Żegnaj, macho! To wnioski jakie można wyczytać w ogłoszonym wczoraj raporcie amerykańskiego Pew Research Center zatytułowanym „New Economics of Marriage”. O zmianach w strukturze i roli rodziny, zwłaszcza w krajach rozwiniętych mówi się od dawna. Jedną z głównych przyczyn tych zmian jest ekonomiczna emancypacja kobiet – w tradycyjnym modelu małżeństwo było formą ekonomicznej ochrony kobiety. W ciągu ostatniego ćwierćwiecza sytuacja jednak radykalnie się zmieniła (o niektórych z tych zmian już pisałem w „Antymatriksie”). Przekształcenia gospodarki i postindustrializacja wykreowały olbrzymi rynek usług, z dużą liczbą niskopłatnych miejsc pracy. Wiele z nich szybko zajęły bezczynne wcześniej kobiety.
Szybko jednak okazało się, że sama praca o niskiej jakości (i płacy) nie wystarczy, kobiety szybko zrozumiały na czym polega przewaga konkurencyjna w gospodarce opartej na wiedzy i zaczęły się kształcić. Jak już pisałem, blisko 60 proc. dyplomów studiów wyższych w krajach rozwiniętych zdobywają kobiety. Pew Resarch zbadał, jak to wszystko przekłada się na kondycję amerykańskiej rodziny. Okazuje się, że już w 22 proc. rodzin kobiety zarabiają więcej niż mężczyźni (w 1970 ten odsetek stanowił zaledwie 4 proc.). Jednocześnie szybko przybywa rodzin, w których kobiety dominują pod względem wykształcenia: w 28 proc. przeważa wykształcenie kobiet, tylko w 19 proc. mężczyzn (w 1970 r. proporcje były odwrotne).
Wyniki te należy analizować w kontekście oraz też patrząc na trendy na rynku pracy. Kontekst jest taki, że kobiety, nie tylko w USA (New York Times opublikował ostatnio na ten temat serię artykułów) mają coraz większe kłopoty ze znalezieniem odpowiednich partnerów. Jak pisze NYT, umawiając się na randkę nie patrzą już na wielkość mięśni i grubość portfela, tylko pytają o kartę biblioteczną. Nie znajdując ich, decydują się często na życie single’a, z czym sobie podobno radzą lepiej, niż mężczyźni. Rośnie więc liczba sfrustrowanych loserów, którym dodatkowo przyłożył ostatni kryzys (jak pisałem, to głównie mężczyźni w krajach rozwiniętych tracili pracę). Amerykańscy socjologowie obawiają się, że tak szybka zmiana ról genderowych może doprowadzić do buntu mężczyzn, choć głębokość przemian jest tak duża, że żaden bunt niewiele pomoże.
W Polsce sytuacja jest nieco odmienna, bo o ile rzeczywiście obserwujemy podobne trendy jak w innych krajach rozwiniętych, to jednak kryzys uruchomił ujawnione już kilka lat temu w World Value Survey utrwalone w kulturze wartości, z których jedna mówi, że praca w pierwszej kolejności należy się mężczyznom. Dlatego m.in. w Polsce pracę traciło więcej kobiet niż mężczyzn (oczywiście, przy okazji też znaczenie miała zacofana struktura polskiej gospodarki, bardziej ciągle potrzebująca mięśni, niż mózgów). Jeśli jednak chodzi o przemiany ról w rodzinach, to oczywiście Polska jest wdzięcznym polem badań, bo po upadku wielkiego przemysłu pojawił się problem ze sfrustrowanymi górnikami na wcześniejszych emeryturach, żyjących wraz z rodzinami na utrzymaniu kobiet pracujących często za granicą, by związać koniec z końcem. Nie znam dokładnych, jakby ktoś z Czytelników znał, będę wdzięczny.
