Wczorajsza debata u premiera w sprawie ACTA jeszcze angażuje wyobraźnię, a tu już kolejny ciekawy i kontrowersyjny temat: GMO (organizmy modyfikowane genetycznie), o których jutro będą debatować zaproszeni przez prezydenta. O ACTA piszę w komentarzu, przyglądając się dzisiejszym gazetom znajduję podobne wrażenia: spotkanie potrzebne, choć mało sensowne. Ponad 7 godzin terapeutycznej i zastępczej dyskusji, w której nie uczestniczyli w zasadzie ci, którzy do politycznego kryzysu doprowadzili, czyli protestujący na ulicach. Główny pożytek praktyczny, to ogólne przekonanie, że należy poważnie się zabrać za modernizację praw własności intelektualnej, z prawem autorskim włącznie. I przy okazji konstatacja o sposobie działania naszego państwa. Otóż jednym z postulatów protestujących jest ujawnienie wszystkich dokumentów i ekspertyz towarzyszących procesowi negocjacyjnemu. Okazuje się, jak to powiedział premier, że dokumentów nie ma wiele, kilka kartek i będą ujawnione. Skoro tak, to ciekawe na jakiej podstawie premier i jego ministrowie z takim przekonaniem odwołują się do argumentu wiedzy odnośnie ewentualnych negatywnych (i pozytywnych) konsekwencji przyjęcia ACTA. Jeśli cała wiedza, to te kilka kartek, zaczynam się bać. Czy inne porozumienia negocjujemy równie beztrosko?
Jako część odpowiedzi na powyższe pytanie polecam analizę Dominika Batorskiego „Asymetria informacji i ACTA”. W tym kontekście cieszy debata prezydencka o GMO. Jeden z Czytelników zasugerował, żeby poprzedzić tę dyskusję tekstem o zasadzie ostrożności i jej zastosowaniu do problemu GMO. W zasadzie można stwierdzić, że nie ma o czym dyskutować, zasada ostrożności należy do podstaw prawa Unii Europejskiej (jest wpisana w traktat o działaniu Unii). Mówi ona w uproszczeniu, że jeśli w oparciu o dostępną wiedzę naukową istnieją uzasadnione obawy, że mogą pojawić się skutki uboczne których ocena wiąże się z dużą niepewnością naukową, w analizie kosztów i zysków należy dać pierwszeństwo ochronie zdrowia ludzkiego i środowiska. Zasada ostrożności często jest nadużywana, część przeciwników GMO powołuje się na nią domagając się zakazu upowszechniania organizmów modyfikowanych genetycznie. Poniżej fragment oficjalnej wykładni UE:
Przywołanie zasady ostrożności
Według Komisji zasadę ostrożności można przywołać, w przypadku gdy zjawisko, produkt lub działanie może stanowić potencjalne zagrożenie, zidentyfikowane w ramach naukowej i obiektywnej oceny, jeżeli taka ocena nie pozwala na określenie z wystarczającą pewnością tego zagrożenia.
Przywołanie tej zasady wpisuje się w ogólne ramy analizy zagrożeń (która poza oceną obejmuje zarządzanie zagrożeniami i komunikację zagrożeń), a dokładniej w ramy zarządzania zagrożeniami, które odnoszą się do etapu podejmowania decyzji.
Komisja podkreśla, że zasadę ostrożności można przywołać tylko w przypadku ewentualnego zagrożenia i pod żadnym pozorem nie może ona uzasadniać podjęcia decyzji arbitralnej.
Przywołanie zasady ostrożności jest więc uzasadnione, jeżeli spełnione są trzy wstępne warunki:
? zidentyfikowano potencjalnie negatywne skutki,
? przeprowadzono ocenę dostępnych danych naukowych,
? nie ma pewności naukowej.
