Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka

19.01.2012
czwartek

Apple atakuje rynek podręczników

19 stycznia 2012, czwartek,


Podczas dzisiejszej konferencji w Muzeum Guggenheima Apple ogłosił szczegóły swojej ofensywy na rynek podręczników szkolnych. Oczywiście, nośnikiem treści mają być iPady, które sprzedają się w tej chwili w amerykańskich szkołach lepiej, niż bardzo popularne wcześniej komputery macintosh. Teraz czas wypełnić sprzęt treścią. Apple podpisał więc porozumienie z głównymi wydawcami, jak Pearson, McGraw Hill and Houghton Mifflin Harcourt, którzy udostępnią swoje podręczniki w iBookstore w  cenie 14,99 dolara lub mniej. Na tym jednak nie koniec. Koncern spod znaku jabłuszka udostępnił za darmo nową aplikację, iBooks Author umożliwiającą tworzenie multimedialnych książek. Interfejs podobny do innych aplikacji z pakietu iWorks, czyli łatwy, prosty i przyjemny. Za pomocą zwykłej operacji przeciągnij i upuść można wklejać teksty z Worda, prezentacje w Keynote można wklejać jako widgety. Interaktywne indeksy też nie sprawiają kłopotu. Właśnie zacząłem się bawić, sympatyczne. Z tym wyjątkiem, że tak przygotowaną publikację można jedynie dystrybuować przez iTunes. Możliwy jest też eksport do pliku pdf. Wszystko proste i eleganckie, tylko niestety, przy pełnej kontroli ze strony Apple. Rację miał Jonathan Zittrain wieszczący jeszcze przed nastaniem iPada, że największym zagrożeniem dla Internetu jest apliantyzacja, czyli skłonność użytkowników do wybierania rozwiązań wygodniejszych, mimo że wiąże się to z rezygnacją z otwartości i części wolności.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 9

Dodaj komentarz »
  1. „tylko niestety, przy pełnej kontroli ze strony Apple.”

    Dużo problemów ma zarówno stronę „ideową” jak i techniczną. Gospodarz ubolewa (na wyrost) nad potencjalnymi ograniczeniami „ze strony Apple”. Nie podając przykładów „z życia”. A według mnie powinien raczej dziękować firmie za wzięcie odpowiedzialności choćby za wolność tego, co kupujemy/zładowujemy ze stron Apple od wirusów, trojanów itp. świństwa. To wcale nie jest trywialne zadanie i jest za co dziękować. Wrzucnie wszystkiego „na żywioł” szybko może zaboleć anarchistę.

  2. Z tą dystrybucją wyłącznie przez iTunes to nie prawda. Właśnie sobie utworzyłem książkę i przesłałem „jako książkę” na email, (skąd można pobrać i otworzyć w iBooks na iPadzie). Czyli można zrobić PDF i faktycznie w pełni interaktywną książkę z dystrybucją bezpośrednią poprzez email. To że to ograniczone wyłącznie do iPada to prawo Apple.

  3. Uważam, że przenoszenie książek szkolnych na ipada czy nawet na prawdziwy czytnik to duży błąd. Jeszcze czytnik typu Kindle się jakoś obroni bo w nim nie ma tyle rozpraszajek co w tablecie. Niestety przeglądanie książki multimedialnej to porażka. Nie da się szybko i wygodnie zajrzeć kilka stron do przodu czy do tyłu itp. Jedynym plusem jest ich „multimedialność” tylko czy faktycznie dzieci w szkole potrzebują więcej ruchomych obrazków a mniej tekstu? Więcej rozpraszajek, które nie pozwolą na dłuższe skupienie nad tym czego dotyczy tekst? Moim zdaniem to głupota, ale Jobs jeszcze przed śmiercią chciał rynek książek szkolnych zaatakować, na szczęście się nie udało. Niestety Apple pomysłu nie zaniechało.

