Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka

26.10.2011
środa

No, to po robocie. Nie ma pracy i nie będzie

26 października 2011, środa,

Młodość nie radość, starość nie grzech – tak chyba trzeba będzie zmodyfikować stare przysłowie. Światowa Organizacja Pracy w aktualizacji raportu „Global Employment Trends for Youth: 2011 Update” pochyla się z troską nad rynkiem pracy dla młodych. A raczej brakiem tego rynku i ponurym bezrobociem. Na świecie nie ma pracy 75 mln młodych ludzi, liczba młodych bezrobotnych wzrosła w okresie 2008-09 o 4,5 mln i nie widać specjalnie oznak, by sytuacja się poprawiła. Jeśli już, to raczej poprzez podaż kiepskich miejsce pracy i rozwój prekariatu. Choć i na to nie ma co specjalnie liczyć.

Perspektywy są kiepskie, bo po prostu mamy do czynienia z głęboka zmianą strukturalną, której wynikiem jest koniec pracy jaką znamy, przekonują Erik Brynjolfsson i Andrew McAfee, ekonomiści MIT w opracowaniu „Race Against The Machine„. Brynjolfsson zasłynął przed laty pracami, które jako jedne z pierwszych rozwiązywały tzw. paradoks Solowa. Robert Solow, noblista z ekonomii powiedział na początku lat 80, że widzi komputery wszędzie, tylko nie w statystykach (produktywności). Brynjolfsson pokazał, że inwestycje w IT przekładają się na wzrost produktywności.

Dziś jednak jego wnioski idą jeszcze dalej – zmiana technologiczna, właśnie rozwój ICT powodują załamanie rynku pracy. Foxconn największy subkontraktor na świecie ma zamiar zastąpić swe setki tysięcy chińskich robotników robotami. Nie strajkują i nie popełniają samobójstw. Automatyzacja produkcji to jednak tylko wierzchołek góry lodowej, problem znany od dawna. Dziś większym wyzwaniem dla rynku pracy jest automatyzacja pracy umysłowej i handlu. Jeszcze do niedawna robotnicy wypchnięci z fabryk przez roboty mogli iść pracować do handlu. Okazuje się jednak, że w ciągu ostatniej dekady w USA liczba miejsc pracy w handlu zmalała o setki tysięcy. Oczywiście, skutek rozwoju ehandlu i automatów sprzedających snaki i inne drobiazgi.

Brynjolfsson z McAfee pokazują, jak w ciągu pierwszej dekady XXI wieku w USA cały wzrost produktywności wynikał praktycznie z inwestycji w kapitał, dlatego też właściciele kapitału zgarnęli śmietankę tego wzrostu (stąd m.in. wzrost rozwarstwienia dochodowego w USA). Kryzys postawił kropkę nad i procesu strukturalnej zmiany, nie widać specjalnie mechanizmów mogących tworzyć nowe miejsca pracy w tempie wystarczającym, by wchłonąć falę bezrobotnych z ostatniego kryzysu oraz nadwyżkę demograficzną.

A może być jeszcze gorzej, bo akurat zmiana technologiczna związana z teleinformatyką ma inną logikę, niż wcześniejsze fale rewolucji technologicznej. Jesteśmy ciągle jeszcze na pierwszej połowie szachowej tablicy, piszą amerykańscy ekonomiści. Chodzi o słynną bajkową ilustrację postępu geometrycznego, gdy sułtan ma wypłacić nagrodę kładąc na kolejnym polu szachownicy dwa razy więcej ziaren, niż na poprzednim. Do połowy szachownicy ilość zboża jest rozsądna, potem zaczyna się jazda.

Rzecz w tym, że technologie informatyczne rozwijają się z szybkością postępu geometrycznego, dopiero jednak dochodzimy do połowy szachownicy. Co będzie dalej? Nie chodzi nawet o tak radykalne wizję, jak technologiczna osobliwość Raya Kurzweila. Wystarczy wziąć przykłady z życia: jeszcze dekadę temu automatycznie sterowane samochody nie potrafiły przejechać bez wypadku kilku kilometrów na pustyni. Dziś flotylla testowa Google’a jeździ po prawdziwych miastach i doskonale sobie radzi. Ile jeszcze lat trzeba, żeby tego typu rozwiązania zmieniły radykalnie całą sferę usług?

Klasyczną odpowiedzią na zmiany rynku pracy wywołane przez postęp techniczny było stwierdzenie: posady, które znikną zostaną zastąpione nowymi. Tak zawsze było. Czy tak będzie dalej? Cóż, nie ma gwarancji ze względu na to, że twórcza destrukcja przebiega dziś szybciej, niż ludzka zdolność do adaptacji. Rolnika, ktory tracił pracę na roli łatwo było przeszkolić do pracy przy fabrycznej taśmie. Co ma robić programista z wyższym wykształceniem, który straci pracę ze względu na rozwój cloud computing? Może wrócić na wieś i zająć się rolnictwem ekologicznym. Niestety, ciągle pozostaje problem z bilansem starych i nowych miejsc pracy.

Brynjolfsson i McAfee nie są luddystami, widzą szansę i proponują, żeby „race against machine”  zastąpić „race with machine”, czyli twórczo wykorzystywać logikę przyspieszającego postępu technicznego, co jednak wymaga przebudowy systemu kształcenia i wielu jeszcze innych rzeczy. Robert Solow, wspomniany już twórca komputerowego paradoksu, komentując pracę ekonomistów z MIT dla serwisu MIT’s Technology Review stwierdza:

The other question not raised in the book-but raised by the content, and this has been discussed by economists off and on for years is how to make an economy that will deal with a situation in which an enormous amount of labor becomes superfluous, in which almost all the work is done by robots, including the manufacture of robots.
There you have to begin thinking about how you support a population. One way to do it, of course, would be democratization of capital. If all the income is being earned, in effect, by capital-by machines of one kind or another-then the economy becomes a kind of mutual fund, a situation in which the ownership of all that capital is spread around the population. That is a century away, or two centuries away, or maybe never.

Inaczej mówiąc, pojawia się problem, jak dokonać redystrybucji wartości dodatkowej, która nie powstaje na skutek pracy, lecz jest wynikiem czystej produktywności kapitału? Na razie problem ten mają Amerykanie, lecz zapowiedzi Foxconnu o robotyzacji produkcji w Chinach podpowiadają, że amerykański  problem szybko stanie się wyzwaniem dla całego świata (a być może już jest, jak pokazuje raport MOP). W świetle tych wyzwań ględzenie o wydłużaniu wieku emerytalnego jako remedium na kryzys systemu emerytalnego wydaje się co najmniej nieporozumieniem.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 55

Dodaj komentarz »
  1. Dokładnie. Jeśli za 20-40 lat powstanie sztuczna inteligencja (a wszystko na to wskazuje że będzie to nawet bliżej 20), wszyscy ludzie i ich mózgi będą jak Pudzian siłujący się z koparką.
    Co jak dla mnie jest super, „ludzka praca” to przecież nie dogmat.