Wbrew pozorom jednak zasada ostrożności nie polega uznaniu, że można blokować rozwój nowych technologii tak długo, jak długo istnieją jakiekolwiek wobec nich wątpliwości. W rzeczywistości zasada ta jest instrumentem łączącym świat nauki ze światem polityki i sferą społeczną. Polega na uznaniu, że wiedza naukowa jest niepełna i jest źródłem niepewności oraz ryzyk. To kluczowe rozróżnienie. Niepewność to sytuacja, kiedy dostępna wiedza naukowa nie daje możliwości określenia skutków jakiejś decyzji czy procesu, wskazuje jednak na możliwość niekorzystnego rozwoju sytuacji. Niepewność przekształca się w ryzyko, gdy poziom zagrożenia i jego skutki można skwantyfikować. Zasada ostrożności, że w sytuacji istnienia niepewności uzasadnione jest np. wstrzymanie zgody na GMO do czasu, kiedy badania naukowe dostarczą nowej wiedzy umożliwiającej przeprowadzenie analizy kosztów i zysków, umożliwiającej podjęcie racjonalnej decyzji.
Sama analiza kosztów i zysków zakładająca wcześniejszą analizę ryzyk jest procesem złożonym, bo musi uwzględniać nie tylko ryzyko naukowe (niepełność wiedzy) i techniczne (negatywne skutki), lecz także ryzyka ekonomiczne, społeczne, polityczne. W sumie nie daje się sprowadzić do prostego, technokratycznego algorytmu. Szacunki ryzyk i ich analiza może być jedynie podstawą dla procesu politycznego. By miał on sens, musi być procesem opartym na deliberacji – udziale w podejmowaniu decyzji wszystkich aktorów. By jednak deliberacja miała sens, musi odwoływać się do zasada racjonalnego dyskursu, a więc posługiwać się wiedzą naukową (dlatego np. niepewności wynikające z przekonań, a nie oparte na wiedzy naukowej nie mają status racjonalnego argumentu) i pewnymi regułami (np. w UE obowiązuje reguła, że zasada ostrożności nie może być wykorzystywana jako argument dla polityki protekcjonistycznej).
Zasada ostrożności nie określa więc z góry, jakie powinny być decyzje w sprawie GMO. Unia Europejska podjęła w pewnym czasie moratorium, w uznaniu właśnie, że istnieją uzasadnione naukowo powody do obaw i należy poczekać, aż rozwój nauki pozwoli nie tyle obawy te rozwiać, co zamienić je w ryzyka umożliwiające racjonalną analizę kosztów i zysków. Analiza ta w Polsce może przynieść inny wynik, niż np. w Hiszpanii. O ile bowiem w obu krajach posługiwać się trzeba tą samą wiedzą biologiczną i ekologiczną, to już jednak inne mogą być ryzyka ekonomiczne i społeczne. Chodzi jednak o to, żeby w dyskusji używać argumentów racjonalnych, a nie fundamentalistycznych, jak to często ma miejsce (gdzie postawę fundamentalistyczną potrafią prezentować zarówno naukowcy, jak i aktywiści działający w imieniu ochrony środowiska).
Zasadzie ostrożności wiele uwagi w ostatnich latach poświęcili Francuzi, którzy nawet wpisali ją do swojej konstytucji. Ostatnio ukazało się bardzo ciekawe opracowanie „Le principe de precaution: ideologie ou approfondissement democratique?„. Pokazuje ono, że zasada ostrożności w działaniu może być bardzo wydajnym narzędziem poprawy demokracji, stosowana źle może służyć także hamowaniu rozwoju w imię irracjonalnych lęków.
7 lutego o godz. 15:07 70569
ACTA , to jest „politycznie modyfikowane prawo” . Te dwie sprawy ACTA i GMO są bardzo sobie bliskie. W obu wypadkach wasale korporacji twierdzą , że nic złego się nie dzieje , a inni zbywają to komentarzem, że nic się nie zmienia. Mechanizm wymuszania na małych narodach akceptacji dla tych „inowacji” jest przykładem „wolności” w orwellowskim świecie.
