W sobotę wypad do Krakowa, na XIV Zjazd Polskiego Towarzystwa Socjologicznego. Tomasz Szlendak zaprosił mnie do udziału w panelu plenarnym poświęconym przyszłości (socjologowie dotychczas, jak zauważył TSz wprowadzając do dyskusji przyszłością się nie interesowali, podczas zjazdu w 2007 r. bardziej ciekawiła ich przeszłość). Panel rozpoczął Michał Boni, po nim mówił Krzysztof Rybiński, Ryszard Szarfenberg, mnie przypadł ostatni głos. Od początku zanosiło się na małą burzę – dzień wcześniej „Wyborcza” opublikowała wywiad z Rybińskim, w którym w dosadny sposób atakuje rząd.
Awantury nie było, choć Boni z Rybińskim trochę sobie w elegancki sposób nawrzucali. Michał Boni przedstawił w swym, przeciągniętym o ponad 20 minut wystąpieniu program Polska 2030 pre-release copy, czyli założenia długookresowej strategii kraju, jakie zostaną niebawem ogłoszone. Fascynuje mnie zdolność głównego rządowego stratega do retorycznego podboju przyszłości: określenia takie, jak „cyfrowy impet”, cokolwiek by znaczyły zawierają ukrytą, hipnotyczną energię. Czy zawierają treść? Zapewne tak, zarówno polityczną, jak i ideologiczną. Więcej uwagi poświęcę tym kwestiom, gdy będę miał tekst strategii, wkrótce opublikuję prezentacje z panelu i ścieżkę dźwiękową z wystąpieniami. Przy okazji Michał Boni zapowiedział „inicjatywę otwartościową” – niebawem mają być przygotowane ustawy fundujące podstawy działania open government, open science, etc. Bomba, jeszcze rok temu tak rozumiana otwartość z trudem znajdowała miejsce w publicznym słowniku MB.
Wystąpienie Boniego było klasyczną, by ująć określenia Tomasza Szlendaka z wprowadzenia, prezentacją projektu kolonizacji przyszłości. To był dobry punkt wyjścia dla mnie, bo moim celem było naszkicowanie „etnografii przyszłości” – pokazanie warunków, na jakie ambitni kolonizatorzy mogą napotkać. Wyszedłem z wywiadu, jaki tydzień temu udzielił dziennikowi „Le Monde” Alain Touraine (skróty z wywiadu w jednym z blogów). Z jednej strony powtórzył w nim tezy, jakie formułuje już od lat: społeczeństwo rozpada się, po epoce postpolitycznej nadchodzi epoka postspołeczna. Źródłem tożsamości nie są w coraz mniejszym stopniu odniesienia do struktur społecznych, jak związki zawodowe, partie polityczne, organizacje, a nawet rodzina. Tożsamość powstaje w coraz większym stopniu w odwołaniu do atrybutów kulturowych, a sfera społeczna rozrywana jest między fundamentalistyczny komunitaryzm i desocjalizujący, oparty na konsumpcji indywidualizm.
W wywiadzie Touraine mówi jeszcze, że zdumiewa go jednak co innego. Oto mimo, że kapitalizm przeżywa największy kryzys (i kompromitację) od dziesiątków lat, nie ma żadnych poważnych propozycji alternatywnych. Wszyscy udają, że nic się nie stało. Kapitalizm stał się systemem bezalternatywnym, sfera ekonomiczna zdominowała rzeczywistość. Spostrzeżenie to pokrywa się dobrze z obserwacjami z pola kultury, z upadkiem myśli utopijnej. Kultura nie dostarcza już utopii, czyli nie zasila marzeń o lepszym świecie (jak definiował utopię Ernst Bloch). Co więc dalej? Katastrofa, co jest bardziej prawdopodobne zdaniem Touraine’a lub jakiś akt etyczny, który na kształt Solidarności w 1980 zmobilizuje społeczeństwo do oporu przeciwko niegodziwościom dominującego systemu. Miejscem mobilizacji będzie najprawdopodobniej sieć.
Wychodząc z tej konstatacji Touraine’a przedstawiłem scenariusze rozwoju internetu opublikowane pod koniec sierpnia przez Cisco i Global Business Network. Ciekawa jest zarówno ich treść, jak i metoda – scenariusze zamiast prognoz w uznaniu, że obecnie prognozować nie sposób, zbyt wiele istnieje czynników niepewności, których rozwój może przybrać nieprzewidywalny kierunek (jak choćby postawy konsumentów). W takiej sytuacji jedno wydaje się być pewne – jak stwierdził Jean-Pierre Dupuy po 11 września 2001 r., pewne jest to, co niemożliwe (myślę, że 10 kwietnia dopisuje się do listy argumentów za tezą Dupuy). Dupuy formułuje więc filozofię katastrofizmu oświeconego, która nakazuje w sposób racjonalny zmniejszać prawdopodobieństwo nieuchronnej tak, czy inaczej katastrofy.
