Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka

20.07.2009
poniedziałek

Śmierć DRM

20 lipca 2009, poniedziałek,

W blogosferze zawrzało, gdy Jonathan Lamy z RIAA (Recording Industry Association of America) w wywiadzie dla SCMagzine stwierdził:

DRM is dead, isn’t it?

DRM, czyli Digital Right Management miało być wunderwaffe przemysłów kultury (zwłaszcza fonograficznego) w epoce cyfrowej. DRM, czyli techniczne zabezpieczenia mające chronić przed niedozwolonym kopiowaniem utworów od początku wzbudzały wiele wątpliwości. Choćby dlatego, że za nowymi pomysłami ochrony utworów kryły się często naganne praktyki koncernów. Spektakularnym przykładem okazała się afera z DRM Sony BMG (relacjonowałem ją trzy lata temu we wpisie „DRM, czyli kto szpieguje nasze komputery?„).

Największym problemem związanym z DRM jest po prostu nieskuteczność tego typu zabezpieczeń. Mówiło się o tym już dwa lata temu w Brukseli podczas szczytu CISAC (Międzynarodowego Stowarzyszenia Organizacji Zarządzania Prawami Autorskimi) – śmierć DRM zapowiadał wówczas Gerd Leonhard, niemiecki analityk rynku cyfrowego. Proroctwo więc spełnia się, a blogosfera roztrząsa, co to oznacza w praktyce.  Ernesto z TorrentFreak pisze:

When the most vocal forefighters of DRM say so, it must be for real. Although this is the first time that the RIAA have actually said on record that DRM is dead, other players in the music industry have seen the light before them. Most notable IFPI, who said earlier this year that stripping DRM would „significantly boost download sales.”

In this we have to agree with them. All DRM has ever done is annoy consumers who actually paid for their music. No single piece of DRM has ever stopped anyone from pirating music, it’s quite the opposite as the music industry now realizes.

Polska, z DRM czy bez i tak jest traktowana przez koncerny muzyczne jak trzeci świat w swych strategiach marketingowych. Naszym przywilejem jest płacić drogo za kiepską i ograniczoną ofertę lub nie przejmować się ograniczeniami prawnymi.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 13

Dodaj komentarz »
  1. Śmierć DRM została legitymizowana po tym, jak Apple wywalczyło usunięcie DRM z plików sprzedawanych w największym cyfrowym sklepie z muzykę na świecie – iTunes. Oczywiście nie bez kosztów, bo po tym zabiegu wzrosły ceny o prawie 30% i (szczególnie na początku) spadła sprzedaż.

    Tak więc świat powinien podziękować Steve’owi Jobsowi głównie, że DRM is dead.

  2. Case ostatnich dni. Pewnego ranka użytkownicy czytnika Amazona Kindle zostali poinformowani, że firma usunęła z ich czytników (dzięki technologi DRM) zakupione przez nich wcześniej książki, oczywiście ze zwrotem pieniędzy.
    W internecie zawrzało, Amazon przeprosił i teraz będzie informował, że zamierza usunąć książki „z domowej półki klienta”. Smaczku dodał fakt, że dwie usunięte książki (podobno z powodu nieuregulowanych praw) to: Folwark Zwierzęcy i 1984… Orwella.

    Z drugiej strony można podejrzewać Amazon o wirusową kampanię (szczególnie, że o takiego Autora chodzi), choć to dosyć odważne twierdzenie, bo na technologi DRM nie pozostawiono suchej nitki.

    Cyt. Olgierd Rudak: http://olgierd.bblog.pl/wpis,amazon;potajemnie;kasuje;juz;sprzedane;ksiazki;orwella,31942.html
    „Nabywca e-książki nie tylko jest często uziemiony dziwacznymi formatami bądź softem do odtwarzania, nie tylko nie może jej komuś sprzedać czy podarować (te cholerne DRM) — ale i musi się liczyć z tym, że księgarz za czas jakiś się rozmyśli i po cichutku książkę mu skasuje”.

    Wniosek nasuwa się prosty, nie kupować DRM. Umrze śmiercią naturalną.

  3. „Naszym przywilejem jest płacić drogo za kiepską i ograniczoną ofertę lub nie przejmować się ograniczeniami prawnymi.”

    No i ta ostatnia opcja jest jedyną realną alternatywą, dopóki EU nie przeforsuje traktowania całego obszaru Unii jako jednego rynku dla mediów.