20 stycznia o godz. 12:04 58634
cieszę się że zwrócił Pan uwagę na rolę kobiet w łańcuchu pokarmowym. 🙂
20 stycznia o godz. 13:06 58637
A czy nie jest tak, że współczesna gospodarka to kolos na glinianych nogach? Bonanza krajów rozwiniętych, bedąca w mojej ocenie wyłącznie wynikiem neokolonialnej polityki i eksportu kosztów działaności ( społecznych, ekonomicznych, czasowych*) do krajów jak Polska i Chiny w istocie może trwac o tyle o ile ktos pokona rozsnące koszty izolacji bogatych od biednych. Gospodarka Chińska rośnie i na naszych oczach przemieni się w krótce w gospodarkę oparta na wiedzy ( z czym oczywiście inwestorzy walcza jak mogą, ale to rodzaj schizofernii, jednocześnie bowiem dostarczają jej impulsów do tego rozwoju widząc w tym oszczędności). Oznacza to, że trzeba będzie znaleźć nowego „nieefektywnego” robola który będzie w końcu wykonywał te prace którymi w krajach roziniętych się ledwie zarządza. Afryka? A potem co? Afryka ma paskudny klimat… A jak sie nie uda znaleźć kolejnych „chińczyków”? Kto będzie produkował skoro chińczycy też będa chcieli zarządzać?
*czasowych – chodzi o koszta wynikające że realizacj akontraktu w postaci produkcji, będąca kosztem trwa np. 3 lata, podczas gdy ZYSK ( w sensie pozycji w raporcie giełdowm z podpisanego kontraktu co przynosi natychmaistowe profity) wypracowywuje sie w skali najwyżej tygodni/miesięcy. W efekcie zarobienie 2 miliadrów dolarów w USA trwa tydzień a w Chinach i Polsce tyle ile trwa produkcja i SPRZEDAŻ np. tysiąca samochodów. My widzimy zyski ze sprzedaży, USA z operacji finansowej na podpisanym kontrakcie…. Sa to między innymi skutki obecnego kryzysu…
20 stycznia o godz. 13:46 58642
kakaz pisze:
2010-01-20 o godz. 13:06
Kakaz, obawiam się, że kolejnymi „chińczykami” są dzieci – w Indiach, Wietnamie, w zasadzie w całej Azji. W Afryce zresztą też. To ich praca jest najtańsza i to ich kosztem zachodnie korporacje generują swoje zyski. Nikogo nie obchodzi kto, jak i gdzie dany gadżet, ciuch, czy podzespół wykonał – jedyne pytanie to za ile.
20 stycznia o godz. 20:41 58647
Czemu – „Żegnaj, macho!”? To raczej obiecujący początek. Model małżeństwa od ponad stu lat sprowadzał mężczyzn do roli piesków domowych. Stąd ta infantylizacja całych pokoleń facetów chowanych przez przyjaciółki, żony i matki. Na szczęście kończy się ta epoka więc czas wrócić do czasów w których było nam najlepiej – wojen, przygód, krwistej walki o władzę, polowań, krótkich i bez konsekwencji podbojów milosnych i podróży w nieznane. Jestem dobrej myśli.
Pozdrawiam
20 stycznia o godz. 22:53 58651
Prosze zatem natychmiast zgolic wasy!!!!
21 stycznia o godz. 5:09 58656
Do tego dochodzi milionowa armia bezzennych Chinczykow mezczyzn. Abortuja tam zenskie noworodki na potege. Ne ma sie z kim zenic.
Zdaje sie, ze Polskim kobietom przyjdzie realizowac pinierski projekt, oparty o zalozenia przedstawione w filmie „Seksmisja”:)
Cos trzeba bedzie zrobic z ta nieambitna szarancza;)
A na serio: ciekawe jak potocza sie dalej przemiany spoleczne.
Mieszkam w kraju gdzie z pokolenia na pokolenia kobieta byla sluzaca mezczyzn. Rozmawiam z kobietami. Dzisiaj priorytetem 20, 30-latki jest byc niezalezna od mezczyzny lub wychowac corke na niezalzna kobiete. Majatek i zycie za to oddaja. Macho „se ne wrati”.
Pozdrawiam panow.
21 stycznia o godz. 11:03 58660
@kartka:
gender war is going on…
a pamietasz to?
” ej, lala, bucik ci sie roz…wala!”
” powoli, powoli i tobie sie roz…wali”
21 stycznia o godz. 11:34 58662
@kartka z podróży,
Pański manifest brzmi zachęcająco – czy mozna sobie z tego menu wybrac tylko niektóre punkty? Jesli tak, to poproszę przygodę i podboje miłosne:))
Tych chińczyków, o których pisze @tsubaki jest ponoć 20mln. Jeśli wybiorą armię zamiast męskich klasztorów, to „Żegnaj Macho” może szybko zmienić się w „Witaj Macho”, bo przyjdą szukać żon wśród wychowanych przez matki na niezależne kobiety europejek:)
21 stycznia o godz. 14:28 58666
@tsubaki: bezżenni chończycy sa o tyle groźni, ze istnieją teorie w których wyjaśnia się, że wojny wybuchają wtedy kiedy któreś z państw konfliktu dysponuje nadmierna ilością młodych mężczyzn dla których nie ma zajęcia. Podobno tak ekspandowały społeczeństwa Wikingów, Rzymian, średniowieczne krucjaty miały takie statystyki za sobą, no i oczywiście obie wojny światowe.
