Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka

21.10.2011
piątek

Oburzeni mają rację – hydra (sieć) globalnego kapitalizmu

21 października 2011, piątek,

Oburzeni z Manhattanu (nazywają siebie WeAre99percent) mają sporo racji – 1% korporacji (głównie banki) kontroluje globalną siecią kapitalizmu. Tak wynika  z najnowszych badań uczonych z Politechniki w Zurichu, którzy dokonali analizy sieciowej 37 mln firm i inwestorów z całego świata. Badanie pozwoliło wyłonić 43 tys. korporacji ponadnarodowych. Dalsza analiza powiązań między nimi (przenikanie się rad nadzorczych i związki kapitałowe) pozwoliły stwierdzić, że 147 korporacji kontroluje olbrzymim kawałkiem globalnej gospodarki.

Co z tego wynika? Oczywiście można mówić o „globalnym układzie”, dopatrywać się spisku. Badacze z Zurichu patrzą na sprawę nie w kategoriach politycznych czy ideologicznych, tylko czysto funkcjonalnych i systemowych. Zbyt mocne powiązania w rdzeniu sieci powodują, że staje się ona niestabilna i podatna na kryzysy. New Scientist komentuje:

Concentration of power is not good or bad in itself, says the Zurich team, but the core’s tight interconnections could be. As the world learned in 2008, such networks are unstable. „If one [company] suffers distress,” says Glattfelder, „this propagates.”

oraz dalej:

So, the super-entity may not result from conspiracy. The real question, says the Zurich team, is whether it can exert concerted political power. Driffill feels 147 is too many to sustain collusion. Braha suspects they will compete in the market but act together on common interests. Resisting changes to the network structure may be one such common interest.

Analiza sieciowa jest już od wielu lat metod stosowaną standardowo w USA do badania sieci wpływów w gospodarce (a także przecięć między polityką i gospodarką). Teraz mamy badania w skali globalnej. Ciekawe badania.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 4

Dodaj komentarz »
  1. Trochę jestem zaskoczony, że nagle cały Internet, od boingboing po new scientist dziwi się czymś, co wiadomo na zdrowy rozsądek od zawsze.

    Enyłej, John Baez trochę się rozpisał na swoim blogu na ten temat już na początku miesiąca, może warto:
    http://johncarlosbaez.wordpress.com/2011/10/03/the-network-of-global-corporate-control/

  2. fascynująca byłaby [ponieważ obnażyłaby iluzje jaka jest pieniądz] analiza sieciowa kreacji pieniądza w sieci banki centrale – banki komercyjne [„matki” i „córki”], w ramach systemu rezerwy cząstkowej [w perspektywie ostatnich 20 lat ciekawie mogłoby wyglądać zestawienie tego, co „na wejściu” (depozyty na żądanie firm i osób fizycznych) oraz tego, co „na wyjściu” (skala lewarowanej kreacji pieniądza w systemie bankowym, jako „papierowy” nawis inwestycyjny)]

  3. Oburzeni tak reprezentują 99% ludzkości, jak Liga Polskich Rodzin reprezentowała polskie rodziny. Oburzeni są mniej więcej tak mądrzy, jak był również oburzony Lepper albo oburzeni obrońcy krzyża.

  4. Ta szwajcarska analiza mówi prawdę. Z której niewiele wynika.
    Kryzysu nie wygenerowało 147 podmiotów, ale jeden podmiot: bank centralny USA, czyli instytucja rządowa. Gdyby banki nie miały więcej pieniędzy, nie udzieliłyby więcej kredytów, choćby chciały. Bank centralny zrobił to, czego chcieli i nadal chcą ludzie, media, politycy i ekonomiści (włącznie z noblistami): dał ludziom pieniądze. Zgodnie z doktryną, że gospodarka się rozwija, gdy ludzie więcej kupują. Jak powiedziała Marylin Monroe: pieniądze szczęścia nie dają, dopiero zakupy. Prezes Greenspan w swojej książce ?Era turbulencji? sam się do tego przyznaje i uznaje to za swoją główną zasługę i wkład w rozwój ludzkości. Co więcej wyjaśnia jak podjął decyzję. Modele matematyczne mówiły, że popełnia błąd, ale on wybrał szersze humanistyczne spojrzenie. Jednym słowem alterglobalista prawdziwy.

