Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka

14.07.2009
wtorek

Francis Collins, nauka i religia

14 lipca 2009, wtorek,

Barack Obama podejmuje kolejne decyzje potwierdzające, że obecny prezydent USA ma głęboki szacunek do nauki. Właśnie mianował Francisa Collinsa na stanowisko szefa National Institutes of Health, największej cywilnej amerykańskiej instytucji finansującej badania naukowe. Collins był związany z NIH jako kierownik Human Genome Research Institute, wcześniej zasłynął z prowadzenie Human Genome Project. David E. Duncan na swym blogu prowadzonym w serwisie „MIT’s Technology Review” przedstawia sylwetkę Collinsa. Z tekstu wyłania się niezwykle ciekawa postać.

Z jednej strony nowy szef NIH jest doskonałym uczonym (chemik i lekarz), znanym ze swej naukowej bezkompromisowości i wręcz brutalności, jeśli chodzi o podejście do naukowej konkurencji. Każdy kto obserwował rozwój Human Genome Project od momentu, kiedy do wyścigu włączył się Craig Venter mógł dostrzec, jakie emocje może wyzwolić zajęcie pozornie tak niewinne, jak badania naukowe. W pojedynek między Collinsem a Venterem musiał osobiście włączyć się Bill Clinton, któremu udało się nakłonić obu uczonych do wspólnego wystąpienia w Białym Domu w 2000 r. podczas uroczystości zwieńczenia projektu poznania genomu ludzkiego.

Collins jest zwolennikiem otwartości badań naukowych (od początku sprzeciwiał się komercjalizacji i „prywatyzacji” genomu). NIH z kolei jest instytucją, która na mocy ustawy Kongresu wymaga, by wyniki prac naukowych finansowanych przez tę instytucję były publikowane w domenie publicznej. Ustawę tę podpisał jeszcze George W. Bush. Jednocześnie jednak Collins popiera rozwój medycyny spersonalizowanej i firmy takie jak 23andMe czy deCODEme oferujące spersonalizowaną diagnostykę.

Najciekawszy jest jednak inny aspekt biografii Collinsa. Szef NIH równie mocno jak w rozum wierzy w Boga, a swej wiary nie traktuje wyłącznie jako sprawy prywatnej, lecz głośno, jak przystało na ewangelika, się z nią obnosi. Collins przekonuje, że nie ma sprzeczności między wiarą i nauką, można je pogodzić np. poprzez koncepcję teistycznej ewolucji. By szerzyć swe argumenty Collins założył fundację BioLogos (Richard Dawkins jest oponentem Collinsa, który przekonuje że nauka może żyć w zgodzie wyłącznie z ateizmem, a do swych poglądów przekonuje m.in. za pomocą RichardDawkins.net).

Religijny wymiar osoby Collinsa wzbudził spore kontrowersje po nominacji na szef NIH. Wielu amerykańskich uczonych (większość z nich w USA, w przeciwieństwie do ogółu społeczeństwa, nie wierzy w Boga) obawia się, że religijny zapał Collinsa będzie mu przeszkadzał w bezstronnym zarządzaniem tak ważna instytucją.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 2

Dodaj komentarz »
  1. to smutne że tak ktokolwiek może pomyśleć. Przecież każdy w coś wierzy. Coś, Ktoś… sama wiara w cokolwiek ma wymiar Boski. Wystarczy nazwać.

  2. Dawkins niestety się myli. Naukowe podejście do zagadnienia Boga zakładałoby raczej, agnostycyzm. Jeżeli czegoś nie można zweryfikować, nie można ani potwierdzić ani zaprzeczyć. Samo rozumienie Boga przez Dawkinsa zdradza również jego powierzchowność w traktowaniu fenomenu ludzkiej religijności. Człowiek bądź co bądź jest homo religiosus i może doświadczać stanów pewnej unii z Istnieniem. Kontekst kulturowy, który tę unie każe jakoś nazwać jest tym co Dawkins tak naprawdę atakuję. Interpretacja doświadczenia Boga w duchu starotestamentowym nie godzi człowiekowi używającemu rozumu. Fenomen Boga to coś o wiele bardzie skomplikowanego niż analiza starotestamentowej postaci. To fenomen transgresji ludzkiej kondycji, w której Bóg (w kulturach monoteistycznych) jest nową perspektywą egzystencjalną.

Dodaj komentarz

Pola oznaczone gwiazdką * są wymagane.

*

 
css.php