Warto o tym pamiętać, zwłaszcza że obok wielka syberia niezamieszkana, no a ludzie są znacznie bardziej przewidywalni niz się powszechnie sądzi…
21 stycznia o godz. 14:33 58667
„Amerykańscy socjologowie obawiają się, że tak szybka zmiana ról genderowych może doprowadzić do buntu mężczyzn”
A jak taki bunt mógłby wyglądać??
Buntownicy zaprzestaną myć naczynia i chodzić po zakupy?
🙂
21 stycznia o godz. 16:47 58668
Polecam całkiem świeże badania prof. dr hab. Kazimiery Wódz i dr Jolanty Klimczak-Ziółek z UŚ na temat restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego z perspektywy genderowej.
21 stycznia o godz. 20:22 58674
polka nie musi sie wyzwalac, bo zrobila to juz w wieku XIX;
natomiast od wielu rzeczy musi sie jeszcze uwolnic, pare przypomniec,
no i wiele nauczyc,
ale to temat na osobna dyskusje
21 stycznia o godz. 20:50 58676
I dlatego USA kończą tak jak teraz .
@ Agnesso , napisz coś o genderowym wydobyciu węgla , budowie mostów , samolotów i inn. Jak to robią ‚genderowki ” ? Klawiaturą kompa ? A kompa kto wymyslił ?
21 stycznia o godz. 22:10 58679
Zwrot „bezczynne wcześniej kobiety” jest dość niefortunny:D w końcu „moneta” to nie wszystko:D
21 stycznia o godz. 22:35 58682
@ Q: nawet gdyby chciały budować samoloty, patriarchalne mechanizmy społeczne im to skutecznie wybiją z głowy.. za to teraz muszą znosić mężczyzn, których mięśnie są coraz mnie potrzebne, właśnie dlatego, że coraz więcej można zdziałać przy pomocy klawiatury kompa. a do tego wystarcza muskulatura umysłowa.
21 stycznia o godz. 23:23 58683
Kakaz,
„… wyjaśnia się, że wojny wybuchają wtedy, kiedy któreś z państw konfliktu dysponuje nadmierna ilością młodych mężczyzn dla których nie ma zajęcia. ”
Wlasnie to mialam na mysli, dziekuje za jej rozwiniecie.
22 stycznia o godz. 13:53 58727
Zacznę się martwić, kiedy kobiety zaczną dominować również w tworzeniu nowych zyskownych przedsiębiorstw czy liczbie przyznanych patentów. Na to się jeszcze długo nie zanosi, więc jako mężczyzna sypiam twardym, spokojnym snem 😉 Co do wyzwolenia i wzrostu znaczenia kobiet, to muszę się zgodzić z kilkoma przedmówcami, również uważam, że duże znaczenie w całym procesie ma bezprecedensowo długi okres względnego pokoju – wystarczy że zaczniemy żyć w nieco „ciekawszych” czasach, a wiele rzeczy może wrócić na stare tory.