  2. Należało by tutaj przypomnieć też sierpniową prezentację czipów neurosynaptycznych IBMa, które mają stanowić podstawę kognitywnych komputerów. Twórcy projektu SyNAPSE chcą w ciągu 10 najbliższych lat stworzyć sztuczny system mózgopodobny dorównujący ludzkiemu w rozmiarze, liczbie neuronów i zużyciu energii. Czyżby silna sztuczna inteligencja była tak blisko?
    http://www.ibm.com/smarterplanet/us/en/business_analytics/article/cognitive_computing.html
    Oczywiście SyNAPSE jest projektem DARPA. Więc szukając potencjalnych zagrożeń związanych z tym projektem najbardziej oczywistym wydaje się zbuntowanie sztucznej inteligencji i przejęcie przez nią kontroli nad dronami i bronią atomową (coś jak terminatorowy SkyNet).
    A tak naprawdę największym zagrożeniem, jak zostało w poście napisane, jest zabranie ludziom pracy:
    – pracy fizycznej zabranej nam przez maszyny i automaty;
    – pracy umysłowej zabranej nam przez usługi cloud computing. Na pierwszy ogień pójdą usługi call center i usługi głosowe translatorskie. Jednak sądzę, że ludzie szybko zostaną zastąpieni w takich dziedzinach jak finanse czy sztuka (wszelka sztuka).
    Kolejnym zagrożeniem jest wstrząs światopoglądowy i tabuny ludzi nie dość, że pozbawionych pracy to dodatkowo jeszcze wiary. Koniec antropocentryzmu, który mimo że zbrodniczy to jednak napędzał naszą cywilizację.
    Należy już teraz powoli wprowadzać do mainstreamu te tematy. Sami na naszym podwórku mamy ludzi, którzy w dość prosty sposób je prezentują:
    1. prof. Włodzisław Duch, który zamieszcza na swojej stronie http://www.is.umk.pl/~duch/cv/pap-pl.html artykuły (z gazet, z wykładów, fragmenty z książek), z których część to fajne teksty popularno-naukowe, np: „Czy jesteśmy automatami? Mózgi, wolna wola i odpowiedzialność.”, „Neuronauki i natura ludzka”. Profesor ma też bloga: wduch.wordpress.com. I był jednym z gości na debacie nr 2 http://www.uwolnijmyslenie.pl.
    2. AVANT – portal awangardy filozoficzno-naukowej, którego mottem jest: „przeciwko zmurszeniu filozofii i dziwaczności nauk?”. Głównie tematy neuronaukowe, kognitywistyczne, filozofii umysłu. W najnowszym numerze 2/2011 może m.in. poczytać o emergencji, subwieniencji czy analogii „umysł – maszyna wirtualna”. http://www.avant.edu.pl OPEN ACCESS!
    3. http://www.filozofiawnauce.pl – Filozofia w nauce – strona którą odkryłem wczoraj szukając polskich tekstów na temat neuroprawa (ang. neurolaw). Tak na pierwszy rzut oka – neuronauki, filozofia, kosmologia, ksiądz prof. Michał Heller.

    Czy ktoś może wie czy u ministra Boniego były poruszane kiedykolwiek tematy wpływu neuronauk na rynek pracy? W Wielkiej Brytanii chyba powstał nawet raport na ten temat kilka lat temu. A u nas? Należało by też się przyjrzeć tematowi: Neuronauki a „własność intelektualna”.
    Pewnie takie kwestie przez większość polityków były by uznane za tematy zastępcze.

    PS. Ciekawe jak zareagowałby poseł Niesiołowski, gdyby ktoś mu powiedział że:
    – dla neuronauk dusza jest pojęciem pustym i niepotrzebnym;
    – moralność ma podstawy ewolucyjne i neurobiologiczne?
    😉

  3. ględzenie o wydłużaniu wieku emerytalnego jako remedium na kryzys systemu emerytalnego wydaje się co najmniej nieporozumieniem

    To tylko taki „patch” na istniejący system, który nieco oddala wizję jego krachu. Ostatecznie nie uciekniemy od czegoś, co określa się jak „pensję obywatelską”.

    Możliwe wręcz, że pójdziemy w kierunku systemu, który Janusz Zajdel opisał w „Limes inferior” w 1979r.

    Tylko, że to była… antyutopia.

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Idzie wojna.
    Amerykańskich robotów z resztą świata.
    Krwawa.
    Buuuuuuu!
    Happy Halloween!

  6. Trochę dziwi mnie bezradność w obliczu naturalnego efektu gwałtownej mechanizacji i informatyzacji – kurczenia się ilości miejsc pracy. Czy nie po to aby wyeliminować, zwiększyć wydajność i uczynić pracę ludzką czynnikiem niekoniecznym procesów produkcyjnych, ludzie „pchali” maszynerię postępu? Brakuje mi nad całym tym krajobrazem tylko kropki nad „i”. Skoro wydajność wszystkich dziedzin działalności wytwórczej człowieka znacząco przekracza per saldo realne potrzeby, to obecność w trzecim oraz rozrastających się w pierwszym świecie wysp nędzy względnej i bezwzględnej świadczy „jedynie” o braku koherencji pomiędzy postępem technologicznym, a społecznym. Nie ma co się martwić ubytkiem miejsc pracy, skoro dóbr i usług jest wystarczająca ilość. Martwmy się brakiem rozwiązań politycznych pozwalających rozprowadzić zawartość tego rogu obfitości w sposób względnie równomierny. To oznaczałoby kres większości konfliktów i rozwiązanie całej klasy problemów społecznych. Zamartwianie się co zrobią ze sobą informatycy w obliczu działania brzytwy Okhama sztucznej inteligencji to fałszywa perspektywa. Właściwa to pytanie do kiedy będziemy się godzić na to, aby Google czy IBM były własnością prywatną, a nie społeczną. W tak zarysowanej perspektywie skutki dehumanizacji produkcji i usług przestaną być kreatorem bezrobocia, a staną się, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, darem wolnego czasu! I wtedy okazać się może, że nie ma po co się tak spieszyć i czym martwić!

  7. a skąd niepodważalne założenie, że pracować [w sensie etat, pensja] w ogóle trzeba? może gdy roboty zabiorą ludziom pracę, w końcu większość z uciskanych nadmierną pracą będzie mogła cieszyć się z prawa do lenistwa!

  8. Pan Bendyk wyszedł przed szereg. Nieźle się Panu dostanie. Ci z kałuży zaczynają. Ale otwiera Pan front dyskusji jakiego tutaj jeszcze nie było. Bo nie chodzi tylko o pracę. Chodzi bardziej o egzystencję. O fakt, że praca przestaje być zarobkowa. Uważana za świętą zasada połączenia pracy i utrzymania (zarabiania na życie) jest coraz częściej podważana na rzecz choćby zasad stałego dochodu dla wszystkich. Może jednak mają rację Grecy, że praca to nie wszystko? Bo ja tak uważam, a problemem Greków jest raczej to, że nie dostarczają żadnych innych wartości.
    Coraz więcej ludzi rezygnuje z pracy zarobkowej, żyje z zasiłków i swój czas poświęca pracy społecznej. Czy to jest zła zasada? Bo na pewno polsko-amerykańska zasada zawiści „dorobkiewicz ponad wszystko. Nie dam bo moje” ma ograniczoną przyszłość.
    Oczywiście pojawi się problem degeneracji albo przejścia w nirwanę, ale pewnie jest to do rozwiązania. Ubocznym, pozytywnym skutkiem byłoby rozwiązanie sprawy rent za wychowanie dzieci. Problem widzę raczej w powstaniu społeczeństwa ukierunkowanego na niezmienność, pozbawionego impulsów rozwoju. A to koniec.
    Teraz złośliwie: Pieniędzy jest dosyć. Trzeba wreszcie zacząć je wydawać.

