Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka

7.07.2009
wtorek

Patenty nie sprzyjają innowacyjności

7 lipca 2009, wtorek,

Na blogu „Against monopoly” ciekawy wpis Stephana Kinselli podsumowujący obszerną literaturę naukową pokazującą, że praktycznie nie ma dowodów, które pokazywałyby pozytywny związek między ochroną patentową a innowacyjnością. Zgodnie z powszechnie istniejącą doktryną patenty, czyli czasowy, gwarantowany przez państwo monopol na czerpanie profitów z rozwiązań technicznych mają zachęcić potencjalnych innowatorów do większej aktywności. Bo gdyby nie było ochrony patentowej, wynalazcy w obawie przed kradzieżą swoich pomysłów nie mieliby powodu, by wysilać się na darmo.

A jednak, jak pokazują liczne analizy systemu patentowego, poczynając od takich klasyków ekonomii, jak Fritz Machlup, trudno znaleźć empiryczny dowody na to, by system patentowy przyczynił się do większej innowacyjności, a dalej do wzrostu efektywności gospodarki. Pozytywnej korelacji nie sposób także doszukać się za pomocą symulacji komputerowych – Kinsella odsyła do bardzo ciekawego artykułu Andrew W. Torrance’a i Billa Tomlinsona opublikowanego 15 maja b.r. w „The Columbia Science and Technology Law Review” zatytułowanego „Patents and the Regress of Useful Arts”. Badacze analizowali efektywność systemów patentowych za pomocą symulacyjnej gry komputerowe PatentSim. Poniżej konkluzja:

Data generated thus far using PatentSim suggest that a system combining patent and open source protection for inventions (that is, similar to modern patent systems) generates significantly lower rates of innovation (p<0.05), productivity (p<0.001), and societal utility (p<0.002) than does a commons system. These data also indicate that there is no statistical difference in innovation, productivity, or societal utility between a pure patent system and a system combining patent and open source protection. The results of this study are inconsistent with the orthodox justification for patent systems. However, they do accord well with evidence from the increasingly important field of user and open innovation. Simulation games of the patent system could even provide a more effective means of fulfilling the Constitutional mandate ?to promote the Progress of . . . useful Arts? than does the orthodox assumption that technological innovation can be encouraged through the prospect of patent protection.

W skrócie, badania Torrance’a i Tomlinsona pokazują, że o ile tradycyjne powody uzasadniające istnienie systemu patentowego nie znajdują potwierdzenia, to doskonale jednak sprawdzają się argumenty za otwartymi modelami innowacyjności. Powstaje oczywiste pytanie: dlaczego model Homo economicus nie sprawdza się, a najważniejszym motywem działania człowieka nie jest wcale zysk? Odpowiedzi na to pytanie udziela znakomita książka francuskiego socjologa Allaine Caille „Theorie anti-utilitariste de l’action”, którą omówię w kolejnym wpisie.

Wracając zaś do patentów, na ciekawy aspekt istnienia tego systemu zwraca prof. Jerzy Ruzyłło z Penn State University na swym blogu „Semiconductor”. We wpisie z 5 kwietnia b.r. opisuje nasilające się zjawisko działania „troli patentowych”, czyli firm które nie mają nic wspólnego z wynalazczością, a ich biznes polega na skupywaniu patentów, by potem zarabiać na udostępnianiu licencji lub na wytaczaniu procesów sądowych o naruszenie ochrony patentowej. Profesor Rużyłło pisze:

The procedure described above is perfectly legitimate and does not seem to be depriving anyone of anything. To an old timer such as me, however, it looks like an exploitation of the patent system having nothing to do with the reasons for which such system was introduced in the first place.

Badania, jakie relacjonuje Kinsella pokazują jednak, że nie tylko system patentowy się zdegenerował, dając możliwość działania trollom, to jeszcze trudno znaleźć uzasadnienie dla pierwotnego powodu jego powołania. Chyba, że analizuje się system nie tylko z punktu widzenia efektywności ekonomicznej, lecz z perspektywy ekonomii politycznej. Wówczas okaże się, że system patentowy nie służy efektywności społeczeństwa jako całości, doskonale natomiast służy niektórym z graczy gospodarczej gry, czyli dużym korporacjom które stać na utrzymanie kosztownej ochrony i czerpanie z niej profitów. Dziś już wiemy jednak, że stare hasło „to co dobre dla General Motors jest dobre także dla Ameryki” trudno uznać za wykładnię ludowej mądrości, skoro okazało się, że najlepsze dla GM okazało się bankructwo.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 7

Dodaj komentarz »
  1. Problem z badaniem Torrance’a i Tomlinsona jest taki, że w ich grze uczestniczyli studenci pierwszego roku prawa, czyli niespecjalnie adresaci systemu patentowego.

    Autorzy piszą, że mają w planach badanie także innych grup (menadżerów, inżynierów i naukowców), ale póki co ich wynik mnie nie przekonuje. Sami w tekście cytują za to bardziej przekonujące analizy i badania (np. Mansfield, Bessen, Lerner, Landes i Posner).

    System patentowy budzi wątpliwości już od dawna, Machlup tak w 1958 roku podsumował swoje badanie:

    If we did not have a patent system, it would be irresponsible, on the basis of our present knowledge of its economic consequences, to recommend instituting one. But since we have had a patent system for a long time, it would be irresponsible, on the basis of our present knowledge, to recommend abolishing it.

