Dzisiejszy „Science” przygotował wyśmienity prezent dla wszystkich zainteresowanych systemami złożonymi. Specjalna sekcja „Complex Systems and Networks” prezentuje zbiór tekstów analizujących stan i perspektywy badań nad systemami złożonymi i wykorzystaniem metod analizy sieciowej w tych badaniach. Zaledwie 10 lat temu Albert-László Barabási opublikował w „Science” fundamentalny tekst na temat sieci bezskalowych, dokonując, bez przesady rewolucji w rozumieniu dynamiki zjawisk w sieciach.
Barabási odkrył, że np. w sieci Internetu obowiązuje rozkład potęgowy węzłów, tzn. tylko kilka z nich zyskuje niezwykle silną pozycję (np. Google, Yahoo!, Amazon), a cała reszta tworzy niewiele znaczący „długi ogon”. To zupełnie inny rozkład, niż ten który opisuję np. statystykę wzrostu w populacji ludzkiej (tu mamy do czynienia z rozkładem normalnym). Konsekwencje tego odkrycia szybko znalazły istotne zastosowania praktyczne, bo umożliwiły zrozumienie rozprzestrzenianie się np. epidemii w sieciach bezskalowych (a takie właśnie sieci tworzą ludzie). Dzięki tej wiedzy można było zmienić zasady profilaktycznych działań epidemiologicznych. Idąc jednak dalej, to właśnie efekt „długiego ogona”, o jakim pisze Chris Anderson jest właśnie wyrazem bezskalowości, dalej fakt, że światem rządzą niezwykle rzadkie wydarzenia (Black Swans, jak przekonuje Taleb). (Trochę o tym pisałem w 2003 r. w „Polityce”: Świat na sześć osób).
Zresztą w tym samym numerze „Science” artykuł pokazujący, jak wiedzę o sieciach społecznych można wykorzystać do kształtowania polityki naukowej i proinnowacyjnej. Viktor Mayer-Schönberger w tekście „Can We Reinvent the Internet?” zastanawia się, jak najlepiej ochronić najważniejszą właściwość Internetu – innowacyjność i generatywność tej sieci. Ten tekst omówię w kolejnym wpisie.
O podstawach sieciowej rewolucji pisałem w „Antymatriksie”, książce opublikowanej w 2004. Dzisiejszy raport, w którym można znaleźć tekstu takich uczonych, jak Barabási, Elinor Ostrom, Alessandro Vespignani pokazuje, jak bardzo nauka poszła do przodu. To wiadomo także z innych badań – niedawno w Warszawie miała miejsce konferencja podsumowująca duży interdyscyplinarny projekt europejski CO3 (Common Complex Phenomena), w którym wiodącą rolę pełnił prof. Andrzej Nowak. Najwyraźniej czas wziąć się za pisanie „Antymatrix. Reaktywacja”.
24 lipca o godz. 8:32 54726
Zerknąłem do podlinkowanego artykułu – bardzo ciekawe i rewelacyjne rzeczy. Z Wyników badań wynika na przykład w takim razie wyraźnie, że pełen liberalizm gospodarczy jest utopią przynajmniej tak samo, jak socjalizm i został właśnie naukowo i matematycznie zdyskwalifikowany. Czego pewnie żaden z jego zwolenników nie zauważył. Ciekawe czy w ogóle ktokolwiek z ekonomistów bierze pod uwagę te wyniki badań?
Dalej, skoro remedium na jednostronny przepływ bogactwa ma (musi?) być redystrybucja, to być może coś analogicznego byłoby konieczne dla zapewnienia większej stabilności i odporności Internetu na ataki?
24 lipca o godz. 10:41 54729
„Barabási nie poprzestał jednak na Internecie i zaczął się zastanawiać, czy odkryty przez niego model matematyczny nadaje się do analizy innych sieci? Na przykład do opisu rozkładu bogactwa. Strzał w dziesiątkę! Podobnie jak ruch w Internecie, również majątek koncentruje się w kilku węzłach ? w rękach superbogatych ludzi. Fenomen ten opisywała w przybliżeniu licząca sto lat zasada Pareto, mówiąca, że 80 proc. bogactwa jest w rękach 20 proc. ludzi. Prace Barabásiego nadały tej zasadzie rygor matematyczny, a dalsze badania odkryły kolejne prawidłowości.
Oto na przykład prace nad matematyką sieci doprowadziły do ścisłego potwierdzenia efektu św. Mateusza. To w Ewangelii według św. Mateusza czytamy, że bogatym będzie dodane, a biednym ujęte nawet to, co mają. Rzeczywiście, w społeczeństwie, w którym działa wyłącznie niewidzialna ręka rynku, nieuchronnie musi dojść do rozwarstwienia. Bez redystrybucji prowadzonej przez państwo bogaci będą bogacić się w nieskończoność, a biedni nieustannie biednieć.”
No właśnie: trzeba sporo wiary aby czytając książki Miltona Freedmana np. uwierzyć, że podejście neoliberalne cokolwiek rozwiązuje. Chciejstwo aż kapie z każdej strony, kiedy mówi się wciąż o niewidzialnej ręce rynku. Zawsze za najbardziej kuriozalny obraz miałem opis przez Feedmana transakcji między dwoma wolnymi, niezawisłymi podmiotami, w wyniku którego nikt nie traci -zyskuje zarówno kupujący jaki i sprzedający. Wydaje mi się, że w stosunku do prac Marksa opisujących kapitalizm, prace Freedmana to znaczący krok w stecz w rozumieniu mechanizmów rynkowych: po prostu takie średniowiecze. Marks cos zaproponował, pewien model, kulawy i zapewne nieprawdziwy, mylił się także co do rozwiązania problemu niesprawiedliwości. Niemniej był o całe lata świetlne trzeźwiej myślącym ekonomista i socjologiem niż neoliberałowie którzy p prostu wyznają religie czy ideologię przeliczania wszystkiego na pieniądze: taki jednowymiarowy świat…