Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka

9.11.2011
środa

Będzie ciepło oraz koniec taniej ropy – World Energy Outlook 2011

9 listopada 2011, środa,

Epoka taniej ropy  skończyła się, stwierdza opublikowany dzisiaj World Energy Outlook 2011. Autorem opracowania jest Międzynarodowa Agencji Energii, agenda OECD. Nie ma rady: przybywa ludzi, do 2035 roku liczba samochodów wzrośnie z miliarda do 1,7 miliarda, a rosnący popyt będzie głównie obsługiwany przez wydobycie ze źródeł niekonwencjonalnych, a więc też droższych. Generalnie świat ?ędzie potrzebował coraz więcej energii, ciągle 1,3 mld ludzi nie ma dostępu do elektryczności, a 2,7 mld korzysta w domach ze zwykłych palenisk na biomasę (znaczy drewno i krowi nawóz). By obsłużyć rosnący popyt na energię rosnąć ciągle będzie znaczenie węgla, królem jednak wśród nośników energii będzie gaz. Produkcja energii jądrowej ma wzrosnąć o 70 proc., głównymi inwestorami będą Chiny, Indie, Korea Południowa. Chiny także, obok Unii Europejskiej będą głównym motorem napędzającym rozwój energetyki ze źródeł odnawialnych.

Taki rozwój światowej energetyki będzie miał swoje konsekwencje klimatyczne i środowiskowe. W zasadzie należy pożegnać się ze scenariuszem, który umożliwiłby takie ukształtowanie energetycznego krajobrazu, by wzrost temperatury atmosfery ustabilizował się na poziomie 2 st. Celsjusza. Ostatni rok ożywienia gospodarczego na świecie pokazał, że przekłada się ono automatycznie na wzrost emisji dwutlenku węgla. Ten wzrost między 2009 a 2010 wyniósł aż 5 proc. Problem polega głównie na tym, że 80 proc. emisji dwutlenku węgla ze scenariusza zakładającego stabilizację na poziomie 2 st. jest zamknięte w już istniejącej infrastrukturze energetycznej: istniejących elektrowniach i samochodach. Jeśli do 2017 roku nie zostaną podjęte stanowcze działania na rzecz zmiany energetycznego miksu i dekarbonizacji, wówczas zamknięcie osiągnie 100 proc. Istniejące w 2017 r. źródła energii będą produkować 100 proc. dwutlenku węgla, jaki umożliwiłby stabilizację. Każda dodatkowa inwestycja energetyczna musiałaby być więc bezwęglowa. IEA szacuje, że jeśli nie zostaną szybko podjęte działania inwestycyjne przeciwstawiające się tej tendencji, wówczas zaoszczędzony dziś dolar kosztować będzie 4,3 dolara, jaki trzeba będzie zainwestować po 2020, żeby zmniejszyć skompensować podwyższone emisje.

Tak czy inaczej, scenariusz 2 stopni jest mało prawdopodobny, bardziej realny wydaje się scenariusz New Policies, który ma szansę doprowadzić do stabilizacji temperatury atmosfery na poziomie 3,5 st. Celsjusza. Realizacja dzisiejszej polityki to widmo świata z temperaturą o 6 st. C wyższą. Tak poza tym, żeby zapewnić dostawy energii w perspektywie 2035 roku, świat musi zainwestować skromne 38 bilionów (czyli amerykańskich trylionów) dolarów. Wydaje się dużo, warto jednak zdać sobie sprawę, że w tej chwili dotacje dla konsumpcji paliw kopalnych wynoszą 400 mld dolarów rocznie (dla porównania, subsydia wspomagające rozwój odnawialnych źródeł energii osiągnęły w 2010 r. 64 mld dolarów). Jak przenikliwie zauważają autorzy World Energy Outlook 2011: ” jeśli nie zmienimy kierunku, skończymy tam, gdzie zmierzamy”. Niby banalne, lecz jeśli pomyśleć, dokąd zmierzamy, dosłownie robi się ciepło.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 27

Dodaj komentarz »
  1. Pozwolę sobie zaimportować tutaj wpis z sąsiedniego Belferbloga, gdzie w dyskusji o braku wzorców poprawnej polszczyzny jeden z nauczycieli pisze, a właściwie wykrzykuje swój ból:

    „CHĘTNIE POGADAM NA TEMAT JĘZYKA DZIECI, KTÓRE ZALICZAJĄ PODSTAWÓWKĘ WIEJSKĄ, GDZIE BEZROBOCIE SIĘGA 70%, NIE MA CO DO GARA WŁOŻYĆ, OD MIESIECY NIE MA PRĄDU, A GDYBY NIE GOPS ? TO CHODZILIBY NAGO? NAWET NIE ŚMIEM MÓWIĆ IM O JĘZYKU LITERACKIM? WOLĘ PODZIELIĆ SIĘ ŚNIADANIEM? UŚMIECHEM? DOBRYM SŁOWEM (NIEKONIECZNIE UŻYWAJĄC MOWY WYSOKIEJ) ? POZDRAWIAM”

