Sobotni VI Kongres Obywatelski był przełomowy, choć w zasadzie nic wielkiego się w jego trakcie nie wydarzyło. Od początku jednak spotkania czuć było energię oczekiwania i przekonania, że znaleźliśmy się w szczególnej sytuacji, kiedy potrzebne są nowe pomysły na rozwój różnych sfer życia. W statystykach niby wszystko w porządku, zielona wyspa i te sprawy, to jednak trudno przekonywać, że te statystyki opisują całą rzeczywistość i będą paliwem na przyszłość. Znamienne, że największe zainteresowanie wywołała sesja poświęcona szkole: Czy potrzebujemy przewrotu kopernikańskiego w edukacji? Uczestniczyło w niej dobrze ponad trzysta osób, a problem edukacji i polskiej szkoły doskonale ilustruje polskie paradoksy (lub schizofrenię). Bo oto z jednej strony możemy pochwalić się coraz lepszymi wynikami w międzynarodowych porównaniach, jak PISA – organizowane przez OECD porównanie osiągnięć piętnastolatków. Z drugiej jednak strony widać wyraźnie, jakie spustoszenie czyni w mózgach uczniów testowej standaryzacji, gdzie na maturze z polskiego uczeń nie analizuje myśli autorów lektur, tylko autora maturalnego testu i całą energię skupia na trafieniu w klucz.
W tej chwili centrum systemu edukacyjnego jest szkoła, którą kolejne reformy przekształcają w fabrykę zajmującą się produkcją kapitału ludzkiego. Fabryczne metody zarządzania: standardowe testy, drobiazgowe założenia programowe, biurokratyzacja powodują, że polska szkoła zamiast sprzyjać indywiduacji uczniów, kształtuje patologiczny indywidualizm i testowy konformizm. Czas skończyć z tą fabryczną filozofią, czynią z ucznia centrum i podmiot systemu edukacyjnego. Szkic filozofii edukacyjnej i działań, jakie mogłyby poprowadzić do takiej szkoły przedstawia raport „Pakt dla szkoły” pod redakcją prof. Zofii Agnieszki Kłakówny (powinien być niebawem dostępny w wersji elektronicznej).
Dyskusja na Kongresie nie wyczerpała nawet części problemów polskiej szkoły, pokazała jednak że czas skończyć z naprawianiem po kawałku wehikułu, skoro popsute jest podwozie. Debata będzie kontynuowana. Czy wywoła jakikolwiek skutek? To zależy od społecznego zainteresowania. Widać jednak wyraźnie, ile kosztuje pozostawienie szkoły (i naszych dzieci) w rękach technokratów. Kluczowym wnioskiem i postulatem dyskusji było uspołecznienie polskiej szkoły, czyli większe społeczne zaangażowanie w proces budowania systemu edukacji na każdym poziomie, od szkół po poziom krajowy. Czy się uda? To samo pytanie można postawić w odniesieniu do innych kwestii dyskutowanych na Kongresie. Odpowiedź jest prosta: uda się tylko pod warunkiem, że sami odważymy się decydować o tym, jaką temperaturę ma mieć woda w kranie, tylko po to żeby woda w ogóle leciała, trzeba się zebrać i wspólnie poprawić wodociąg.
7 listopada o godz. 8:03 69617
Nie wiem czy naprawa wodociagu to najwlasciwsze porownanie. Woda plynie coraz szybciej bo wiedze tworzymy coraz obficiej, za to mniej jestesmy pewni jak z niej korzystac i jak ja przekazywac. Zgadzam sie, ze testy sa niebezpieczne, bo wykrzywiaja sposob uczenia sie tak, ze uczen/student nie poglebia wiedzy tylko doskonali technike reagowania na testy. Ale to sprawa jednak mniej istotna niz procesy komunikacyjno-interakcyjne czyli uczenie sie jako proces spoleczny i uczuciowy oraz zupelnie dla mnie zagadkowe skazywanie polskich dzieci na miedzyanrodowa podrzednosc poprzez opoznianie poczatku nauki szkolnej. Dlaczego nie mozna jasno i wyraznie powiedziec, ze od 6 roku zycia to obowiazek i natychmiast zafndowac kazdemu pierwszoklasiscie iPada jesli jeszcze nie ma? W zasadzie juz 5-latki powinny miec prawo rozpoczynania nauki.