7 lutego o godz. 20:16 70573
GMO będą w przyszłości kluczową umiejętnością ludzkości, zapewnią nie tylko wydajne metody produkcji żywności ale być może umożliwią eksplorację kosmosu itp. Jednak trzeba zadać sobie pytanie: w jakiej przyszłości. Jak to zgrabnie ujął Keynes: „w ostatecznym rozrachunku wszyscy umrzemy, ale co zrobić teraz” – a teraz GMO nie rozwiązuje żadnych problemów a wręcz je powoduje ( choć jest tak z powodu praktyk biznesowych i wcale tak być nie musi).
Obecnie na zachodzie wcale nie mamy po uszy wszystkiego – mamy drożyznę jeśli chodzi o żywność, przy jej znaczącej nadprodukcji. W każdym państwie zachodu loby producentów żywności jest jedną z najważniejszych sił, i co więcej są to lobbyści którzy na jotę nie zbaczają z obranych kierunków oraz nigdy nie idą na kompromisty. Przykład PSL – wejdzie do łóżka z każdym byle rolnicy mieli lepiej – przy czym w Polsce posługuje się cynicznie masami biednych mieszkańców wsi by tak naprawdę forsować interesy wielkoobszarnowych posiadaczy ziemskich którzy bynajmniej biedni nie są. I robią to z sukcesem od lat.
Tymczasem na rynku żywności na zachodzie brak wolnego rynku – jest to jeden z najsilniej regulowanych segmentów rynku, są cła, dopłaty, niszczenie rolnictwa w III świecie które nie może konkurować z bogatymi dopłacającymi do własnego biznesu no i nie ma stosownie silnych politycznych tradycji by nie ulegać takim wpływom. Analiza która wiąże obecne niepokoje na bliskim wschodzie z cenami żywności – będącymi w 100% wynikiem polityki zachodu jest tu chyba szczególnie trafna. Lobby zwolenników GMO wyrasta na tym gruncie i dodatkowo potęguje problemy bo wiąże się z przewagą technologiczną, jest pośrednio związane z wielkim biznesem farmaceutycznym i wielkim kapitałem z powodu kosztów badań..
Jednocześnie ekofanatycy są skrajnością, ale nie można powiedzieć by wszyscy ekolodzy widzieli świat w prostacki sposób. Oczywiście ze tzw. zieloni jak każda siła stricte polityczna stara się manipulować opinią publiczną często dla własnego interesu – w tym też i kasy – robią tak dokładnie wszyscy z libertarianami włącznie. Czymże innym jest straszenie „kryzysem” jeśli rząd podniesie podatki jak nie równie prymitywną manipulacją jak w przypadku ekologów kiedy straszą eksterminacją populacji w razie zbudowania elektrowni jądrowej? Co ciekawe tak jak ekolodzy potrafią się w cudowny sposób dogadać z energetykami o ile ktoś im odpali działkę, „libertarianie” zwykle zgadzają się na „uzasadnione” wzrosty podatków o ile dotyczą one najbiedniejszych. Natomiast osobiście spotkałem się w internecie, właśnie na portalach ekologicznych z jak najbardziej sensowną analizą problemów GMO – i bynajmniej nie była to analiza pobieżna czy prostacka. Każdy może takich materiałów szukać we własnym zakresie, warto tutaj jedynie napomknąć, ze badania dowodzą że GMO jest nieszkodliwe i w miarę dostępnej wiedzy naukowej i znajomości procedur badania te wydają się być rzetelne! Bowiem problemy z GMO nie leżą w produkcie GMO. One leżą w technologi GMO z samą żywnością – produktem finalnym ( powiedzmy ziarnem kukurydzy modyfikowanej genetycznie) nie mając wiele wspólnego. Technologia produkcji żywności z użyciem GMO polega na konstrukcji odmian odpornych na pewien ( zawsze konkretny, z określonej raczej wąskiej grupy) pestycyd. Nasiona GMO sa na niego dzięki technologii genetycznej uodpornione. Chwasty – oczywiście nie. W efekcie w rozmaitych fazach wzrostu roślin GMO mamy kompletną swobodę w dawkowaniu pestycydu – chwasty giną, rośliny GMO – nie. Po określonym okresie karencji, pestycyd się rozkłada, i produkt – żywność jest od niego wolna. Efektami takiego budowania łańcucha produkcji żywności GMO sa dwa ważne efekty:
1. uzależnienie plonów od dostępności pestycydu.