    Sytuacja zmieniła się oczywiście przez 50 lat, pod wieloma względami system patentowy przypomina coraz bardziej strategię Myszki Miki (o której w kontekście prawa autorskiego pisze Benkler): zbierać jak najwięcej praw/patentów i wciąż je przetwarzać i odnawiać. Ładnie podsumowują to Soete i Well w tekście z 1999 roku:

    Broadly speaking, innovation capability is seen less in terms of the ability to discover new technological principles, and more in terms of the ability to exploit systematically the effects produced by new combinations and use of pieces in the existing stock of knowledge.

  2. To przecież nie może być niczym dziwnym. Wyobraźmy sobie dwu zdolnych i dobrych studentów (absolwentów) dobrej uczelni technicznej. Do studiowania podchodzili poważnie i pasjonowali się tym co robią. Mają zbliżone zainteresowania.

    Po studiach jeden trafia do firmy (MŚP) Ojca, drugi na studia doktoranckie. Spotykają się, dyskutują… Działają w zbliżonych obszarach.

    Powstaje pomysł na jakąś innowację.

    I teraz zaczyna się horror: jeżeli jakieś „badania” będą musiały być przeprowadzone na uczelni — powinny zostać opłacone. Co ten rodzaj współpracy utrudnia, jeżeli nie uniemożliwia. Pomijamy sytuacje kryminogenne…

    Jeżeli jednak podczas ewentualnej współpracy powstanie coś co można opatentować? Jeżeli doktorant zechce to opatentować na uczelni…? To jego kolega (biznesmen) będzie musiał (zanim zacznie wydawać pieniądze na wdrożenie) jeszcze nabyć prawa do skorzystania z innowacji chronionej patentem.

    Pomijając wszelkie kwestie patologiczne związane z tą sytuacją to raczej będzie inaczej: doktorant zaangażuje się u swojego kolegi biznesmena (za free lub za pieniądza), jeżeli nawet przeprowadzi (na uczelni) jakieś badania to będą one związane z jego doktoratem a nie z jakąś współpracą. Jeżeli innowacja zostanie opatentowana to w przedsiębiorstwie i tylko w tym celu, żeby inny, konkurencyjny biznesmen z niej nie mógł łatwo korzystać.

    I już nie chodzi o patentowanie wszystkiego. Patentuje się żeby zapewnić sobie przewagę. Innowacyjność niewiele ma z tym wspólnego. Podobnie jest i z prawami autorskimi (zwłaszcza w tym miejscu, gdzie zabraniają tworzenia dzieł ,,pochodnych”).

  3. Nie wiem czy to patenty nie sprzyjają innowacyjności społeczeństwa, czy też nie sprzyja jej określony system prawa patentowego. Może analogia trochę koślawa, ale to trochę tak jakby przeprowadzać symulację sprawdzajacą czy istnienie niezawisłych sądów sprzyja sprawiedliwości czy też nie. Natychmiast powstałby problem o jakim systemie sądownictwa jest tutaj mowa.
    Warto też pamietać, że częścią procesu patentowania jest to, że patentujący odsłania szczegóły wynalazku. Gdyby znieść patenty korporacje zaczęłyby chronić swoje interesy w większym stopniu tajemnicami technologicznymi. Czy ta symulacja brała pod uwage tego typu wtórne efekty zniesienia ochrony patentowej?

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Panie `Jarek` – jeśliby twórcy nie odsłaniali szczegółów wynalazku, to miałoby to dla innowacyjności skutek wielce owocny! Powstawałyby autentycznie nowe rozwiązania.
    … a system patentowy działa, po służy JEGO twórcom. Nie TWÓRCOM INNOWACJI, ale twórcom systemu patentowego – tym wszystkim rzecznikom, prawnikom, urzędnikom i im podobnym pasożytom gospodarki.

  6. Panie „maruda” – Nie rozumiem w jaki sposób utrzymywanie w tajemnicy rozwiązań technologicznych miałoby sprzyjać innowacyjności. Czy mógłby Pan swoje twierdzenie jakoś uzasadnić? Czy mógłby Pan mi wytłumaczyć kto w takim razie nie jest pasożytem gospodarki?

  7. polecam przeczytać tekst, z którego Stephan Kinsella jest właśnie znany, a mianowicie: http://mises.pl/255/255/

  8. Nalezy podkreslic cos innego. Patentowi podlega zastosowanie wynalazku, a nie on sam. Na przyklad jezeli wymysle dlugopis w celu pisania nim. to moge to opatentowac. Nastepnie ktos wpadnie na pomysl, aby wykorzystac dlugopis do gry w rzutki i tez to moze opatentowac – uzywyjac mojej techonologi wytwarzania dlugopisow. Taki jest sens prawa patentowego. Konstrukcja tego prawa zacheca do wymyslania nowych zastosowan, a nie zupelnie nowych techonologii. Apple zastrzegl prawem patentowym nie iPod, lecz jego interface – czyli sposob wykorzystania ekranu i przyciskow.

    Kolejny problem prawa patentowego stanowi fakt, ze wiele firm patentuje rozwiazania oczywiste, ktore teoretycznie powinny zostac wylapane przez wlasciwych urzednikow, a nie sa. Prosze niech mi nikt nie mowi, ze musimy lepiej wyszkolic urzednikow, bo mnie szlag trafi. Oczywistym jest, ze zadne szkolenia nie zabezpiecza przed zmowa oraz ewentualnym ludzkim bledem. Nie mozemy zakladac, ze po szkoleniach urzednicy stana sie nieomylnymi i uczciwymi geniuszami.

    Powyzsze punkty przekonuja mnie jednoznacznie do zniesienia prawa patentowego
    Ponadto jestem zwolennikiem zniesienia prawa autorskiego oraz znakow towarowych i marek. Ale to juz odmienny temat.

Dodaj komentarz

Pola oznaczone gwiazdką * są wymagane.

*

 
css.php