7 listopada o godz. 8:46 69618
@Sławomir Magala: Sławku, dzięki za komentarz. Francuzi dyskutują o obowiązku szkolnym od 3 roku życia (i tak 97 proc. dzieci już w tym wieku jest u nich w systemie przedszkolnym). W Polsce problem w tym, że jako rodzić stawiałbym opór – im później dziecko trafi do szkoły, tym później trafi do fabryki formatującej go pod sztance. Patrząc na nasz system bliższy jestem poglądom Ivana Illicha.
7 listopada o godz. 10:20 69619
Ach, żeby tak szkoła polska była w rękach przynajmniej technokratów…
(technokrata to nie biurokrata, prawda?)
Tymczasem polska edukacja (i niższa, i wyższa) jest w silnym uścisku biurokratów, na dodatek dyletantów, bo przecież na oświacie zna się każdy! Zwłaszcza, gdy są do „zagospodarowania” ogromne (relatywnie) środki unijne. Komu można się poskarżyć, że są marnotrawione? A są… Kto za to odpowiada?
A zbliża się nowy okres programowania. Dokąd popłynie świeża rzeka pieniędzy? Kto o tym zadecyduje?
Zadziwiające, ale ten sensacyjny (z punktu widzenia dziennikarstwa obywatelskiego) temat leży zupełnie odłogiem. Szkoda.
Zgadzam się – uspołeczniajmy polską szkołę. Interesujmy się nią w mediach nie tylko przy okazji wyborów, czy raz w roku przy okazji Kongresu. Śledźmy pilnie losy całkiem niezłych koncepcji, sprawdzonych gdzie indziej narzędzi, itp. aby kolejni decydenci-dyletanci nie kompromitowali dobrych idei wypaczoną realizacją.
I nie zaczynajmy za każdym razem wszystkiego ab ovo…
7 listopada o godz. 18:54 69620
Do Sławomir Magala
>Dlaczego nie mozna jasno i wyraznie powiedziec, ze od 6 roku zycia to obowiazek i natychmiast zafndowac kazdemu pierwszoklasiscie iPada jesli jeszcze nie ma? W zasadzie juz 5-latki powinny miec prawo rozpoczynania nauki.<
1.Obowiązek chodzenia do zerówki w wieku 6 lat jest już od dawna. Od dawna też ci co chcą mogą iść w wielu 5 lat do zerówki…;-)
Problem w obowiązku dla wszystkich oraz próbie załatwienia tego metodami typowymi raczej dla Chin czasów Mao (ten wielki skok) czy pomysłów rolniczych Chruszczowa – nagle do szkół ma trafić jeden gigantyczny bo podwójny rocznik, który potem też tak trafi na rynek pracy, miażdżąc w między czasie wszystko po drodze, w ciągu 1 roku następuje wymiana programów i podręczników, przy czym nowe tworzone są oczywiście byle jak i na kolanie;-). Wszystko metodami administracyjnego przymusu i manipulacji!
Nota bene dzieci w Finlandii(europejski lider edukacyjny!) i np.Szwecji idą do szkoły w wieku lat 7 i jakoś nikt tego zmieniać nie chce…;-) Dzieci są w Polsce różne, różnie się rozwijają i różne są warunki w szkołach.
P.S.A co 1-klasiście po i-padzie???;-)
7 listopada o godz. 21:44 69621
1. Trzy wystąpienia na kongresie uważam za najistotniejsze: Marzeny Żylińskiej + Prof. Śliwerskiego + Karoliny Firlej. Ważny był też głos naszej skałałazki.
2. Mój wielki niepokój budzi nieobecność kongresu w mediach, szczególnie w telewizji publicznej. Jest w tym coś groźnego. Jak temu zaradzić ?
Na kongres przybyło dobrowolnie, na własny koszt około 1400 osób z różnych stron kraju i z różnych środowisk. Gdyby to był zlot którejś z partii, TVP Info relacjonowałaby do znudzenia. A tutaj co ? – zebrali się tylko obywatele. Czy obojętność mediów jest znamienna ?
3. Nie bądźmy realistami. Wszystko zaczyna się od marzeń, należy skupić się na tym co najistotniejsze, a potem odważnie zdobywać szczyt. Gdybyśmy byli realistami, tkwilibyśmy może jeszcze w peerelu.
4. Ktoś pierwszy dokona radykalnej reformy oświaty na miarę XXI wieku. Dlaczego nie my, Polacy ? Korzystnie jest być pierwszym. I miło.