2.duże użycie określonego rodzaju pestycydu
Istnieje dodatkowy efekt, który jest całkowicie z GMO niezwiązany ale sztucznie wprowadzony przez firmy produkujące żywność GMO – jest nim jałowość nasion. jest to gwarancja zyskowności przedsięwzięcia i swoiste vendor lockin. Co w dzisiejszych czasach oczywiste, działania ekologów zostały tu zmanipulowane i wykorzystane do przedstawiania tego faktu – jałowości nasion – jako elementu systemu bezpieczeństwa, podczas gdy nie ma on z nim nic wspólnego.
.
I tu dykteryjka historyczna: kiedy carowie rosyjscy chcieli stłumić bunty w podległej sobie Polsce podczas zaborów, ochrana tworzyła „Polskie organizacje niepodległościowe” które były zwykle znacznie bardziej skrajne w swoich poglądach niż te zakładane przez Polaków. Prowadziło to do dwu pieczeni na jednym ogniu:
1. radykalizm zniechęcał środowiska umiarkowane do współpracy, skłócone środowiska niepodległościowe nie mogły nawiązać koalicji politycznych i działać wspólnie. Ośmieszano w ten sposób idee niepodległościowe zaś poprzez radykalne działanie dawano pretekst władzom zaborczym do działań prewencyjnych.
2.radykalizm przyciągał osoby skrajne które można było poprzez odpowiednio osadzonych agentów kontrolować a w późniejszym okresie wyłapywać.
Metoda takich działań , kanalizowania dyskusji na wygodne dla strony prowadzącej spór tematy, dyskredytacja przeciwnika poprzez radykalizacje jego postawy, nie jest więc ani nowa, ani nawet szczególnie odkrywcza.
7 lutego o godz. 23:44 70576
@ Kakaz
Ciekawa analiza. I niewątpliwie przemyślana. Zgodzę się z jednym argumentem, który wymieniasz: technologia jest nieprzemyślana do końca a przynajmniej obarczona poważnymi problemami natury technicznej.
Ale. Nie do końca zgodzę się z argumentacją dotyczącą pestycydów. Spotkałem się z takim argumentem kilka razy – że zużycie pestycydów rośnie. Ale takie analizy ze strony organizacji zielonych zbyt często pomijają wagę pestycydu. A tu jeden drugiemu nie jest równy. Wypić pół litra piwa (5% stężenie trucizny) nie jest groźniejsze niż łyk arszeniku (analogia oczywiście wyolbrzymiona). A pestycydy selekcjonowane dla odmian GMO są znacznie lżejsze i degradowalne niż większość innych (roundup jest na liście pestycydów w 10% najmniej szkodliwych).
Za to w pełni zgodzę się z tym, że technologia GM jest źle robiona. Produkty są robione pod producentów roślin – nie pod ostatecznego odbiorcę, co powoduje, że mało kto zauważa zalety GM. Produktów jest zbyt mało co potęguje szanse na ewolucję odpornych chwastów – znacznie lepiej byłoby mieć swojego rodzaju trójpolówkę – rotować pestycyd co roku w kilkuletnich cyklach.
A co do jałowości – i tak i tak rolnicy muszą kupować nasiona bo drugie pokolenie ma zdecydowanie mniejszą płodność, więc taniej kupić niż hodować przez kilka lat. Także sterylne nasiona raczej służą jako zabezpieczenie niż jako monopolizacja.