@Alla: Bunt może przejawiać się np tym, że sfrustrowani mężczyźni zaczną być bardziej agresywni wobec kobiet. Skoro siła fizyczna jest ostatnią rzeczą w której dominują nad kobietami, to zaczną z niej korzystać. Niestety żyjemy w epoce medialnego ścierwojadztwa, które żywi się konfliktem, i które dla osiągnięcia większej oglądalności potrafi swoimi relacjami nakręcać konflikty do trudnych do opanowania rozmiarów. Wystarczy kilka medialnych doniesień o postępowaniu takich europejskich/amerykańskich „Talibów”, a w głowach coraz większej liczby frustratów zadomowi się nowy „mem”, prowadzący do nakręcania się spirali przemocy. Oczywiście na razie mężczyźni przez takie postępowanie mają więcej do stracenia, niż zyskania, ale wystarczy że bezrobocie w krajach zachodu powędruje w okolice 20/30% i będziemy mieli do czynienia z prawdziwą beczką prochu – jest się czego bać 🙁
22 stycznia o godz. 15:47 58734
Nie wiem jak bardzo te wcześniejsze emerytury górnicze są głodowe, to należałoby sprawdzić. Wydaje mi się że bardziej mówi się o tym że są głodowe niż takie są w rzeczywisstośści. Poza tym dlaczego ktoś będący na emeryturze musi siedzieć w domu, gdy nie ma co do garka włożyć a żona ma wyjeżdżać do pracy za granicę? Sam nie może wyjechać? Co do bezrobocia mężczyzn i kobiet to wg. danych Eurostatu za rok 2009, bezrobocie w UE kobiet zwiększyło się bardziej w strefie euro (z 8,5 do 10%) niż w całej UE, jeśli chodzi o mężczyzn to w strefie euro bezrobocie wzrosło z 7,3 do 9,7% a w całej UE z 7,0 do 9,5%. Jakby na to nie patrzeć, większe bezrobocie panuje wśród kobiet ze sstrefy euro niż spoza niej. Tak więc nie wydaje sie by Polska była jakimś wyjątkiem wśród krajów rozwiniętych w kwestii dyskryminacji kobiet w tym względzie. Kultura męska w Polsce jest mitem. Pani Agata Bielik – Robson w wywiadzie opublikowanym jakiś czas temu w ‚Dzienniku’ stwierdziła że to jest nieprawdą, prawdziwą kulturę męską mamy w krajach anglosaskich (z Anglią na czele), w Polsce wg niej rządzą stare kobiety i księża. Nie wiem jak to jest z księżami ale jeśli chodzi o starsze panie to one bardziej utrudniają życie młodym kobietom niż mężczyźni. Mężczyźni wychowywani są u nas głównie przez kobiety, które z definicji raczej bardziej folgują swoim synom niż córkom. Tak więc przenoszenie zachodnich standardów w sprawie płci, gdzie kobiety muszą naprawdę pokonać męski szowinizm aby się wybić na nasz grunt jest lekkim nieporozumieniem.
22 stycznia o godz. 17:58 58739
Agnessa,
o przepraszam, ja kiedyś poznałem panią inżynier, projektującą Airbusy, jakoś żadne patriarchalne mechanizmy jej tego z głowy nie wybiły.
A co do muskulatury, może tu właśnie kryje się sekret dysproporcji między wykształceniem mężczyzn i kobiet. Jest dość dużo prac wymagających siły fizycznej, a nie wykształcenia, wykonywanych przez mężczyzn. Ponieważ są to prace w przemyśle (np. budowlanym) są chyba płatne lepiej niż odpowiadające im prace zajmowane przez niewykształcone kobiety. Chcę powiedzieć, że skoro płace mężczyzn bez wykształcenia są wyższe niż płace kobiet, to poniekąd mężczyzna ma mniejszą motywację do zdobycia wykształcenia. Taka przynajmniej jest moja teoria, nie wiem czy oficjalne dane to potwierdzają. Podobno odkąd zniesiono obowiązek służby wojskowej (nota bene jak dla mnie był to przykład dyskryminacji mężczyzn, którego polskie feministki, w przeciwieństwie np. do szwedzkich chyba nigdy nie dostrzegły), zmalała liczba mężczyzn na prywatnych uczelniach, bo odpadli Ci, co studiowali tylko, żeby uniknąć wojska. To by potwierdzało, że motywacją do studiowania nie była dla nich bynajmniej kariera zawodowa…
Jeszcze a propos dyskryminacji, jestem oburzony zachowaniem googla, który wczoraj wywiesił bardzo ładne logo z okazji dnia babci, a dzisiaj przy dniu dziadka nie zmienił go, widać wciąż babcię spacerującą z wnukiem. Jak to się ma do kształtowania pozytywnego wizerunku dziadka, czyżby google sugerował, że dziadkowie w ogóle nie zajmują się wnukami, tylko piją pod budką 😉 ? Ja znam kilku, którzy się zajmują…
22 stycznia o godz. 18:01 58740
To jescze ja, przepraszam, przyjrzałem się temu wnuczkowi, on jakiś wyrośnięty i o lasce chodzi 😉 . To nie wnuczek — to dziadek z babcią za rękę… Jakoś tak dziarsko kroczył i trochę A’tomka przypominał i go za wnuczka wziąłem…
Cofam uwagi o google’u…
22 stycznia o godz. 20:20 58752
Oczywiście, powoli idea „męskich” zawodów ulega osłabieniu. Przecież mamy już wspomniane wyżej panie inżynierki i kierowczynie autobusów, co kiedyś było nie do pomyślenia.. Niezaprzeczalnie do dyskryminacji zawodowej, w tym płacowej kobiet w Polsce przyczynia się struktura gospodarki, w której przemysł wciąż jest mocny, a sektor usług dopiero się rozwija. No i mamy też duży udział sektora rolniczego. Dlatego w Polsce mięśnie wciąż są lepiej opłacane niż mózgi.. Jednak tendencje widoczne w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej powoli, ale docierają także do nas, dlatego moim zdaniem prawdziwy „kryzys”, zwłaszcza ten ekonomiczny, polskiej męskości jeszcze przed nami. A wtedy może mężczyźni chętniej zaczną się kształcić 🙂
22 stycznia o godz. 21:20 58755
„Co do wyzwolenia i wzrostu znaczenia kobiet, to muszę się zgodzić z kilkoma przedmówcami, również uważam, że duże znaczenie w całym procesie ma bezprecedensowo długi okres względnego pokoju – wystarczy że zaczniemy żyć w nieco ?ciekawszych? czasach, a wiele rzeczy może wrócić na stare tory.”