    No chyba, że ktoś lubi czekać rok na nowe odcinki seriali, 1-3 miesięcy nan większość filmów w kinach i zapisywać się do iTunes jako obywatel US i kupować zdrapki, aby doładować konto etc…

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. „Największym problemem związanym z DRM jest po prostu nieskuteczność tego typu zabezpieczeń.” – ależ skąd – to jest to co legalizuje i ratuje całą koncepcję! Największym problemem DRM jest fakt ignorowania ustawodawstwa i praw konsumenta: zabezpieczone utwory ( np. muzyka na ipoda czy płyty zabezpieczone drm) odbierają konsumentowi PRAWO do dozwolonego użytku, tworzenia kpii zapasowej itp.: wolo mi DAĆ mojej siostrze, kuzynowi czy przyjacielowi, koledze z akademika ( mieszkamy razem) czy koleżance ( mieszka obok, pożycza cukier od nas, czasami rozmawiamy w kuchni) dowolną zawartość która KOPIŁEM i w tym momencie właściciel praw do niej WYCZERPAŁ w związku z moja osoba wszelkie dalsze roszczenia. To jest istota dozwolonego użytku niekomercyjnego -mojego prawa, przywileju który jest w Polsce legalny – nie wiedzieć dlaczego takie Sony czy inna korporacja miałaby ignorować prawny stan rzeczy w naszym kraju. To jest problem z DRM – jest ona np. w Polsce działalnością niezgodną z prawem – jest klauzulą w umowie która jest niezgodna z prawem, bo odbiera mi moje prawa.

  6. @kakaz: pisząc o „największym problemie” miałem na myśli problem z punktu widzenia korporacji, bo oczywiście z punktu widzenia użytkowników problemem pierwszorzędnym jest ochrona ich praw konsumenckich.

  7. Co więcej, już wielu klientów obudziło się z ręką w nocniku, gdy się okazało, że zakupione utwory przestają być dostępne, gdyż sklep w którym je kupili zaprzestał działalności i wyłaczył serwery obsługujące DRM.

    Praktycznie wszyscy kupujący utwory zabezpieczone DRM zapominają, że nie kupują ksiażki czy płyty, ale ,,prawo” do czytania i odtwarzania. Prawo, którego nie mogą przenieść na innych. Co więcej prawo, które może być im odebrane…

    Pojawił się co prawda komentarz Amazon uses 1984 to free e-books sugerujący, że Amazon wykonał ten bezprecedensowy ruch (odebranie książek) by upomnieć się o jednolite prawa dla wszystkich (uwolnienie książek), ale jakoś nie potrafię w to uwierzyć: nigdy do tej pory to tak ie działało…

  8. „@kakaz: pisząc o ?największym problemie? miałem na myśli problem z punktu widzenia korporacji, bo oczywiście z punktu widzenia użytkowników problemem pierwszorzędnym jest ochrona ich praw konsumenckich.” No i właśnie dotknął Pan sedna sprawy: z punktu widzenia korporacji prawa i wolności jednostki nie sa żadnym problemem…

  9. przemekspider: Śmierć DRM została legitymizowana po tym, jak Apple wywalczyło usunięcie DRM.

    Apple? Wywalczyło??? Apple zostało zmuszone do porzucenia korzystnego dla siebie (poprzez vendor lock-in) DRM przez innych, chociażby Amazon, który – jeśli mnie pamięć nie myli – znacznie wcześniej niż iTunes zaczął sprzedawać muzykę bez DRM, w dodatku w powszechnie czytelnym formacie mp3.

    Rozumiem, że fanboye jabłka traktują Jobsa jak skrzyżowanie Jezusa z Buddą, ale może ciut trzeźwości poproszę.

    A DRM dla audio było martwe od samego początku. Niezależnie od liczby i skomplikowania zabezpieczeń jakimi można obudować plik cyfrowy, w obecnym (i praktycznie niezmienialnym) kształcie technologii zawsze łatwo dostępny jest sygnał analogowy, z którego można sobie sygnał zgrać z powrotem do wersji cyfrowej, już bez DRM oczywiście. I w dzisiejszych czasach zrobienie tego z jakością dającą kopię praktycznie nieodróżnialną słuchowo od oryginału nie jest problemem, ani technicznym, ani finansowym.

