Kongres Kobiet, trzeci już, zakończył się. Marek Magierowski z „Rzeczpospolitej”, czujny obserwator sceny krajowej i zagranicznej wydał w dzisiejszym wydaniu swej gazety werdykt w sprawie tego wydarzenia:
Podczas Europejskiego Kongresu Kobiet występowały byłe i obecne członkinie rządu, prezeski firm, politolożki, socjolożki, popularne pisarki. Gdy uczestniczki imprezy odwiedził premier Donald Tusk, stanął na scenie otoczony wianuszkiem kobiet sukcesu.
Ten widok kontrastował z ogólnym przesłaniem kongresu: iż w Polsce płeć piękna jest dyskryminowana, ma ciągle pod górkę i generalnie wiedzie jej się źle. Owszem, wiele postulatów było słusznych ? nie mam nic przeciwko temu, by ułatwiać świeżo upieczonym matkom pracę w domu, budować więcej żłobków i przedszkoli. Nie widzę też powodu, by panie wykonujące tę samą pracę co panowie, na tym samym stanowisku, zarabiały mniej. Oczywiście pod warunkiem, że pracują równie dobrze.
Mam jednak wątpliwości, czy Henryka Bochniarz, Danuta Hübner i Manuela Gretkowska dokładnie wiedzą, z jakimi problemami borykają się polskie kobiety na co dzień i jakiej pomocy oczekują od państwa.
Marku, trzeba było się wybrać do Pałacu Kultury, a nie tkwić przed telewizorem – stacje telewizyjne, jak wiadomo, uwielbiają pokazywać celebrytów i celebrytki, nic więc dziwnego, że w telewizyjnych migawkach z Kongresu dominowały kobiety sukcesu. Na Kongres zarejestrowało się ok. 7 tys. uczestniczek, z całej Polski – nie zabrakło Pań takich, jak wspomniana przez Ciebie Pani Henryka z Sosnowca. Mówiły czego chcą i jakie mają problemy, wystarczyło posłuchać. Ty wiesz jednak lepiej, że:
Kobiety potrzebują w życiu bezpieczeństwa i stabilności, a nie modnych sloganów wygłaszanych przez socjolożki, politolożki i filozofki. Potrzebują spokoju, a nie ciągłego rewolucyjnego fermentu. Potrzebują rodziny, a nie związków partnerskich. Tak przynajmniej mówią mi kobiety, które cenię najbardziej.
Cóż, mam wrażenie, że to jednak Rzeczpospolita, a przynajmniej niektórzy jej publicyści tracą kontakt z rzeczywistością. Tydzień temu Bronisław Wildstein rozprawiał się z Kongresem Kultury nie będąc na nim, dlatego dostrzegł rzeczy, jakie we Wrocławiu miejsca nie miały, jak choćby moje uczestnictwo w programowym panelu.
Ja byłem wczoraj w Pałacu na Kongresie Kobiet, uczestniczyłem w panelu „Kobiety robią kulturę” moderowanym przez Beatę Stasińską. Siedziałem obok dzielnych kobiet, „pielęgniarek kultury”, jak się określiła jedna z nich – Joanna Warczok, socjolożka i świetliczanka z Cieszyna. Mnóstwo się dowiedziałem. Konstatacja najciekawsza i najsmutniejsza zarazem. Mimo, że cała kultura stoi kobietami, to one pracują w bibliotekach, domach kultury i świetlicach, to jednak nie ma dla nich w narodowej kulturze miejsca. Nie zasługują na miejsce w antologiach poezji (chyba, że jak Wisława Szymborska zdobędą nagrodę Nobla), w sztuce mogą liczyć ewentualnie na uznanie pośmiertne, jak Alina Szapoczników lub co najwyżej, jako skandalistki. Choć dominują w zawodzie nauczycielskim, muszą uczyć z podręczników, w których niezmiennie kobieta przedstawiana jest jako domowa sprzątaczka, a mężczyzna jako „głowa rodziny”.
A siedząc za stołem z plakietką „panelistka” mogłem choć przez chwilę poczuć się, jak na codzień muszą czuć się kobiety zmuszane do używania zmaskulinizowanych określeń swych społecznych ról. Warto bywać na wydarzeniach, o których się później pisze. Można dostrzec to, czego nie podpowie wyobraźnia ani nie pokaże telewizja.