    Podążając podobnym tokiem rozumowania domyślam się co na temat ocieplenia klimatu uważają mieszkańcy Bangladeszu, którzy pewnie jako pierwsi odczują jego skutki. Czy oni nie są bardziej zatroskani dzisiejszym śniadaniem? Czy krajanie tych, którzy w 70% nie mają pracy (ani prądu) mogą miec luksus myślenia o wydawaniu forsy na pompowanie gazów pod ziemię albo handlowanie jakimiś jednostkami emisji na giełdzie? Ciężko mi się myśli na te tematy.

  2. Moje pytanie nie będzie prowokacją, pytam poważnie: co się stanie jeśli globalnie temperatura wzrośnie o 6 C?

    Albo co się stanie jeśli średnio-roczne temperatury dla naszego kontynentu będą wyższe o 6 C?

  3. @DT:
    polecam http://climate.nasa.gov/effects/ co prawda dla 3 stopni, też ciekawie.

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Ciekawe, ale opisane przez instytucję, której rację bytu stanowi wpływ człowieka na zmianę temperatury i „walka”(?) z tym.

    Większość przykładów podanych w artykule jest negatywna (wszystkie?). A przecież nie wiemy, tak na prawdę, co się stanie. Oczywiście nie jestem żadnym specjalistą ds. klimatu itd. Natomiast zdaje się, że w najcieplejszym etapie Ziemi, mieliśmy największą różnorodność biologiczną jaką Ziemia miała kiedykolwiek (czasy dinozaurów i wyewoluowania ssaków między innymi).

    To jedna sprawa – to znaczy, czy faktycznie zmiany klimatu będą negatywne, bo być może jednym z efektów będzie skrócenie okresów grzewczych lub ich całkowite zaprzestanie i w efekcie zmniejszenie zapotrzebowania energetycznego = zmniejszenie emisji gazów. Że o poprawie możliwości uprawy winorośli na terytorium Polski nie wspomnę. Ludzie się dostosują, bo tak jest zawsze. Zawsze nam się udawało przetrwać, nawet w czasach ostatniego zlodowacenia. Jeśli faktycznie jakieś miasta przestaną być „dobre dla życia”, to zostaną opuszczone – tak już przecież było wcześniej setki(?) razy.

    Drugą sprawą jest faktyczny wpływ na akumulację ciepłą, której przyczyną są gazy cieplarniane emitowane przez człowieka. Czy np. jeśli Ziemia zmieni kąt nachylenia w stosunku do Słońca, co spowoduje mniejszą ilość ciepła docierającą do powierzchni, skutkiem czego będzie zimniej (bardzo zimno), to zakumulowane gazy wystarczą, żeby przetrwać? I czy jeśli jakieś miasta będą zagrożone zlodowaceniem, to będziemy wówczas starać się emitować więcej gazów cieplarnianych, bo w przeciwnym wypadku przecież nastąpią masowe migracje ludzi (chyba bardziej uzasadnione niż gdy będzie po prostu cieplej).

    Czy nie jest zatem pewną pychą człowieka przypisywanie sobie roli większej niż faktycznie może pełnić? Bo teraz walczymy z ociepleniem, za chwilę – 500 lat? – będziemy walczyć ze zlodowaceniem itd.

  6. Troche nie na temat, a jednak na temat. To ta konkretna kultura, opisana i pokazana tu:

    http://www.spiegel.de/international/business/0,1518,795949,00.html

    jest kluczowa dla zagadnien poruszanych w ksiazce „The Rise of the Creative Class”. ( link z blogu
    http://www.creativeclass.com/
    Wystepuje ona tez w Polsce i wystepowala gdy R. Florida pisal swoja ksiazke. Trzeba tylko pamietac ze podlega ona mutacjom.
    W raportach pisanych przez przyrodnikow zazwyczaj – o ile mi wiadomo – nie uwypukla sie faktu ze style zycia oparte o tania energie sa przez wielu odbierane jako niesatysfakcjonujace. Wiec dostosowanie do wyzwan klmiatycznych moze oznaczac radyklane zmiany wartosci, wzorcow i stylu zycia.

    @ zza kaluzy

    Niestety, ale Polska powinna sie nadal urbanizowac. Niekoniecznie musi to oznaczac emigracje do najwiekszych miast.

