Wczoraj w Kancelarii Premiera odbywały się konsultacje ze środowiskami organizacji pozarządowych w sprawie polskiej prezydencji. Srodowiska te szybko zaprotestowały, że nie są to wcale konsultacje tylko rodzaj kazania, gzie można wysłuchać co rząd ma do powiedzenia, a jak starczy czasu to ewentualnie zadać jakieś pytanie. Przedstawiciel Ministerstwa Pracy wybrnął zręcznie (choć sam za organizację spotkania nie odpowiadał), mówiąc ze spotkanie należy potraktować jako otwarcie takich już prawdziwych konsultacji, na które zaprosił do swojego resortu (MPiPS zajmuje się tematyką wolontariatu, akurat przyszły rok będzie Europejskim Rokiem Wolontariatu, więc choć sam wolontariat żadnym priorytetem prezydencyjnym nie jest, to jednak tematem trzeba się będzie zająć).
Ja moderowałem dyskusję związaną z priorytetem „Pełne wykorzystanie kapitału intelektualnego Unii Europejskiej„, forsowanego przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Pomysł jest taki, żeby wylansować pojęcie kapitału intelektualnego jako instrumentu do mierzenia „miękkich” czynników rozwoju, na które zwraca się uwagę w nowych strategiach rozwojowych (znaczenie nauki, edukacji, kapitału społecznego, etc.). Daje nam to szansę zbudowania nowego narzędzia do dyskusji z Unią w sprawach polityki spójności, która będzie modyfikowana w ramach strategii Europa 2020. Jeśli chcemy dalej być beneficjentem unijnych środków, nie wystarczy już tylko ustawiać się w pozycji pokrzywdzonego przez los biedaka, któremu się należy. Trzeba jeszcze pokazać, że gra się w tę samą grę polegającą na modernizacji UE.
Kapitał intelektualny został skutecznie w spopularyzowany przez Michała Boniego i jego ekipę dwa lata temu, kiedy został opublikowany „Raport o kapitale intelektualnym Polski„. W raporcie wyłożona jest metodyka pomiaru. Za pomiar kapitału intelektualnego spółek giełdowych bierze się teraz warszawska giełda, coś się dzieje. Ważniejsze jest to, że pojęcie KI rozszczelnia dotychczasowe myślenie o innowacyjności skoncentrowane na innowacyjności technologicznej i transferze wyników badań do przemysłu. Uzupełnia to myślenia o kwestie innowacyjności społecznej, kultury i dziedzictwa kulturowego. W efekcie KI może stać się dobrym instrumentem do wymuszenia komunikacji między zamkniętymi silosami resortów i specjalizacji badawczych.
W dokumencie opisującym założenia priorytetu uwagę poświęca się kwestiom partycypacji społecznej i nowoczesnym metodom uczestnictwa obywatelskiego z wykorzystaniem narzędzi Web 2.0 i całej filozofii crowdsourcingu.
Widać wyraźnie, że chyba przeszliśmy lub przechodzimy przez „tipping point” jeśli chodzi o rozumienie wielu pojęć. Pamiętam, że jeszcze rok temu podczas „połowinek” rządowych Michał Boni bronił się przed ideą „open government” i zasadą otwartości jako mechanizmem modernizacji struktur państwa, dziś zapowiada już kolejne inicjatywy ustawodawcze, które mają ideę open government, open science i open culture realizować. Jeszcze rok temu pomysł, żeby zasoby cyfrowe tworzone za publiczne pieniądze udostępniać obywatelom nieodpłatnie budził zdumienie, dziś jest traktowany jak oczywistość. Od marca b.r., kiedy razem z Instytutem Obywatelskim organizowałem w Ośrodku Badań nad Przyszłością Collegium Civitas konferencję: „Polska Otwarta i jej wrogowie” wiele się zmieniło.