    P.S. Z robotami czy bez Amerykanie przegrali chyba wszystkie wojny po Japonii 1945. Nawet w Kosowie do dzisiaj nie wygrali. A NATO wygrało swoją pierwszą, w Libii.

  9. Postawowym pytaniem, ktore staje sie jak najbardziej na czasie jest to, ktore dotychczas bylo z zalozenia pomijane, gdyz odpowiedz na nie uwazana byla (domysknie) za oczywista: do czego potrzebna jest ‚praca’, czy nawet glebiej –
    czy praca jest potrzebna. Mowa oczywiscie o ‚pracy’ rozumianej jako dzialanosc
    czlowieka lub ludzkich spolecznosci. Jezeli sobie odpowiemy a to pytanie, to latwiej pewnie bedzie rowniez snuc jakies przewidywania tyczac e sie przyszlosci pracy w jej dotychczasowym rozumieniu. Bardzo bylbym ciekaw
    propozycji odpowiedzi na tak postawione pytanie. Prosze tylko nie zbywac tego zagadnienia jako trywialnej sofistyki, tylko postarac sie nieco glebiej wniknac w sens problemu. Z gory tez odrzucam idealistyczne koncepcje pracy jako ‚nadajacej sens ludzkiej egzystencji’, ‚narzedziu formowania wiezi miedzyludzkich’, ‚dazeniu do doskonalosci’ itp… Nie chodzi o to, ze sa to sprawy malo wazne, ale dlatego, ze raczej nie one beda decydowaly o dalszym biegu spraw tego swiata. Po pierwsze wcale nie wiadomo, czy beda to w ogole jakiekolwiek cele dla wylaniajcej sie infocywilizacji, czy co tam sie aktualnie wylania

  10. P.S2.
    Rozważania Pana Bendyka na temat dystrybucji dochodów dotykają też absolutnej istoty dzisiejszego kryzysu finansowego. To główna przyczyna. Na 50 największych firm świata 48 to instytuty finansowe.

    P.S. do P.S2. Znaczna część „oburzonych” demonstrantów z ruchu „99%” przeciw wszechmocy banków to aktualni pracownicy banków. Za wiedzą szefów. Czyli „pieniądze to nie wszystko”.

  11. Ludzki gatunek jest na najlepszej drodze stworzyc lepszy i wydajniejszy swiat, w ktorym okaze sie zbednym i dla ktorego bedzie tylko finansowym obciazeniem.
    Czego nie robi sie dla rendyty i ?wlasciwie zrozumianego? postepu.

  12. Problemy finansowe Grecji czy kryzys w USA nie wynikają z nadciągającej sztucznej inteligencji. Gdyby tylko Grecy (i USA) od wielu lat nie zbroiły się na potęgę to ich budżety o wiele łatwiej by się dopinały. Po cholerę Grekom te wszystkie Abramsy, Apache…
    Tak samo kryzys na runku nieruchomości w USA nijak się ma do sztucznej inteligencji a raczej braku normalnej inteligencji.

    Natomiast co do komentarzy wyżej to wydaje mi się że w różny sposób rozumiecie ten sam wyraz: „praca”. Oczywiście ktoś może ostro pracować nad „samorealizacją”, tylko że jak taką „pracę” odróżnić od hobby, które jednak pracą nie jest?
    Praca to przede wszystkim praca zarobkowa, której by ludzie nie wykonywali gdyby tylko mogli. Może dawać radość, ale nie robi się jej bo daje radość, ale pieniądze. I jak konieczność wykonywania takiej pracy zniknie to oczywiście pojawi się problem z ‚sensem życia’. Ale osobiście 10 razy bardziej wolę takie problemy niż tyranie za biurkiem czy na budowie.

    Bardzo bym prosił autora bloga o częste poruszanie tego tematu w praktyce dziennikarskiej, bo jak na swoją wagę jest on zbyt rzadko poruszany w mediach.

  13. Gorący temat. Dotąd chyba celowo przemilczany, bo symptomy lawinowego postępy nauki, techniki i technologii, w tym cybernetycznych, były widoczne już od kilku dekad. Było i jest widoczne, jakie mogą być tego konsekwencje. A spece od inżynierii społecznej, prawotwórcy i prawodawcy (a przede wszystkim – jak sądzę – ich szefowie) wydają się być zaskoczeni obecną sytuacją przynajmniej w takim stopniu, jak corocznie drogowcy pierwszymi opadami śniegu („Co to do licha jest, takie białe zimne, sypkie, blokuje drogi i leci z nieba ?!!!)
    Rozwój naukowo-techniczny i technologie wykroczyły poza przyjęte dotąd ramy prawno-organizacyjne funkcjonowania społeczeństw. Potrzebne są rozsądne i głęboko przemyślane adaptacje, bo w końcu będą już dotyczyć 7 miliardów kontestujących je głów.Też potężne zaskoczenie !
    Opinia Epigona Epikura trafia mi do przekonania, gdy pisze:”Skoro wydajność wszystkich dziedzin działalności wytwórczej człowieka znacząco przekracza per saldo realne potrzeby, to obecność w trzecim oraz rozrastających się w pierwszym świecie wysp nędzy względnej i bezwzględnej świadczy jedynie o braku koherencji pomiędzy postępem technologicznym, a społecznym.”
    Ale nie całkiem zgadzam się z autorem, gdy stwierdza:”Nie ma się co martwić ubytkiem miejsc pracy, skoro dóbr i usług jest wystarczająco dużo. Martwmy się brakiem rozwiązań politycznych pozwalających rozprowadzać zawartość tego rogu obfitości w sposób względnie równomierny.”
    Ubytek miejsc pracy wiąże się z utratą wszystkich związanych z nią atrybutów (środki utrzymania, prestiż społeczny, poczucie przydatności społecznej, dla niektórych prawdziwe hobby, dla niektórych twórcze zagospodarowanie czasu, chociaż dla innych nuda lub udręka itd., itp.). Czynnik utraty pracy i wspomnianych związanych z nią atrybutów zdolny jest zadziałać natychmiast, lawinowo, zanim mędrcy społeczni zdążą coś rozsądnego wymyślić, przeforsować to i uchwalić. Może zadziałać automatycznie, bardzo destrukcyjnie. Trzeba się nim martwić.

  14. W tym kontekście może powinniśmy inaczej spojrzeć na problem starzejącej się Europy. Może właśnie starzejąca się, a w konsekwencji wymierająca, Europa jest najbardziej adekwatną odpowiedzią na automatyzacje procesów pracy. Po prostu nie trzeba aż tylu ludzi aby tworzyć tyle samo bogactwa, więc ujemny wzrost demograficzny świetnie wpisuje się w tą tendencję. Tam gdzie populacja zachowała dużą dynamikę, problem zastępowania pracy manualnej i koncepcyjnej będzie najbardziej dotkliwie odczuwany (USA, Chiny, Indie).

