Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka

1.07.2009
środa

Globalny ranking miast

1 lipca 2009, środa,

Alek Tarkowski zwraca uwagę w komentarzu do wpisu o „Personal Democracy Forum”, że Bloomberg nie był pierwszy, jeśli chodzi o otwarcie publicznych danych i ogłoszenie konkursu na aplikacje na ich społeczne wykorzystanie. To prawda, polecam tekst w „Polityce”, jaki napisałem przytaczając inicjatywę Viveka Kundry, obecnego CTO USA. Bloomberg jest jednak wszystko pod wielami względami pionierem-innowatorem, o czym także już pisałem ponad cztery lata temu w „Computerworldzie”. Dość już jednak wspominków, chcę pisać o czym innym.

Właśnie wpadł mi w ręce magazyn „Monocle”, numer 25, lipcowo-sierpniowy publikujący globalny ranking miast i olbrzymią sekcję na temat miejskiego życia. Co decyduje, że we współczesnych miastach dobrze się żyje, pracuje, prowadzi biznesy? Najpierw lista:

1. Zurych. 2. Kopenhaga. 3. Tokio. 4. Monachium. 5. Helsinki. 6. Sztokholm. 7. Wiedeń. 8. Paryż. 9. Melbourne. 10. Berlin. 11. Honolulu. 12. Madryt. 13. Sydney. 14. Vancouver. 15. Barcelona. 16. Fukuoka. 17. Oslo. 18. Singapur. 19. Montreal. 20. Auckland. 21. Amsterdam. 22. Kioto. 23. Hamburg. 24. Genewa. 25. Lizbona.

To, że nie ma polskich miast, to jeszcze pół biedy – nie ma także włoskich, innych środkowoeuropejskich. Gorzej jednak, że gdy czyta się wypowiedzi różnych ekspertów na temat atrakcyjności miast, to widać wyraźnie, że praktycznie nie ma w Polsce miasta, którego władze realizowałyby recepty, w wyniku których w rozsądnej perspektywie przybliżyłyby się do notowanych miejsc w podobnych rankingach. Kwestie transportu miejskiego, kultury (do którego z polskich miast warto było się w ciągu ostatniego roku wybrać np. z Paryża ze względu na rangę imprezy kulturalnej, np. wystawy). Nie chodzi przecież o pieniądze, za cenę budowanych nie wiadomo po co stadionu na Euro 2012 można byłoby w Gdańsku wybudować muzeum takie, jak w Bilbao. A to właśnie dzięki temu muzeum Bilbao zaistniało na globalnej mapie. Trzeciorzędne koncerty organizowane z okazji różnych patriotycznych rocznic nie wzmocnią pozycji Gdańska w konkurencji z sąsiadami i światowymi liderami, Sztokholmem i Helsinkami.

Wśród wypowiadających się w „Monocle” jest także Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia. Stwierdza, że są pewne standardy, których spełnić się po prostu nie da. Dlaczego? Odpowiedź:

Problem polega na tym, dlaczego niektóre z miast nie potrafią rywalizować o poprawę jakości życia? Przyczyny mogą być liczne. Patrząc na nasze podwórko, należałoby wskazać bariery prawne – procedury sięgające w przeszłość do czasów komunistycznych, oderwane zupełnie od rzeczywistości. Często jednak brakuje wizji rozwoju, brakuje nowych szerszych horyzontów potrzebnych w nowych czasach. (mój przekład)

Szczere, lecz bardzo ponure. Jeśli nie widmo komuny, to ograniczone horyzonty. Szkoda tylko, bo właśnie mija najlepszy czas, żeby tak jak Hiszpanie, Portugalczycy lub Finowie wykorzystać akcesję do Unii Europejskiej na modernizacyjny impuls. Niestety, ograniczone horyzonty spowodują najprawdopodobniej, że kasa pójdzie na to, samo, co siedzi w głowach – beton.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 7

Dodaj komentarz »
  1. Widzę że wczoraj zebrało się panu na marudzenie. Ranking jak ranking, niewiele z niego wynika. Dlaczego np. jest Paryż i Berlin a nie ma Londynu? Żadnych miast z USA co jest dość dziwne. Widać wyraźna preferencję dla Japonii, Australii i Niemiec.
    Czy mamy szansę „dogonić” świat? Może lepiej zbudować własny ranking zamiast ścigać się w dziwnych kategoriach z Auckland? Poprawa jakości życia w naszych miastach następuje IMHO bardzo szybko. I dotyczy to nie tylko „betonu” w postaci (niezbędnej dodajmy) infrastruktury. Jest też niemało inwestycji w muzea i kulturę (Centra sztuki Współczesnej jako przykład). Ale muzeami nie podbije pan wyobraźni wyborców, stadionem czy halą sportową tak.