    @zza kałuży – chyba kolega nie słyszał o programach z itunes, które są w stanie wykradać dane i robić inne nie fajne rzeczy.
    Zamordyzm Apple nie jest spowodowany troską o usera, ale o to, aby jak najwięcej kasy wpływało do firmy. Proste i nieskomplikowane. Wmawia się klientowi, że dostaje świetny i dopracowany produkt, a tak naprawdę to jedynie jego wygląd odstaje od tego, co robi konkurencja. Reszta to już ideologia i PR.
    Przykładami z życia ograniczeń jakie wprowadza apple to chociażby niewyjmowalna bateria w produktach typu smartfon czy tablet. Firma chce wmówić ludziom, że czynność tak prozaiczna jak wymiana baterii musi być wykonywana przez „prawdziwych fachowców”. Przecież to jest śmieszne. Innym przykładem brak możliwości podpięcia karty pamięci do wyżej wymienionych produktów.
    Kolejnym przykładem niech będzie niemożliwość odtwarzania flasha na tych produktach. też, wszystko w imię dbałości o klienta.
    Dalej – większość użyszkodników telefonów od tej firmy jailbreakuje je, żeby mieć podobną funkcjonalność co kolega z androidem czy nokią. To jedno chociażby pokazuje, że ludzie chcą mieć „elegancki” sprzęt ale chcą też mieć (do)wolność w instalowaniu na nim aplikacji.
    Dodatkowo chęć patentowania wszystkiego co tylko do łba pracownikom tej firmy strzeli też wskazuje wyraźnie w jakim kierunku firma najchętniej by szła. A jest to kierunek bliższy Kim-Dzong Ilowi niźli Abrachamowi Lincolnowi.
    Jak ostatnio stwierdził Woz (współzałożyciel Apple), iPhone jest dla ludzi, którzy nie chcą mieć zaawansowanego technicznie urządzenia i zadowolą się prostym sprzętem, który nie jest ani najnowszy ani najlepszy na rynku.

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. waltharius 20 stycznia o godz. 8:27
    „Zamordyzm Apple nie jest spowodowany troską o usera, ale o to, aby jak najwięcej kasy wpływało do firmy.”
    Jak rozumiem waltharius pracuje charytatywnie za usmiech dziecka? Socjalizm i inne utopie trwać mogą tylko do końca cudzych pieniędzy.

    „Wmawia się klientowi, że dostaje świetny i dopracowany produkt, a tak naprawdę to jedynie jego wygląd odstaje od tego, co robi konkurencja. Reszta to już ideologia i PR.”
    Proszę sprawdzić jakie jest przeciętne wykształcenie i zarobki użytkowników produktów Apple. Jak rozumiem lepiej wykształceni i zamożniejsi są łatwiejsi do zmanipulowania? Zgodnie z taka logiką, waltharius nie chodził nawet do przedszkola a chce oświecać innych.

    „Przykładami z życia ograniczeń jakie wprowadza apple to chociażby niewyjmowalna bateria w produktach typu smartfon czy tablet. Firma chce wmówić ludziom, że czynność tak prozaiczna jak wymiana baterii musi być wykonywana przez ?prawdziwych fachowców?. Przecież to jest śmieszne.”
    Pracował waltharius w tzw. „serwisie gwarancyjnym” czegokolwiek?
    Wie, z jakiego powodu producenci telefonów musieli (bo nie chcieli, zapewniam) wprowdzić czujniki wilgotności wewnatrz aparatu? Tak, dokładnie – ilość telefonów, które widziały wnętrze muszli klozetowej (Ależ skądże! Co mi tu pan imputuje! Ten telefon nigdy wody nie widział!) była taka, że czujnik był jedynym wyjściem. Widział waltharius przekłute lub porysowane szpilką, spinaczem, gwoździem, czymkolwiek kamery lub przebite membrany mikrofonów różnych urządzeń? Bo „wydawało mi się, że nie działa”.
    Mieszkał waltharius w kraju, w którym IKEA jest synonimem mebli dla biedaków-idiotów, którzy kupując regał za 100$ zatrudniają fachowca za drugie 100$ aby im ten regalik złożył? W Polsce ten sklep jest raczej „elitarny”, o ile wiem.
    Dla lwiej większości ludzi żywotność baterii nie jest żadnym problemem. Nawet, jeżeli nie zminiają co roku na nowy model, co też zdarza się często.
    A dla majsterklepków polecam eBay. To jest taki sklep aukcyjny, gdzie za parę dolarów (i często-gęsto) darmową wysyłkę można kupić specjalny wkrętak i jakieś tam dłutka do otwierania obudów produktów Apple. A same baterie można kupić po +/- 20$.
    Oczywiście jest to dobre wyjście dla majsterklepki, który woli samamu tracić czas zamiast wysłać całość do firmy aby mu wymienili baterię za mniej niż 100$. Tak to jest, jak dla kogoś najmniejszą jednostką monetarną nie jest owa stówa, to powinien kupić coś innego. Problemem nie jest Apple i jego polityka tylko danej osoby zapłata przeliczona na godzinę pracy.