  15. @h2ols

    Jestem za!
    Nawet się autorytetem podeprę.
    I to nie byle jakim, bynajmniej.
    -> Bertrand Russell „Pochwała lenistwa”

  16. @Jerzy/Cyga321. W zasadzie masz rację odnośnie skutków społecznych utraty pracy. Zastosowałem, chcąc skompresować przekaz, skrót myślowy wskazując docelowy model. Zdaję sobie w pełni sprawę z nieuchronności okresu przejściowego, w którym „płacz i zgrzytanie zębami” będą powszechne, co mnie smuci ponieważ mam syna wchodzącego w pełnoletność i to on będzie „beneficjentem” tych zmian w znacznie większym zakresie czasu niż ja. Poza tym należy uwolnić język z opresyjnych okowów neoliberalnej retoryki, gdyż bez języka nie jesteśmy w stanie sformułować myśli – memów nowego rozdania:) Czas głośno krzyczeć wręcz: inkluzywność, społeczny i ekonomiczny egalitaryzm, homeostatyczne systemy gospodarcze, obywatelski dochód gwarantowany, społeczna własność versus prywatna, desakralizacja zysku oraz odebranie firmom podmiotowości prawnej oraz inne takie staromodne popierdółki…Ale ponad wszytko umiejętność delektowania się każdą sekundą wygranego na galaktycznej loterii losu życia, to kaganek oświaty, który należy nieść wszędzie gdzie się da! Toż każdy z nas rodząc się już na wstępie wygrał potencjalnie znacznie więcej niż najwięksi szczęściarze lotto!

  17. O tym problemie piszę też Daniel Pink w książce poradniku jego zdaniem w obliczu obfitości, outsourcingu i rozwoju software, który zastępuje pewne umiejętności za które odpowiedzialna jest głównie lewa półkula, należy rozwijać i korzystać z prawej półkuli. Rzeczywiście zwrot w kierunku prawej półkuli już następuje, świadczy o tym stawianie przez pracodawców na tzw. kompetencje miękkie. Niestety wzrost znaczenia prawej półkuli nie przyczynia się do wzrostu zapotrzebowania na pracę. Coraz więcej pracowników może być zastąpionych przez software jak chociażby architekci, których wydajność zwiększają programy CAD, podobnie jest w księgowości. Coraz większa część ofert pracy stanowi dział sprzedaży, wystarczy zajrzęć na np. pracuj.pl lub infopraca.pl by stwierdzić jak dużą część stanowią oferty pracy w sprzedaży występujące pod różnymi nazwami np. opiekun klienta, doradca finansowy, specjalista ds. sprzedaży, przedstawiciel handlowy. Software ciągle nie jest zdolny do empatii, a obfitość sprawia że coraz trudniej jest znaleźć miejsce dla swych produktów, stąd nie słabnące a rosnące znaczenie sprzedaży.

    Mieliśmy być społeczeństwem wiedzy a zmierzamy w kierunku społeczeństwa software. Pytanie co teraz? Literatura s-f jest bogata w tym temacie. Science też temat podejmował m.in. Galbraith jeśli dobrze pamiętam to jego zdaniem powinniśmy rozwijać kulturę.

    „większość z uciskanych nadmierną pracą będzie mogła cieszyć się z prawa do lenistwa!” Prawo do lenistwa oby świat, który w najbliższych latach ukształtujemy do tego prawa prowadził ja mam nadzieję że stworzymy taki świat w którym nie będziemy się nudzić. Dotychczasowa dystrybucja bogactw wskazywałby na to że stworzymy raczej świat w którym garstka będzie się cieszyć z pracy wielu pokoleń ludzkość, a reszta będzie egzystowała w slamsach i to o ile garstka uprzywilejowanych na to pozwoli.

  18. W kolejnej dyskusji odzywa jak swiat stary temat: „nos do tabakiery, czy tabakiera do nosa”. Mechanizacja, robotyzacja, informatyka to sa dziedziny ktore stworzyl czlowiek po to aby mu sluzyly. Kiedys gdy na swiecie zyla garstka ludzi marzylo sie o tym aby wszyscy zyli w rajskim ogrodzie w ktorym caly czas rosly wszelkiego typu owoce, aby ludzie by ich mieli pod dostatkiem i nie musieli pracowac. To odwieczne marzenie ludzkosci byloby realne gdyby wspolczesny czlowiek zrozumial ze technologia ktora stworzyl miala w swym zalozeniu byc na jego sluzbie. Pytanie brzmi: no dobrze to webec tego kto bedzie chcial sie zajmowac ta technologia? Mysle ze kazdy czlowiek rodzi sie z okreslonymi zdolnosciami i gdyby mial niczym nieskrepowane warunki do ich rozwijania, wowczas sama satysfakcja czerpana z osiagniec bylaby zaplata za wlozony trud.
    Wystarczyloby ze w tak zorganizowanym spoleczestwie podstawowe potrzeby bytowe takie jak dach nad glowa, odzienie, czy zywnosc bylyby w obfitosci dla wszystkich. Pieniadz bylby wowczas niepotrzebny bo on jest jedynie srodkiem w spoleczenstwach borykajacych sie z niedoborem dobr.
    Reasumujac ten cel jest blizszy niz sie wielu wydaje. Wystarczy ze ograniczy sie populacje i wtedy bedzie wszystkiego nadmiar. Przeciez nie jestesmy zwierzetami dlatego potrafimy obliczyc ile nas moze zyc na tej planecie w warunkach pelnego dobrobytu. Dlatego powinnismy zaczac wszelkimi sposobami wyhamowywac niepotrzebny nikomu niekontrolowany przyrost populacji, a zaczac przechodzic do marzen ktore zawsze sa poczatkiem wszystkiego.

  19. „. Co ma robić programista z wyższym wykształceniem, który straci pracę ze względu na rozwój cloud computing?”

    To zdanie to akurat belkot. Latwo detektuje, bo „robie w” cloud computing i programowaniu tez. Co nasuwa mi podejzrenie ze reszta to tez belkot, tyle tylko ze nie moge sie na nim poznac bo nie z mojej specjalnosci

  20. @A.L.: można konkretniej, bo trudno odnieść się do takiego komentarza. Nie wiem, czy z Pana specjalności wynika znajomość struktury zarobków w branży IT w krajach rozwiniętych w ostatniej dekadzie oraz dynamiki i struktury zatrudnienia w tej branży pod wpływem m.in. cloud computing.

  21. przyjdzie wojna , ew. kataklizm , który wyczyści nareszcie planetę…
    roboty będzie aż nadto /dla garstki pozostałej/
    złudzenie, że będzie inaczej jest piękne , naprawdę piekne

  22. a ja mam poważne obawy, że albo będę musiał pracować do późnej starości (jeśli dożyję), albo stracę pracę w ciągu najbliższych kilku lat i pewnie już nic interesującego nie znajdę. Przyszłość raczej nie wygląda za ciekawie. I to po obydwu stronach kałuży.