    Banki i korporacje mają wspólny interes razem z rządem. Tym wspólnym interesem rządu i korporacji jest inflacja. Na inflacji zarabiają dłużnicy, czyli korporacje, banki i rządy. Niestety wszystkim pozostałym, czyli ludziom, wydaje się, że inflacja jest w ich interesie, bo będą mieli więcej pieniędzy (prawda), za które będą mogli więcej kupić (nieprawda). Politykom, ekonomistom i mediom wydaje się dodatkowo, że gospodarka na tym skorzysta (znowu nieprawda). Gdyby bank centralny rozdawał pieniądze bezpośrednio ludziom, to również nie oni by na tym skorzystali, ale najwięksi dłużnicy, czyli banki i rządy. Prawdą jest, że koncentracja kapitału ułatwia naciski polityczne, w tym na tworzenie inflacji, więc te dwie perspektywy się nie wykluczają.

    Dodruk pieniądza tworzy inwestycyjny optymizm, przesuwa zasoby z produkcji dóbr konsumpcyjnych na kapitałowe, przesuwa w tym samym kierunku zatrudnienie. Następnie okazuje się, że optymizm był błędny i spowodował jedynie podniesienie cen zasobów (część inwestycji okazuje się niewykonalna przy podniesionych cenach, poza tym rosną ceny gotowych produktów inwestycyjnych i aktywów, co hamuje popyt). Utrzymywanie tego optymizmu wymagałoby przyspieszającego dodruku pieniądza, czyli hiperinflacji. Gdy kończy się błędny (ale zrozumiały) optymizm, następuje odwrócenie struktury popytu, co skutkuje załamaniem dotychczasowej produkcji dóbr kapitałowych i masowym bezrobociem. W tym momencie państwo usiłuje wkroczyć i naprawiać własne błędy (przypisywane oczywiście rynkowi i spekulantom), poprzez kolejne interwencje, głównie podtrzymując dotychczasową błędną produkcję i reglamentując kredyt, czego skutkiem jest wydłużenie kryzysu. Głównym szkodliwym skutkiem dodruku pieniądza jest zmiana struktury produkcji, a nie wzrost cen i dlatego statystyki inflacji CPI okazują się nieistotne. Inflacja trwa także wówczas, gdy nie rosną ceny.

    O tym jak ograniczyć rozrost korporacji i nie zdusić powstawania nowych firm pisałem: zastąpić podatek od dochodu podatkiem od majątku. Wtedy podatki płaciliby ci, którzy są duzi, a nie ci, którzy rosną. Podatek dochodowy hamuje nowe inicjatywy, a podatek dochodowy od pracy już kompletnie jest bez sensu, hamuje zatrudnienie i tworzy bezrobocie. Podatki od majątku banków wprowadziły prawicowe rządy Węgier i Wielkiej Brytanii. Taki pomysł kłóci się jednak z pomysłem ?dokapitalizowania banków?.

    Jak ograniczyć rozrost banków też pisałem, ale to kwestia jeszcze bardziej (pozornie) techniczna. Trzeba podnieść rezerwy obowiązkowe banków, docelowo do 100 %. Bank powinien obracać wyłącznie własnymi pieniędzmi, tj. z akcji i obligacji. Reszta powinna być przechowywana bez oprocentowania i całkowicie bezpieczna. Bank powinien zarabiać na prowizjach. W razie bankructwa wkłady oszczędnościowe byłyby nienaruszone i wyłączone z bilansu banku.

Dodaj komentarz

Pola oznaczone gwiazdką * są wymagane.

*

 
css.php