Czy aby na pewno? Np. II Wojna Światowa zmusiła kobiety do pracy, zmniejszając stereotypizację ról płci i doprowadzając do przeobrażeń na polu równouprawnienia.
23 stycznia o godz. 0:05 58767
@ireth: Masz cukierkowe wyobrażenie II Wojny Światowej 🙂 Praca kobiet nie była jakimś wielkim osiągnięciem, bo zaletą produkcji masowej i podziału pracy jest fakt, iż nawet z analfabety można w ciągu kilku tygodni zrobić wydajnego robotnika. Kobiety na plakatach wyglądały inspirująco, ale tak na prawdę przypadła im rola małpek do dokręcania śrubek i polerowania pocisków. Nie nazwał bym tego przełomem społecznym… Co więcej napiszę kilka zdań na temat roli, jak przypadała kobietom podczas wojny częściej, niż praca w fabrykach – np. kwestia plakatów wojennych, to wiesz jakich plakatów podczas wojny było najwięcej? „Kobiety do maszyn”? „Zaciągnij się”? „Bij faszystów”? „Kupuj obligacje wojenne”? Nie… najwięcej było plakatów, których nie zobaczysz w książkach historycznych na poziomie licealnym – plakatów ostrzegających przed chorobami wenerycznymi. Wszystkie one (niezależnie od strony konfliktu) wyglądały bardzo podobnie – na pierwszym planie młodzi uśmiechnięci chłopcy, duma narodu, a w tle zepsute, zgniłe, szare, schorowane kobiety, stanowiące większe zagrożenie dla „naszych chłopców” niż pociski wroga. Na wszystkich tych plakatach winna była ZAWSZE kobieta, źródło nieczystości i zepsucia… Fajnie co?
O gwałtach na kobietach dokonywanych przez Rosjan i Niemców wie większość osób, ale ta sama większość nie zdaje sobie sprawy z tego, że np. Amerykanie i Brytyjczycy na terenach przez siebie wyzwolonych, ustanawiali specyficzny system ekonomiczny, w którym dostęp do wielu towarów mieli wyłącznie ich żołnierze. Kobieta, która chciała się w coś ubrać, nie chodzić głodna, czy zdobyć artykuły dla dzieci, musiała się „zaprzyjaźnić” z wyzwolicielami. Łatwo nazwać tego typu relacje, a dotyczyły one milionów europejskich kobiet!
Choć w sumie, to Europejki miały dużo szczęścia – w porównaniu z Chinkami. Możesz sobie poczytać o tym, jak były traktowane przez Japońską armię. O tym jak nagie, skrępowane kobiety, były przywiązywane do stojących przy drodze krzeseł i słupów, w sposób umożliwiający łatwy „dostęp”. Na szyjach wieszano im kartonowe plakietki z napisem „Szalet publiczny”. Gdy przechodziła kolumna wojska, każdy żołnierz mógł sobie na chwilę odskoczyć na bok, by sobie w tym „szalecie” „ulżyć”. Aby dbać o zdrowie żołnierzy Cesarza, kobiety były regularnie badane, i jeżeli pojawiło się najmniejsze podejrzenie choroby wenerycznej, taki „szalet” był poddawany „utylizacji”. Miały szczęście, jeżeli zastrzelono je na miejscu, bo większość kończyła jako „manekiny” treningowe do ćwiczenia uderzeń bagnetem (w wersji dla szeregowych żołnierzy), bądź uderzeń mieczem samurajskim (w wersji dla oficerów).
