Cieszyński klub „Krytyki Politycznej” rozpoczął cykl debat na temat edukacji. Pretekstem do pierwszej stał się konflikt, jaki wybuchł w związku z praktyczną realizacją znowelizowanej ustawy o systemie o światy. Nowela definiuje, że przedszkolem publicznym jest placówka organizująca bezpłatne wychowanie przedszkolne przez co najmniej pięć godzin dziennie. Za pozostały czas spędzony przez dziecko w przedszkolu gmina może pobierać opłaty. Nowela została przyjęta w 2010 r. jednomyślnie, miała otworzyć drzwi przedszkoli dla dzieci, życie jednak znowu okazało się złośliwe. Doskonale ilustruje problem Cieszyn.
Pięć godzin za darmo, ok – jak jednak naliczać pozostały czas. Można np. pobierać opłatę za każdą kolejną rozpoczętą godzinę. Tak ustalono w pięknym nadgranicznym mieście, co uruchomiło ciekawe zachowania rodziców. Oto przed przedszkolami ustawiają się rano kolejki z dziećmi i stoperami w rękach, tak żeby nie broń Boże dziecko nie przekroczyło progu placówki o 7.59, bo już leci godzina. I podobnie z odbiorem – gdy zbliża się koniec czasu darmowego, kolejki ze stoperami pilnują, aby nie przekroczyć o minutę kolejnej, płatnej już godziny.
Rodzice poczuli się źle z nowym systemem, radni przyjęli ze zrozumieniem ich problem, a burmistrz zdecydował, że dla zwiększenia przejrzystości procesu obowiązywać będzie naliczanie minutowe. Każde dziecko przekraczając próg przedszkola jest więc wpisywane do dziennika z czasem przyjścia i wyjścia z dokładności do minuty. Efekt: nauczycielki zamiast rano zajmować się zajmować dziećmi, siedzą na tabelami. Podobnie przy wyjściu, potem jeszcze trzeba zrachować rzeczywisty czas pobytu dziecka, odjąć godziny bezpłatne i już po kłopocie. Ktoś podczas spotkania stwierdził, że sprawę ułatwiłoby zaczipowanie dzieci i wprowadzenie elektronicznych bramek. Temat na kolejną nowelizację ustawy o systemie oświaty.
Opowieści rodziców o przedszkolnych perypetiach w Cieszynie pokazują, że życie jest bogatsze nawet od wyobraźni tak twórczych geniuszy, jak Franz Kafka. Tworzone w dobrych intencjach prawo przekształciło przedszkola w fabryki, gdzie dziecko dosłownie jest traktowane jako forma kapitału (kapitał ludzki), w który inwestuje się z buchalteryjną dokładnością: ze środków publicznych przez pięć godzin, resztę czasu wedle uznania. Oczywiście, najwięcej z publicznej infrastruktury korzystają w takim systemie dzieci z zamożniejszych rodzin, których rodzice wykupią dodatkowe godziny. Publiczny system edukacji zamiast wyrównywania szans, pod szyldem zwiększania dostępności do przedszkoli pogłębia selekcję, a proces edukacji ulega dalszej de facto prywatyzacji. Najzabawniejsze, że ci sami posłowie co tak ochoczo za nowelizacją ustawy głosowali, przypomnieli sobie o niej podczas kampanii wyborczej. Szkoda, że nie myśleli wcześniej. Lekcję, jaką odrobiłem w Cieszynie długo będę pamiętał. Wniosek z niej jeden – mimo wszystkich słów o roli kapitału społecznego, ludzkiego, etc. nie istnieje w Polsce spójna wizja oświaty i jej celów, ciągle tylko miotamy się od jednego do drugiego pomysłu mającego naprawić chory system, efekty jednak często są takie, jak opisane powyżej.
15 października o godz. 15:13 69299
Przedszkola powinny funkcjonować tak samo jak szkoły. Od piątego roku życia obowiązkowe. Z czasem powinno się te granice przesunąć do czwartego roku.
