Trudno o piękniejszy widok, niż tłumy dzieciaków, które wbrew szkolnej tresurze odkrywają w sobie zapał i twórczą energię. Zdumiewające, jak dziewczynki i chłopcy na co dzień cierpiący męki na nudnych lekcjach zamieniają się w tytanów pracy i nauki, byle tylko dać im do tego powód. Doskonałym powodem są rozgrywki First Lego League, powolutku zyskujące w Polsce uznanie. Turniej propaguje gdańska fundacja „Fabryka talentów”, a zawody organizowane są w naszym kraju już od pięciu lat. W tym roku, ze względu właśnie na jubileusz Gdańsk będzie organizował półfinały europejskie.
Urok FLL polega na tym, że choć turniej ma wszystkie parametry współzawodnictwa sportowego: są medale, puchary i bezwzględna rywalizacja, to jednak polega na promowaniu pełnego rozwoju dziecka. Twórcom FLL nie chodzi o promocję indywidualnych talentów, genialnych programistów-hackerów. Lego Mindstorms – programowalne klocki są tylko pretekstem i narzędziem do budowy większego projektu: dzieci w grupie muszą zaprojektować maszynę, zaprogramować tak by wykonywała określone zadania, zdobyć masę wiedzy związanej z tematem wiodącym. Później muszą tę wiedzę przekazać w atrakcyjny sposób i jeszcze udowodnić, że potrafią współdziałać.
Obserwuję FLL od dwóch lat, czyli „zaliczyłem” już trzeci turniej. To za sprawą mojego najmłodszego syna, który wchodzi w skład drużyny Ó-botów. Powstała ona jesienią 2009 r. zupełnie przez przypadek – stworzyli ją chłopcy, którzy latem przeszli przez Robocamp, czyli kurs programowania Lego Mindstorms. Nikt nie traktował ich poważnie, jednak dzięki doskonałej taktyce zaproponowanej przez trenera Adama Cellarego, studenta Wydziału Mechatroniki Politechniki Warszawskiej skonstruowali prostego, lecz mocnego, działającego w sposób powtarzalny robota i dobrze przygotowali się do pozostałych konkurencji. Okazało się, że zebrali najwięcej punktów i wygrali turniej regionalny, co dało im przepustkę do finału w Paderborn w Niemczech.
Rok później nie mieli już konkurencji, do turnieju przygotowywali się pracując i trenując jak w sporcie, wiele godzin tygodniowo – zebrali w Warszawie wszystkie najwyższe trofea, potem w Bratysławie zakwalifikowali się do finału w Paderborn, gdzie zajęli 9. miejsce. Wczoraj startowali po raz ostatni – najstarsi członkowie drużyny już nie będą mogli startować w przyszłym roku. Wyrosła także świetna konkurencja – drużyna iKids 8 lepiej sobie poradziła na planszy, ich robot zwyciężył w Robot Game, Ó-boty musieli zadowolić się drugim miejscem, podobnie jak w konkurencji Teamwork. W pozostałych konkurencjach: Robot Design i Research Project wygrali, w sumie po raz trzeci zwyciężyli. Myślą, co dalej – studenci Mechatroniki zachęcali ich by spróbowali szczęścia w poważnych turniejach, gdzie walczą już prawdziwe roboty.
Zobaczymy, drużyna zgodnie z duchem high-tech trenuje w garażu. Praca z robotami jest wytchnieniem od żmudnej rutyny szkolnej nauki. Zdumiewające, że praca pod przymusem nad zadaniami z biologii już po pół godzinie wywołuje bunt. Ci sami chłopcy rozsadzani ADHD pracowali w skupieniu przez długie godziny rozwiązując podobne zagadnienia związane z FLL, kiedy musieli się nauczyć i dowiedzieć o bezpieczeństwie mięsa, jego produkcji, konserwacji, a następnie przygotować prezentację. Kiedy więc polska szkoła dostrzeże, że można inaczej?
Warto byłoby upowszechnić takie pomysły, jak FLL – w tej chwili to dyscyplina nie dla wszystkich. Nie chodzi nawet o pieniądze, choć koszty poważnego zaangażowania w FLL nie są małe. O wiele jednak większym problemem jest cała logistyka: miejsce do treningów, itp. Rodzice mniej zasobni i mniej obrotni nie zapewnią swoim dzieciom podobnej frajdy, a szkoda.
