Z wielką radością czytam komentarze naszych konserwatywnych publicystów na temat wydarzeń w Anglii. Jak to konserwatyści, świat widzą prosto – cywilizacja brytyjska upada, bo Brytyjczycy przestali wychowywać swoje dzieci przekonywał przed tygodniem Marek Magierowski w „Rzeczpospolitej”. I nic się nie zmieni, dopóki ludzie będą się rozwodzić, co jest znamieniem kryzysu rodziny. Słuszne spostrzeżenie, tylko co można z tym zrobić? David Willets, konserwatysta brytyjski i członek obecnego rządu Jej Królewskiej Mości do którego się odnosiłem w poprzednim wpisie dostrzega podobne problemy, tylko nie wyciąga sentymentalnych wniosków. Rozwody i głębokie zmiany strukturalne w społeczeństwie są m.in. skutkiem emancypacji kobiet. Kobiety kształcą się, stają się samodzielne ekonomicznie i nie zależą już od mężczyzn. Skutki prostego niby procesu są daleko idące, dostrzega Willets – np. rozwarstwienie ekonomiczne społeczeństwa. Wykształcone kobiety wychodzą za wykształconych facetów i razem zarabiają lepiej, niż niewykształcone kobiety skazane na niewykształconych facetów. Kiedyś było lepiej, bo ponieważ kobiety nie były wykształcone, wychodziły zarówno za wykształconych, jak i niewykształconych, rozkład dochodów był bardziej równomierny. Na dodatek rodzina trwała, bo niewykształcona kobieta bała się rozwodu. Czy stąd wniosek, że poprawa wykształcenia kobiet jest przyczyną upadku cywilizacji brytyjskiej? W jakimś sensie tak, co jednak z tym można zrobić – zamknąć uczelnie przed kobietami?
Brytyjczycy nie wychowują dzieci, Willets o tym także piszę pokazując, jak pokolenie obecnych rodziców zużyło swój kredyt moralny umożliwiający skuteczną transmisję wartości. Cóż, warto przypomnieć sytuację na dwa tygodnie przed rozruchami – tematem była korupcja brytyjskich elit ujawniona w związku ze skandalem „News of the World” Ruperta Murdocha. Policjanci brali łapówki w dziesiątkach tysięcy funtów za udostępnianie tajnych danych a konserwatywny premier rządu gotów był w każdej chwili przyjmować ludzi Murdocha. Czego ci ludzie mogą nauczyć młodych „bandytów”? Ze są frajerami, bo kradną rejestrowani przez kamery, a nie po cichu, chronieni przez ściany swych gabinetów, ochroniarzy, etc.?
Oczywiście, tego typu wyjaśnienia sięgają do, jakby to powiedział Piotr Semka, „modnych teorii społecznych”, a żeby zaprowadzić porządek trzeba odwołać się do teorii sprawdzonych, jak choćby koncepcja „wybitej szyby” wdrażana w USA przez Williama Brattona. Semka zachwyca się pomysłem sprowadzenia Brattona do Wielkiej Brytanii i dziwi się Brytyjczykom, że Brattona ni chcą. Cóż, problem w tym, że proces zmniejszania się przestępczości w amerykańskich miastach miał niezwykle złożony charakter. Jak przypomina Yochai Benkler w swej najnowszej książce „Penguin and the Leviathan”, miasta takie jak Chicago zastosowały zupełnie inne techniki pracy policyjnej, polegające na współpracy policji ze wspólnotami lokalnymi. Z kolei Steven Levitt, ekonomista, dowodzi, że kluczowe znaczenie dla zmniejszenia przestępczości w USA miało zmniejszenie odsetka młodych ludzi w grupach wykluczonych, najbardziej zagrożonych przestępczością. To zmniejszenie zaś było skutkiem liberalizacji prawa do aborcji w latach siedemdziesiątych. Oczywiście Semka wie, która koncepcja jest prawdziwa i sprawdzona, a która tylko modna.