  2. @Marchewa: dzięki za komentarz, taki mam charakter, że marudzę. Zgadzam się, że się życie poprawia, mogłoby jednak szybciej stosunkowo niewielkim nakładem. Z Auckland nie ma się co porównywać, lecz z Berlinem, który formalnie bankrutuje i ma chyba mniejsze PKB (przynajmniej w PPP) niż Warszawa trochę można. Choćby jakość transportu miejskiego – nie chodzi przy tym o nowość taboru, tylko o to, że tabor jeżdżący warto myć, etc.

  3. Jestem warszawianka obecnie mieszkajaca w Sztokholmie. Na moich oczach miasto to zostalo odremontowane, przebudowane i wypieknialo.
    Gdy tu przyjechalam (1982) bylo jedynie kilka ogrodkow kawiarnianych latem. Nie bylo espresso jedynie czarna „lura”. Bylo to male, prowincjonalne miasto. Teraz stalo sie ono prawie metropolia z tysiacem ogrodkow latem, dobrym jedzeniem restauracyjnym – bujnym zyciem kulturalnym. Od wielu juz lat zastanawiam sie dlaczego tu sie to udalo a nie udaje sie w mojej Warszawie. Po wielokrotnym przeanalizowaniu tej kwestii uwazam, ze pierwszoplanowym jest sam stosunek do miasta mieszkancow, a przede wszystkim jego radnych i prezydenta.
    W Sztokholmie mieszka tak jak i w Warszawie w wiekszosci ludnosc naplywowa. Ale pawie kazdy z neo sztokholmian dumny jest, ze mieszka w stolicy kraju, kocha swoje nowe miejsce na swiecie i robi co moze dla niego. Radni, nawet ci mieszkajacy pod miastem, wola zostawic samochody poza rogatkami i wjechac rowerem lub komunikacja miejska do Centrum. W Warszawie pani Gronkiewicz-Waltz buduje dla samochodow
    nowe, lepsze dojazdy. Samochod jest tu priorytetem, nie pieszy mieszkaniec Warszawy. Stad chaos na ulicach, chodnikach, brak „cywilizowanej” przestrzeni przyjznej pieszemu. Malo imprez kulturalnych o wysokiej randze. Pelno zebrakow i wiejskiego handlu ulicznego w Centrum. Brudno, pedzacy tlum zamiast spacerowiczow. Ludzie rzadko uprzejmi, przytloczeni ta bylejakoscia i balaganem. Mimo wolnego kraju zachowanie ludzi dalej jak za komuny, gdy czlowiek byl czlowiekowi wilkiem, a kto pierwszy byl lepszy.
    Wniosek: radni nie moga byc upolitycznieni, nie majacy zadnej wspolnoty z Warszawa. Oni tu „przeczekuja” a najchetniej marza o powrocie z zasobna kasa do swoich malych ojczyzn, Plocka, Plonska czy Lodzi etc.
    Nie znaja Warszawy „z autopsji”, przejezdaja przez nia samochodem w drodze z np. Konstancina. To sa turysci a nie mieszkancy. Krytykuja „Warszawke” i nigdy sie nia nie stana. Dlaczego mieliby dbac o nielubiane miasto? Tam gdzie prezydentami sa „tubylcy” jest duzo lepiej. Krakow a nawet biedna Lodz rozkwita. Duzo jezdze po Polsce podczas wakacji – chce poznac moja Ojczyzne. Jest coraz piekniejsza ale moje miasto nie dorasta do miana stolicy kraju. Winie za to jego obecnych mieszkancow i wladze.
    pozdrowienia
    Stella Rozlatowska-Nazieblo

