Internet na rozdrożu, hasło dzisiejszej konferencji zorganizowanej przez Panoptykon. Mnóstwo ważnych spraw, o których można przeczytać w raporcie autorstwa Katarzyny Szymielewicz i Anny Mazgal „Internet a prawa podstawowe”. Niestety, nie byłem na całości – tu więc tylko krótka relacja z części, w której uczestniczył Michał Boni. Jego obecność zaplanowana była już dawno, piątkowe decyzje Sejmu zmieniły jednak oczekiwania wobec rządowego stratega. Wszyscy oczekiwali, w jaki sposób wytłumaczy przeforsowanie Ustawy o dostępie do informacji publicznej z niesławnym artykułem 5a, wprowadzającym klauzulę wyłączenia w sytuacji „interesu gospodarczego państwa”. Przypomnijmy, artykuł ten wprowadził Senat, a Sejm przyjął mimo negatywnej opinii sejmowej Komisji Spraw Wewnętrznych i Administracji (zresztą Marek Biernacki, szef tej komisji mimo dyscypliny partyjnej głosował przeciwko poprawce).
Michał Boni zanim przeszedł do tego tematu, próbował rozmiękczyć publiczność, pokazując jak ważna jest tematyka cyfrowa dla rządu. Pojawił się cyfrowy impet, rozważania o modernizacji różnych sfer życia za pomocą cyfrowych technik. Było o otwartych zasobach, można było się dowiedzieć, że utworzenie otwartych, nieodpłatnych publicznych zasobów edukacyjnych obejmujących całą podstawę programową kosztowałoby jakieś 16 mln złotych. Przypomniał, że ciągle wiele ważnych osób w strukturach władzy żyję w świecie analogowym, ich „digitalizacja” to proces żmudny i czasochłonny, o czym należy pamiętać.
W końcu jednak trzeba było wytłumaczyć się z piątku (trudna sprawa, skoro Michał Boni sam był przeciwnikiem wprowadzonych zmian). Zaczęło się z wysokiego C: o państwie, wolności i bezpieczeństwie. Musimy się nauczyć ważyć między wolnością a interesem publicznym, który reprezentuje państwo. Czy przywrócony w wersji senackiej artykuł nie jest potrzebny z punktu widzenia interesu publicznego? Boni apelował, by analizując to pytanie abstrahować od sposobu, w jaki ustawa została przyjęta. W dyskusji Piotr Waglowski przypomniał, że abstrahować się nie da. Sposób, w jaki ustawa została przyjęta także naruszył interes publiczny łamiąc zasadę legalizmu. Nie można w obronie jednego interesu naruszać innego, interes gospodarczy państwa nie jest ważniejszy od zasad działania państwa prawa i szacunku dla procedur legislacyjnych.
Sytuacja jest patowa, bo wszyscy się zgadzają, że przyjęta przez Sejm ustawa (z wyjątkiem artykułu 5a) jest bardzo ważna, jeśli chodzi o inne aspekty udostępniania informacji publicznej. Wyrzucenie jej do kosza oznacza konieczność trwania przy starym, niedobrym prawie. Nie ma gwarancji, że w nowej kadencji Sejm przywróciłby najważniejsze pozytywne treści ustawy. Co więc dalej? Michał Boni zaapelował do zgromadzonych na konferencji, by mimo piątkowej wpadki wrócić na ścieżkę dialogu, „zbyt wiele zrobiliśmy razem, żeby się teraz obrażać”. To prawda, nikt też obrażać się nie ma zamiaru. Gorzej będzie jednak z odbudowaniem zaufania. A po drodze są jeszcze wybory.
22 września o godz. 20:15 69105
Może to drobiazg, ale konferencja została zorganizowana wspólnie przez fundację Panoptykon i stowarzyszenie ISOC Polska. Była ona podsumowaniem wielomiesięcznego projektu realizowanego wspólnie przez obie organizacje.