Wszystkiemu i tak winni liberalni publicyści z „Wyborczej” , jak przekonuje Piotr Zaremba, których bohaterem Hajncel-Człowiek Motyl szydzący z uczuć religijnych Polaków:
Ludzie z Czerskiej wyobrażają sobie postęp prosto: napuścimy Hajncla na katoli, ale poza tym państwo będzie nadal chroniło nasze strzeżone osiedla, zaciszne restauracje i drogie samochody. Tymczasem wcale tak być nie musi, nawet jeśli Polska jest wobec zachodniej Europy o kilka lat spóźniona. Pan motyl to zapewne tchórz i oportunista, ale możliwe, że znajdą się inni, którzy powiedzą: skoro wolno wszystko w jednej sferze, dlaczego nie w innych. I któregoś dnia ucierpią samochody, restauracje, a może i domy.
Cudowny akapit, ile w nim obsesji, jaka wyrazista wizja polskiego kawiorowego socjalliberała, której zapewne trzeba przeciwstawić umęczonych konserwatystów jeżdżących maluchami i mieszkających w komunalnych mieszkaniach, bo tyle się ma w Polsce z obrony prawdziwych wartości. Po nim następuję akapit poważiejszy:
Wycofanie się z filozofii „róbta, co chceta” to zadanie dla giganta. Sam nie wiem, od czego należałoby zacząć i sam nie jestem przekonany, czy całkowity odwrót jest w świecie nowoczesnych technologii i towarzyszącego im podeptania różnych tabu w ogóle możliwy. Garnek raz odkryty nakryć na powrót dużo trudniej, to wie każdy, kto choćby oglądał „Tango” Mrożka. Ale też każdy pamięta, co było w finale „Tanga”. Naga siła!
Akapit mocny, oparty na słusznej moralnie, choć obawiam się, że fałszywej tezie. Ale bez sięgania do modnych teorii wyjaśnić się tego nie da.
17 sierpnia o godz. 10:30 68626
GB ma poważny problem. Nic dziwnego że tamtejsi politycy/komentatorzy/socjologowie/policja i kto tam jeszcze deliberują nad rozwiązaniami. W każdej takiej dyskusji pojawiają się także głosy ludzi którzy używając okazji pragną dowalić swoim politycznym czy ideologicznym przeciwnikom. Być może nawet dyskusji wcale nie ma a są tylko rozmaite pieczenie pieczone na ogniu który wznieciły zamieszki?
W Polsce także są ludzie którzy przyglądając się sytuacji w GB chcieliby zrozumieć, i tych jest mniejszość, no i oczywiście krzycząca większość która ze swoimi rożnami chce się dopchać do ogniska, aby upiec dla siebie obiad.
17 sierpnia o godz. 14:43 68627
Chciałem Panu podziękować za te artykuły jak również Pana książki, które pomagają lepiej rozumieć współczesny świat…..i czekam na kolejne 🙂
Pozdrawiam,
Sławek
p.s. jeżeli chodzi o w/w publicystów to zapewne nie ma czego komentować.
Czasami uważem , że tacy ludzie jak np. Rafał Ziemniewicz i jemu podobni są po prostu typowymi cynikami, którym nie chodzi o żadne idee. Po prostu żyją kosztem części naszego społeczeństwa (wcale nie takiej małej), która potrzebuje prostych prawd i takich jak na przyklad;…kto jest winien, etc. A żyją naprawdę wygodnie, gdyż zapotrzebowanie na teorie spiskowe i wszelkie „prawdy” w naszym społeczeństwie jest nadzwyczajnie duże.
17 sierpnia o godz. 14:59 68628
Ciekawa analiza tutaj: http://thesocietypages.org/socimages/2011/08/16/rethinking-the-riots-how-do-we-really-see-class/ – o zalozeniu ze to glownie lokalna biedota rabowala – choc okazalo sie ze w tlumie byli tez nauczyciele, corka milionera, itp.
17 sierpnia o godz. 15:48 68629
Teoria pana Levitta o „dobroczynnym” wpływie aborcji na przestepczość została już sfalsyfikowana (spadek przestępczości w USA nie dotyczył „pokolenia Roe vs. Wade” tylko ich starszych kolegów – pokolenie „Roe vs. Wade” w statystykach nic nie zmieniło) ale w umysłach coponiektórych trzyma się nieźle…
17 sierpnia o godz. 16:21 68630
@Delwin: dzięki za komentarz, to prawda że teoria Levitta została poddana krytyce, akurat nie z tych względów, które Pan podaje (bo dotyczy właśnie tego pokolenia, natomiast główny zarzut dotyczył błędów statystycznych). Sam Levitt wyjaśnia w jednym z wywiadów, że nie wypowiada się na temat polityki aborcyjnej, lecz:
I have gotten a whole lot of hate mail on the abortion issue (as much from the left as from the right, amazingly). What I try to tell anyone who will listen — few people will listen when the subject is abortion — is that our findings on abortion and crime have almost nothing to say about public policy on abortion. If abortion is murder as pro-life advocates say, then a few thousand less homicides is nothing compared to abortion itself. If a woman’s right to choose is sacrosanct, then utilitarian arguments are inconsequential. Mainly, I think the results on abortion imply that we should do the best we can to try to make sure kids who are born are wanted and loved. And it turns out that is something just about everyone can agree on.