Ogólnie GMO miałoby się lepiej gdyby było więcej konkurencji na rynku ale to jest nierealne bo tylko wielkie firmy stać na badania. A nieprzychylność, co by tu nie ukrywać, bardzo średnio zorientowanej w temacie publiki nie pomaga.
Pozdrawiam.
Ps. Dykteryjka bardzo ciekawa. Ale nie chcę do szlachetnych tematów wprowadzać moich wniosków s tej dykteryjki o współczesnej polityce w Polsce.
8 lutego o godz. 1:16 70577
kakaz: „GMO będą w przyszłości kluczową umiejętnością ludzkości, zapewnią nie tylko wydajne metody produkcji żywności ale być może umożliwią eksplorację kosmosu”
Czy mozna wiedziec jaka jest Panska profesja? Czy Pan pisze bo Pan wie czy tez Pan pisze bo sie Panu wydaje?…
8 lutego o godz. 9:58 70580
A.L.
Nie wiedziałem, że przydatność GMO zależy od profesji Kakaza… Co za presja na jednej osobie…
A serio, czy to pytanie z serii paragraf 22? jak jest biotechnologiem, znaczy ma interes, żeby tak pisać, jak nie – nie zna się na temacie?
8 lutego o godz. 15:22 70583
Panie AL – jestem z wykształcenia fizykiem a z zawodu – informatykiem. Znamy się doskonale z warcholstwa na grupach w usenecie i proszę mi wybaczyć – ale nie znajdę żadnej przyjemności w dyskusji z Panem. Bez odbioru….
8 lutego o godz. 18:43 70587
kakaz: „Panie AL ? jestem z wykształcenia fizykiem a z zawodu ? informatykiem. Znamy się doskonale z warcholstwa na grupach w usenecie i proszę mi wybaczyć ? ale nie znajdę żadnej przyjemności w dyskusji z Panem. Bez odbioru?.”
Acha. Czyli w sprawie GMO jest Pan niekompetentny. To po co Pan tyle pisze?
P.S. Od dawna pana nie widzialem na usenecie. Musze sprawdzic czy pan nie jest w KF
8 lutego o godz. 18:45 70588
Sierkovitz: „Nie wiedziałem, że przydatność GMO zależy od profesji Kakaza?”
Zupelnie nie. Ale Pan kakaz wypowiada sie z taka swada i znawstwem ze przypuszczalem ze ma w tej dziedzinie chociaz doktorat. Wiec chcialem wiedziec na ile mozna polegac merytorycznie na jego opiniach
8 lutego o godz. 19:26 70589
Można rozpoznać w następujący sposób. Jeśli jego wypowiedzi koncentrują się na treści problemu, są merytoryczne. Jeśli zamiast koncentrować się na treści koncentrują się na nieistotnych wątkach pobocznych, jak kwalifikacje przedmówcy – nie są merytoryczne. A merytoryczne jako przymiotnik nie mówi nic o tym, czy ktoś ma rację czy nie.
8 lutego o godz. 19:32 70590
@A.L. Używa Pan niemerytorycznych argumentów w temacie kakaz i GMO. Fakt nie posiadania tytułu naukowego w danej dyscyplinie nie oznacza jako konsekwencji braku wiedzy. Ten brak może Pan wykazać wskazując na błędy w argumentach użytych przez kakaza. Gdyby zastosował Pan podobne kryterium wobec siebie, jakiego oczekuje od kakaza, nie miałby Pan zbyt wielu okazji do wypowiadania się. Nie ogranicza się Pan jednak.
8 lutego o godz. 20:03 70592
Mało się jeszcze w Polsce mówi o kolejnym negatywnym skutku technologii GMO – „superchwastach”. Sporo się o tym pisało w Stanach latem tego roku, gdzie omawiano szeroko przykład skutków stosowania preparatu Roundup firmy Monsanto.