  7. Tak sobie patrzę na te skutki w Europie, i myślę że, z perspektywy Polski, dopłacanie do górali w bezśnieżnych Tatrach będzie tańszym rozwiązaniem niż wykładanie co roku dziesiątków miliardów złotych do walki z ociepleniem które i tak nastąpi 😉 Same Chiny bez problemu skonsumują wszystko to co uda się Europie zaoszczędzić. Nie za bardzo rozumiem dlaczego nasz kraj ma być ekologiczną awangardą w sytuacji gdy więksi i bogatsi od nas całkowicie olewają tą kwestię :\ Jakoś nie mam ochoty na bycie „Chrystusem narodów” 😉

  8. „Taki rozwój światowej energetyki będzie miał swoje konsekwencje klimatyczne i środowiskowe. W zasadzie należy pożegnać się ze scenariuszem, który umożliwiłby takie ukształtowanie energetycznego krajobrazu, by wzrost temperatury atmosfery ustabilizował się na poziomie 2 st. Celsjusza”

    Twierdzenie ze ludzkosc jest dostatecznie silna aby spowodowac globalne zmiany klimatyczne jest grzechem pychy

  9. DT: „Czy nie jest zatem pewną pychą człowieka przypisywanie sobie roli większej niż faktycznie może pełnić? Bo teraz walczymy z ociepleniem, za chwilę ? 500 lat? ? będziemy walczyć ze zlodowaceniem itd.”

    Jest pycha. Ale znacznie bardziej biznesem. Straszenie „globalnym ociepleniem” to doskonaly biznes na ktorym mozna zarobic wielka ilosc pieniedzy. Wiec sie zarabia.

    A jak powiedzial moj znajomy klimatolog: Ziemia zawsze albo sie ogrzewala abo ochladzala. A sugestia ze ludzkosc ma na to wplyw, to wlasnie gzrech pychy.

  10. zza kaluzy: „Podążając podobnym tokiem rozumowania domyślam się co na temat ocieplenia klimatu uważają mieszkańcy Bangladeszu, którzy pewnie jako pierwsi odczują jego skutki.”

    Panie zza kaluzy, na pewno odczuja. Globalno-ociepleniowe oszolomy proponuae wybicie wielbladow, albowiem wielblacy przyczniaja sie do „global warming” poprzez wydzalanie „cieplarnianych gazow”, a to pzrez wydalanie wielkiej ilosci, pardon, lajna jak i gazow tej czynnosci wydalania towarzyszacyc.

    TO NIE JEST ZART!

    Tim Moore, the managing director of Adelaide-based Northwest Carbon who proposed the camel cull idea, said more than 1.2 million camels are roaming Australia?s rangelands, covering Western Australia, the Northern Territory, South Australia and NSW. Already considered a pest produce an average methane equivalent of one tonne of carbon dioxide a year, making them one of Australia?s big emitters?Under his proposal, camels would be shot from helicopters or four-wheel drives, or mustered and then sent to an abattoir for either human or pet consumption?

    http://www.firstthings.com/blogs/secondhandsmoke/2011/06/09/global-warming-hysteria-kill-a-camel-get-a-carbon-credit/

  11. Jak juz mowimy o „taniej ropie”… to moze pomowic o cenie benzyny.. W USA galon – 4 litry – kosztuje 3 dolary 50 centow. W kawiarni Starbucks bulelka wody, 750ml kosztuje 1 dolar 95 centow. To okolo 5 dolarow (z hakiem) za galon. Tyle kosztuje mniej wiecej woda butelkowana w sklepie. To jest CZYSTA woda, byc moze filtrowana przed rozlewaniem. Bez babelkow, minaralow, gazy etc. Woda plus butelki.

    W tej sytuacji nalezy uznac ze benzyna nie kosztuje NIC. Poniewaz nie kosztuje nic, to nikt nie zwraca uwaki na koszta transportu, a nie sa one pomijalne. Wiec fabryke lokuje sie byle gdzie, nie zwazajac gdzie sa zrodla surowca i klienci. Mzoe byc na drugiej polkuli. I przy okazji zanieczyscza sie jak sie da i co sie da..

    Ale tak wiecznie nie moze trwac. Nie wiem jak gdzie indziej, ale Amerykanie przyzwyczaili sie ze „od Boga im jest dane” aby jezdzic samochodem i w ten sposob egzekwowac „osobista wolnosc”. Przestana egzekwowac gdy cena benzyny skoczy do 10 dolarow za galon, i na pewno predzej czy pozniej skoczy. Co wywola odpowiedznie zmiany w mentalnosci i infrastrukturze. Nagle okaze sie ze pociagi nie sa takie zle, na przyklad, nie wszedzie tzreba leciec samolotem. a transport publiczny nie jest tylko dla tych na welfare i food stammps.

    Co z kolei wywola wielkie wstrzasy spoleczna, no, ale trudno. I zmniejszy zanieczyszczenie srodowiska.