ja zaś przytaczam jego wnioski po to tylko, żeby pokazać, że wszelkie monokauzalne wyjaśnianie rzeczywistości społecznej prowadzą do absurdów. Podobnie, jak z krytyką spotkała się teoria Levitta, tak również falsyfikowana jest teoria „wybitej szyby” i „zero tolerancji”. Pozdrawiam
17 sierpnia o godz. 16:47 68631
Problem z wychowywaniem dzieci zauwazono juz dawniej – istnieje piekny zapis, że (cytuję z pamięci): „świat chyli sie ku upadkowi, ponieważ dzieci nie słuchają już swych rodziców”.
Tzw. papirus ankarski (jest tam w muzeum), zapisany 4000 lat temu
17 sierpnia o godz. 18:43 68632
„proces zmniejszania się przestępczości w amerykańskich miastach miał niezwykle złożony charakter”
jednym był łatwy dostęp do skrobanek w latach 80tych, rodziło się mniej niechcianych dzieci.
co do zadymy w GB,
szef rządu bawił się zagranica, policja mimo największej na świecie ilości kamer ulicznych nie fatygowała się (często stoi i patrzy jak prowokatorzy palą np. ich auta, tak dzieje się np. na zjazdach G20 itp)
I teraz jest całkowita cisza w mediach o powiązaniach Murdocha z policją, spec służbami, politykami i szefami rządów
17 sierpnia o godz. 22:15 68633
1. to ktoś jeszcze wierzy w idee „doskonałej, tradycyjnej rodziny” [niech doczytają kto wychowywał dzieci brytyjskiej szlachty;]] oraz w mit wychowania?
2. a czy zwolennicy monitoringu, represji i kontroli wykazali jak ich drogie zabawki wpłynęły na przeciwdzialanie tego typu rebeliom?
3. co do przyczyn: tak trudno zaakceptować gołą przemoc po prostu po nic? kłania się Paryż i jego przedmieścia…
17 sierpnia o godz. 23:35 68634
@Adam 2222:
Nieprawda, nie ma ciszy w sprawie Murdocha.
Proszę tu nie sugerować kolejnej teorii spiskowej.
Właśnie w tym tygodniu pojawiły się dokumenty
sugerujące, że wierchuszka dobrze wiedziała
o podsłuchach, czego się oczywiście wyparli
podczas zeznań przed Brytyjskim parlamentem.
Już mówi się, ze Murdoch z synalkiem zostaną
poproszeni o dalsze wyjaśnienia.
To jest bardzo dalekie od ciszy.
http://www.npr.org/templates/story/story.php?storyId=136495089
17 sierpnia o godz. 23:38 68635
A jeśli chodzi o rozruchy w jukej, to może dobrze byłoby
na przyszłość, gdyby policja nie zabijała cywilów,
którzy nie stanowią bezpośredniego zagrożenia dla innych.
18 sierpnia o godz. 8:44 68637
Upadek tradycyjnej rodziny i spadek popularnosci malzenstwa sa spowodowane nie tylko emancypacja kobiet.
Najwieksza powodzeniem instytucja malzenstwa cieszyla sie w drugiej polowie XIX wieku i w XX wieku. Bylo to nieodlocznie zwiazane z industrializacja, ktora zapewnila pracownikom najemnym pierwszy raz w historii godziwe utrzymanie, pozwalajace robotnikom za przykladem klasy sredniej na zalozenie rodziny. Przed industralizacja malzenstwa parobkow i poslugaczek nalezaly do zadkosci.
