Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka

13.02.2012
poniedziałek

Już po ACTA?

13 lutego 2012, poniedziałek,

Zdaje się, że weekendowe manifestacje w europejskich miastach przesądziły los ACTA, przynajmniej w dotychczasowym kształcie. Ciekawy komentarz opublikował „The Economist” w ostatnim wydaniu (z piątku):

It has been negotiated secretively and outside established international trade bodies (despite EU criticisms). This means it has ignored the views of other countries it will affect, chiefly emerging markets. Internet activists used to be dismissed as a bunch of hairy mouse-clickers with little clout. Not any more.

Co ciekawe, gazety amerykańskie, francuskie i brytyjskie nie zwróciły uwagi na to co się dzieje i praktycznie nie zajmowały się ACTA. W rosyjskiej „Niezawisimoj” redaktorzy przypominają, że pomysł na ACTA dojrzewał podczas szczytu G8 w Sankt-Petersburgu. Poza tym widać, że temat raczej poza radarem mainstreamowych mediów. Nie inaczej jednak było w 2004 r. podczas walki przeciwko dyrektywie unijnej o patentowaniu oprogramowania (pisałem o tym w „Polityce” – „Patenty, albo śmierć!”). Wówczas znowu Polska pod naciskiem społecznym dokonała wolty i pospolite ruszenie znad Wisły powstrzymało niebezpieczeństwo. Pamiętam też, jak byłem wtedy, już po wygranej, w Pradze czeskiej razem z Józefem Halbersztadtem braciom zza południowej granicy, skąd się wzięła w Polakach taka energia. No właśnie to dobre pytanie nie tylko w tamtym, historycznym kontekście, lecz również w sprawie ACTA. Dojrzewa mi pewna hipoteza, niebawem ją przedstawię.

Przy okazji gromadzenie lektury na temat praw autorskich i własności intelektualnej wpadło mi w ręce opracowanie „Piracy” Adriana Johnsa. Doskonałą analiza historyczna zjawiska piractwa intelektualnego. Od połowy XVIII w. największym piratem świata były Stany Zjednoczone, jeszcze przed zdobyciem niepodległości odrzucenie ochrony własności intelektualnej Amerykanie uznawali za wyraz rewolucyjnej walki z arystokratycznymi przesądami narzucanymi przez Londyn. W XIX wieku rozwinął się gigantyczny przemysł wydawniczy, który potrafił piracki nakład książki brytyjskiego autora wydrukować w 21 godzin! I to bez Internetu. Wniosek z książki Johnsa jeden: zarówno Oświecenie w Europie, jak i rozwój USA nie byłyby możliwe bez piractwa, które ułatwiło upowszechnianie się nowych idei w skali masowej (ku zmartwieniu autorów, którzy nie mieli kontroli nad swoimi dziełami). Amerykanie też nie uznawali ochrony patentowej dla wynalazków z zagranicy, uważali za cnotę kopiowanie pomysłów z Europy.

Nie wszyscy jednak autorzy martwili się piractwem. Nikołaj Fiodorow (Druga połowa XIX wieku), zwany moskiewskim Sokratesem, autor „Fiłosofii obszczego dzieła” był przeciwny prawu autorskiemu w ogóle. Uważał, że w połączeniu z obowiązkiem szkolnym jest to forma rekietu, czyli łupienia biedniejszej części społeczeństwa. Ostrze pióra filozofa skierowane było przeciwko Francji, bo to ona pełniła w tamtym czasie rolę w debacie o własności intelektualnej, jaką dziś odgrywają USA. Fiodorow uważał ochronę prawno-autorską za wyraz hipokryzji twórców, którzy z jednej strony stroją się w piórka artystów i ludzi ducha, z drugiej zaś liczą grosz z chciwością sklepikarzy. Minęło ponad 100 lat, a spór i argumenty podobne. Trochę zmieniły się technologie, choć Johns pisze, żeby nie przesadzać z tą cyfryzacją i Internetem. Większym jego zdaniem przełomem było radio.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 8

Dodaj komentarz »
  1. przypominajmy wszystkim, że ACTA i system praw autorskich to system przyznawania monopoli, które służą podważaniu naszej własności materialnej, jaka leży u podstaw prawa – a narastający stopniowo skutek, to coraz większy chaos i całkowite bezprawie,

    przed 100 laty paru złodziei sprytniejszych od innych złodziei wymyśliło, że można odbierać innym ich własność materialną w majestacie prawa pod pretekstem tzw. „własności intelektualnej” i po 100 latach fenomen ten ogarnął już cały świat, całą gospodarkę i wszystkie dziedziny życia społecznego,

    co dziś na to politycy, prawnicy, dziennikarze i podobni im pseudoartyści ? nic, tylko mieszają, bo każdy monopol sprzeczny jest z zasadami równości prawa, uczciwej konkurencji, demokracji i swobód obywatelskich, a każdy z tych grup zawodowych liczy, że na takiej grabieży społeczeństwa sam skorzysta, ale czy zdąży skorzystać ??? osobiście dziś już wątpię…, tak samo zostaną okradzeni…,

