Po krótkim urlopie na Słowacji zostały już tylko wspomnienia. Zdążyłem przed Słowakami wejść na Krywań, świętą gorę naszych południowych sąsiadów – 15 sierpnia uskuteczniali oni tradycyjne narodowe wejście, upamiętniające XIX wieczną działalność „budzicieli” – intelektualistów, którzy tworzyli nowoczesną słowacką świadomość narodową. W tym roku narodowa wspinaczka miała w tle ponure nasilenie aktywności organizacji nacjonalistycznych, jak „Slovenská pospolitosť”. Powodem ich mobilizacji jest „samoobrona” przed Romami i „przemoc policji”, która niedawno rozbiła nielegalną demonstrację skrajnej prawicy. To wszystko odbywa się z kolei w jeszcze szerszym kontekście nastrojów anty-romskich, które nasilają się na Węgrzech i w Czechach. Eskalacji, zwłaszcza na Węgrzech, sprzyja głęboki kryzys gospodarczy i związane z nim pogorszenie nastrojów. Rykoszetem dostaje się Słowakom, zdaniem słowackiej prasy Węgrzy obarczają odpowiedzialnością za anty-romskie akcje (niektóre z nich mają charakter krwawych pogromów) rosyjskie i słowackie służby specjalne, którym ma jakoby zależeć na destabilizacji i tak trudnej sytuacji nad Dunajem. Ot środkowoeuropejski kociołek.
By lepiej zrozumieć, co się w nim gotuje kupiłem sobie w Popradzie (jest tam na rynku doskonała księgarnia Christianita z pełnym przekrojem słowackiej i czeskiej działalności wydawniczej) książkę Jana Křena „Dvě století střední Evropy”. Křen, świetny czeski historyk (sygnatariusz Karty 77) na ponad tysiącu stronach kreśli fantastyczną perspektywę dziejów naszego regionu. Do czytania z czeskim piwem, by łatwiej pokonywać bariery językowe. Swoją drogą Słowacy na łamach jednego z tytułów prasowych lamentują nad kondycją piwowarstwa w dobie globalizacji, kiedy tradycyjne browary ustępują przed deweloperką, a piwo jest warzone w gigantycznych fabrykach, nie zawsze nawet wiadomo gdzie. Dochodzi do tego, że Pilsner Urquell powstaje w Polsce, do Polski ma się przenieść popradzki Pilsberg i koniec będzie taki, że piwa słowackie i czeskie upodobnią się do polskich. Brr! (to Brr! to konkluzja artykułu).
Na zakończenie inne jeszcze, przyjemniejsze polonicum. Dziennik „Sme” przypomina, że 14 sierpnia 2004. roku zmarł Czesław Miłosz. Zuzana Kohútková, wielka przyjaciółka Polski kreśli bardzo sympatyczną sylwetkę Poety (przytacza m.in. wypowiedzi Jerzego Illga opowiadającego, jak to Miłosz mimo podeszłego wieku potrafił docenić smak dobrych alkoholi, a podczas towarzyskich imprez potrafił sięgnąć po „trawkę”). Zuzano, dzięki!
17 sierpnia o godz. 17:22 55461
… moja ulubiona słowacka góra !
Żal , że w tym roku i góry i Słowacji nie odwiedzę, ale wiadomości birofilskie za I prawdę zatrważające !
Lekko obocznie – chciałbym podziękować za ” Miłość, wojna, rewolucja ” – piknie się czyta i mam problem z oderwanie się od niej !!!
Wyrazy uznania !
17 sierpnia o godz. 18:03 55462
@heninsyn: dzięki wielkie, dla autora pogrążonego w poporodowej apatii takie słowa to miód na serce. Pozdrawiam!
18 sierpnia o godz. 18:05 55496
idż na łąkę i zanurz dłonie w zimnej trawie a myśli nowe same napłyną 🙂
18 sierpnia o godz. 22:21 55510
Z piwami wcale nie jest tak zle. Od kilkunastu lat trwa boom na piwa lokalne i mikrobrowary, moda na piwna turystyke dociera rowniez do Polski. A jesli pan lubi piwa, to polecam sklep u Joli na Koszykowej 53, niedaleko placu Konstytucji. Maja tam naprawde niezwykle trunki!
19 sierpnia o godz. 14:01 55534
Panie Redaktorze, Kren za te ksiazke otrzymal polska historyczna Nagrode Felczaka i Wereszyckiego (http://wyborcza.pl/1,85318,4762519.html), ale, z tego co wiem, nie dalo sie namowic zadnego wydawcy na polska publikacje ksiazki. Czemu? Ponoc wystarczy nam Davis. Chyba niesluszny to poglad, bo ksiazka Krena naprawde jest swietna.
19 sierpnia o godz. 16:03 55538
@Łukasz: Panie Łukaszu, dziękuję za komentarz. Lubimy Davisa, bo on nas bardzo lubi. Kren pisze z innej jednak nieco perspektywy. Wielu rzeczy nie tłumaczyliśmy. Może Pan ma lepsze rozeznanie, czy jest polski przekład Istvana Bibo? Ja czytałem po słowacku jego esej o małych państwach wschodnioeuropejskich. Pozdrawiam serdecznie.
21 sierpnia o godz. 10:30 55569
Szczerze, nie wiem. Dokładnie, jak Pan pisze – wielu rzeczy nie tłumaczyliśmy. Gdyby patrzeć tylko w stronę Słowacji – jest modny tam Hvorecky (znany u nas z niszowego wydawnictwa z początkowego okresu twórczości) no i rewelacyjny Tatarka (może warto byłoby poznać go bliżej, szczególnie, że był pretekst – w maju mijała 20 rocznica śmierci, ale polscy wydawca trochę to przespali).