19 września o godz. 9:40 69064
Dziękuję Ci za ten post.
19 września o godz. 11:04 69067
Brawo! Bardzo panu dziękuję za ten wpis.
19 września o godz. 11:05 69068
Panie Edwinie przecież to jest nic nowego…. wierszówkę należy wypełnić zgodnie z linia przewodnią, co z kolei jest niezwykle proste w kraju, w którym w każdej sferze rządzi pedagogika a la nauki przedmałżeńskie [przecież dokładnie tak wyglądałynajgłosniejsze pseudodyskusje o nieprzeczytanych, niedostępnych ksiażkach: kolejno Gross, Zyzak, Domosławski]…. grunt, że jest za free i bez pracy treść, która może być rusztowaniem dla reklam „przed” i „po”….
19 września o godz. 11:45 69069
Panu „panelistce” dziękuję za wpis. Ja w tym czasie byłam na panelu o kobietach liderkach.
Gdyby nie rewolucja jaką dokonała „Solidarność” swego czasu może nadal tkwilibyśmy w okowach komunizmu.
Jak widać skuteczna rewolucja kobiet jest postrachem dla mężczyzn pokroju Pana Magierowskiego.
19 września o godz. 18:45 69073
Ooo, jaka szkoda 🙁
W programie Kongresu nie ma pana nazwiska wśród panelistek. Gdyby było, z pewnoscia wybrałabym ten panel. Może za rok 🙂
19 września o godz. 19:39 69076
http://www.thedailybeast.com/newsweek/2011/09/18/newsweek-tracks-women-s-progress-around-the-world.html
19 września o godz. 22:43 69078
myślałem o Magierowskim „w tle” tego, co dzisiaj czytałem i wydał mi się istotnie reprezentatywny dla warunków mediokracji – opartej na władzy selekcji, w jakich przyszło nam współcześnie żyć. przecież Magierowski nie kłamie! on jedynie zastępuje rzeczywistość [w duchu Besancona i jego koncepcji surrealite]… opisał Kongres, w którym nie uczestniczył, w zgodzie z wyobrażoną przez siebie rzeczywistością, która antycypuje realizację jego ideologii dotyczącej praw obywatelskich, kulturowych, ekonomicznych, reprodukcyjnych, itp. kobiet. tekst Magierowskiego zatem, to nie jest relacja, podsumowanie z Kongresu, który się realnie odbył, lecz jest to projekcja Kongresu zastępczego [surrealite], który rozegrał się w wyobraźni pracownika Rzeczpospolitej
20 września o godz. 21:21 69090
Obawiam się, że problemem nie jest to, co pokazują media, ale co w tych mediach z własnej nieprzymuszonej woli mówią przedstawicielki tzw. środowisk feministycznych. Z punktu widzenia społeczeństwa istotny jest (stety czy niestety) przekaz medialny i nic się na to nie poradzi. Ruch feministyczny jest anty-ludowy, czy też anty -populistyczny (w sensie z następnego wpisu). Feministki nie chcą reprezentować kobiet, tylko chcą kierować społeczeństwem (w tym kobietami). Słuchałem godzinnego programu z udziałem trzech przedstawicielek kongresu w radiu (PR III), gdzie prowadzący dziennikarz prawie nic nie mówił, a panie mówiły godzinę o jednym: dajcie nam władzę, a my już wiemy, co należy zrobić, bo jesteśmy wykształcone, mądre itd. Taka strategia, pomijając jej niesłuszność, jest rażąco nieskuteczna. Przeciętnych ludzi, w tym kobiet, nie obchodzi, czy w zarządach banków albo w sejmie będzie więcej kobiet.
20 września o godz. 21:26 69091
W 1993 roku kongres liberalno-demokratyczny przegrał wybory prezentując się jako kompetentna elita (podobnie później unia wolności).
20 września o godz. 22:02 69092
@K.M. co to znaczy …cyt. feministki nie chcą reprezentowac kobiet …i dalej …przeciętnych ludzi , w tym kobiet nie obchodzi… Skąd to wie Pan Mazur? To początek czasu w którym kobiety beda mogły decydować… 🙂 Mam pytanie do Pana Bendyk a mianowicie co zrobił dla kongresu i kobiet jako jego uczestnik? Stwierdzenie ,że siedział obok dzielnych kobiet szczerze mnie rozbawiło 🙂 🙂