Hanna Gronkiewicz-Waltz poszła tropem burmistrza Śródmieścia. Ten wsławił się kilka miesięcy temu przy okazji boju o „Bar Prasowy”. Uznał, że w metropolii nie może być tanio i przaśnie. Z tego co mówił dalej, wyszło, że ma być drogo i przaśnie. Pani Prezydent jednak przebiła burmistrza podczas piątkowej bitwy o skłot Elba.
HGW z dumą stwierdziła, że Warszawa ma dość miejsc dla bezdomnych w noclegowniach. A skłot to takie miejsce, gdzie „lokatorzy piją, palą papierosy i od tego robi się pożar”. Przydałby się Pani Prezydent briefing, niedobrze wypowiadać się publicznie nie mając pojęcia o czym się mówi. Elba to ważne miejsce na kulturalnej mapie Warszawy, miasta o metropolitalnych ambicjach. Kultura dzieje się zarówno w teatrach, do których miasto dopłaca dokładając kilkaset złotych do biletu i w skłotach, gdzie nie kosztuje miasta nic. Razem dopiero powstaje żywy pejzaż kulturalny prawdziwej metropolii, wystarczy pojechać do Berlina.
19 marca o godz. 13:21 70994
Z wypowiedzi pani prezydent wyszła cała jej żałosna parafiańszczyzna. Nie dociera do niej, że jest całkiem sporo ludzi dla których tańce z gwiazdami, bitwy na głosy i filmy typu Kac Warszawa niekoniecznie są kulturą.
19 marca o godz. 14:51 70995
Wypowiedź HGW nt. Elby, podobnie jak pierwsze reakcje rządu na protesty przeciw ACTA, przekonują mnie, że nadzwyczaj często politycy zabierają głos na temat, o którym nie mają pojęcia. Czy naprawdę nie mają doradców/analityków/ekspertów, którzy przygotowują dla nich briefingi przed wystąpieniami? Czy też horyzonty tych wyżej wymienionych są równie wąskie?
19 marca o godz. 15:25 70996
Burmistrz Lubjany zostawil jeden kwartal miasta na squaty, kluby, alterntatywe
19 marca o godz. 19:42 71003
a co z tym waznym miejscem „kawiorowej lewicy” [z tytułem ksiazki Huxley’a w nazwie], w ktorym [mimo dyskursywnego sprzeciwu] zatrudnia sie mlodych ludzi na „umowach smieciowych”?
19 marca o godz. 22:32 71010
„Kultura dzieje się (…) w skłotach, gdzie nie kosztuje miasta nic.”
Nic nie ma za darmo. Dziwne, że takie oczywistości trzeba Gospodarzowi tłumaczyć. Czytając podlinkowany artykuł dowiedziałem się, że „skłoterzy” byli tam tolerowani do tej pory tylko dlatego, że tak się podobało właścicielowi terenu. Którym to właścicielem miasto bynajmniej nie jest. Jeżeli się mylę, to nie dzięki własnej złośliwości tylko dzieki informacjom z podanego przez Gospodarza źródła. Teraz włsściciel terenu zmienił zdanie i chce coś tam zrobić, co koliduje z obecnością „skłotersów”.
Jeżeli Gospodarzowi zależy na dopomożeniu „skłotersom” to nic nie stoi na przeszkodzie, aby otworzył swój portfel.
Dlaczego Gospodarz chce rozporządzać cudzymi pieniędzmi, czyli wymaga od miasta sfinansowania lokum dla tych, co tam „skłoterowali”? Nie byłoby przypadkiem bardziej etyczne ZAPYTAĆ miejsciowych podatników jak chcą wyadawać swoje pieniądze? A nie DECYDOWAĆ ZA NICH? Nie pisnąłbym słowka, gdyby takie pytanie zostało zadane (w środkach masowego przekazu, jako punky obrad rady miasta/osiedla, itp.) i w razie pozytywnej odpoiedzi – skutkowało finansowym dopomożeniem owym „skłotersom”. Ale bez pytania podatnika takie postulaty to powrót do komunizmu, gdzie waadza zawsze wiedziała lepiej.
19 marca o godz. 23:50 71014
Jeśli się „zza kałuży” chcesz czepiać konsekwentnie to jak sam zauważasz teren był prywatny więc kosztów dla miasta nie było. O ile czegoś w tej krótkie notatce nie przegapiłem nie ma tam nawet pół słowa o tym że miasto powinno nas, skłotersów, sponsorować w jakikolwiek sposób, bo i nigdy o to nie prosiliśmy w spokojnie 20-letniej historii skłotingu w Warszawie.
Jeśli zaś brak pytania o dysponowanie miejskimi funduszami to komunizm [sic!] to rozumiem że potępiasz ‚komunistyczne’ władze Warszawy także za budowę narodowego, czy ładowanie milionów w świątynię opatrzności. O takich sensu stricte komunistycznych inwestycjach jak drogi, ścieżki rowerowe i chodniki nawet nie wspomnę. Służę natomiast informacją że na Elbie odbyła się swojego czasu promocja książki na temat budżetów partycypacyjnych – jest to (w zasadzie komunistyczny) model który najwyraźniej postulujesz, tak jak i my.
A co do firmy aka właściciela – nie było by problemu gdyby dali znać stosownie wcześniej, wystarczyło przyjść pod budynek i chwilę poczekać albo użyć formularza kontaktowego na stronie.
20 marca o godz. 15:55 71024
Harcesz, zgoda, podobnie jak i pani burmistrz, nie mam pojęcia co to znaczy „squatting” po polsku. Czy to jest tylko używanie budynku (bez zapłaty) do celów „tworzenia kultury”? Czy także do mieszkania? Czy polscy squattersi żyją jak w slumsach czy tylko „tworzą” jak w slumsach a na noc idą spać do normalnego łóżeczka w swoim domku?
Gospodarz ma pretensje do pani burmistrz i poucza ją, że powinna udać się do „prawdziwej metropolii”. Czy w przypadku Berlina chodziło Gospodarzowi może o metropolitarny Kreuzberg? Dawno tam nie byłem, ale do tej pory pamietam.
Popieram także Gospodarza w wytykaniu dotownia „stetek złotych do biletu”. Można dotować jakiś mały ułamek, ale nie „setki złotych” do każdego biletu. To ile rzeczywiście kosztuje spektakl czy koncert? Tysiące złotych za bilet?
„potępiasz ?komunistyczne? władze Warszawy także za budowę narodowego, czy ładowanie milionów w świątynię opatrzności.”
Ależ oczywiście! Pomyśl, ile te steki milionów złotych czy euro mogło zrobić dla tzw. masowej kultury fizycznej mieszkańców Warszawy! Zamiast siedzieć na tyłku i się obżerać (albo opijać) na trybunach – dziesiątki basenów, setki prostych boisk czy kortów. Co do świeckiego (przynajmniej nominalnie) państwa fundującego świątynie, to ja osobiście jestem temu przeciwny, ale nie jest to jakiś światowy wyjątek. Washington National Cathedral też nie powstała całkowicie z prywatnych środków.
„budżet partycypacyjny” to nie komunizm, gdzie aparatczycy „wybierani są” w sfałszowanych wyborach. To demokratycznie wybrani przedstawiciele decydują o przeznaczeniu małej części budżetu miasta na jakiś cel. Ja się z tym zgadzam.
Co do eksmisji – oczywiście, że w idealnym świecie zamieszkałym przez świętych tak by mogło być, jak piszesz. Ale teraz zastosuj to do twojego mieszkania i do wymagania przez nielegalnego lokatora, abyś „dał mu znać stosownie wcześniej”. Pyszne.