Przechodząc do Polski pokazałem tylko, w odniesieniu do tezy Touraine’a, że to kultura dziś w głównej mierze służy budowaniu tożsamości, że istotnie kodem budowania dyskursów tożsamościowych, zarówno nacjonalistycznych, jak kosmopolitycznych są kody kultury popularnej. To właśnie kultura popularna jest dziś medium dyskursu publicznego, kultura popularna w całej jednak swojej współczesnej złożoności wykraczającej poza tradycyjną definicję kultury masowej.
Efektem tej złożoności, pogłębianej m.in. rozwojem nowych mediów jest „rewolucja anty-machaveliczna”, jak ją określa Eva Illouz. Otóż Machiavelli skodyfikował podział przestrzeni społecznej na sferę publiczną, gdzie rządzi dyskurs racjonalny i sferę prywatną, gdzie jest miejsce na emocje. Książę ma być wolny od emocji, płakać i wzruszać się można w domu. Dziś jednak dzieje się dokładnie odwrotnie: logika mediów masowych wymusza, by w emocje rządziły w przestrzeni publicznej. Polityk nie może nie płakać, przypomnijmy zarzuty wobec Bronisława Komorowskiego po 10 kwietnia. Tymczasem jednak w sferze prywatnej nawet komunikacja intymna, zapośredniczona technicznie za pomocą medium internetu jest komunikacją hiperracjonalną (opartą na wymianie komunikatów tekstowych).
Co jednak to wszystko znaczy wobec możliwości analizy sfery społecznej, projektowania działań osobistych i mobilizowania działania zbiorowego? Jak zrekonstruować społeczne w post-społecznym świecie. Należy po pierwsze uwzględnić, że ten post-społeczny świat jest światem sieciowym. Nie chodzi jedynie o prostą konstatację faktu, że żyjemy otoczeni różnego typu sieciami komunikacyjnymi. Chodzi o znacznie głębszą perspektywę ontologiczną, którą doskonale przedstawia John Urry w „Mobilities”, gdzie syntezuje dorobek swój, Castellsa, Simmella, Latoura. Przestrzeń społeczną społeczeństwa sieciowego wypełniają aktorzy społęczni, którymi są hybrydy – ludzie i otaczające ich obiekty nie-ludzkie (komórki, samochody, elementy infrastruktury) tworzące systemy o własnej logice i stabilizujące działanie sfery społecznej. Coraz częściej systemy te zastępuję miejsce tradycyjnych instytucji. Jednocześnie też powstaje zupełnie nowe możliwości badawcze. Ludzko-techniczne hybrydy są doskonałym obiektem badań za pomocą m.in. metod analizy sieciowej. Na koniec zaprezentowałem wyniki badań zespołu Alberta Laszlo-Barabasiego z lutego b.r. Wynika z nich, że na podstawie danych historycznych z telefonów komórkowych (analiza wstecz sięgająca pół roku) można z 93 proc. prawdopodobieństwem określić przyszłe położenie abonenta (prawdopodobieństwo to opisywane jest rozkładem normalnym, najniższy wynik w badanej próbie wynosił 80 proc., ergo wszyscy jesteśmy przewidywalni) – więcej o tych badaniach mówiłem podczas Euroconu w Cieszynie w wykładzie „Demona Laplace’a 2.0. Czy przyszłość ukryta jest w przyszłości”).
Wyniki Barabasiego są na pewno tematem dla post-społecznej socjologii, bo choć szokują swoją dystopijną wymową to jednak pokazują, że ludzie poprzez udział w ludzko-technicznych hybrydach, mimo całej ideologii mobilności, płynności, etc. tworzą sztywną strukturę, tyle tylko że zmienia się charakter determinizmów. Coraz większy udział w determinowaniu kondycji człowieka mają hybrydowe systemy o coraz większej złożoności.