Zrobiło się mniej cukierkowo – prawda?
Obserwując konflikty z ostatnich lat w Afryce czy Azji, nabieram pewności, że w sposobie „traktowania” kobiet mężczyźni stają się coraz bardziej „kreatywni” – wątpię, aby większy konflikt oznaczał cokolwiek dobrego dla kogokolwiek, a tym bardziej dla kobiet… W sumie nie dziwię się, że wiele feministek nienawidzi mężczyzn, jest za co… 🙁
23 stycznia o godz. 7:38 58791
Seba,
Kim jest pani Agata Bielik-Robson? Ciekawi mnie, bo to co mowi pokrywa sie z moimi osobistymi obserwacjami.
Starsze kobiety utrudniaja zycie mlodym bardziej od mezczyzn. Bardzo trafna uwaga, niestety. Matki i babki terroryzuja mlode receptami na zycie rodem z poczatkow ubiegleego wieku, receptami wyczytanymi w „Gosciu Niedzielnym” lub zaslyszanymi w telewizji Trwam. To juz panowie w starszym wieku sa mniej szowinistyczni.
@Hlmi,
Feministki nie sa odpowiedzialne za sluzbe wojskowa. W czasach, gdy kazdy sprawny muskul przekladal sie na kolejny akr zaoranego pola i bogatsza spizarnie, zadna rozsadna kobieta nie wymyslilaby takiego nonsensu jak wojna, czy obowiazkowa sluzba wojskowa i pozbawiala sie rzeczonej muskulatury.
Wedlu pewnych naukowych teorii, wojny to dzielo mezczyzn nieudacznikow, ktorzy w prymistywnych spoleczenstwach nie byli w stanie utrzymac kobiety-te uciekaly pod opieke sprawniejszych, chocby jako czwatra, piata partnerka. Zastepy bezzennych mezczyzn (dokladnie jak dzis, czy w bliskiej przyszlosci), „wymyslily” wojny zeby zdobyc babke (niewolnice, zone, sluzaca, niepotzrzebne skreslic). Wiemy jak to sie potem potoczylo. Tak wiec, moze nie tyle ludzka czciwosc, co hormony, sa sila napedzajaca wojny?
Czas powaznie pomyslec nad jakims wariantem eugeniki zmieniwszy przedtem to niefortunne slowo. Autorzy Polityki odwaznie zaserwowali pare tygodni temu artykul na ten temat.
24 stycznia o godz. 11:19 58830
Ktoś ze względu na ilość „męskich” wynalazków może spać spokojnie… Niech śpi, byle nie długo. Odpowiedź na powyższe jest prosta- dawniej nie wypadało kobiecie się kształcić- zresztą po co, skoro miała zajmować się domem- jeżeli już, nie wypadało jej kierować na „męskie” nauki ścisłe.
Obecnie trend się zmienia. Małe dziewczynki nie są już- przynajmniej w takich ilościach jak dawniej- postrzegane przez matki i ojców jako godne spadkobierczynie podomki i chochli. Zmieniają się oczekiwania i ambicje, a dzięki i temu wykształcenie kobiet. Tak więc nie wiadomo, kto będzie górował w ilości, czy jakości wynalazków w następnym pokoleniu.
I druga uwaga… czytając część „męskich” wypowiedzi doszłam do wniosku, że spora część panów jako jedyny swój realny atut postrzega siłę fizyczną. Ukuto nawet takie powiedzonko „Feminizm kończy się wraz z wniesieniem szafy na ósme piętro”. Co do rzeczonej szafy odpowiem tak- feminizm zaczyna się , gdy ma się pieniądze do wynajęcia pracownika fizycznego, aby tę szafę wniósł. A co do wypowiedzi części panów… znamienne jest to, że postrzegają się głównie w charakterze siły pociągowej i bez większych nacisków ze strony kobiet sami tworzą genderowy podział na „white” oraz „blue collars”. Siły pociągowej, która staje się zbędna wraz z odpowiednim rozwojem techniki- wystarczy się przyjrzeć sytuacji robotników krajów wkraczających w rewolucję przemysłową- bunty i niszczenie maszyn nie na wiele się zdały- należało się przystosować do zmieniającej się sytuacji, co niektórym panom radzę, gdyż prawdopodobnie historia zaczyna zataczać koło, lepiej wyciągnąć z niej wnioski.