Wraz z przezwyciezeniem epoki industrializacyjnej i przejsciem do post-industrializacji zmienia sie takze struktura spoleczna. Dobrze platne miejsca pracy w przemysle zastepuja zle platne miejsca w uslugach i rosnace bezrobocie. Rosnie grupa spoleczna, ktorej poprostu moze nie stac na zalozenie rodziny, jak to juz mialo miejsce w przypadku ich przodkow; parobkow i poslugaczek.
18 sierpnia o godz. 9:04 68638
@Bywalec 2: Oczywiście, przyczyn zmiany jest wiele. Zarówno przemiany strukturalne, jak i emancypacja, w tym także rola nowoczesnej antykoncepcji.
18 sierpnia o godz. 17:49 68640
@Edwin Bendyk, Bywalec: a może po prostu nie potrzebujemy już takiej formy zabezpieczenia własności?
18 sierpnia o godz. 20:53 68641
Teorie nowomodne i staromodne się nawzajem nie wykluczają. Jedne mówią, co się dzieje przed zbiciem szyby drugie po. Można je też razem zastosować.
Akapit 2 o rodzicach i Murdochu to moim zdaniem atak na konkurencyjną elitę (konserwatywną) ad personam i niczym się nie różni od insynuowania, że elita ?lewicowo-liberalna? rozpowszechnia rzekomo niemoralność (i tutaj może się zamiast Murdocha pojawić np. Dominik Strauss).
Po pierwsze rodzice nie pokrywają się z policją i politykami i tym samym nie mogli stracić autorytetu w ten sposób. Nie ma tu żadnego związku. Po drugie większość członków partii konserwatywnej nigdy Murdocha nie widziała (nawiasem mówiąc, co jest złego w spotkaniach?), podobnie jak członkowie partii socjalistycznych nie zajmują się molestowaniem pokojówek.
Najbardziej chyba kontrowersyjna jest sprawa utożsamienia nierówności ekonomicznych z nierównością społeczną. Moim zdaniem historycznie rzecz biorąc nie ma korelacji, a wręcz przeciwnie, wydaje mi się, że w przeszłości przy mniejszym rozwarstwieniu dochodów, rozwarstwienie społeczne, klasowość była znacznie większa. Może się mylę, ale taką mam intuicję.
Uważam też, że pomoc społeczna jest potrzebna i to bardzo, ale niekoniecznie w formie finansowej. Pomoc finansowa powinna, moim zdaniem trafiać wyłącznie do osób zdecydowanie najbiedniejszych, którym zagraża niemożliwość przetrwania (a nie rozmaitym grupom zawodowym, wiekowym itp., którym politycy rozdają pieniądze, a często nie są to osoby biedne). W przypadku wszystkich pozostałych ?wykluczeń? (nie wdając się w definicję tego kontrowersyjnego terminu) należy dostarczać pomoc w formie ?rzeczowej?, czyli dostarczać usługi, nie pieniądze.
Następną kwestią związaną z ?zwalczaniem nierówności? jest opodatkowanie, aczkolwiek to wykracza poza temat. Moim zdaniem propozycja lewicowa podatek dochodowy progresywny jest nieskuteczna i nieefektywna, niezależnie od przyjętych celów. Lepsze, prostsze i bardziej skuteczne w opodatkowaniu bogatych są podatki nakładane na majątek dużych podmiotów, głównie korporacji, nie na dochody z pracy, co uderza w wyższą klasę średnią.
19 sierpnia o godz. 8:05 68645
A czy to nie jest tak, że jakieś napięcia w społeczeństwie zawsze istnieją? Jeśli teraz to społeczeństwo odkryło możliwości samoorganizacji używając nowych technologii – co było długim procesem, zaczęło się od flashmobów, później byli Anonymous, a teraz już wszyscy poznali tę siłę – czy nie było to nieuniknione, że będzie wybuch? Nowe technologie przesunęły równowagę siły od policji w stronę tłumu – tak samo jak kiedy jedno państwo nagle zbuduje armię – konfrontacja była nieunikniona.
Nie twierdzę, że nie powinno się usuwać konfliktów w społeczeństwie – to oczywiście zawsze powinno być priorytetem.
Wszystko się też świetnie zgadza z teorią Girarda. Kultura chrześcijańska prowadzi do usuwania tabu, co dla konserwatystów może być nieco szokujące, bez tabu jednak nic nas nie chroni przed kolejnymi eskalacjami konfliktów (mimetycznych) – co z kolei świetnie jest przez konserwatystów wyczuwane a negowane przez lewicę. Synteza?