    „Kolejnym przykładem niech będzie niemożliwość odtwarzania flasha na tych produktach.”
    A więc remedium na krótką żywotność baterii ma być dodanie Flasha?

    „większość użyszkodników telefonów od tej firmy jailbreakuje je”
    Jakieś dane na ten temat?

    „Dodatkowo chęć patentowania wszystkiego co tylko do łba pracownikom tej firmy strzeli też wskazuje wyraźnie w jakim kierunku firma najchętniej by szła. A jest to kierunek bliższy Kim-Dzong Ilowi niźli Abrachamowi Lincolnowi.”
    Waltharius ma ile patentów do tej pory? W Polsce, EU, USA, gdziekolwiek? W jakiejkolwiek dziedzinie?

  6. Katastroficzne wizje są przedwczesne. Ale cielęcy zachwyt nad iPadem to raczej wynik frustracji tych, co pojechali do hameryki i myśleli, że za 100 dolarów jałmużny będą ich całowali w pośladki, a tu okazało się, że w Europie mają lepiej i nie chcą całować. Niestety, elektronika jest w USA o 1/3 tańsza ale to wynik wielkości rynku i konkurencji. W Europie ten rynek dzieli się na 40 państw i podatków. I dystrybucji w 30 językach. Próby ujednolicenia rynku i obniżenia kosztów przez EU są wyśmiewane i obrzucane obelgami od eurokołchozu czy eurolewactwa. Widocznie dla niektórych jest jeszcze za tanio.
    Oczywiście Apple stanowi poważne niebezpieczeństwo dla wolnego dostępu do informacji. Za niedopuszczalne uważam fakt, że firma może decydować, co mi wolno wiedzieć, czytać, słuchać i pisać oraz jakie programy mogę instalować na swoim komputerze. Na szczęście jednak coraz więcej ludzi też to widzi i protestuje z dobrym skutkiem. Pokazał to strajk Wikipedii, Wikileaks i inni. Mimo, że niektórzy są nawiedzeni, jak Assange, robią świetną robotę.
    Z iPadem jest tak, że fala dopiero zaczyna nabierać rozpędu. Choć możliwość przeniesienia podręczników do komputera istniała od dawna, nikt jakoś nie chciał się za to zabrać. Może Apple wreszcie pokaże, jak to robić. A innym pójdzie już łatwiej. Skoro niema normy, to wystarczy wzór. Oby tak było, bo taniego bo sprzętu będzie zaraz dosyć. Główny problem, jaki widzę to dystrybucja: Apple zapewnia autorom jakąś gratyfikację, natomiast Windows i Android stoją dla kopiujących otworem. Polski rząd zaczyna pewnie już myśleć o drakońskich karach więzienia dla przedszkolaków kopiujących Kubusia Puchatka. Jedyna nadzieja w Wikibooks. Oby!

    Może jeszcze hasełko: Jeśli sami nie zabierzemy się za kształtowanie naszej przyszłości, zrobią to za nas inni. I każą sobie drogo za to zapłacić.

  7. @zza kałuży
    Mój 16-letni wnuk był wielkim fanem Apple’a dopóki niedawno do swojego Iphon’a 3 nie wgrywał nowej wersji Firmware’u i wskutek braku odpowiedzialności firmy nie trafił na wirusa, który zniszczył mu dane i system operacyjny bez możliwości odzyskania. Telefon przestał działać i serwis się wypchał. Zastanawialiśmy się, czy warto się dla głupich 200 dolarów procesować i nam się nie chciało. Dzieciak sprzedał pudło za 800 zł (250 dolarów) i musiał wyciągnąć ze śmieci starego Iphone’a 2. Taka to ta amerykańska jakość.