Jest taki system w podstawówce zwany świetlicą.
Opłata za świetlicę jest zryczałtowana.
Czemu w przedszkolu nie może być tak samo?
Pięć godzin przedszkola i świetlica zryczałtowana?
Nad czym tu dumać i kwadratowe jaja wymyślać, jak wszystko dawno wymyślone?
Gdzie jest granica kompetencji ustawodawców?
Przecież tu nawet o pieniądze nie chodzi.
Świetlica przed przedszkolem oddzielnie płatna po południu oddzielnie.
15 października o godz. 18:42 69300
Gospodarz jest zwolennikiem wyższych podatków i utrzymywania przedszkoli w 100% z tychże podatków. Czyli socjalizmu.
Ja nie mówię aby cała edukacja od żłobka do doktoratu była w całości płatna ale uważam, że pożytecznie działa tzw. „wkład własny”, czyli dobrze widoczna i odczuwalna (bo z własnej kieszeni) część zapłaty za cokolwiek. Innym problemem jest kwestia pogodzenia podatków i wkładu własnego tak, aby ten drugi nie był podwójnie opodatkowany (vouchery edukacyjne?).
Niemniej socjalizm już przerabialismy z marnymi skutkami więc ja teraz głosuję za czymś pośrednim.
Nie chce być jakimś społecznym darwinistą ale dobrze jest ludzi nieco zdyscyplinować. Ich dzieciom tez to wyjdzie na zdrowie, chociażby w formie usłyszenia w domu rozmów na temat tego, że „szkoła kosztuje”. W amerykańskich domach konwersacje na temat tego, jak zapłacić za studia są normalnym elementem rozmów w domu od kolebki. W porządnych rodzinach dzieci w podstawówce zachęca się aby zaczęły zarabiać i odkładać część swoich grosików właśnie na studia. Jakie ma o znaczenie motywujące młodzież do nauki i do kończenia studiów w terminie nie musze mówić.
15 października o godz. 18:46 69301
„z czasem powinno się te granice przesunąć do czwartego roku.”
Ja myślę, że samice homo sapiens powinno się trzymać od początku ich płodności, czyli od pierwszej miesiączki w specjalnie zbudowanych oborach i systematycznie co dwa lata zapładniać. A po urodzeniu młode na taśmociągu przesyłać do żłobków w osobnej oborze.
15 października o godz. 18:50 69302
nic innego jak typowe polskie cwaniactwo. współpłacenie za usługi publiczne to nic zdrożnego. poza tym w dyskursie prokreacyjnym zapomniano o uzasadnieniu dlaczego np. zwolennik childfree ma dopłacać do opieki nad czyimś dzieckiem [niech dopłaca firma, w której rodzic pracuje skoro zależy jej na kompetencjach danej osoby – w końcu za dostęp do kapitału ludzkiego też powinno się płacić, a nie uprawiać free riding]] bardziej oburzające jest to, że polski system jest de facto degresywny: zamiast pomagać najsłabszym w mocy nabywczej we współpłaceniu za usługi publiczne, kreuje urawniłowkę, z której mogą korzystać najsilniejsi w mocy nabywczej
15 października o godz. 19:31 69303
jak widzą Panowie nic sie nie zmienia. Czy trzeba jechac do Cieszyna aby stwierdzić że dzieci są nie nasze a kogos tam ?
16 października o godz. 1:45 69304
Przyznam że jak słyszę „Krytyka polityczna” to mi się scyzoryk w kieszeni otwiera. I teraz to „środowisko” dyskutuje o przedszkolach co owocuje wnioskiem: „Oczywiście, najwięcej z publicznej infrastruktury korzystają w takim systemie dzieci z zamożniejszych rodzin, których rodzice wykupią dodatkowe godziny.”. Gdzie redaktorze? W Warszawie? W moim mieście dziecko z pełnej rodziny w której nie ma powyżej trójki dzieci nie ma szans na publiczne przedszkole. Kryterium dochodowe jest tak bezwzględne że ludzie nawet ie próbują co daje prezydentowi co roku asumpt do stwierdzenia że „szturmu na przedszkola nie było”. Tak przedszkoli i żłobków powinno być więcej i powinny być za darmo. Tylko pytanie skąd wsiąść pieniądze? Ja rozumiem że to pytanie tylko dla tych ohydnych liberałów bo przeciętny hipster z krytyki politycznej jedyne co potrafi to stwierdzić wzorem naszych polityków że środki „muszą się znaleźć”.