20 listopada o godz. 22:43 69751
Zasobność czy obrotność rodziców to najmniejszy problem. Problemem jest jakość umeblowania głowy rodzica i/lub opiekuna/nauczyciela.
Zestaw Lego Mindstorms Robotics Invention System 1.5 posłałem synowi numer 4 jakieś 10-11 lat temu. Pobawił się, a jakże. Poskładał wszystkie opisane w instrukcji konstrukcje, zbudował też kilka swoich oryginalnych. Angielskiego przy okazji trochę liznął, na co liczyłem, ale oczywiście tylko biernie, co też jest całkiem zrozumiałe. Z rodzeństwem się nie podzielił, klocki traktował jak swoja własność i zabawka częściej leżała ładnie poskładana pod łóżkiem niż była w użyciu. Żaden klocek przez kilkanaście lat się nie zgubił. Dokupowałem i posyłałem zestawy dodatkowe ale i one były tak samo użytkowane. Pobawił się, poskładał, odłożył do pudełka ładnie uporządkowane i policzone. Posłałem kilka książek o programowaniu w różnych około-mindstormowych językach i o budowaniu robotów. Wylądowały na półce, nie czytane. Widać, że tatusia zabawka rajcowała bardziej niż syna.
Teraz syn studiuje informatykę. Nie mam wielkich złudzeń, że to zasługa Lego Mindstorms. Raczej przykładu najstarszego brata.
Wnioski.
1) Gdzieś popełniłem błąd wychowaczy (brako-wychowawczy?) gdyż ten paranoiczny strach przed zniszczeniem, uszkodzeniem czy zagubieniem pojedynczych elementów pewnie wziął się z odbierania określonych sygnałów płynących ode mnie.
2) Całkowity brak zainteresowania drugiego rodzica, czyli żony, w rozwijaniu zainteresowań był gwoździem do trumny. Musi być (według mnie) obecna osoba będąca źródłem OCHÓW i ACHÓW, osoba zaszczepiająca entuzjazm i zainteresowanie. Bez takiego paliwa nie u wszystkich dzieci (przykład mojego syna) następuje samozapłon. Czyli albo kolega, (z rodzeństwem się nie sprawdziło, gdyż przed nim chował klocki), rodzic albo nauczyciel-zapalniczka są konieczni.
3) Praca w grupie, czyli takie zawody jakie opisuje Gospodarz wydają się być idealnym środowiskiem. Gratuluję tacie – syna a synowi – taty. No i szacunek i gratulacje dla prowadzących / opiekujących się wszystkimi grupami uczestniczącymi w zawodach.
Zawsze byłem zdania, że prymitywne kupowanie dzieciom komputerów przez MEN jest debilizmem. Najpierw należy zainwestować w wykształcenie kadry nauczycieli „zarażonych wirusem”, choćby tym mindstormowym, chociaż pewnie nauczyciele innych przedmiotów też mają swoje klocki lego a dopiero potem, polegając na rekomendacjach mądrych i doświadczonych nauczycieli, organizować rzeczy podobne do Lego League.
21 listopada o godz. 11:57 69753
zza kaluzy: „Widać, że tatusia zabawka rajcowała bardziej niż syna.”
Wlasnie. Nie trafil Pan. Byc moze Panskiego syna interesowalo cos innego, tylko on nie wiedzial co.
Zainteresowania wciskane „odgornie” na ogol powoduja odruch obronny. Nie sa potzrebne tez zadne ocy i achy. Ja sie interesowalem elektronika przy poczatkowym niejakim oporze moich Rodzicow. Dopiero potem ich pzrekonalem, jak za pieniedze uzbierane na zlomie i makulaturze zbudowalem jeden z pierwszych amatorskich odbiornikow tranzystorowych i napisal o mnei Express Wiewczorny (na tranzystorach TC-11 – czy pamieta Pan cos takiego??? Bylem wtedy w klasie szostej).