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Panie Edwinie

    Ja w stolicy jako prowincjusz nie pokładam zbyt wielkich nadziei. Pani Stella ma racje że tutejsza polityka to nazbyt często jedynie przystanek w drodze na szczebel centralny. Co za tym idzie nie ma w Warszawie gospodarza/gospodyni pełną gębą. Ale jak już wyjedziemy poza stolicę to naprawdę nie jest źle. Kilka lat mieszkałem w trójmieście i przyznam że jestem pod wrażeniem tamtejszych włodarzy i tego jak wiele im się udaje na niełatwym terenie (w Gdańsku jeżdżą klimatyzowane autobusy MZK!), a taki Wrocław który sam się znakomicie wykreował na lidera „nowych” centrów Polski. Są co prawda stracone szanse (chyba najbardziej poza Warszawą widać to w Szczecinie) ale to wyjątki. Dużo dobrego zrobiły bezpośrednie wybory prezydentów. Teraz rzeczywiście jest silna jednoosobowa władza ale i odpowiedzialność. Przyznaję że z punktu widzenia prowincjusza z Kujaw idzie ku lepszemu.

  6. zawsze jak czytam o czynnikach konkurencyjności miast, to myślę sobie, że polskie miasta mają na starcie jeden poważny handicap: brak różnorodności kulturowej wynikającej z mulitkulturalizmu / wieloetniczności.

    pytanie wiec brzmi, czy mozna znalezc inna droge – Finom sie udalo, a sa rownie monokulturowi.

    z tego tez zreszta powodu uwazam, ze tzw. „sektor wietnamski” w poblizu bylego stadionu X-lecia nalezaloby otoczyc ochrona jako kulturowa strefe specjalna o krytycznym znaczeniu dla miasta W-wy. ale oczywiscie powstanie tam nowy stadion, w poblizu ktorego znajdzie sie eleganckie centrum handlowe.

  7. Pani Stello, Rządzący Łodzią od kilku lat pan Kropiwnicki nie jest „tubylcem”. Wydaje mi się, że pozytywne zmiany zachodzą w moim mieście pomimo nieprzemyślanych działań i poważnych zaniechań obecnego prezydenta. Używając zaproponowanej przez Panią jako miary postępu liczby kawiarnianych ogródków i dostępności dobrego espresso Łódź dokonało olbrzymiego jakościowego skoku. Jednak powstawanie przyjaznej ludziom przestrzeni miejskiej nie jest w moim przekonaniu w istotnym stopniu zasługą jej obecnych lokalnych władz. Festiwal dialogu czterech kultur, Camerimage i kilka innych imprez kulturalnych, które poprawiły trochę stereotypowy obraz „biednej Łodzi” powstawały bez inspiracji ani specjalnego wsparcia ze strony lokalnych władz, a od czasu do czasu natrafiały na róznego rodzaju utrudnienia. Krótko mówiąc proszę w tej dyskusji traktować Łodź w przeciwieństwie do Wrocławia jako przykład tego, że jakość lokalnych władz nie jest być może najważniejszym czynnikiem rozwoju miasta.

  8. Straszna moda nastała ostatnio na różnorakie rankingi. Nie znam kryteriów oceny tego rankingu z Monocle. Według rankingu Mercier z dosyć dokładnie zdefiniowanymi regułami oceny Wiedeń jest miastem o najwyższej jakości życia na świecie. Kilka szczegółów na temat tego rankingu tutaj – http://przemyslenia.blogspot.com/2009/06/wieden-jest-miastem-o-najwyzszym.html

    Wiedeń to też przykład jak miasto może się zmienić. Podobnie jak Sztokholm przeistoczył się w ciągu ostatnich dwudziestu lat z raczej prowincjonalnego miasta zapatrzonego w cesarską przeszłość w nowoczesną metropolię miejską. Bazą dobrego życia jest doskonała infrastruktura miejska i komunikacja. No i rozsądna polityka miejska, otwarta na zmiany i potrafiąca stworzyć system zachęt dla ludzi z inicjatywą. Reszta pojawia się niejako automatycznie.

Dodaj komentarz

Pola oznaczone gwiazdką * są wymagane.

*

 
css.php