16 października o godz. 12:53 69307
przedszkola powinnym byc płatne w zalezności od sytuacji finansowej Matki dziecka. Jezeli samotnie wychowuje dziecko to powinna byc z tych opłat zwolniona… Dzisiaj ogladałam program o zlikwidowanych szkołach podstawowych. Dzieci musza daleko dojezdzać do szkoły a czasem wcale to im sie nie udaje lub jada w przepełninych busach. Gdybym ja musiała jako dziecko dojezdzać zapewne nie chodziłabym do niej wcale z powodu choroby lokomocji. Będąc dzieckiem nie mogłam przejechać nawet 10 km . Wiem że dla dzieci rowniez obecnie to duzy problem. Wniosek nasuwa sie jednoznaczny a może by tak bez dzieci ? Bedzie taniej ?
16 października o godz. 20:41 69309
@jarzębina
Pomysłowośc społeczeństwa jest bezgraniczna. Dziś 1/5 dzieci rodzi się w związkach pozamałżeńskich, tzn , że jak zajdzie potrzeba 20% matek „samotnie” wychowuje dzieci. Dodać do tego kobiety, które rozwiodły się lub „rozwiodły” i z 30% dzieci będzie żyć na koszt podatnika. Chyba nie tędy droga.
16 października o godz. 23:13 69311
to nie życie jest złośliwe ale Geniusze Narodu Polskiego
nierozgarnięci albo mający wszystko, oprócz własnej kasy w „głębokim poważaniu”
17 października o godz. 9:29 69312
Narod ma do wyboru, albo dalej budowac wielkosc Kosciola rzymsko-katolickiego na terenach Polski, albo pomagac tym ktorzy to potrzebuja. Ciekawe, czy ktos sie zastanowil i policzyl ile straci budzet na „wspanialomyslnej” propozycji Krk w sprawie zlikwidowania /a ktory powinien juz byc zlikwidowany przed co najmniej 20laty/ tzw „Funduszu koscielnego”???
17 października o godz. 11:18 69315
@zza kałuży: „Nie chce być jakimś społecznym darwinistą ale dobrze jest ludzi nieco zdyscyplinować. Ich dzieciom tez to wyjdzie na zdrowie.” – wiadomo, prawdziwa wolność do świadomość niewoli. Komunizm czystej krwi 🙂
Co do przykładu amerykańskiego, to raczej niefortunny moment na powoływanie się na to „jak to jest w Ameryce”. W Ameryce jest tak, że setki tysięcy ludzi protestują, bo ten cudowny system, gdzie każdy ma szansę, nie daje ludziom szansy. Dyscyplinę, a owszem. Ale jakoś dziwnie nie wychodzi im to na zdrowie.
Oczywiście zawsze można stwierdzić, że to tylko banda hipsterów protestuje. Pod warunkiem, że się nie ogląda relacji i nie czyta, a przede wszystkim, że się nie śledzi, co ta „dyscyplina” zrobiła z amerykańskiej gospodarki, której, jak wszyscy „ludzie-nie-chcący-być-jakimś-społecznym-darwinistą” wiedzą, edukacja jest gałęzią.
17 października o godz. 13:13 69317
Bo to całe odnotowywanie godzin i minut i pomysły z czipowaniem dzieci* to jest przerost formy nad treścią. Niby 5 godzin jest darmowych, ale dzieci są w przedszkolu zazwyczaj około 10 godzin. Więc nie ma co mówić że 5 godzin jest za darmo a 5 następnych po np. 3,90, tylko 10 jest po 1,95 i po prostu pobierać stałą opłatę. Ktoś po prostu wymyślił system i nie zastanowił się, ile będzie kosztować jego prowadzenie. Keep it simple, stupid!