  23. Software jest określany jako wózek widłowy dla intelektualistów. Puki co mało jest software zastępującego pracę informatyków czy programistów, przychodzi mi do głowy wix.com przy pomocy którego możemy przygotować stronę internetową co nie jest szczytem możliwości informatyków. Jednak jeszcze kilka lat temu wix.com nie istniał, za parę lat mogą istnieć programy, które znacząco będą ułatwiały tworzenie programów, mniejsza liczba osób będzie w stanie przygotować większą liczbę programów. Trzeba być bardzo optymistycznie i naiwnie nastawionym do świata by wierzyć że to nie nastąpi.

  24. Od dawna myślałem, że to dominujące w mediach biadolenie o konieczności podwyższenia wieku emerytalnego, zwiększenia „dzietności” itd w celu zapewnienia emerytur nam i naszym dzieciom to jakieś bajdurzenie rodem z 19 wieku. Artykuł p.Bendyka i cała dyskusja wokół niego utwierdziły mnie, że miałem rację, tylko nigdy nie potrafiłem tej racji tak przekonująco udowodnić! Pytanie za 100 punktów – kiedy decydenci w Polsce i na świecie potrafią z tego wyciągnąć wnioski i przestaną błądzić jak ślepy we mgle a zajmą się tym co jest pilne, a będzie superpilne – jak pomóc w samoorganizowaniu się społeczeństwa, aby czas wolny, którego będzie coraz więcej, nie stał się przekleństwem, nie tworzył jakichś nowych patologii. W wojsku mówili, że żołnierz nie może się nudzić , bo mu głupie myśli przychodzą do głowy – czy ta mądrość może odnosić się także do 7 miliardów ludzi?

  25. @Marcin
    Twoje zdanie: ‚Wystarczy ze ograniczy sie populacje i wtedy bedzie wszystkiego nadmiar’ i ‚Dlatego powinnismy zaczac wszelkimi sposobami wyhamowywac niepotrzebny nikomu niekontrolowany przyrost populacji’. Pierwsze cytowane zdanie naiwne i nieprzemyślane, drugie niebezpieczne i nieprawdziwe.

  26. @ rownowaga

    Rzeczywiscie, kolejne programy ulatwiaja nam zycie. Powstaje jednak pewien paradoks. Wraz z tym jak zaczynaja byc coraz bardziej skomplikowana wiecej ludzi jest zaangazowanych w ich uzycie – kto inny wprowadza dane ( tak w duzym uproszczeniu), kto inny programem operuje a jeszcze inny analizuje wyniki itd. Z tego mozna wyciagnac moze i optymistyczny wniosek, ze „niszczac” jedne miejsca pracy tworzymy nowe.

    Pozdrawiam

  27. Z punktu widzenia Foxconn-u robotyzacja w zakładach ma sens. Bo Foxconn może produkować taniej,coś co potem kupują inni. Natomiast, jeżeli w wyniku robotyzacji większość ludzi zostanie bez pracy, to masowa produkcja czegokolwiek straci sens. Bo kto będzie kupował, jeśli nikt nie będzie zarabiał? A jeśli pozbawona źródeł dochodu i możliwości utrzymania większość ludzi wymrze, to dla kogo będzie się produkować? Roboty będą kupować Ipody i słuchać Rollingstonesów albo „Give Peace a Chance” Lennona? Albo „Back to Black” Amy W.?

    Wreszcie, jak rozwiązać kwestię zasilania robotów? Bo to jest w tej chwili poważny problem, co pokazują np osiągi (zwłaszcza zasięg) samochodów elektrycznych. Humanoidy będą musiały się wspomagać agregatami spalinowymi i będą żłopać bioetanol albo czystą benzynę?

  28. więc zabrać tym spod znaku jednego procenta -to co nakradli i dać tym co nie mają roboty. A jest tego tyle, że do 80 lat każdy z dzisiejszych młodych spokojnie dokolebie.

  29. Gospodarz: „@A.L.: można konkretniej, bo trudno odnieść się do takiego komentarza. Nie wiem, czy z Pana specjalności wynika znajomość struktury zarobków w branży IT w krajach rozwiniętych w ostatniej dekadzie oraz dynamiki i struktury zatrudnienia w tej branży pod wpływem m.in. cloud computing.”

    Z Panskiego tekstu by wynikalo, cytuje „Co ma robić programista z wyższym wykształceniem, który straci pracę ze względu na rozwój cloud computing?? ze cloud computing w jakis automagiczny spsob uczuni ptace programistow zbedna, a programistow, zwlaszcza tych z wyzszym wyksatalceniem, pozbawi pracy.

    Otoz, nic bledniejszego. „Cloud computing” to salonowa nazwa paradygmatu „sowtware as service” w ktorym to paradygmacie aplikacja dostarczana jest na zadanie uzytkownika i tylko na tak dlugo jak potrzeba.

    Populayzacja cluud computing to dla programistow nowe „eldorado”, zwlascza dla tych „z gornej polki” i z wyzszym wyksztalceniem. Potrzebni sa zarowno do budowy infrastruktury jak i modyfikacji instniejacych aplikacji tak aby mogly byc uzywane w ramach tego paradygmatu. Cloud computing otwiera rozneiz mozliwsco zupelnie nowych zastosowan w dziedzinie aplikacji roproszonych i kooperacji wielu uzytkownikow.

    Programisci i inzynierowie znajacy technologie cloud computing sa intensywnie poszukiwani na rynku i (nieomalze) moga sobie zyczyc pensje o jedno zero wieksze niz srednia.

    Wiec Panska uwage w tej materii nie ma sensu.

    Zas skad to wiem? Pracuje w branzy IT na dosyc wysokim stanowisku (loco USA, od 25 lat) i firma wlasnie zaczela przechodzic na cloud computing. I ja jestem czesciowo za to odpowiedzialny

  30. vandermerwe: „Rzeczywiscie, kolejne programy ulatwiaja nam zycie. Powstaje jednak pewien paradoks. Wraz z tym jak zaczynaja byc coraz bardziej skomplikowana wiecej ludzi jest zaangazowanych w ich uzycie”

    Jak rowniez coraz wiecej ludzi zaangazowanych w tworzenie nowych programow. Pojawiaja sie nowe paradygmaty (cloud computing na przyklad) a aplikacje staja sie coraz bardziej skomplikowane. Wymagaja od inzynierow wiekszej wiedzy i „creativity”. Zapotzrebowanie na specjalistow IT rosnie w dosyc gwaltownym tempie.

    W USA bezrobocie w branzy IT (Information Technology) jest 3.8% (stan na maj 2011), znacznie mneijsze niz w innych sektorach czy sredniej wynoszacej 9.9%

  31. @A.L. Dziękuję, dokładnie potwierdza Pan to, o co mi chodzi. Oczywiście, cloud computing zwiększa zapotrzebowanie na informatyków z górnej półki i jednocześnie zmniejsza się popyt na informatyków średniego szczebla i na popyt na pracowników działów IT w firmach nieinformatycznych, redukujących te działy (widać to wyraźnie po rozwarstwieniu pensji w branży informatycznej, m.in. w USA. Specjaliści, o których Pan wspomina zarabiają więcej, w większości innych segmentów branży IT realne pensje w ciągu dekady zmalały). Podobnie dzieje się np. we Francji. Dochodzą jeszcze do tego inne oczywiście kwestie, koncentracja usług IT i ich standaryzacja.