Nie wszystko, co tu napisałem udało mi się dokładnie powiedzieć – ze względu na przeciągnięcie wypowiedzi przez poprzedników zmierzyć się musiałem ze wzrokiem wygłodzonych socjologów, dla których koniec panelu oznaczał początek obiadu. Być może jednak coś powiedzieć się udało – dziękuję WW za komentarz (opublikowany pod poprzednim wpisem, który z próżności opublikuję tutaj):
Świetny wykład na zjeździe PTS, gratulacje! Żal i paradoks, że jedno z najciekawszych i najmocniej osadzonych w najnowszym dyskursie wystąpień wygłosił nie-socjolog. Pozdrawiam z auli,
I od razu mały komentarz. Fakt, że socjologiem nie jestem – studiowałem chemię w niezwykle ciekawym okresie rozwoju tej dyscypliny, kiedy przeżywała ona przełom epistemologiczny związany z pracami Progogine’a, teorią złożoności oraz przełom metodologiczny polegający na matematyzacji. Gdy pod koniec lat 90. zacząłem czytać książki Wallersteina, Luhmana, a później wszystko co dotyczy sieci, odkryłem, że w istocie cały aparat pojęciowy poznany podczas studiów chemicznych znajduje zastosowanie, by rozumieć co się dzieje na froncie nauk społecznych. Daleki jestem od redukcjonizmu polegającego na przekonaniu, że da się nauki społeczne sprowadzić do fizyki. Świat społeczny jest wszakże aspektem rzeczywistości, nie ma więc powodów, by się radykalnie wyróżniał.
Poniżej moja prezentacja:
12 września o godz. 20:51 63458
Najnowszy dyskurs nie jest osadzony w rzeczywistości i to akurat żadna nowość.
Czy autor jest post-profesorem, że musi neo-bełkotać?
Z tego, że ktoś się gdzieś znajduje, wynika bardzo niewiele, a w szczególności nie wynika, że musi się tam znajdować. Skuteczność przewidywań nie implikuje determinizmu. Determinizm nie obowiązuje nigdzie, włącznie z fizyką (rzeczywistość fizyczna nie redukuje się w całości do praw fizyki).
Oświeconym katastrofistom można polecić Poppera „Nędzę historycyzmu” i „W poszukiwaniu lepszego świata”. W ogóle cały ten bełkot podpada pod Poppera.
Te utopie to jak rozumiem neomarksizm. Albo neopostmarksizm.
Żaden kryzys kapitalizmu oczywiście nie występuje, co najwyżej kryzys państwowego pieniądza i państwowych dotacji do budowy domów. Solidarność oczywiście nie jest sprzeczna z kapitalizmem i nigdy nie była.
Państwo ma dużo do zrobienia ale akurat nie to co chciałby ten mędrzec.
Strach przed zachowaniem konsumentów to kolejna intelektualna czarna dziura. Ceny konsumpcyjne są najbardziej stabilne ze wszystkich w kryzysie i zawsze.
Pan Boni ze swoimi strategiami przejdzie do historii jako bajkopisarz.
Ostatnia bajka będzie miała tytuł „przerwana dekada Tuska”, tym razem o przeszłości.
Rybiński pisze to samo od dawna na blogu, w Dzienniku GP co tydzień i wszędzie gdzie go wpuszczą. Generalne ma rację, tylko nie kuma, że mogło być gorzej.
Życzę owocnego neobełkotu. Do Heideggera jeszcze daleko, ale teologia i scjentyzm zmierzają w jednym kierunku.
Myśl żywa rzadko bywa krzykliwa.
12 września o godz. 22:01 63459
@Krzysztof Mazur: w odpowiedzi na uwagę Very usuwam poprzednią odpowiedź do Pańskiego komentarza.
12 września o godz. 22:29 63461
Szanowny Panie!
Suwerenną i dojrzałą osobowość można łatwo rozpoznać po sposobie traktowania nieuzasadnionej, nadmiernej i nawet nierzeczowej krytyki.
Pana odpowiedź p. Mazurowi jest arogancka, bezczelna i poniżająca jego osobowość. Odnosi się do osoby a nie do tematu.
Nie wystarczy mądrze mówić żeby być kimś. Zabrakło osobowości. Udowodnił Pan to.
13 września o godz. 6:25 63464
@Vera: dziękuję za uwagę, odpowiedź odnosi się do komentarza, który jest nie na temat, więc trudno żeby moja odpowiedź mogla bardzo odnosić się do tematu. Niczyjej osobowości nie mam zamiaru poniżać, jeśli takiej jest wrażenie – przepraszam i usuwam komentarz.
13 września o godz. 7:01 63465
@Krzysztof Mazur
Co do bajkopisarstwa Boniego zgoda. Twarde fakty najbliższe 4-5 lat to vat 25%, plany powrotu do koncepcji „bykowego”, całkowite wycofanie się z reformy emerytur (czyli bomba jaka wypali nam w twarz za lat 20).
@Edwin Benedyk
Polecam tekst Krzysztofa Rybińskiego tez o przyszłości ale zdecydowanie mniej różowej od prognoz Pana Boniego. Na mnie wywarł ogromne wrażenie, nie znajduję obecnie argumentów by z autorem się nie zgodzić.
http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,8357221,To_nie_jest_przyjazne_panstwo__to_nieprzyjazne_dranstwo.html?as=3&startsz=x
Swoja drogą w kwestiach metod dziwi mnie że Pana za odchylenie pozytywistyczne nie zlinczowali na Zjeździe ;).