    Polecam lekture raportow Klubu Rzymskiego, w szczegolnosci zas ich „modele swiata”. Modele komputerowe. Aczkolwiek mam rozne zastrzezenia metodologiczne dotyczace tych modeli, pokazuja one jednak ze nasze srodowisko i gospodarka sa systemami samoregulujacymi sie ktore nie dopuszcza do zbyt duzej nierownowagi. Dochodzenie do rownowagi moze jednak byc bardzo bolesne

  12. Jest nas 7 mld. Sugestia ze mamy na to wplyw, to wlasnie grzech pychy.

    Gratuluję zamopoczucia.

  13. Najprostszą z rzeczy jest policzenie ile statystyczna rodzina produkuje rocznie CO2 poprzez same procesy bytowe……
    Czy coś próbuje się z tym robić?
    Powiedzmy, połowa rodzin ma paliwo za darmo- łajno……
    Druga połowa musi za nie płacić.
    A zagotować wodę trzeba……

    Namówimy nomadów na kupno gazu? A za co to zrobią?
    Wybijemy im bydło, jako producenta CH4 i CO2 ?
    To jak będą żyć?

    Dla mnie to całe zamieszanie jest jedynie sposobem na robienie interesów.
    Niedawno czytałem powiastkę, w której nadmiernie rozmnożyły się algi w oceanach. A w nich produkuje się ponad 70% tlenu na Ziemi.
    Wystarczyłaby taka katastrofa jak zniszczenie tlenotwórczych glonów, a nasze życie byłoby niemożliwe.
    A chemii i substancji mutagennych w oceany wlewamy mnóstwo……..

  14. tak ludzie niewątpliwie mają wpływ na środowisko – to nie jest żadna pycha.
    Wystarczy popatrzeć co dzieje się w trakcie ulewnej burzy w wyasfaltowanych i gęsto zabudowanych miastach.
    Nie wspomnę o niezliczonych gatunkach zwierząt – głównie tych dużych, które skutecznie wytrzebiliśmy – lista jest zbyt długa by ją tu przytaczać.

    To prawda, że ziemia się ocieplała i oziębiała na przestrzeni epok.
    W kredzie np. było dość tropikalnie a środkowa część Ameryki Północnej była pokryta morzem.
    Ziemi ocieplenie z pewnością nie zaszkodzi – ale nas może nieco przetrzebić (długotrwałe susze, w innych miejscach gwałtowne powodzie, choroby tropikalne itp.) Ja tam nie chciałbym żyć w kredzie…

    Na negowaniu „global worming” już niektórzy zarabiają miliardy $ –
    patrz bracia Koch i ich poplecznicy (cały przemysł wydobywczy itp.)
    Oni naprawdę robią olbrzymie pieniądze.

  15. Panie Red.
    A jak te dotacje są liczone? Czy te do energii czystej obejmują ulgi w podatkach?

  16. Jeszcze jedno, czy nie powinno się dodać z dziennikarskiego obowiązku, że w przeliczeniu na jednostkę energii dotacje do czystej są dużo wyższe?
    O ile, zabrakło mi tej informacji w Pana tekście, a to ważne dla obiektywnego oglądu sytuacji:)

  17. Główną wadą tego typu katastroficznych analiz jest założenie liniowego rozwoju ilościowego. Tak było już w 19 wieku. Zawsze jak do tej pory okazywało się, że analitycy mieli co prawda rację, ale rozwój poszedł całkiem w inną stronę a ponadto zmieniło się podejście i priorytety, w czym szczególną rolę odegrały zupełnie niespodziewane odkrycia naukowe. Podejrzewam albo obawiam się, że i teraz właśnie tutaj można najszybciej spodziewać się rozwiązania. Jak widać po komentarzach znacznie łatwiej jest udowadniać, że to nieprawa, a adwersarze są nawiedzeni czy oszołomieni niż zastanowić się nad własnym postępowaniem.

    W przypadku aut wydaje się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Aktualne regulacje rzeczywiście zmniejszają ilość toksycznych spalin, mniej jest szkód budynków i mniejsza zachorowalność. Zadziwiające jest też jak szybko postępuje rozwój samochodów elektrycznych. Pierwsze próby, choćby Mercedes 1999, były próbą rozwiązania problemów wytwarzania, transportu, przechowywania i wykorzystania energii na raz. I chyba nigdy nikt nie zmarnował więcej pieniędzy na nieudane badania. Dzisiaj Chińczycy wspólnie z Daimlerem obiecują duży samochód elektryczny o zasięgu 300 km już za 1-2 lata. A o samochodach Volt i Ampera mówi cały świat.