  32. Neoliberalna dogmatyka, albo lepiej powiedziawszy propaganda spowodowaly, ze zysk i wydajnosc sa jedynymi miernikami sukcesu gospodarczego. Celem tej propagandy jest ekstremalna i chorobliwa koncentracja kapitalu, sluzaca jedynie 1% ludnosci w rozwinietych krajach zachodnich. Zadaniem pozostalych 99% jest prawowiernie, pomnazanie zyskow tego 1%, ktory jest beneficjentem obecnego systemu finansowo-gospodarczego. Kazda mysl, ze mogloby byc tylko troche inaczej i cale spoleczenstwo mogloby w miare sprawiedliwie partycypowac w wypracowanych zyskach, jest zagrozeniem dla obecnego systemu politycznego.
    Z jakim systemem mamy wiec obecnie do czynienia ? Czy jest to jeszcze demokracja, albo juz oligarchia ?
    Zmiany stosunkow produkcji niosly zawsze ze soba zmiany stosunkow spolecznych. Spoleczna odpowiedzia na indusralizacje bylo powstanie zwiazkow zawodowych i ruchow socjalistycznych.
    Tylko skonczeni naiwniacy moga sadzic, ze obecna rewolucja technologiczna uda sie przeprowadzic z pozytkiem dla 1% ludnosci, wylaczajac z partycypacji z niej ogol spoleczenstwa.
    Na akcje nastepuje zawsze reakcja, a zycie jest o wiele silniejsze od pieniedzy. Obecny podzial majatkow narodowych jest nie do zniesienia. Oczekuje nas w bliskiej przyszlosci jego rewizja. Jakie przyjmie ona forma jest zalezne jedynie od roztropnosci naszych elit.

    Ekonomia jest jedyna dziedzina nauki, w ktorej co roku na to same pytanie dostaje sie calkowicie nowe odpowiedzi. W tym swietle traktowanie daleko siegajacych zapowiedzi ekonomicznych jako praw objawionych nie wydaje sie konieczne.

  33. Gospodarz: „Oczywiście, cloud computing zwiększa zapotrzebowanie na informatyków z górnej półki i jednocześnie zmniejsza się popyt na informatyków średniego szczebla i na popyt na pracowników działów IT w firmach nieinformatycznych,”

    Tez niezupelnie. To tak jakby (poslugujac sie moja ulubiona analogia mechaniczna) twierdzic ze zwiekszenie zapotzrebowania na inzynierow spowoduje zmniejszenie zapotzrebowania na spoawaczy. „Programista sredniego szczebla” to wlasnie „spawacz”. Przecietna aplikacja biznesowa to cos znacznie bardziej skomplikwoanego niz „word processor”. Istnienie pewnych serwisow na „cloud” nei oznacza automatycznie ze w firmie wykorzystujacej te serwisy nie tzreba bedzie programwoac. Te serwisy to czesto „generyczne” „informatyczne klocki LEGO” umozliwiajace tworzenie aplikacji oferujaca funkcjonalnosc wymagana przez konkretna firme. W tej architekturze czesc funkcjonalnosci siedzie „na chmurze”, a czesc funkcjonalnosci, specyficznej dla danej firmy, lokalnie.

    Programisci znajacy „technologie chmurowa” sa potzrebni w dzialach IT frim, jak najbardziej.

    Nie zauwazam tez „rozwarstwiania sie” czegokolwiek. Dawno temu, gdy obowiazywal „waterfall model” projektowania systemu, projekt byl robiony przez wysoko kwalifikowanych inzynierow, a programy pisane przez mniej wykwalifikowanych i mniej platnych „code monkeys”. Ten model dawno odlozono do lamusa. Obecnie obowiazujacy model to „agile programming” w ktorym kompletnie zatarla sie granica miedzy programista a projektantem, a cykl projekt-implementacja „rozmyl sie” w jeden dlugi ciag iteratywnego uzupelniania projektu i implementacji.

    Nie zauwazylem tez zmniejszania sie presolnelu IT w firmach. Software obslugujacy frimy staje sie coraz bardziej skomplikowany, a jego obsluga przypomina raczej pilotowanie helikoptera niz jazde rowerem. Dotyczy to nei tylko USA ale i Europu, o czym wiem, albowiem moje firma miala (i aktualnie ma) szereg wdroen w Europie, i to na raczej spora skale.

  34. @A.L. Chciałbym, żeby miał Pan rację, życzę tego nie tylko informatyko. Nie zawsze jednak doświadczenie osobiste musi odpowiadać rzeczywistości makro. Polecam takie analizy, jak „Knowledge Workers in Information Society. An evidence from Finland” http://bit.ly/vtJIfN , Derriere l’ecran de la revolution sociale http://amzn.to/rVuy6u a także amerykańskie statystyki: http://bit.ly/tfk3TP No i oczywiście zachęcam do przeczytania opracowania Brynjolfssona

  35. Gospodarz: „Chciałbym, żeby miał Pan rację, życzę tego nie tylko informatyko. Nie zawsze jednak doświadczenie osobiste musi odpowiadać rzeczywistości makro. Polecam takie analizy, jak ?Knowledge Workers in Information Society.”

    Widze ze pan wyznaje zsadzie ze „jak rzeczywistosc nie pasuje do teorii, tym gorzej dla rzeczywistosc”.

    Niestety, mam bardzo maly respekt dla opracowan ktore Pan cytuje, w szczgolnosci sorzadanych przez „naukowcow” zwacych sie „ekonomistami”. Byc moze z wiekszym szacunkiem przeczytalbym ich rewelacje na temat, powiedzmy, poglowia nierogacizny i problemow z tym zwiazanych, albowiem sie na problemach poglowia nierogacizny nei znam i pryjalbym wszystko na wiare. Jednak w IT spedzilem spora czesc zycia i nadal spedzam, wiec pozostane przy swoim. A jak idzie o Finlandie, to specjalnie mnie nie interesuje co sie tam dzieje – w koncu, ludnosc Finlandii to mniej wiecej ludnosc stanu Tennessee, i nijaka „evidence” stamtad nie bedzie dla mnie przekonywujaca. Czym Finlandia jest tym jest, ale potega informatyczna raczej nie. Jedna Nokia nei czyni wiosny.

    Ksiazke ktora Pan poleca, od dawna mam na Kindlu; niestety jest ona rownie odkrywcza co ponowne odkrycie zarowki. Struktura zatrudnienia zawsze zmieniala sie gdy nastepowaly istotne zmiany technologiczne – wystarczy przesledzic historie kolejnych rewolucji przemyslowych. Czas spedzony na lekturze ktora sprowadza sie do prezentacji faktow oczywistych nie byl specjalnie pozyteczny. Znacznie ciekawsza i znacznie glebsza ksiazka to „The Rise of the Creative Class: And How It’s Transforming Work, Leisure, Community, and Everyday Life” Richard Florida. I raczej te ksiazke rekomenduje. Omowienie (lacznie z krytyka) znalezc mozna tutaj

    http://en.wikipedia.org/wiki/Creative_class

  36. Szanowny Panie Edwinie,
    Aż prosi się o jakąś syntezę. Wszyscy się zgadzają, że rozwój sil wytwórczych postępuje cały czas a ostatnio bardzo przyspieszył. Za tym rozwojem nie nadążają stosunki produkcji. Kapitał jest źle alokowany – zamiast w inwestycje pakowany jest przez instytucje finansowe w pożyczki dla rządów a te są przejadane przez demokratycznie głosujących obywateli. Wyżej czyli w nadbudowie jest jeszcze gorzej – szaleje powszechna krytyka działalności państw. Synteza , o którą się upominam została ogłoszona już prawie 150 lat temu ale oczywiście na Marksa i jego „Kapitał” nie można się powoływać bo … No właśnie dlaczego ? Żeby było jasne – nie jestem komunistą. Biorę po prostu moje marksowskie okulary i obserwuję. Z moimi poglądami „za Stalina” prawdopodobnie w najlepszym przypadku gniłbym w więzieniu.
    Co będzie dalej z nami biedakami. Marks mówi, że wszystkie sprzeczności
    których grę obserwujemy muszę znaleźć swoją relaksację. Czy będą to małe lokalne wstrząsy czy ostre tąpnięcie dowiemy się chyba w niedługim czasie.