Patrząc z innej strony codzienne ściganie się o 3,90 generuje zyski raczej mizerne, a powoduje stres, odbywa się kosztem innych aktywności (np. praca) i wytwarza absurd. Jeżeli ktoś spiesząc się aby oszczędzić 3,90 spowoduje wypadek w wyniku którego ktoś będzie musiał być leczony, narazi państwo na znacznie większe koszty, niż te 3,90.
*Moje dziecko to nie jest przedmiot, żeby sobie je mógł czipować każdy kto chce. Czipowanie zresztą wygeneruje większe koszty, niż da oszczędności. Trzeba będzie kupić odpowiedni skaner (koszty), który jako zysk da wygodę (być może) pań przedszkolanek i starostwa. No sorki, ale to przedszkole jest po to, żeby moje dziecko miało zapewnioną opiekę, podczas gdy ja zajmuję się wytwarzaniem PKB. Nie po to, żeby się słupki zgadzały w starostwie. Ciekawe czy ta propozycja była zgłoszona na poważnie.
Ten przypadek pokazuje, że uczestnictwo w nowoczesnym społeczeństwie wiąże się z coraz bardziej absurdalnymi poświęceniami. Takie społeczeństwo zostawia coraz więcej ludzi poza nawiasem. Nic dziwnego, że organizują się oni na swoją modłę w różne nieformalne grupy. Ba, może dojść do tego, że policja zdoła ochronić jedynie sejm i siedzibę rządu.
17 października o godz. 16:45 69320
@Darcy25 no coż, musze przyznać, że temat dzieci bardzo na mnie działa gdyż widząc wszech potężną panoszacą się głupotę dorosłych martwi mnie ich los .
17 października o godz. 16:49 69321
@Darcy25 otoż wiem, że wiele Matek nie ma męża a nowa moda jak i każda szybko przeminie więc tak czy owak zostaną z problemem same. Dlatego tez wnioskuję aby mogły nie płacić za przedszkole . 🙂 Darcy chyba nie masz zbyt wielkiego doświadczenia w tych sprawach ? 🙂
17 października o godz. 18:51 69323
wuz pisze: 2011-10-17 o godz. 11:18
Czyżbym miał do czynienia z trzydziestolatkiem, nadal zamieszkałym w mieszkaniu rodziców i zarabiającym jakieś kieszonkowe a nie pensję, z której można się utrzymać?
Tacy zwykle reagują dokładnie tak jak wuz, czyli bardzo alergicznie na każde wspomnienie o odpowiedzialności i dysyplinie. Tatuś zarobi na ciepłą wodę w kranie, prąd w gniazdku i jeszcze opłaci internet, prawda?
W którym to internecie dorosły dzidziuś zobaczy to, co jakieś faworyzowane przez dzidziusia przekaziory zechcą mu pokazać?
„Oczywiście zawsze można stwierdzić, że to tylko banda hipsterów protestuje. Pod warunkiem, że się nie ogląda relacji i nie czyta,”
Widziałeś na własne oczy którykolwiek z tych protestów w USA? Porozmawiałeś z którymś z jego uczestników? Jedyne, co posiadasz, to dziecinna wiara w przekaziory?
Wuz maluje moje usta swoją własną pianą antyamerykańskiego zacietrzewienia wpisując takie rzeczy jak te o „cudownym systemie, gdzie każdy ma szansę, a co nie daje ludziom szansy”. Gdzie ja to napisałem? Wuz, proszę otrzyj swoje własne usta z ideologicznej piany, zanim zaczniesz malować ją na mojej twarzy.