19 sierpnia o godz. 16:58 68655
E. Bendyk: „Z kolei Steven Levitt, ekonomista, dowodzi, że kluczowe znaczenie dla zmniejszenia przestępczości w USA miało zmniejszenie odsetka młodych ludzi w grupach wykluczonych, najbardziej zagrożonych przestępczością. To zmniejszenie zaś było skutkiem liberalizacji prawa do aborcji w latach siedemdziesiątych.”
Rzeczywistość jest bardziej złożona. Dubner, autor napisanej wspólnie z Levittem książki „Freaconomics”, przytacza na ich blogu różne opinie na temat aktualnego spadku przestepczości w USA. Opinie są zróżnicowane, niemniej ciekawy głos pojawia się w komentarzach. Być może do zmiejszenia przestepczości przyczyniły się powszechnie montowane kamery przemyslowe (surveillance camera).
http://www.freakonomics.com/2011/06/08/freakonomics-quorum-why-during-a-bad-economy-does-crime-continue-to-fall/
Jeden z cytowanych ekspertów krytycznie odnosi się do aborcyjnej teorii spadku przestepczości: „nearly 60% of the decline in murder since 1990 involved perpetrators ages 25 and older?individuals who would have been born prior to the landmark abortion decision. The abortion-crime link also cannot account for the transient surge in youth homicide during the late 1980s, without which the decline of the 1990s would not have been so dramatic. And, as with all major theories, the abortion-crime hypothesis cannot explain the large drop in murder and other violent crime from the first six months of 2009 to the corresponding months of 2010”
27 sierpnia o godz. 21:59 68733
Od kilkunastu dni śledzę dyskusję Państwa pod wpisem red.Bendyka i uważam tak sam problem, jak i dyskusję za nader interesującą. Myślę, że sporo racji jest w opinii, że i forma rodziny i wychowanie dzieci i struktura społeczna podlegają tej samej dynamice w zmieniających się warunkach ekonomicznych i politycznych. I prawdą jest, że napięcia społeczne nie tylko między grupami interesu ale i pokoleniowe są problemami tak starymi, jak społeczeństwo. Przez tysiąclecia najbardziej mobilne i niestabilne społecznie grupy młodych były wysyłane na łowy, bitwy, wielkie wojny i kolonizacje. I oto ten otwarty świat wszelkich możliwości ekspansji, ale i obrony i budowy własnej tożsamości skończył się kilkadziesiąt lat temu. Świat został podzielony, wojownicy są sukcesywnie ograniczani na rzecz broni dalekiego zasięgu albo zdalnie sterowanej – jest ich potrzeba mniej; świat jest dość dokładnie podzielony, po milionowych zaciągach do wielkiego przemysłu też nie pozostało śladu. Jednym słowem nie mamy gdzie i po co wysyłać naszych młodych , niespokojnych współplemieńców. Natura ludzka jest jednak dość konserwatywna w potrzebach i reakcjach. Oni sami tworzą sobie nowe teatry działań wojennych, polowań i wypraw łupieżczych. A że naszym – zasiedziałego społeczeństwa kosztem? Trzeba serio pomyśleć nad nowymi wyzwaniami dla ludzkiego ducha ekspansji.
1 września o godz. 10:27 68795
Zamieszki wynikają z zupełnie czegoś innego (!!!) – przestarzałego systemu ekonomicznego. Jest oparty na koncepcjach Adama Smitha oraz Darwina – walka o byt, rywalizacja itd. Problem w tym, że z powodu automatyzacji i komputeryzacji to maszyny wykonują coraz więcej pracy, zastępując ludzi. Co w gospodarce, w której człowiek musi pracować aby przeżyć, oczywiście prowadzi do spychania coraz większych rzeszy ludzi na margines.
Tylko nie mówicie, że to ich wina, że są słabo wykształceni itp., największy odsetek bezrobotnych jest wśród absolwentów uczelni wyższych, największy odsetek wykształconych ludzi pracuje dla Google i… McDonalda.
W takim świecie ludzie nie mają perspektyw, co za tym idzie nie mogą godnie żyć. Co powoduje niepewność jutra, strach i frustracje. Prowadzi do agresji.