    Wydaje się, że problem paliw zostanie szybko rozwiązany. Choć mnie wysiłki w tym kierunku wydają się błędne bo więcej paliw kopalnych zużywane jest stacjonarnie do ogrzewania i tu by należało zacząć.

    Ogólnie
    Znane mi dzisiaj złe skutki ocieplenia to:
    1. Wyginą białe niedźwiedzie (ale chyba przez polowanie na foki)
    2. Podniesie się poziom wody w ocenach zalewając wyspy Pacyfiku
    3. Tornada pojawią się w Europie
    4. Cieplejsza woda jest rzadsza, plankton porusza się szybciej, jest nieosiągalny dla narybku i ryby mogą wyginąć.
    5. CO2 podnosi kwasowość wody morskiej co powoduje plagę trujących meduz czy sinic i degradację oceanów.

    Te 2 ostatnie punkty są na tyle globalne, że wymagają zastanowienia. Może jednak bardziej efektywne byłoby rozwiązywanie każdego z nich niż ogólne płacze nad końcem świata. Myślę też, że brak definicji takich konkretnych i osiągalnych celów jest powodem oporów w realizacji programu.

  18. Przyjmijmy, że – jak twierdzi AL – przypisując wpływ na zmiany klimatyczne człowiekowi popełniamy ‚grzech pychy’, człowiek nie ma żadnego wpływu na klimat i inwestycje w niskowęglową gospodarkę nie będą miały na to wpływu.

    Konsekwencją polityki ograniczania emisji CO2 będzie więc radykalna zmiana przypływu pieniędzy – zamiast na paliwa nieodnawialne – ropę, węgiel, gaz – na pozyskiwanie i rozwój technologi wykorzystania energii odnawialnej, energooszczędne budownictwo, transport kolejowy zamiast lotniczego etc. To w tych dziedzinach będzie można zrobić ‚doskonały biznes’. Ale czy będzie to zmiana na gorsze?

    Czy to naprawdę straszny scenariusz dla Europy, obecnie uzależnionej od importu nośników energii z Rosji i Bliskiego Wschodu, aby wydawać pieniądze na rodzime badania, rozwój i przemysł energetyki odnawialnej, ekonomicznego transportu i budownictwa, zamiast fundować blichtr ościennych imperiów surowcowych?

    Przybliżając spojrzenie na Polskę, istnieje kwestia uzależnienia naszej gospodarki od węgla. Czy jednak inwestycje w technologie wychwytywania i magazynowania CO2 powstałego w procesie produkcji energii to zmarnowane pieniądze? Dziś nie wiemy jaką wartość mogą mieć te technologie – jak i sam zmagazynowany CO2 – ale to nie znaczy, że nie mogą one nabrać wartości w przyszłości.

    Wracając do kwestii etycznej: jeśli rezultatem ‚grzechu pychy’ (jeśli tak mamy nazwać założenie współodpowiedzialności człowieka za zachodzące zmiany klimatyczne) ma być ‚doskonały biznes’ w rodzimych nauce i innowacyjnym przemyśle, zamiast w handlu i wydobyciu paliw poza granicami, to co w tym złego?

    Najważniejsze pytanie pozostaje: a co, jeśli człowiek jednak przyczynia się do zmian klimatycznych? Może teraz warto zadać sobie pytanie jakie byłyby konsekwencje ‚grzechu zaniedbania’ takiego założenia ?

  19. ZWO: „Główną wadą tego typu katastroficznych analiz jest założenie liniowego rozwoju ilościowego”

    Tak. Dlatego polecalem modele Klubu Rzymskiego ktore nie sa liniowa ekstrapolacja

    http://en.wikipedia.org/wiki/The_Limits_to_Growth
    http://en.wikipedia.org/wiki/Beyond_the_Limits

  20. @A.L., DT
    Polecam moj wyklad popularny na tenat globalnego ocieplenia a przede wszystkim „references therein”:
    http://www.igf.fuw.edu.pl/igf/images/stories/zfa/popularyzacja/klimat14.pdf
    Sa i strumienie energii, i pojemnosci ciepnle, cala fizyka klimatu. Jesdym slowem: Panowie. Bzdury piszecie.
    A tak akademicko polecam:
    http://geosci.uchicago.edu/~rtp1/PrinciplesPlanetaryClimate/index.html

  21. A.L. pisze: 2011-11-10 o godz. 20:01
    „Ale tak wiecznie nie moze trwac. Nie wiem jak gdzie indziej, ale Amerykanie przyzwyczaili sie ze ?od Boga im jest dane? aby jezdzic samochodem i w ten sposob egzekwowac ?osobista wolnosc?. Przestana egzekwowac gdy cena benzyny skoczy do 10 dolarow za galon, i na pewno predzej czy pozniej skoczy. Co wywola odpowiedznie zmiany w mentalnosci i infrastrukturze. Nagle okaze sie ze pociagi nie sa takie zle, na przyklad, nie wszedzie tzreba leciec samolotem. a transport publiczny nie jest tylko dla tych na welfare i food stammps.
    Co z kolei wywola wielkie wstrzasy spoleczna, no, ale trudno. I zmniejszy zanieczyszczenie srodowiska.”

