodaj komentarz »
  1. cale to rolnictwo ekologiczne podobnie jak i ruch ekologiczny to fanaberia dobrobytu – ja juz nie moge sie wprost doczekac GMO na mym stole – mmmmmmmmm

  2. Jeszcze przed Latourem będąc niepokoi mnie jednak ten rodzaj strategii społecznej, który Pan po Latourze (jak mniemam) lansuje. Jeszcze zbyt mało wiem, ale czytając Pana tu i tam dochodzę do niepokojącego wniosku, że koncepcja „polityki natury” to niewiele więcej niż transmisja relatywizmu a’la francuski/amerykański postmodernizm w humanistyce na relacje społeczne (w tym na politykę i ideologię).
    Myślę, że nauka wcale nie musi być fundamentalistyczna i nawet że rzadko kiedy jest. Kwestia wpływu GMO na bioróżnorodność efektywnie może być analizowana w ramach dyskursu naukowego.
    Raz jeszcze zastrzegam, że swoje uwagi i obawy formułuję przed lekturą najistotniejszego tekstu na wraży temat, który poznaję póki co głównie poprzez lekturę Pana tekstów takich jak niniejszym komentowany.

  3. @rebus: Latour nie jest postmodernistą, doskonale zna metodę nauk przyrodniczych. To co proponuje, nie jest relatywizmem. Kwestionuje on jedynie uprzywilejowany status dyskursu naukowego, nie kwestionując jego prawomocności. Oczywiście, że o GMO i bioróżnorodności można debatować w ramach dyskursu naukowego, co nie znaczy że jest on wystarczający, że by podjąć decyzje polityczne odnośnie życia wspólnoty politycznej. Fundamentalizm naukowy (ew. scjentyzm), o jakim wspominałem to postawa de facto religijna, polegająca na nadużywaniu przez wielu naukowców statusu dyskursu naukowego do wypowiedzi, które swym przedmiotem przekraczają zakres metody naukowej (cokolwiek pojęcie metody naukowej miałoby znaczyć). Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Pola oznaczone gwiazdką * są wymagane.

*

 
css.php