Piszę to ja, szczęśliwa mężatka, matka, kobieta pracująca- człowiek spełniony w swoim życiu w każdym jego aspekcie. Pod moimi słowami może się podpisać i mąż, szczęśliwy człowiek widzący we mnie partnera, muszący zejść ze swego męskiego piedestału w rejony dawniej zarezerwowane dla gorszej, bo kobiecej dłoni, ale dzięki temu wiedzący, że nie musi samotnie opierać się trudnościom tego świata- i dziwię się, że panowie tego dobrodziejstwa losu nie postrzegają. Pod moimi słowami mogą podpisać się również i rodzice, nie muszący się o mnie martwić, jeżeli nie daj Bóg owdowieję.
24 stycznia o godz. 13:48 58832
tsubaki pisze:
sorry, wg jakich naukowych teorii? Wybacz, ale takie gdybanie, typu „źli mężczyźni wymyślili wojny i przemoc, żeby mieć kobiety”, jest po prostu śmieszne i strasznie upraszczające, tak na poziomie filmu Testosteron (komedii owszem zabawnej, ale raczej nie opartej na nauce). Pomijając już niedawne publikacje o roli kobiet w Trzeciej Rzeszy i świadomym wspieraniu przez nie reżimu, właśnie zmiana roli kobiety w społeczeństwie pokazuje dziś, że przemoc nie jest wyłącznie domeną mężczyzn, coraz częściej mamy np. do czynienia z gangami nastoletnich dziewcząt. Emancypacja jak widać odbywa się na wielu poziomach.
Niewątpliwie aspekt płciowy jest historycznie związany z wojną, ale nie wymyślajmy bajek, że jest jedynym jej źródłem. Mogę łatwo uwierzyć, że u podstaw przemocy wewnątrzplemiennej stał często spór o kobietę, wierzę też, że wiele dawnych wojen było motywowanych chęcią pozyskania niewolników i niewolnic (a los tych drugich był wiadomy), ale są jeszcze, żeby daleko nie szukać, spory o terytoria łowieckie, tereny uprawne, motywy religijne, wreszcie kanibalizm czy zwykła żądza władzy. Redukowanie tego wszystkiego do chuci pierwotnych samców jest jednak zbyt daleko idącym uproszczeniem. Jak wśród zwierząt, zdarza się, że dwa samce pogryzą się w walce o samicę, ale zdarza się też, że pogryzą się nad jakąś padliną.
Nie mieszajmy więc proszę nauki z pseudo-nauką, modną niestety w niektórych kręgach nauk społecznych, które manipulują metodą naukową, traktując ją jako sposób na dowodzenie z góry założonych tez. Smutne jest to, że coraz częściej przedstawiciele pseudo-nauki wkraczają do gremiów decyzyjnych, a pewne słowa klucze bardzo upraszczają zdobycie środków na badania, niestety kosztem prawdziwej nauki…
24 stycznia o godz. 14:08 58833
ja,
myślę, że w kolejnym pokoleniu nie będzie już sensu mówić o wynalazku wynalezionym przez kobietę, czy mężczyznę, istotne innowacje będą (w zasadzie już są) dziełami zespołów, w których będą pracować przedstawiciele obojga płci, aczkolwiek niekoniecznie w takim samym charakterze. Mogę sobie np. wyobrazić, że w interdyscyplinarnej grupie wśród biologów będzie więcej pań, wśród fizyków więcej panów, nie tyle ze względu na predyspozycje intelektualne, co na inny rozkład gustów w obrębie każdej płci. Być może można będzie dyskutować ilu jest mężczyzn, a ile kobiet wśród kierowników projektów, ale jak wiadomo kierownik projektu nie zawsze jest bezpośrednio odpowiedzialny za przełom innowacyjny (w sensie idei naukowo-technicznej), więc trudno będzie stwierdzić czy wynalazek jest „męski czy żeński”. I dobrze, bo ta dyskusja jest wg mnie absurdalna, zwłaszcza, że jak na ograniczony dostęp kobiet do nauki w minionych wiekach, bilans kobiecych odkryć jest moim zdaniem nie najgorszy.