  10. @miskidomleka – przed formułowaniem oskarżeń, szczególnie z użyciem słów-kluczy w stylu „fanboy” zachęcam do gruntownego zapoznania się z tematem. Na początek proponuję zapoznać się z otwartym listem „skrzyżowania Jezusa z Buddą” w tej sprawie http://www.apple.com/hotnews/thoughtsonmusic/

  11. Z tego co wiem – proszę mnie poprawić, jeśli było inaczej – Amazon zaczął sprzedawać mp3 od majorsów w 100% bez DRM we wrześniu 2007, parę miesięcy po tym, jak Jobs napisał ten list. Apple najpierw sprzedawał (AAC) drożej bez DRM niż z DRM, dopiero potem zaczął się wycofywać. Wg wiki On Jan 6, 2009, Apple announced that DRM had been removed from 80% of the entire music catalog in the US. 100% iTunes Plus availability was achieved on 7 April 2009 in the US. Półtora roku po tym, jak w amazon było 100% no-DRM availability.

  12. @miskidomleka – tu nie do końca chodzi kto był pierwszy, a kto był drugi. Amazon robił i będzie robił wszystko, aby zniwelować stratę do iTunes. Aby dobrze zrozumieć skalę różnicy między oboma sklepami, trzeba znać liczby – według ostatnich danych NPD Group, iTunes kontroluje 87% sprzedaży na amerykańskim (i największym na świecie) rynku cyfrowej muzyki. Według Forrester Resarch, sprzedaż muzyki w iTunes w 2008 roku była na poziomie 1,5 miliarda dolarów.

    W styczniu – co cytujesz – Apple poinformowało, że doszło do porozumienia z wytwórniami fonograficznymi odnośnie nowego modelu współpracy w iTunes. Kontrakt był następujący: wytwórnie zgadzają się na zdjęcie zabezpieczeń DRM z plików mp3, a Apple rezygnuje ze sztywnej polityki cenowej plików muzycznych. To bardzo duże ustępstwo Apple, ponieważ skutkuje wyższymi cenami i odpływem klientów właśnie do Amazon.

    Ponoć Apple zaproponowało wydawcom możliwość rezygnacji ze sztywnego modelu cen w iTunes już rok temu w zamian za akceptację sprzedaży muzyki bezpośrednio na iPhone’a (liczą na wielkie z tego profity) oraz usunięcie DRM. Tyle, że Apple żądało dłuższej perspektywy czasowej na wdrożenie zmian w cenach produktów iTunes. Zgodzili się na to wszyscy główni gracze na rynku muzycznym oprócz Sony, które domagało się włączenia nowego systemu cen od razu.

    Tak więc usunięcie DRM zawdzięczamy Apple, bo to ta firma rozdaje karty na rynku legalnej sprzedaży mp3 – nikt inny. I to od wyników negocjacji Jobs/Cook – fonogramy zależy co się na tym rynku będzie działo.

  13. Trudno nam się, jako polski dystrybutor ebooków i audiobooków porównywać do Apple, czy Amazon, ale wtrącę swoje 2 grosze. Myślę, że kwestia zawsze leży po stronie wydawnictw. Dystrybutorzy są zawsze trochę bliżej rynku i bliżej swoich klientów wobec czego szybciej czują, czy warto coś zrobić czy nie.

    Na Nexto.pl od kilku lat walczymy z poglądem wydawnictw, aby minimalizować zabezpieczenia kosztem większej wygody. Tak np. zrobiliśmy na http://www.zlotemysli.pl, gdzie nie ma żadnych DRM na ebooki i klienci są z tego faktu bardzo zadowoleni. Wymaga to jednak trochę innego podejścia do marketingu, lepszej oferty, szybszej reakcji na potrzeby.

    Warto by więc zwrócić uwagę własnie wydawnictwom, aby nie blokowały dostępu do swoich treści dystrybutorom i spojrzały trochę na to co się dzieje na rynku. Jeżeli klient nie dostanie danego produktu w wersji elektronicznej legalnie i wygodnie automatycznie ląduje na torrentach (bo np. lepiej się pozycjonują w google)

  14. Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że brak jest skutecznych metod ochrony plików muzycznych oraz zdjęć w ramach istniejących mechanizmów DRM. Przykładowo na stronie http://mydrmspace.com istnieje funkcja podpisywania własnych utworów niewidzialnym lub niesłyszalnym ID. Strona ma swoją wersję również w języku polskim.

    Ponadto jeżeli chodzi o skrytą komunikację to można przecież wykorzystać na wspomnianej stronie mechanizm ukrytych komentarzy do konkretnego materiału cyfrowego.

Dodaj komentarz

Pola oznaczone gwiazdką * są wymagane.

*

 
css.php