  8. @waltharius
    Nigdy nie zrozumiem dlaczego tylu ludzi krytykuje (wygląda na to że aż nienawidzi) Apple.
    Produkty Apple są dla tych którzy chcą i lubią produkty Apple. Koniec, kropka.
    Że system zamknięty, że baterii się nie da wyjąć itd itp. No i co z tego? Są setki innych urządzeń które można kupić. Od lat 80’tych producenci co kilka lat wypuszczali tablety i jakoś im nie szło. A Apple się udało. Z jakiegoś powodu wszystkie firmy produkujące telefony kopiują iPhone (dotykowy ekran, ikony, kształt). Dlaczego? To proste, bo projektowanie przemysłowe i pomysły Apple są numero uno na świecie. Twierdzić inaczej to tak jak upierać się że ziemia jest płaska. Oczywiście można jeszcze założyć że większośc ludzi na świecie to idioci, którym agenci Apple dosypują coś do kawy aby kupowali kompletne, niedziałające dziadostwo.
    Chcesz telefon z kartą pamięci i trzema bateriami, to sobie kup. Chcesz plastikowy laptop o wadze 5kg z niebieskimi światełkami, które uprzyjemnią Ci czas spędzony czekając aż Windows wystartują, to sobie kup.
    Ale dlaczego chcesz wszystkim wmówić że oni też powinni?

  9. ZWO 21 stycznia o godz. 2:18
    „wgrywał nowej wersji Firmware?u i wskutek braku odpowiedzialności firmy nie trafił na wirusa, który zniszczył mu dane i system operacyjny bez możliwości odzyskania. (…) Iphone?a 2. Taka to ta amerykańska jakość.”

    Po pierwsze – ja po takim doświadczeniu, logicznie postępując – żadnego produktu Apple już bym się nie dotknął. A wnuk „musiał wyciągnąć ze śmieci starego Iphone’a 2.” Musiał? Czyżby dziadek stał nad nim z kijem i groził mu pobiciem w przypadku innego wyboru? Policja przyjechała na sygnale z wyciagnietą i gotową do strzału bronią?
    Mam chociaż nadzieję, że ten „wyciągnięty ze śmieci stary Iphone 2” został przynajmniej wyczyszczony z resztek rozbitych jajek i keczupu. Inaczej ryzykujemy powtórkę z „wypchania” (wypięcia?) się serwisu.

    A po drugie radzę dziadkowi zapytać wnuka, czy umie czytać. Oraz samemu podciągnąć się w komputerowej edukacji. Zanim ktoś zacznie obwiniać firmę za „nieodpowiedzialność” powinien przeczytać instrukcję obsługi. Manual. Ostrzeżenia na ekranie. Cokolwiek. Takie urządzenia, mimo wielkich osiągnięć wielu firm, a w szczególności Apple, jeszcze nie są całkowicie idioto-odporne. Jak ktoś ignoruje ostrzeżenia i polecenia zrobienia kopii wszelkich danych przed przystąpieniem do takich krytycznych operacji jak wgrywanie firmware to jest sam sobie winien. Nikt nie ma np. gwarancji ciągłości zasilania w trakcie takiego procesu. To samo tyczy się np. starego dobrego BIOSu.

    Proszę zapytać się wnuka, czy przypadkiem nie zlekceważył firmowych instrukcji polecających zrobienie kopii danych przed przystąpieniem do majsterkowania z firmware. Podejrzewam objawy ciężkiej arogancji pomieszanej z ignorancją u wnuka. Okazało się, po raz tysięczny, że „komputerowy guru” wcale nie jest takim geekiem, jak się mu wydawało. Mniej zarozumiałości a więcej podporządkowywania się instrukcjom mądrzejszych od siebie.

    Niestety „amerykańska jakość” jeszcze nie jest odporna na wszystkie inkarnacje idiotów. Miliony ludzi np. wymieniają pamięci RAM bez zwracania uwagi na niebezpieczeństwo ESD i bez uziemiania siebie i komputera oraz bez połączenia siebie do obudowy. I ileś z nich niszczy pamięć. Oni też narzekają na „amerykańską jakość”…

  10. Edwin, czy możesz proszę wyjaśnić, w jakim sensie apliantyzacja jest zagrożeniem?

    @ Waltharius & wątpliwości do podręczników na iPadzie – pełna zgoda. Maga ciekawie pisał o tym Carr w The Shallows, sypiąc przykładami na rozpraszającą rolę każdego linku, i klikalnego, interaktywnego elementu, który towarzyszy słowu pisanemu. Każda ikonka stanowi zapytanie – chcesz mnie wcisnąć, czy nie? I nawet jeśli próbujemy się skupić na tekście, podświadomie ważymy decyzję – kliknąć, nie kliknąć, czy to ciekawe, czy nie, etc, podczas gdy spadają zdolności poznawcze. Obawiam się że podręczniki na iPadzie będą oznaczać nie czytanie, a skimming tekstu.

Dodaj komentarz

Pola oznaczone gwiazdką * są wymagane.

*

 
css.php