  37. Tak na marginesie, zajrzalem jeszcze raz do Rozdzialu 4 – What is to be done? Prescriptions and Recommendations, albowiem czytalem to jakis czas temu.

    Mam to samo wrazenie co poprzednio – zadziwia mnie plytkoscia, trywializmem i odkrywczoscia godna wypracowania domowego ucznia szkoly sredniej

  38. @merchand_m
    Stary manipulacyjny chwyt – dwa zdania wyrwane z kontekstu. Przyklad:
    w Warszawie mieszkanie kosztuje dzisiaj X, jezeli populacja spadnie w niej do polowy mieszkanie bedzie kosztowac dla przykladu X/2. Jechac dalej?
    Kontrola populacji jest mzonka w Afryce, dawno nie jest mzonka w Chinach. Roznica polega na tym ze w Chinach populacje kontroluje sie administracyjnie, ja pisze o swiadomej kontrolii osiagnietej przez wyzszy poziom swiadomosci ludzkiej. Ludzkosc musi przestac biadolic co bedzie gdy z 7 miliardow zrobi sie 14, jest czas na dzialanie, przespano poprzednie dekady. Nie jestesmy 3 Rzesza, obozy koncentracyjne nikomu nie groza. Ludzkosc sama musi zrozumiec ze czas beztroski sie pomalu konczy. Dotad populacje kontrolowaly wojny i zarazy, teraz kontrolowac ja nalezy na poziomie rodziny, bo inaczej jak w Indiach znajda sie osobnicy ktorzy beda sprowadzac na ten swiat po 94 potomkow. Pomysl nad tym zanim cos napiszesz i wylejesz dziecko z kapiela. Ja nie odkrywam Ameryki, to ze nas jest za duzo wie kazdy kto walczy z inwacja 3 Swiata na granicach cywilzowanego swiata.

  39. @A.L. Cóż, dziękuję za rekomendację Floridy, byłem jednym z pierwszych w Polsce, który o nim mówił, chwilę po tym, jak swą książkę napisał. Problem w tym, że dziś jego teoria mocno się już zużyła, o czym on sam także mówi (polecam wszystkie jego teksty, a także krytykę jego poglądów). Nie mam jednak zamiaru Pana przekonywać, bo Pan i tak, jak widzę, nie uznaje innych poglądów, niż te które lubi i pasują do Pana wizji świata, zbywając je prostymi argumentami „bez sensu” czy „mam bardzo mały respekt”. Pozdrawiam

  40. Obok technologicznego przyśpieszenia to chciwość, zachłanność i brak refleksji nad przyszłością powoduje, że ilość miejsc pracy w gospodarce zaczyna niebezpiecznie maleć. Maleje w związku z tym ilość pieniędzy w systemie ubezpieczeń społecznych, zdrowotnych oraz maleją wpływy z podatków osobistych. Za to rośnie liczba osób uprawnionych do świadczeń z tego systemu. Taka sytuacja na dłuższą metę jest nie do utrzymania i państwa będą zmuszone sięgnąć głębiej do kieszeni kapitalistów, bądź upaństwawiać podmioty gospodarcze. Przy dzisiejszym wsparciu technologicznym współczesna Nowaja Ekonomiczeskaja Polityka ( NEP ) może się udać !

  41. @Edwin Bendyk & A.L.
    Szanowni Panowie!
    Odnoszę wrażenie, że źródłem Waszej dyskusji, skądinąd ciekawej, jest nieporozumienie.
    programista z wyższym wykształceniem, który straci pracę ze względu na rozwój cloud computing
    Nieporozumienie polega prawdopodobnie na zupełnie innym rozumieniu słowa „programista”.
    „Chmury” faktycznie prowadzą do dramatycznego załamania rynku pracy, ale nie „programistów”, lecz specjalistów IT zajmujących się utrzymaniem serwerów.
    (Kiedyś nazywano ich „Adminami”).
    „Programiści”, śmiem twierdzić, raczej zyskują niż tracą.
    „Programiści” to ludzie zajmujący się tworzeniem i/lub dostosowywaniem
    aplikacji do konkretnych wymagań klienta.
    Od jakiegoś czasu obserwuję zjawisko odchodzenia „programistów” z obszaru IT do… innych.
    Niekoniecznie wiąże się to z redukcją dochodów.
    Często jest wręcz przeciwnie.
    Ale statystycznie wygląda to tak, że oni już w IT nie pracują.
    Chociaż robią to samo, co wcześniej.

    Pozdrawiam

  42. Co do sporu Marcin vs merchand_m: racja leży po środku, tj. konieczne jest ograniczenie ilości ludności wg tezy Marcina, ale nie metodami przed którymi przestrzega mercand_m. Jedno jest pewne: krzywe wzrostu zatrudnienia i produkcji – dawniej zbieżne – dawno się rozeszły, więc czas sobie powiedzieć jasno i otwarcie – albo dostosujemy populację do gospodarki, albo gospodarkę do populacji. Z uwagi na globalizację drugi wariant jest nierealny, więc poprzestaniemy na pierwszym. W tym celu należy: wstrzymać becikowe, cofnąć ulgę prorodzinną, gdyż pomyślność społeczeństw nie zależy od ich liczebności ale od ilości jednostek pracujących ( płacących składki ZUS i podatki ). Na razie nie cierpimy na niedobór rąk do pracy, i ten stan będzie trwał, a nawet się zwiększał, więc powoływanie przy pomocy zachęt społecznych następnych bezrobotnych mija się z celem. Swoich następców powinni mieć ludzie, których na to stać, czyli Ci, którzy coś w swoim życiu osiągnęli, reszta to niepotrzebne psucie puli genowej naszego społeczeństwa. Może to przykre, niebezpieczne, ale w obliczu zanikającej pracy – do bólu prawdziwe.

  43. a my w tym wieku wyzwań mamy Geniuszy Narodu Polskiego w rodzaju Tuska, hr. Komorowskiego, Kaczynskiego, Ziobry, prof. Balcerowicza, Rostowskiego, Sikorskiego, abp. Dziwisza z całym tym krk, Michnika z GW czy inne niezależne i wolne od odpowiedzialności media.

    Z nimi nie mamy żadnych szans na dobra przyszłość

  44. Tak na marginesie powyższych dyskusji niepokoi mnie co innego – niemoc naszego systemu politycznego i ekonomicznego do rozwiązywania opisanych powyżej problemów. I nie piszę o Polsce, ale o całym świecie.