    dalsze utrzymywanie w systemie prawa tzw. „własności intelektualnej” sprzecznej z prawem własności materialnej doprowadzi wyłącznie do rychłego pogrążenia się całej cywilizacji w epoce neo-niewolnictwa, gdyż tzw. „własność intelektualna” oznacza podział społeczeństwa na dwie grupy: na tych, co nie muszą pracować (tzw. „własność intelektualna”) oraz na tych, którzy muszą zapracować i na siebie i na tych pierwszych – czyli powrót do epoki niewolnictwa we współczesnym
    wydaniu,

    może jest już za późno, ale musimy próbować z tym walczyć, póki jeszcze walczyć możemy…

    REFERENDUM !!!

  2. SOPA, PIPA & ACTA to Three Amigos z tej samej wytwórni filmowej… A protest przeciw ACTA podpisało już ponad 2.2 mln osób w petycji do Parlamentu Europejskiego… http://www.avaaz.org/en/eu_save_the_internet_tech_a/?cl=1538397388&v=12246
    Pozdrawiam – Paffeu

  3. Kształty czcionek do dzisiaj nie są objęte ochroną w USA. Nie mogę teraz znaleźć dobrego odnośnika – ale gdzieś czytałem, że pierwotnie argument był taki, że Anglia przez prawa do czcionek mogłaby kontrolować prasę w USA.

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. ACTA raczej w życie nie wejdzie, ale te same zapisy będą powoli przemycane w innych dokumentach. Czyli daleko od zażegnania niebezpieczeństwa.

    Pan Johns myli się co do internetu i cyfryzacji najwyraźniej. Radio wbrew pozorom nie było ważnym wynalazkiem – chyba że mówimy o eksplozji mniej lub bardziej legalnych stacji radiowych w USA w latach 50-tych i 60-tych, które odegrały w swoją rolę w kontestacji ’68 roku.

    Internet jest co najmniej równie ważnym disruptive innovation co prasa bębnowa. Znaczenie ma nie tyle zasięg nowego medium, a to czy medium to umożliwia poszerzenie kręgu nadawców (nie odbiorców!). I tak jak prasa pozwoliła na wydawanie setek gazetek, potem dystrybuowanych np. pomiędzy robotnikami, tak internet przyspieszy erozję XX wiecznych modeli gospodarczych i społecznych.

  6. To dobrze że Autor przypomniał znaczenie piractwa w historii rozwoju zarówno Europy jak i USA. Z tej perspektywy widać wyraźnie wielką obłudę, bowiem kraj który skorzystał na piractwie dawniej, teraz, gdy jemu jest wygodnie, promuje ustawy antypirackie. Mało tego, w podziale na Hollywood i Dolinę Krzemową (zwolenników i przeciwników ustaw antypirackich) który pojawił się niedawno w ramach protestów, też widać wielką hipokryzję, bowiem Hollywood powstało między innymi dzięki piractwu. Po prostu wytwórnie które chciały uniknąć płacenia za licencje w Nowym Jorku, przeniosły się na zachodnie wybrzeże. Tak to ci, którzy wielkie pieniądze zarobili dzięki nieprzestrzeganiu praw autorskich teraz domagają się aby ich własne prawa autorskie były przestrzegane. Trochę to przypomina sytuację w której złodziej który dawno temu obrobił bank i udało mu się swój majątek jakoś zalegalizować, teraz domagał się wielkich kar dla innych złodziei. W zasadzie ta hipokryzja nie powinna dziwić, jednak gdy obłuda jednych prowadzi do ograniczania wolności innych ludzi, powinno się zapalać światełko alarmowe i cieszę sie że te światełko właśnie się pali.

  7. @sieciobywatel, obawiam się, że ma Pan rację i będą próbowali przemycać to samo w różnych aktach prawnych i pod różnymi nazwami, abyśmy nie mogli zorientować się, dlatego też nie wyobrażam sobie innej kontroli z naszej strony, jak tylko referendum – rzecz tylko w tym, że pazerni na władzę polscy politycy nie dopuszczą żadnej możliwości referendum, choć ten kto przyrzekłby stosowanie instytucji referendum w Polsce, wygrałby teraz wybory w cuglach…

  8. Sztuka patentowania. Jak nie dać się okraść z wynalazku
    http://wyborcza.biz/biznes/1,101716,11092153,Sztuka_patentowania__Jak_nie_dac_sie_okrasc_z_wynalazku.html?as=2&startsz=x
    —————-
    Bardzo zgrabnie ujęty historycznie temat……
    Wczorajsi rabusie, dziś nobilitowani, jutro będą należeć do szacownych rodów. I tak od tysiącleci.
    Grimaldi, Drake, Bernadotte , przykładem……

  9. Korzystając z takiej argumentacji, proszę zacząć domagać sie zniesienia obowiązku szkolnego!

Dodaj komentarz

Pola oznaczone gwiazdką * są wymagane.

*

 
css.php