Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka

28.03.2012
środa

Bunt Sieci nadchodzi

28 marca 2012, środa,

Za tydzień, 4 kwietnia ukaże się „Bunt Sieci”, moja najnowsza książka wydana nakładem „Polityki”. Powstawała w dość karkołomnym trybie, decyzja o jej przygotowaniu i wydaniu zapadła w połowie lutego. Chodziło jednak o to, żeby spróbować uchwycić atmosferę wydarzeń związanych z protestami przeciwko ACTA (a także SOPA i PIPA w Stanach Zjednoczonych), a potem spróbować te wydarzenia poddać analizie. Oczywiście, przedsięwzięcie nie miałoby sensu, gdyby nie przekonanie, że wspomniane wydarzenia były symptomem zjawisk wykraczających poza kwestię umowy ACTA i praw autorskich oraz własności intelektualnej. Zjawisk o znaczeniu przełomowym.

Miałem okazję o nich wielokrotnie pisać. Po raz pierwszy w sposób systematyczny w „Zatrutej studni” opublikowanej w 2002 r. W ciągu kilku dni plik „Zatrutej studni”  udostępnię w Sieci, jeden z jej rozdziałów, „Koniec utopii„, włączyłem do „Buntu Sieci”. Ucieszyłem się w ostatni poniedziałek, podczas konferencji w Fundacji Batorego, że to moje osobiste przekonanie o przełomowości zyskało potwierdzenie w wypowiedziach uczonych, których bardzo cenię i wiem też, że nie są na co dzień skłonni do szafowania doniesieniami o rewolucjach. Kiedy jednak prof. Barbara Szacka i prof. Andrzej Mencwel mówią, że rzeczywiście jesteśmy świadkami narodzin nowej cywilizacji, której zasad jeszcze nie rozumiemy, to widzę, że pomysł „Buntu Sieci” nie był bez sensu. Coś ważnego się dzieje, sędziwa prof. Szacka martwiła tylko, że nie będzie miała już możliwości przyglądania się skutkom owych przemian. To samo mówił Alain Touraine, gdy przeprowadzałem z nim wywiad dla „Polityki”.

Konferencja w Fundacji Batorego rozwiała też nieco obawy związane z konstrukcją książki i jej treścią. Zawiera on próby interpretacji, w istocie jednak składa się głównie z pytań. Zauważyłem jednak, że uczestnicy wspomnianej konferencji, obok dwojga wspomnianych uczonych cała paleta innych znakomitości, także zazwyczaj kończyli swe wystąpienia pytaniami, ostrożnymi stwierdzeniami „nie jestem pewien”, „nie wiem”, a nawet zwątpieniem bardziej zasadniczej natury: czy w ogóle metody badawcze i stosowane pojęcia dotykają istoty procesów zmian?

Tak, mnóstwa rzeczy nie wiemy. Mnóstwa też nie chcemy wiedzieć – nieśmiało przypomniałem w swoim wystąpieniu, że propozycje aparatu pojęciowego dla tej nowej rzeczywistości istnieją od wielu lat, by wspomnieć prace Manuela Castellsa i Bruno Latoura. Tyle tylko, że mało kto w Polsce tych autorów czyta, a sytuacji nie poprawia nawet fakt, że są już dostępni po polsku. Trochę też właśnie z tego względu „Bunt Sieci” podzielony jest na dwie części. W pierwszej analizuję wydarzenia bieżące, w drugiej przypominam kilka swoich tekstów z ostatnich lat. Tworzą coś w rodzaju dokumentacji rozwijania się „buntu sieci”.

Oczywiście, pomysł przygotowania i wydrukowania książki w półtora miesiąca obarczony jest sporym ryzykiem. Zdaję sobie sprawę z licznych niedoskonałości „Buntu Sieci”, zadaniem książki jest jednak zainicjowanie dyskusji i wspólnego szukania odpowiedzi na pytania, które jak się przekonałem, zastanawiają nie tylko mnie. Zapraszam do lektury i dyskusji!