    Zgadzam się z obserwacjami A.L. I bardzo obawiam się tych wstrząsów. Tym bardziej, ze każde wewnetrzne wstrząsy w USA odbiją się bardzo także na gospodarkach państw Ameryki Łacińskiej, chociażby tylko z powodu zamknięcia się pewnego wentylu bezpieczeństwa w postaci emigracji zarobkowej do USA. Już teraz USA wydalają około 1000 nielegalnych imigrantów dziennie a przy władzy jest teoretycznie bardziej sprzyjający imigrantom demokrata. Może także dojść do nacisków administracji USA na bardzo słabe rządy w tym rejonie w celu powstrzymania emigracji, co może wyjść bokiem miejscowej, coraz bardziej zamordystycznie rządzonej ludności.

    Obawiam sie napięć społecznych w USA i to wcale niekoniecznie ze strony tych najbiedniejszych. W/g mnie groźniejsi będą „biedniejący” a nie najbiedniejsi. Oni mogą doprowadzić/zachęcić do poszukiwania rozwiązań za granicą metodami rozwiązań siłowych i brania tego „co nam się należy, bo przynajmniej my umiemy surowce naturalne sensownie wykorzystać a durne muslimy to tylko z kozami ….., bomby podkładają i o 72 dziewicach myślą”.

    Nie mam pojęcia jak szybko moga w USA nastapić zmiany w mentalności, ale z pewnością musi dorosnąć nastepna generacja, może dwie. Obecna (chyba, bo nie jestem socjologiem) za bardzo przyzwyczaiła się, że ma „od Boga dane”. W różnych miejscach zachęca się do poruszania się w więcej osób jednym samochodem, do jeżdżenia minivanami, ale słabo się to przyjmuje. Tak jak napisał A.L. autobus to stygma nieudacznika albo starości.

    Natomiast wszelkie zmiany w infrastrukturze to już zupełna tragedia. Lata 50-te zapoczatkowały wynoszenie się ludności na przedmieścia. Z różnych powodów, m.in. z poszukiwania tańszych terenów pod zabudowę, ładniejszych miejsc, większych działek, (co oczywiście jest ze soba powiązane) ale też jako metoda rozwiązywania napięć rasowych przez segragację geograficzno-ekonomiczną.
    Było tak bo powstała sieć autostrad i samochody były w zasięgu cenowym przecietnego człowieka. Za dzielnicami domków jednorodzinnych zbudowanych na ogromnych w/g standardów polskich działkach w 20-30 lat potem podążyły miejsca pracy. Na przedmieścia wyprowadziły się zakłady pracy, i to szczególnie te high-tech, lepiej płacące. Zbudowano szkoły i centra sklepowe. Nie jest rzadkością powiedzenie przez mieszkańca suburbii, ze w centrum miasta ostani raz był dwa-trzy lata temu. W operze czy w filharmonii.

    Dlaczego to opisuję. Ano dlatego, aby powiedzieć, że przeciętny mieszkaniec suburbii, nawet jakby bardzo chciał, to nie za bardzo ma jak porzucić czy chociażby ograniczyć używanie samochodu. Wszędzie jest nie tylko daleko, ale brakuje dróg lokalnych, będących nie-autostradami. Śmiesznie to brzmi, ale nawet większość nie-highway’ów, ale tylko dróg szybkiego ruchu wygląda lepiej niż wiele odcinków „autostrad” w Polsce. I poruszanie się na nich rowerem, z powodu prędkości innych uczestników ruchu oraz jego natężenia jest po prostu niebezpieczne. Należałoby przeorać całą infrastrukturę komunikacyjną miasta. W Polsce, nawet w dużych miastach, jest możliwe przejście na piechotę z całkiem dalekiego przedmieścia do centrum w czasie poniżej godziny. Niech sie wali-pali, niech znikną tramwaje i autobusy to człowiek dojdzie. W USA nie ma mowy. Nie ta skala. Na wielu odcinkach nawet nie ma chodników. Miejscowe parki są wielkości sporego lasu w Polsce a są w granicach miasteczka. Transport publiczny byłby jeszcze bardziej nieopłacalny (albo za drogi dla dużej ilośći ludzi) niż w Europie, ze względu na niską gęstość zaludnienia przedmieść. Ktoś musiałby wyłożyc kasę. Inną metoda byłoby budownie lokalnych centrów w lokalnych miasteczkach, co sie robi i wyglądają one bardzo ładnie. Ale na piechotę też się z domu nie dojdzie.