Znaczenie ma, i owszem, grupa kolegow. Ktora sie sama zorganizowala. To wszystko bylo bez pomocy szkoly, i w ogole niczyjej. Oczekiwanie ze to szkola ma wychowac geniuszy, to nionsens. Prosze sobie poczytac biografie geniuszy – Edisona, Tesli, Steinmetza, Pupina, Einsteina, Feynmana i popatzrec jak on doszli do tego do czego doszli i jak sie zainteresowali tym czym sie zainteresowali, I jaka role w tym odegrala (a raczej nie odegrala) szkola.
Nie neguje oczywiscie roli pomocy takiej grupie gdy juz sie znajdzie. Ale mam watpliwosci czy da sie „zadekretowac” zainteresowania. A juz raczej prawie na pewno szkola niewiele pomoze w kreacji zainteresowan, bo szkola wywoluje w mlodziezy na ogol odruch wymiotny. Niezaleznei od pokolenia.
Pisalem tutaj o moim udziale w kolku robotycznym. To byly zainteresowania oddolne. Szkola dala lokal. Przemysl, krewni i znajomi zorganizowali pomoc. Ale to nei szkole wyszal z inicjatywa.
Co oczywiscie nie wyklucza wyjatkow potwierdzajacych regule
21 listopada o godz. 13:24 69754
nie w temacie, ale może się przyda: kolejna odsłona konfliktu
http://tech.wp.pl/kat,1009785,title,Kolejna-metoda-polskiego-rzadu-na-walke-z-piractwem,wid,13982493,wiadomosc.html
fragment
„Kulturoznawca i medioznawca dr Mirosław Filiciak ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej (…)W jego opinii problemem w Polsce jest też polityka, sposób myślenia o ściąganiu treści z sieci, oparte na badaniach przygotowywanych przez branżę, która dokonuje najczęściej uproszczeń. „Przykładem może być news z ubiegłego roku, historia łódzkiego bezrobotnego udostępniającego pliki w sieci, który miał narazić branżę muzyczną i filmową na straty w wysokości 7 milionów złotych. Ale przecież absurdem jest zakładać, że gdyby ktoś nie ściągnął filmu czy płyty z sieci, kupiłby je w sklepie. (…) Ostatnio precedensowy i głośny był werdykt sędziego w Hiszpanii, który zakwestionował tego typu logikę. W sprawie, w której oskarżono internautę o narażenie branży na straty, sędzia ten uznał, że ktoś – ściągając z sieci za darmo – zamanifestował tym samym, że nie zamierza tego kupować. W związku z tym nie możemy mówić o realnej stracie. Zwłaszcza, że nie można wykluczyć, że zmieni zdanie – wtedy jednak treść pobrana z internetu okazuje się działać nie na szkodę, lecz na korzyść wydawcy”
22 listopada o godz. 19:27 69773
Gratulacje, chłopaki!
22 listopada o godz. 20:42 69774
Pickard: „nie w temacie, ale może się przyda: kolejna odsłona konfliktu”
W bolszewizmie zony tez mialy byc nasze, wspolne. Darmowe. Wiec nic dziwbego ze odradzajacy sie bolszewizm europejski uwaza ze musyka ma byc za darmo
24 listopada o godz. 16:17 69788
Dal tych co szleją za robotami informacja, że w Instytut Polskie w Londynie współorganizuje wsłaśnie w Science Museum wystawę robotów RobotvilleEU (1-4 grudnia 2011). M.in pokazujemy też polskiego robota FLASH, który powstał w laboratoraich Politechniki Wrocławskiej – zachęcam do przyjrzenia się projektowi, który będzie największą publiczną i niekomercyjną prezentacją najnowszych projektów robotycznych z całej Europy. Więcej informacji na stronie Instytut Kultury Polskiej w Londynie:
http://www.polishculture.org.uk/events/news/article/emys-goes-on-show-at-robotvilleeu-1597.html
Pozdrawiam
13 grudnia o godz. 16:15 69953
@ zza kałuży
no niestety – trzeba z dzieckiem samemu się pobawić a nie liczyć na żone, ktora na pewno i tak dosyc sie napracowala przy wychowaniu dziecka bez tatusia .
3 stycznia o godz. 17:37 70066
Tata 13 grudnia o godz. 16:15
Ile maksymalnie osób utrzymywałeś w życiu? I przez ile lat? Jeżeli w obu wypdkach są to jednocyfrowe liczby to przy mnie jesteś cienki Bolek.