Skoro jednak chcesz sprowadzić dyskusje do tak niskiego poziomu, to zapewniam cię, że amerykańska gospodarka w najgorszym swoim okresie będzie niedosiężnie wysokim celem dla gospodarki polskiej. Z powodu skali, infrastruktury, dostępnych środków, historii, geografii, kapitału ludzkiego (rodzaju i bogactwa powiązań społecznych, wykształcenia obywateli, religii), itp., itd.
Także radzę uczyć się od Amerykanów wszędzie, gdzie są w oczywisty sposób lepsi.
Wracając do kwestii dysypliny. Ile dzieci wychowałeś od pieluchy do usamodzielnienia się po studiach? Koniec dyskusji, prawda?
„co ta ?dyscyplina? zrobiła z amerykańskiej gospodarki,”
W porównaniu z „polską” gospodarką, będącą w najlepszym wypadku przypadkowym zbiorowiskiem montowni, hurtowni i „super” marketów, czyli dużych sklepów? Pokaż mi jedną polską i rozpoznawalną na świecie markę.
17 października o godz. 19:10 69324
A na takie absurdy zapracowaliśmy wszyscy, cicho siedząc, kiedy politycy robili, co im się podobało. Czym jest system i do czego prowadzi biurokratyczne traktowanie dosłownie wszystkiego – można przeczytać w analizie Z. Baumana Nowoczesność i Zagłada. Polecam.
17 października o godz. 20:14 69325
Jak w Polsce ktoś nie ma poglądów neoliberalnych to na pewno jest socjalistą lub komunistą, innych opcji nie ma. Używa się tych określeń wówczas gdy się chce zaznaczyć jak bardzo ?jedynie słuszne? są poglądy tego, który używa tych określeń. Uważam, że dzisiaj tylko dwa rodzaje ludzi używa słowa ?socjalizm? do dezawuowania czyichś poglądów. Pierwsi to ci, którzy wcześniej byli piewcami minionego ustroju i teraz mają kaca, a drudzy nie mają pojęcia o czym mówią.
17 października o godz. 22:53 69327
Gospodarzu!
Nie musi Pan tak daleko ani nawet nigdzie jechać – w Warszawie jest dokładnie to samo. W nagrodę autorki tego absurdu. zamieniającego przedszkole w płatną przechowalnię dzieci na godziny jak w hipermarkecie, Katarzyna Hall i Ligia Krajewska(alter ego Hall i jej dyrektor gabinetu politycznego) głosami sąsiadów dostały się(właściwie wpełzły jako ostatnie na swoich listach!) do Sejmu, niestety:-(
17 października o godz. 23:24 69329
AGA pisze: 2011-10-17 o godz. 20:14
„Uważam, że dzisiaj tylko dwa rodzaje ludzi używa słowa „socjalizm” do dezawuowania czyichś poglądów. Pierwsi to ci, którzy wcześniej byli piewcami minionego ustroju i teraz mają kaca, a drudzy nie mają pojęcia o czym mówią.”
Pierwszy się uderze w piersi, że mogę nie mieć pojęcia co to takiego socjalizm. Piewcą systemu nie byłem, ale zgadzam się, że mogę nie rozumieć właściwie pojęcia „socjalizm”. Pomimo zdania na studiach na piątkę egzaminu z „Ekonomii politycznej”, zresztą metodą totalnej krytyki i wyśmiewania poglądów w politechnicznym skrypcie zawartych.
Aby to zrobić, jako jedyna osoba na roku przeczytałem ów skrypt od deski do deski i dopiero po wyjściu z piątka w indeksie koledzy na korytarzu stuknęli mnie w czoło, odwrócili siłą twarzą do drzwi tak, abym mógł przeczytac nazwisko wykładowcy u którego zdawałem egzamin i a potem kazali przeczytac nazwisko autora skryptu na który tak najeżdżałem.
Ale ad rem. Dla mnie współczesny (i w miare działający) socjalizm to coś co panuje aktualnie w Skandynawii, a także czego silne elementy można odnależć we Francji, i w coraz mniejszym stopniu (na szczęście) w Niemczech.