    Wielu dyskutantów proponuje rozwiązania, ale nawet nie wdając się w dyskusję które z nich są skuteczne a które nie, łączy je jedna rzecz – są radykalne i globalne.

    Mam poważną wątpliwość czy dysponujemy narzędziami do przeprowadzenia takich zmian.

    Można oczywiście zwracać uwagę na procesy toczące się równolegle, które proponują zmianę reguł gry na różnych rynkach – najgłośniejsze jest to co dzieje się w obszarze praw autorskich. Dlatego warto obserwować czy wygra „nowe” (CC, copyleft itd) czy stare (Hadopi, ACTA). To może być prognostykiem czy obrońcy niekorzystnego dla większości status quo zdołają obronić swoje pozycje i zabetonować system.

  45. Dygresje komentatorów o beztroskim lenistwie są uroczo naiwne. Polecam zastanowić się nad kosztami psychicznymi, np w skali Europy, czyli 500 mln osób. Co będzie, jeśli rozleniwi się policja i inne służby porządkowe, medyczne, energetyczne etc? A może w miejce rozleniwionych europejczyków przyjadą znacznie mniej wymagający od życia Żółci?

    Warto również pamiętać, że najbliższe dekady to będzie okres kurczenia się zasobów naturalnych (odnawialnych i nieodnawialnych) przy coraz większym na nie globalnym zapotrzebowaniu. Ilu z nas korzstałoby codziennie z samochodu, gdyby paliwo kosztowało 20 zł/litr?
    Myślę, że możliwy jest powrót wielu ludzi do rolnictwa, również w Europie Zachodniej. Zaś samo rolnictwo odejdzie w jakimś stopniu od uzależnienia od produktów ropopochodnych (paliwo do maszyn, nawozy).
    A co z produkcją i dystrybucją prądu? – Czy jest zagwarantowana jej ciągłość na najbliższe dekady, biorąc pod uwagę ostatnią dynamikę konsumpcji?

  46. krótko mówiąc, Ziemianom potrzebna jest wojna albo emigracja. Kosmos czeka.

  47. Radecki: „@Edwin Bendyk & A.L.
    ?Chmury? faktycznie prowadzą do dramatycznego załamania rynku pracy, ale nie ?programistów?, lecz specjalistów IT zajmujących się utrzymaniem”
    serwerów.”

    W zasadzie ma Pan racje, tyle tylko ze nie „prowadza” a „doprowadza”. Poki co, „chmury” nie sa stosowane na lewo i prawo, budza natomiast sporo kontrowersji na temat kosztow, neizawodnosc, sprawnoscii i bezpieczenstwa. Jakos nie widze masowego wyrzucania adminow z pracy.

    Natomiast tak czy siak, „okres polrozpadu” wiedzy w dziedzinach zwiazanych z komputerami wynosi okolo 3 lat – to znaczy, w ciagu 3 lat polowa wiedzy posiadanej przez osobnika staje sie neiaktualna. Stad owi osobnicy (nie pisze „IT”) sa grupa zawodowa ktora najintensywniej sie doksztalca.

    Zas jak idzie o „nowe dziedziny”: Prawo Moora sie nasycilo, i nie da sie dalej powiekszac mocy obliczeniowej komputerow robiac mniejsze tranzystory. Tzreba pzrejsc na programowanie roznolegle i maszyny wieloprocesorowe. Nikt nie wie jak programowac cos takiego, i owo „jak robic” jest w tej chwili „wyzwaniem numer jeden”. W kazdym razie, braku pracy nie widze 🙂

  48. Adam 222: „a my w tym wieku wyzwań mamy Geniuszy Narodu Polskiego w rodzaju Tuska, hr. Komorowskiego, Kaczynskiego, Ziobry, prof. Balcerowicza, Rostowskiego, Sikorskiego, abp. Dziwisza z całym tym krk, Michnika z GW czy inne niezależne i wolne od odpowiedzialności media.

    Z nimi nie mamy żadnych szans na dobra przyszłość”

    Rozumiek ze z Kaczynskim i Ziobro moglibysmy smialo patzrec w przyslosc?…

  49. Gospodarz: ” Nie mam jednak zamiaru Pana przekonywać, bo Pan i tak, jak widzę, nie uznaje innych poglądów, niż te które lubi i pasują do Pana wizji świata, zbywając je prostymi argumentami ?bez sensu? czy ?mam bardzo mały respekt?. Pozdrawiam”

    Paradoksalnie, mam wrazenie ze wyznajemy ten sam paradygmat 🙂

    Owszem, ksiazka Florydy jest stara ale jara. Zachecony przez Pana przeczytalem jeszcze raz polecane przez Pana dzielo i nie zmienilem zdania. Niestety. proponowane przez nich „rozwiazania” przypominaja mi rosyjskie „luczsze byt zdorowym i bogatym”

  50. Polecam dialog Kłosowskiego z Nowickim ok 4 min w temacie blogu.
    Całość oczywiście też polecam.

    http://www.youtube.com/watch?v=IoXbe0ygMz0&feature=related

  51. Niedomiennie fascynuje mnie, dlaczego ludzie uważają że te wszystkie roboty i automaty wymyślają,projektują, wykonują, testują, wdrażają,utrzymują,utylizują, zastępują się samodzielnie i bezkosztowo.

    Dowcip o maszynie zastępującej 6 robotników obsługiwanej przez 7 inżynierów nigdy nie był bardziej aktualny.

    A jeżeli rozmawiamy na poziomie wizjonerów – cóż, opowiadanie „Konserwator” Harry’ego Harrisona z cyklu „Wojna z Robotami” (oraz, w pewnym sensie, również „Wymiar Sprawiedliwości) powinny dać wszsytkim do myślenia, uważającym że „maszyny zabierają pracę”.

  52. parker: „Polecam dialog Kłosowskiego z Nowickim ok 4 min w temacie blogu.”

    Obejrzalem. No i co?…

  53. Dzisiaj w OnPoint była rozmowa z autorami książki.

    http://onpoint.wbur.org/2011/11/02/when-machines-do-the-work

  54. „Inaczej mówiąc, pojawia się problem, jak dokonać redystrybucji wartości dodatkowej, która nie powstaje na skutek pracy, lecz jest wynikiem czystej produktywności kapitału?”
    Ta „czysta produktywnosć kapitału” jest trochę myląca. Powiedziałbym raczej, że chodzi o czystą produktywność maszyn i komputerów o wielkich mocach obliczeniowych. Skoro tak, to czy rzeczywiście wystarczyłaby sama redystrybucja? I tak „władza” zostałaby przy najbogatszych, przy posiadaczach nowych technologii i wielkich serwerów. Należałoby więc pomyśleć jak sprawić, że praca przeciętnego człowieka stanie się potrzebna społeczeństwu. Tu ciekawy tekst na temat pomysłów Jarona Lanier. Generalnie idzie o to, aby móc zarabiać na sieci:
    http://nowe-peryferie.pl/index.php/2011/11/o-jaronie-lanierze-czyli-zaplac-za-ten-tekst/

Dodaj komentarz

Pola oznaczone gwiazdką * są wymagane.

*

 
css.php