13 września o godz. 7:19 63466
@Marchewa: dzięki, we wpisie też odsyłam do tego wywiadu z Rybińskim 🙂 W kontekście wypowiedzi Rybińskiego na Zjeździe, że praktycznie ekonomia jako dyscyplina nauki przestała istnieć (lub okazało się, że nie istnieje) po tym co się wydarzyło s 2008 prognozowanie ekonomiczne nabiera szczególnego smaku. Spór Boniego z Rybińskim to ciekawy rytuał, nie wystarczający już jednak chyba żeby rzeczywiście dobrze poradzić sobie z rzeczywistością.
Do ostatniej uwagi: jako nie-socjologowi więcej mi wolno, nawet odchylać się nie tylko pozytywistycznie, lecz i posthumanistycznie 🙂
13 września o godz. 8:48 63469
@Marchewa
VAT 25%? Ostatnio jak sprawdzałem mieliśmy 22% i miał być podniesiony o 1pkt czyli do 23%. Coś się zmieniło?
@Edwin Bendyk
niech Pan sobie przeczyta Diamentowy wiek Neala Stephensona zamiast tych wszystkich naukowców 🙂 będzie Pan od razu wiedział jak będzie wyglądać przyszłość.
13 września o godz. 13:45 63471
@ Edwin Bendyk Zajrzałem do artykułu grupy Alberta Laszlo-Barabasiego i nie do końca rozumiem w jaki sposób lokuje go Pan jako temat dla post-społecznej socjologii. W biologii trudno chyba o przykład gatunku, którego osobniki będą przemieszczać się zupełnie przypadkowo. Uzyskując wzór (pattern) przemieszczania się osobników podobny do tych uzyskanych za pomocą telefonów komórkowych można się pokusic o przewidywanie ich przyszłej lokalizacji. Z tego punktu widzenia telefon komórkowy jest tylko wygodnym narzędziem badawczym takim samym jak obrączki używane przez ornitologów. Sensacją byłoby jak dla mnie dopiero wykazanie, że posiadanie telefonów komórkowych w sposób istotny wpływa na zmianę takich śmiem twierdzić biologicznie zdeterminowanych zachowań! „/’
13 września o godz. 13:50 63472
@Pickard
Min. finansów mówi o wprowadzeniu mech. automatycznie podnoszącego vat przy przekroczeniu 55% zadłużenia.
@autor
Dzięki za upomnienie coś nieuważnie przeczytałem wpis. Co do metod to jednak ostatnie zdanie jest dla mnie właściwie credo pozytywistów naukowych.
13 września o godz. 15:29 63476
@Jarek: sam Barabasi, jak Pan pewno zauważył, był dosyć zaskoczony swoimi wynikami – tym, że przewidywalność ma rozkład normalny, a nie potęgowy. Pewno nie widział, tego co Pan wie i dla Pana nie jest zaskakujące. Pytanie jednak, co to znaczy „determinizm biologiczne” (czy jakikolwiek determinizm – ekonomiczny, społeczny, kulturowy). To pojęcie puste znaczeniowo, trzeba je wypełnić treścią, czyli mechanizmami prowadzącymi do tego, że statystyka jest taka, a nie inna. Podobieństwo wzorów nie musi oznaczać tożsamości mechanizmów. Dlatego na badania takie jak Barabasiego, należy nałożyć badania korzystające z innych metod, np. etnograficznych.
14 września o godz. 10:34 63498
@Edwin Bendyk: Świadomie użyłem słowa „determinizm biologiczny” i nie wspierając mojej wypowiedzi propozycjami szczegółowych mechanizmów uznałem obserwację Barabasiego za niezbyt zaskakującą. Trudno, ale zadziwienie, że osobniki jednego gatunku jakim jesteśmy przemieszczają się według charakterystycznego dla siebie i dosyć powtarzalnego wzorca wygląda dla mnie niezwykle naiwnie. Żeby takie zadziwienie przeżyć trzeba najpierw wbrew dostępnej wiedzy i własnej intuicji przyjąć, że ludzie powinni sie poruszać na podobieństwo ruchów Browna aby następnie odkryć, że rządzi tym rozkład normalny. Nie trzeba bowiem wyznawać jakiegokolwiek „determinizmu”, żeby dostrzegać jak bardzo czynniki biologiczne w tym genetyka wpływają na ludzkie zachowania i spodziewać się, że właśnie rozkład normalny będzie najlepiej pasował do ich opisu.