Okazuje się lata spryskiwania pól tym preparatem doprowadziły do adaptacji ze strony natury i pojawiły się nowe rodzaje chwastów odporne na ten herbicyd. W związku z tym zaczęto stosować nowe, coraz silniejsze i bardzo toksyczne mieszanki środków chwastobójczych ale ich skuteczność zaczęłą również spadać. Oczywiście, jak można było się spodziewać, te nowe odmiany odpornych na chemię chwastów wypierają mniej szkodliwe, starsze odmiany i rozprzestrzeniają sie z niespotykaną szybkością. Przy ctym wprowadzają porzez pyłki do genów innych chwastów fragmenty odpowiedzialne za odporność i szybki wzrost.
Czynniki oficjalne dostrzegają problem ale nie robia nic by mu przeciwdziałać.
Monsanto zwietrzyło okazję na dalszego biznesu i opatentowuje rośliny odporne na nowe mieszanki jeszcze silniejszych herbicydów, bez których już teraz nie można sobie poradzić. Tutaj koło się zamyka a skutkiem ubocznym jest olbrzymie zatrucie upraw i ziemi.
Więcej na ten temat np. tutaj:
http://motherjones.com/tom-philpott/2011/07/monsanto-superweeds-roundup
8 lutego o godz. 22:37 70595
Pan Redaktor: „Nie ogranicza się Pan jednak.”
Hm… Bede sie ograniczal. Czego i zycze kakazowi
10 lutego o godz. 13:26 70634
@kakaz
Warto czasem wiedzieć minimum podstaw dotyczącego tematu, o którym się wypowiadamy
„Technologia produkcji żywności z użyciem GMO polega na konstrukcji odmian odpornych na pewien ( zawsze konkretny, z określonej raczej wąskiej grupy) pestycyd. Nasiona GMO sa na niego dzięki technologii genetycznej uodpornione.”
Nie ma na świecie żadnej odmiany GMO „odpornej na pestycyd”, bo nie ma takiej potrzeby. Pestycydy, są związkami zwalczającymi szkodniki, głownie larwy owadów, tak więc odporność rośliny na pestycyd nie jest jej do niczego potrzebna.
Rozumiem, że myli Pan słowo herbicyd z pestycydem. Jeśli wie Pan o czym w ogóle rozmawiamy?
Za to są rośliny produkujące białko Bt, które jest pestycydem i służy do zwalczania szkodników. Co ciekawe, białko to jest traktowane przez przeciwników jako śmiertelna wręcz toksyna. Zapominają przy tym powiedzieć, iż jono jedynym środkiem dopuszczonym do stosowania w rolnictwie ekologicznym, oraz że jest używane w rolnictwie od ponad 60 lat.
14 lutego o godz. 11:53 70693
@ Genepeace pl
Pestycydy to związki zwalczające szkodniki ale również te roślinne (chwawsty). Zarówno herbicydy i insektycydy należą do tej grupy związków, tak że kakaz miał prawo pisać o pestycydach w tym wypadku.
15 lutego o godz. 8:54 70702
@Sierkovitz
Masz racją, mój błąd.
Pozdrawiam.
15 lutego o godz. 17:46 70709
Błąd popełnić łatwo. Przyznać się – to już w internecie rzadkość…
A co do Bt – racja. Jeden z niewielu pestycydów dopuszczonych do upraw organicznych ale w GMO nagle robi się be. Co poradzić – straszyć GMO łatwo, bo ile osób wie na czym GMO polega??
Pozdrawiam.