8 listopada o godz. 5:26 69622
Slawomir Magala pisze: 2011-11-07 o godz. 08:03
„Dlaczego nie mozna jasno i wyraznie powiedziec, ze od 6 roku zycia to obowiazek.
W zasadzie juz 5-latki powinny miec prawo rozpoczynania nauki.”
W zasadzie to szkoda dyskutować z kimś, kto „jasno i wyraźnie” dowodzi jak bardzo jest niezorientowany w polskich realiach. Nie wie, od ilu lat obowiązek szkolny
w postaci zerówki obejmuje sześciolatki w Polsce, jaki był procent pięciolatków chodzących do przedszkola oraz jakie zmiany usiłowano w raczej mało zorganizowany/przemyślany sposób wprowadzać w roku bieżącym i jakimi „połówkowymi” pomysłami próbowano to wszystko łatać.
„natychmiast zafndowac kazdemu pierwszoklasiscie iPada jesli jeszcze nie ma”
Bardzo dyskusyjny pogląd. Ciekaw jestem, czy Slawomir Magala miał okazję wypróbować go najpierw na swoich dzieciach? Masz tu Slawku pięć iPadów, zabrałem ci trzy iPady, to ile iPadów ci zostało?
Umiejetność posługiwaniem sie iPadem nabywa opóźniona w rozwoju małpa w pięć minut. Aby przez resztę swojego życia nietwórczo miksować cudze myśli bez żadnej możliwości ich sprawdzenia.
Nie lepiej najpierw zadbać o podwyższenie kwalifikacji i polepszenie warunków pracy (eliminacja/ograniczenie kretyńskiej biurokracji) nauczycieli?
8 listopada o godz. 15:37 69624
To jest trochę szerszy problem.
Czego oczekuje od szkoły spora część rodziców? Że włoży do szkoły 7 albo 6-latka a wyciągnie błyskotliwego maturzystę. A oceny są miarą poprawności tego procesu. A jak są złe oceny, to często wini się szkołę a nie ocenianego.
Z drugiej strony, analiza statystyczna ocen jest „wyśmienitym” narzędziem do porównywania szkół i tworzenia rozmaitych TopTen liceów, gimnazjów czy podstawówek. Stąd więc standaryzacja ocen, implikująca standaryzację wiedzy implikującą standaryzację umysłów. Ale porównuje się za to super.
Taka statystyka pozwala też wykazać się wzrostem efektywności(efektowności) przed organem prowadzącym. Bo dane na wydrukach z excela z wykresami trzyma się w ręku stojac przed szefem, a co zrobić z informacją, że maturzysta X znalazł robotę w firmie Y i opatentował rozwiązanie Z?
Potrzebne jest inne podejście, tylko nie wiadomo czy jest szansa na nie.
9 listopada o godz. 4:09 69626
„W tej chwili centrum systemu edukacyjnego jest szkoła, którą kolejne reformy przekształcają w fabrykę zajmującą się produkcją kapitału ludzkiego”
Manufaktura lepsza?…
9 listopada o godz. 8:12 69627
Do A.L.
>Manufaktura lepsza??<
Akurat fabryka produkuje wystandaryzowany produkt z wystandaryzowanych materiałów i półproduktów. W przypadku szkoły oznaczałoby to standaryzowanie wchodzącego do niej "materiału ludzkiego" na wejściu i puszczanie go różnymi "cyklami produkcyjnymi" wytwarzającymi różne,założone z góry, "produkty finalne". Niestety jest to sprzeczne z dominującym w poprawności politycznej paradygmatem równości(przechodzącej w jednakowość!) ludzi. Pozostaje manufaktura czy wręcz warsztat rzemieślniczy…;-) W tym wypadku jest lepszy….
9 listopada o godz. 22:21 69637
Ubawiony: ” Pozostaje manufaktura czy wręcz warsztat rzemieślniczy?;-) W tym wypadku jest lepszy?.”
Owszem. Ale jest problem skali. Gdyby manufaktury produkowaly samochody, z tasmy schodziloby 5 samochodow dziennie. A jeden zamochod by kosztowal miliony. Teraz jeden samochod schodzi co 5 minut i kosztuje tyle co kosztuje.
Problem powrotu do manufaktury jest podobny koncepcyjne do proby wcisniecia pasty do zebow z powrotem do tuby. Do niektorych rozwiazan nie da sie wrocic.
9 listopada o godz. 23:10 69638
No to trzeba wybrać-politpoprawność i jej (nieliczące się z rzeczywistością doktryny czy efektywna edukacja za rozsądną cenę…;-)