Są koncepcje rozwiązania tego problemu, jak gospodarka oparta na zasobach: http://www.thevenusproject.com
Skoro maszyna wykonuje pracę stu ludzi, to ta maszyna powinna utrzymywać tych stu ludzi.
Oczywiście ludzie boją się zmian, często z powodu… interpretacji Biblii. Że rzekomo człowiek jest grzeszny, zły, musi ciężko pracować aby zasłużyć sobie na zbawienie itp.
Religie bazują głównie na wmawianiu ludziom poczucia winy. Z tymi rozwodami to samo – rzekomo są złe, prowadzą do patologii itd. A tak naprawdę to jeden człowiek nie jest własnością drugiego, jeśli chcą być ze sobą to niech będą, jeśli nie chcą to niech się rozstaną. Chyba zmuszanie ludzi, by byli ze sobą wbrew własnej woli, nie jest zbyt dobre dla dziecka. Bo dziecko wyczuje napięcie i będzie siebie obwiniało. Gdyby nie religijne wmawianie poczucia winy dziecko nawet by nie wiedziało, że coś złego jest w rozwodzie. Rodzice też by nie widzieli w tym nic złego i rozstali się w przyjaźni, zamiast konfliktu.
1 września o godz. 11:29 68798
To nie rozwody są przyczyną patologii wśród młodzieży, ale brak czasu u dorosłych. Wprost wynika to z systemu ekonomicznego – czas to pieniądz. Rodzice są zapracowani, bo potrzebują pieniędzy, więc nie mają czasu dla dziecka. Nauczyciele też nie mają czasu dla dzieci, bo nikt im za ten czas nie zapłaci, przychodzą, wykonują swoje obowiązki i idą w swoją stronę.
Nie jestem zwolennikiem komunizmu (ów system zrównywał wszystkich w dół zamiast zapewnić możliwości indywidualnego rozwoju), ale tam takich problemów nie było, bo po prostu ludzie mieli czas dla siebie i zapewniony byt. Przewidywano, że upowszechnienie automatyzacji sprawi, iż cywilizacja przyszłości to będzie świat wolnego czasu. Komunizm upadł, w gospodarce rynkowej nie ma mowy o wolnym czasie.
Dzieci dorastają w poczuciu, że są nikomu niepotrzebne (to najgorsze uczucie z możliwych), że nie mają perspektyw, że muszą ciągle ze sobą rywalizować i być najlepsze bo nie będzie dla nich miejsca i źle skończą w życiu. Ten wyścig szczurów zaczyna się już w podstawówce, a nawet przedszkolu. Nawet w Japonii jest poważny problem z samobójstwami wśród dzieci, bo uważają, że nie podołają.
Tu nie chodzi o to, że dziecko nie chce się uczyć, ale szkoła po prostu jest beznadziejna, niszczy kreatywność, tworzy armię bezmyślnych zombie, najemników do pracy u bogaczy. Są tam selekcjonowane na lepsze i gorsze, nawet tworzone klasy dla „wybitnie uzdolnionych” (co oznacza raczej „konformistyczne” robią to co im się każe w sposób jaki się każe). Gdyby stworzyć materiały multimedialne multimedialne (filmy+komputerowe wizualizacje+głos+tekst) to tą samą dawkę wiedzy można przekazać w ciągu 1/10 dotychczasowego czasu, ale… nauczyciele byliby niepotrzebni. W dotychczasowym systemie nauczyciel wykonuje syzyfową pracę, powtarzając to samo po raz setny w życiu, ale da się to przeliczyć na pieniądze. Gdyby pracę nauczycieli zastąpiły prezentacje multimedialne, to nikt by nie płacił nauczycielom za ich czas po prostu spędzony z dziećmi, bo „nic nie robią”.
Co do wartości katolickich. Kiedyś były dobre, teraz już to nie przejdzie. Po prostu dlatego, że w argument o diable z ogonem, rogami i kopytami nikt nie uwierzy, większość dzieciaków się z tego śmieje, chodzą na lekcje religii bo muszą to jakoś przetrwać. A innego argumentu do ukonstytuowania swoich twierdzeń księża nie mają i nie będą mieć. Wkrótce religie runą, czy komuś to się podoba czy nie, to nawet kwestia tej połowy wieku. Więc trzeba raczej z tym się pogodzić i inaczej wychowywać dzieci, powołując się na rzetelne argumenty, nie na mistyczne.