22 lutego o godz. 23:22 70869
Szanowni Pro-GMOwcy! Ja mam cala mase pytan, ktore ciagle pozostaja bez odpowiedzi. Ale po kolei i postaram trzymac sie tylko terenu Polski aczkolwiek to problem natury globalnej. Moze mi ktos wyjasni, w czym wyraza sie koniecznosc wprowadzania upraw GMO w Polsce? Czy tradycyjne uprawy od dziada pradziada sprowadzily kiedykolwiek glod na ludnosc tego kraju? Czy dzisiejsze spoleczenstwo cierpi na brak produktow zywnosciowych? Czy produkcja zywnosci naszych rodzimych rolnikow nie jest w stanie nas wyzywic? Jak to sie dzieje, ze cala masa plodow rolnych i ogrodniczych laduje w rowach i gnije zamiast trafic na stoly konsumentow? A czym sa zawalone polki supermarketow ? czy to jest jeszcze cos, co mozna nazwac zywnoscia? Gdyby nie roznego rodzaju ?ulepszacze?, chcialby to ktos w ogole zjesc lub wypic? A odkad mamy takie ?pozywienie? to bijemy rekordy zdrowia czy raczej – mimo ?wspanialej? medycyny i ton tabletek lykanych przeciw roznego rodzaju dolegliwosciom nawet juz przez male dzieci (!) – nasze zdrowie wiecznie szwankuje, ba ? zdrowego czlowieka raczej trudno dzisiaj znalezc! Czy to mozna nazwac postepem? Czy istnieje gdziekolwiek opublikowane wiarygodne badanie potwierdzajace w 100%, ze modyfikowana zywnosc nie stanowi zagrozenia dla zdrowia ludzi, zwierzat i ziemi? Znane mi sa watpliwe zapewnienia Swiatowej Organizacji Zdrowia, ktora opiera sie na badaniach zleconych i oplacanych przez firmy czerpiacych zyski z GMO, natomiast badania naukowcow niezaleznych i z roznych krajow dowodza zupelnie czego innego. Poniewaz nie ma calkowitej jasnosci w tej sprawie, jakim prawem narzuca sie te technologie wlaczajac w ten proceder ludnosc w charakterze krolikow doswiadczalnych??? Czy wielkie korzysci niewielu sa wazniejsze od polozenia na lopatki wlasnego zdrowego rolnictwa i zdrowia wlasnych obywateli? Czy kazdy z Pro-GMOwcow moze patrzac w oczy swoich dzieci z reka na sercu i z pelnym przekonaniem je zapewnic, ze jest to zdrowa technologia? ?Swiat wedlug Monsanto? przedstawia ludzi bezposrednio dotknietych ta technologia, czy taka tragedie chcecie widziec w Polsce?
23 lutego o godz. 14:01 70876
Uliczne protesty przeciwko firmie Monsanto ? 2 lutego 2012:
http://gmo.net.pl/2012/02/uliczne-protesty-przeciwko-firmie-monsanto-2-lutego-2012/
15 marca o godz. 2:23 70973
@Kontra
Postaram się odpowiedzieć najlepiej jak potrafię:)
w czym wyraza sie koniecznosc wprowadzania upraw GMO w Polsce?
wyraża się w interesie firmy Monsanto i setek tysięcy skorumpowanych polityków, urzędników, dziennikarzy, którzy muszą zarobić na chlebek ze smalczykiem. To poważna sprawa, więc z pewnością zostanie wprowadzona
Czy tradycyjne uprawy od dziada pradziada sprowadzily kiedykolwiek glod na ludnosc tego kraju?
Nie przypominam sobie. Ale złośliwie mógłbym napisać, że to nie ma żadnego znaczenia dla firmy Monsanto i setek tysięcy skorumpowanych polityków, urzędników, dziennikarzy, którzy muszą zarobić na chlebek ze smalczykiem.
Czy dzisiejsze spoleczenstwo cierpi na brak produktow zywnosciowych?
Jedynym problemem dzisiejszego społeczeństwa jest grupa rzutkich biznesmenów związanych z bio-tech, którzy muszą zarobić na chleb powszedni.
Czy produkcja zywnosci naszych rodzimych rolnikow nie jest w stanie nas wyzywic?
Pewnie, że jest. Niestety jednak nie jest w stanie zrobić czegoś, znacznie ważniejszego – nabicia kieszeni firmy Monsanto i setek tysięcy skorumpowanych polityków, urzędników, dziennikarzy, którzy wokół tematu krążą.
I tak dalej i tak dalej……