Pod szylde RAND Copr. ukazał się raport „Film Piracy, Organized Crime, and Terrorism„, sfinansowany przez MPA (Motion Picture Association). Sążniste opracowanie pokazuje, że piractwo filmowe jest procederem wykorzystywanym przez sieci zorganizowanej przestępczości oraz sieci terrorystyczne do finansowania swojej działalności. Kto nie ma ochoty czytać, może obejrzeć filmik, w którym Gregory F. Treverton, dyrektor Center for Global Risk and Security wyjaśnia najważniejsze konkluzje raportu.
Ben Jones w blogu „TorrentFreak” nie pozostawia na raporcie RAND suchej nitki. Przypomina, że podobne wnioski przemysł filmowy próbował przemycić do świadomości publicznej już kilka lat temu. Jones wskazuje, że najważniejsza wada raportu polega na bałaganie terminologicznym. Autorzy świadomie mieszają pojęcie piractwa z szerszym zjawiskiem podrabiania produktów, który dotyczy nie tylko obszaru produkcji dóbr kultury, lecz w jeszcze większym stopniu leków, części do samolotów, żywności i wyrobów luksusowych. W efekcie tego bałaganu myślowego, autorzy mogą wyciągać dowolne wnioski, zwłaszcza takie, które zadowolą sponsorów badania.
9 marca o godz. 9:46 53154
zdecydowanie bałagan myślowy przeważa w każ?ej dziedzinie. Zbyt dużo informacji? Sprzeczne informacje. Oddalają nas one od prawdy. Podał Pan doskonały przykład Dalej Lamy w na swoim wykładzie poniżej.
9 marca o godz. 11:32 53158
Myślę, że niewielkim wysiłkiem intelektualnym dałoby się nakręcić film, ujawniający, że wielkie wytwórnie multimedialne są wykorzystywane do finansowania zot=rganizowanej przestępczości, mafii i terrorystów.
14 kwietnia o godz. 11:01 53679
Kolejny atak ze strony BSA:
Za: http://technologie.gazeta.pl/technologie/1,82008,6495597.html
Pora chyba w samoobronie zacząć przyrównywać BSA do Hitlera i Stalina.