Polski socjalizm jaki ja znam to było połączenie skandynawskiego zapału w dziedzinie kolekcjonowania pieniędzy obywateli z tragiczną niewydolnością systemu w dostarczaniu temuż obywatelowi usług, za które zapłacił. Już nie mówiąc o zwykłym złodziejstwie i korupcji. Bo marnotrawstwo i zła alokacja środków, złe priorytety były cały czas i wszędzie.
Jeżeli zatem używam słowa „socjalizm” niewłaściwie, to proszę o poprawienie mnie. Bez złośliwości proszę, bo przecież mogę nie wiedzieć.
Tak jak teraz pojmuję, to „socjalizm” w polskim wydaniu jest dla mnie przede wszystkim jednym wielkim marnotrawieniem nie swoich pieniędzy, choćby i ze szlachetnych pobudek.
I może trwać tak długo, jak długo socjaliście nie wyczerpią się cudze pieniądze.
18 października o godz. 5:28 69331
Nie zgadzam się z nagonką na nowy system opłat w przedszkolach. Zajęcia dydaktyczne zawarte są w tych 5 bezpłatnych godzinach, po południu jest zabawa własna, więc większego uprzywilejowania dzieci bogatszych nie widzę. Moja gmina wykazała się mądrością i opłata wynosi 1,5/h, co sprawia, że za dziecko spędzające czas w przedszkolu do 16 płacę nieco mniej, niż przy poprzednim systemie „opłaty stałej”. Część rodziców odbiera dzieci o 13, czyli po 5h i głośno twierdzi, że gdyby nie ten system, na przedszkole nie byłoby ich stać – tańsze jest zostawienie u babci. Problem jest jedynie po stronie rodziców, którzy muszą zostawiać dziecko na bardzo długo oraz po stronie przedszkoli w okresach epidemii choćby grypy, kiedy przedszkole się wyludnia i rodzice „oszczędzają”, a przedszkole nie ma ani grosza…
18 października o godz. 22:23 69346
zza kałuży
„Jeżeli zatem używam słowa ?socjalizm? niewłaściwie, to proszę o poprawienie mnie. Bez złośliwości proszę, bo przecież mogę nie wiedzieć.”
Wierzę, że istotnie można nie wiedzieć co się kryje pod tym słowem „socjalizm”, ale można zajrzeć do lektury. To raczej nie jest dobre miejsce na rozmowę o działaniu doktryn w praktyce.
Zgadzam się, że system jaki istniał w PRL zwany „socjalizmem z ludzką twarzą” był niewydolny ale przyczyn tego stanu rzeczy było bardzo wiele i nie miejsce tu na roztrząsanie ich. Niestety obecny system również pozostawia wiele do życzenia.
Ogólnie rzecz biorąc, wyczuwa się jakiś zamęt w kwestiach pewnych wartości, zepchniętych dzisiaj na boczny tor i bardzo niemodnych. Jako społeczność ludzka powinniśmy przewidywać konsekwencje naszych poczynań. Jeżeli chcielibyśmy żeby ludzie w dorosłym życiu radzili sobie, czyli utrzymywali się sami z pracy, musimy ich kształcić i wychowywać od najmłodszych lat. Przedszkole to nie jest przechowalnia najmłodszego pokolenia to jest, albo powinno być, kształtowanie i przygotowanie do wartościowego życia następnego pokolenia. Jeżeli tak, to dziecko powinno otrzymać od społeczności wszystko co jest niezbędne. Wyrównywanie szans nie powinno zależeć od zasobności kieszeni opiekuna. Bo to oznaczałoby, że z góry zakładamy że znaczna część ludzi stanie się w przyszłości balastem dla społeczeństwa.
I nie pomoże tu ciągłe jęczenie o obniżanie podatków. Musimy pamiętać, że jeżeli teraz będziemy skąpić pieniędzy podatkowych na małe dziecko, to będziemy musieli je wydać później gdy sobie nie poradzi najpierw w szkole podstawowej a potem w dalszym życiu.