A co do feminizmu, myślę, że to słowo też przestało mieć już jedno konkretne znaczenie. To, co Ty nazywasz feminizmem, ja bym nazwał normalnością, podczas gdy to, co panowie maja często na myśli pod pojęciem feminizm, to różne „wojownicze” prądy intelektualno-ideologiczne, które idą dużo dalej niż model, który opisałaś. Przykładem mogą być szwedzkie feministki kręcące porno z perspektywy genderowej, za państwowe pieniądze. Nie wiem, jakoś mnie to razi, wydaje mi się, że mimo wszystko państwo nie powinno finansować produkcji pornograficznej, niezależnie od jej perspektywy. Tak rozumiany feminizm mnie razi, a to właśnie ekstremum często przebija się do świadomości publicznej.
Jeśli więc p. Jaruga-Nowacka (za którą raczej nie przepadam, ale to inna inszość), mówi, że in vitro jest prawem obywateli — popieram, niezależnie od tego czy dla niej to feminizm czy nie. Jeśli natomiast feministka idzie na manifę z pożyczonym dzieckiem, żeby udawać samotną matkę (a słyszałem o takich przypadkach od dziewczyn, które to robiły i były z tego dumne)- raczej budzi do mój niesmak (zwłaszcza, że to niebezpieczne dla dziecka, które może dostać kamieniem od jakiegoś buraka z przeciwnego krańca sceny politycznej).
24 stycznia o godz. 17:22 58839
Gdyby to był fejsbuk, wyświetliłoby się: Agnessa likes it! 🙂
25 stycznia o godz. 13:35 58851
Ubawiłem się. Zwłaszcza fragment o kobietach które dotarły na „szczyt” a potem odkrywają że żaden samiec nie jest dość dobry (bo TV karmi wyidealizowanymi wzorcami, oj karmi). Zostaje in vitro bo w odróżnieniu od faceta taka kobiecina zawsze może sobie towarzystwo urodzić. Inna sprawa czy takie dzieci, którym na pytanie o ojca mama będzie mogła podać jedynie nr próbówki będą w przyszłości borykały sie z problememi psychicznymi.
Wydaje się ze wojowniczość współczesnego feminizmu wynika głównie z tego ze zrealizował on większość swoich postulatów. I zachodzi ciekawa prawidłowość im lepsze dla kobiet są statystyki, tym bardziej ruch feministyczny jest agresywny w swoich postulatach. Szwecja jest pięknym przykładem kuriozum, gdzie kiedy taktyka numerus clausus (wprowadzona na wniosek feministek) zaczęła dyskryminować kobiety podniósł się krzyk. Podobnie w jednej z instrukcji do programu Kapitał Ludzki zaznaczono ze dyskryminacja ze względu na pleć może mieć jedynie „żeński” charakter.
Ciekawi mnie tylko kiedy powstanie męski kontrruch dla feministek.
28 stycznia o godz. 6:33 58894
Witam serdecznie,
Bardzo miło mi widzieć tego typu dane….
Rewolucja informatyczna i tym samym zredukowanie wagi czystej siły fizycznej na rynku pracy, staje się powoli gwarantem prawdziwego równouprawnienia płci.
Nie dziwi mnie też, swoiste zacofanie Polski względem państw położonych bardziej na zachód – obserwuję to zjawisko codziennie na żywo, kiedy inteligentne, przebojowe, pełne życia kobiety sprowadzane są (na własne życzenie poniekąd) do roli kur domowych.
Jest tego typu tradycja w Chinach, że córka w rodzinie odpowiedzialna jest za prowadzenie gospodarstwa domowego dla „starszych” oraz męskiej części komórki rodzinnej, przez co zobowiązana jest zrezygnować z jakichkolwiek ambicji w kierunku edukacji i kariery.
Co do walczącego feminizmu…. oczywiście jest tutaj szczypta hipokryzji. I pewnie jako jeden z nielicznych uważam, że klasyczny feminizm walczący o „równość” sam sobie „strzela w stopę”, bo nie o równość walczy ale jednakowość. Kobieta nigdy nie będzie taka jak mężczyzna i chwała za to:)
Pozdrawiam
JJ
24 marca o godz. 8:57 59777
@tsubaki
Z „Wikipedii”:
„Agata Bielik-Robson (ur. 1966) – polska filozofka, zajmująca się filozofią podmiotowości, postsekularyzmem, myślą judaistyczną oraz wpływem psychoanalizy i formacji romantycznej na filozofię.
Pracuje w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN, wykłada w Collegium Civitas, Szkole Nauk Społecznych i Ośrodku Studiów Amerykańskich UW.”
To są obserwacje nie tylko jej, znam więcej ludzi którzy twierdzą bardzo podobnie.