    Być może samochody hybrydowe/elektryczne coś poprawią, pod warunkiem, że ten cały koszt od produkcji do utylizacji akumulatora wraz z produkcją energii elektrycznej „gdzieś w elektrowni” będzie miał większy sens dla środowiska i dla gospodarki niz klasyczne rozwiązanie benzynowe. Ja jestem optymistą ale od Amerykanów najczęstszym zarzutem pod adresem samochodów elektycznych jest „za mały zasięg”. Jak się im pokazuje, iż lwia część podróży codziennych to dystans mniejszy od 30 mil to kiwają głowami, niby się zgadzają, że i tak i tak martwią się, że „a co będzie, gdy moje auto z moją rodziną (cała rodzina z małymi dziatkami i z żoną w ciąży) stanie gdzieś pośrodku prerii i będziemy bezbronnii wobec ataku Indian czy głodnych wilków w zimie”. A więc znowu spowrotem do mentalności.

    USA zostało zaprojektowane, wybudowane (i zastanawiam się, czy nie wykreowane) dla i przez samochód i kulturę indywidualności. Transport zbiorowy to tylko z absolutnej konieczności, jako metro i samolot.

  22. ryzyk-fizyk:”Polecam moj wyklad popularny na tenat globalnego ocieplenia”

    Dziekuje za linki. Jednak jako wieloletni profesor uniwersytecki, scientsta porzemyslowy i konsultant, gdy podpisuje kontrakt na konsultacje, zawsze pytam” ekspertyza ma byc za czy przeciw?” Albowiem konsultant, jak saper, moze pomylic sie tylko raz.

    I jako poniekad specjalista od modeli komputerowych roznych zjawisk wiem ze w zasadzie dowolne roznanei rozniczkowe moze miec w zasadzie dowolne rozwiazania… w szczegolnosci „modele klimatu” ktore nawet w najprostszej werski Lorenza wykazuja dzialanei chaotyczne. Dlatego tez „to wykazala symylacja komputerowa” nei powala mnie a’priorycznie na kolana

    Ale, przeczytam… Z chedai bym tez widzial linki do materialow „nie popularnych” autorstwa Kolegi

  23. zza kaluzy: Być może samochody hybrydowe/elektryczne coś poprawią, pod warunkiem, że ten cały koszt od produkcji do utylizacji akumulatora wraz z produkcją energii elektrycznej ?gdzieś w elektrowni? będzie miał większy sens dla środowiska i dla gospodarki niz klasyczne rozwiązanie benzynowe.”

    Niedawno ukazala si mapka USA pokazujaca RZECZYWISCTE koszta srodowiskowe samochocow elektrycznych, to znaczy wlaczajace wytwarzanei energii elektrycznej i jej pzresyl. Z podzialem na stany. NIGDZIE samochodelektryczny nie byl ani bardziej czystty ani tanszy nie spalinowy.

    Na dodatel tak zwany „grid” czyl iec pzresulowa energii elektrycznej jest w fatalnym stanie i w wielu przypadkach pamieta Edisona. To gdzie miwszkam, chodze naspacer do lasu; tam idzie linia wysokiego napiecia. Slupy wykonane sa z najbardziej szlachetnej substancji, mianowicie rdzy. W Nowym Jorku, zima, najlepiej chodzic na spacer z pieskiem, puszczajac go przodem. W arzie czego piesek zostanie porazony pradem. Stan sieci jest aki ze w wielu miejscach nie wytrzymuje letniego obciazenia klimatyzatorami i media apeluja oograniczanie uzywanai tychze.

    No i teraz wyobrazmy sobie ze kazdy zacznei ladowac baterie w swoim samochodzie.

    Samochody hybrydowe zas sa takim sobie rozwiazaniem. Naped odbywa sie za pomoca dwoch kaskadowo polaczonych silnikow, a jak wiadomo, sprawnosc takiego ukladu jest iloczynem sprawnosci komponentow. Samochod hubrydowy poszczony na autostrade przegra sromotnie z nowoczesnym samochodem benzynowym. Jedyny zysk samochodu hybrydowego pochodzi ze zwrotue energii podczac hamowania, a tego na ogol jest nieduzo. Nie dziwoat wiec ze entuzjazm Amerykanow do samochodow chybrycowych wyraznei slabnie. I nei tylko publicznosci, ale i producentow
    A zasieg 30 mil rzeczywiscie jest do niczego. Ja robie 2000 mil miesiecznie i do pracy mam „blisko”. Do najblizszego „shopping mall” czyli po polsku „galerii handlowej” mam 17 mil w iedna strone

  24. ryzyk-fizyk: „Polecam moj wyklad popularny na tenat globalnego ocieplenia a przede wszystkim ?references therein?:”

    Ach, Kolego, Mysmy sie juz w tej materii scierali na pl.sci.fizyka… O ile pamietam zadnego porozumienai nei bylo, wiec nei warto dyskusji przenosci tutaj.Tak na marginesie, sugerowalem analize wrazliwosci i SUNDIALS jako tool.

    Stoje przy mjej opinii: garbage in – garbage out. Nei neguje jednak poznawczego charakteru modeli matematycznych na zasadzie „co by bylo gdyby”. Problem z modelami polaga na tym ze tak zwani „decydenci” nei rozrozniaja miedzy modelami „normatywnymi” a „deskryptywnymi” i usiluja niewlasciwe modele wlaczac do procesow decyzyjnych.

    Jak wiadomo, o czym mowi stare ludowe powiedzonko, „jak jaskolki nisko lataja, bedzie deszcz”. Potwierdzone empirycznie. Stad prosty wniosek na temat polityki zapewniajacej deszcz kiedy chcemy: nalezy zmusic jaskolki do latania nisko.

    Oczywiscie nonsens. Ale tak dla mnei wyglada sprawa modelowania „globalnego ocieplenia” i zwiazanych decyzji polityczno/ekonomicznych opartych o takie modele.

  25. Z powierzchni całego świata, w 2010 roku wyemitowano około 512 milionów ton dwutlenku węgla więcej, niż w 2009 roku. Wzrost emisji wynosi około sześć procent.

    Dane z ostatnich lat na temat emisji gazów cieplarnianych są wyższe, niż eksperci zakładali cztery lata temu w najgorszym scenariuszu. Emisja z USA i Chin wzrosła aż o połowę – informuje aljazeera.net.
    http://wiadomosci.onet.pl/nauka/usa-alarmuja-jak-w-najgorszym-scenariuszu,1,4901512,wiadomosc.html
    —————–

    Jakie kraje stać na przejście na inne rodzaje energii?
    Chiny, Indie i Brazylia, będą spalać.
    Nawet gdyby USA i Europa przestało produkować CO2 i kilka innych gazów, to nie powstrzymamy efektu cieplarnianego bez współpracy z krajami rozwijającymi się.
    Czymś za nowe technologie musiałyby zapłacić……..
    Pozostaje atom, jako brak spalania.

  26. Kanadyjski reporter, Laframboise, poświecił 2 lata by sprawdzić IPCC raport z 2007r.
    Przekręty które zrobił IPCC opisał w książce „The Delinquent Teenager”

    Może ryzyk_fizyk podjąłby się przetłumaczenia na polski ?

    http://www.onlineopinion.com.au/view.asp?article=12875&page=0

    tu można kupić za $5 e_versije
    http://nofrakkingconsensus.com/2011/10/13/a-book-is-born/

  27. „Kanadyjski reporter, Laframboise, poświecił 2 lata by sprawdzić IPCC raport z 2007r.
    Przekręty które zrobił IPCC opisał w książce ?The Delinquent Teenager?”

    Po pierwsze, Laframboise to kobieta.

    Po drugie, „przekręty” jakie znalazła to tego typu kwiatki:

    „The all important Working Group 1 chapters, the scientific foundation of the report, contained 431 references to non peer-reviewed material. In the complete report 5,587 references were not peer-reviewed, 30 per cent of all references, of these, only six were flagged as such.”

    „Dziennikarskie śledztwo” Donny polegało na tym, że brała np. taki rozdział „Historical Overview of Climate Change Science” z czwartego raportu IPCC, poświęcony historii badań nad klimatem, i uznawała za „szarą literaturę” takie klasyki jak

    Agassiz, L., 1837: Discours d?ouverture sur l?ancienne extension des glaciers.

    Aßmann, R., 1902: Über die Existenz eines wärmeren Luftstromes in der Höhe von 10 bis 15 km.

    Buys Ballot, C.H.D., 1872: Suggestions on a Uniform System of Meteorological Observations. Publication No. 37

    Charney, J.G., et al., 1979: Carbon Dioxide and Climate: A Scientific Assessment.

    itd

    za „nierecenzowane” były także uznawane automatycznie WSZYSTKIE publikacje spoza czasopism naukowych, dysertacje doktorskie, monografie, raporty Amerykańskiej Akademii Nauk, zbiory pokonferencyjne, a nawet wszystkie raporty IPCC, co jest tym bardziej absurdalne, że większość rozdziałów AR4 zaczynało się od streszczenia co zmieniło się w naszej wiedzy od publikacji poprzedniego raportu, więc musiały się pojawić referencje…

Dodaj komentarz

Pola oznaczone gwiazdką * są wymagane.

*

 
css.php