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 14

Dodaj komentarz »
  1. Bardzo chętnie bym nabył książkę w formie e-booka. Będzie taka możliwość?
    Pozdrawiam

  2. Ja też!

  3. Nie sposob pisac o ksizce ktorej sie nie czytalo, ale… jak juz o ksiazkach… Udalo mi sie calkiem niedawno sprowadzic ksizazke Gospodarza „Antymatrix”. Niestety, zakup polskiej ksiazki za Oceanem to przedsiewziecie skomplkowane o ile to nie jest ksiazka kucharska, Kama Sutra albo poradnik przepowiadania snow. A zawsze kosztowne 🙂

    Ksizaka (Antymatrix, znaczy) jest po pierwszym, „szybkim” czytaniu, i jest znakomita – stoi obok Lema Summa Technologiae, Dziennikow i Molocha. Tym niemniej…

    Autor analizuje sieci pod roznymi wzgledami: historycznymi, socjalnymi, topologicznymi. Tylko nie analizuje pod jednym wzgledem, najwazniejszym: biznesowym. Tymczasem, jezeli przez „siec” rozumiemy Internet (analiza Autora idzie znacznie poza Internet), ow aspekt biznesowy jest podstawowy: Internet to wielki biznes i istnieje w takiej formie jakiej istnieje tylko dlatego ze owym biznesem jest. Wszelkie proby ograniczaia owego aspektu biznesowego beda torpedowane – utrzymanie Internetu kosztuje, ale tez osoby/firmy robiace na Internecie „kokosowe” interesy z tego biznesu nie ustapia. W tej sytuacji, wszelkie ruchy „wolnosciowe” przypominaja ruch pchel gryzacych psa: pchly wyobrazaja sobie ze kontroluja psie zycie. Wielcy manipulatorzy internetu beda pozwalac na rozne rzeczy jezeli widza perspektywy poprawienia biznesu. „Pchlom” bedzie sie wydawac ze pociagaja za sznurki.

    Znajac opinie Gospodarza z poprzednich postow – prawdopodobnie owa ksiazka bedzie opisywala Siec z pozycji pchel. Owszem, nowa cywilizacja, wolnosc, kultura itede… W takim samym sensie jak cywilizacja 1984, Fahrenheit 415 czy Zamiatina „My”. No, ale jak powiedzialem – to moje przpuszczenia. Bede mial ksiazke w reku, to zobaczymy.

    P.S. Acha, i jeszcze jeden aspekt sieci pomijany w dyskusjach socjologiczno-kulturoznawczych: zagrozenie spowodowane siecia. Polecam kapitalna ksiazke „Cyber War: The Next Threat to National Security and What to Do About It”,
    Richard A. Clarke

    P.S. Jak pisalem, opinia o Antymatrix jest po „szybkim” czytaniu. Moze sie zmienic po powolnym czytaniu 🙂 Ale ne isadze aby na gorsze 🙂

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. @A.L. Dzięki wielkie, pogrzać się w ciepełku Lema, wielka radość 🙂 Mam nadzieję, że po drugiej lekturze nie odsunie mnie Pan zbyt daleko od Mistrza. Jeśłi chodzi o aspekty biznesowe, to prawda – tu jednak sporo było i jest rzeczy, zaczynając od Tapscotta. Choć oczywiście temat ważny. Pozdrawiam serdecznie!

  6. Napisać książkę o protestach przeciwko utowarowieniu kultury i dobrze ją sprzedać. Sprzedać, sprzedać, sprzedać! Oto jest idea wszystkich idei! 😉

  7. Niema to jak teoretyczne rozważania. Ludzie wyszli na ulicę, pokrzyczeli i wszyscy zadowoleni. Nawet Bruksela uznała, że święto skończone i głosowanie nad przyjęciem ACTA niedługo. Zobaczymy.

    Zwracam tylko uwagę na ostatnie osiągnięcie tych, którzy więcej działają praktycznie. W niedzielę partia Piratów uzyskała 7,3% głosów w kolejnym Landtagu. Sukces wielki, ale i partia przebiega kolejne szczeble rozwoju od czasu sukcesu w Berlinie. Wspaniała jest ta ich lekkość istnienia, kiedy na pytanie, co zrobią, jeśli przegrają wybory, odpowiedź brzmi: to zajmiemy się czymś innym. Poruszające. Partia przeszła już okres walk frakcyjnych i programowych, pozbyła się nawiedzonych. Wszystko idzie w kierunku nowoczesnej partii z programem. Podejrzewam, że korzyści, nawet w Polsce, będą większe niż teoretyczne rozważania rencistów. Co oczywiście nie jest próbą dyfamizacji (zniesławiania) Pana Bendyka i Jego pracy. Obiecał Pan, że będzie uważnie przyglądał się sprawie i ciekaw jestem, czy znajdzie to odbicie w nowej książce. Na książkę czekam. Bardzo jestem ciekaw, co się okaże bardziej przyszłościowe: teoria czy wyniki praktyczne? Sceptycznie zapatruję się na nowoczesność analiz w metodologii PRL. Może nie mam racji, ale przyszłość bez młodych?
    Moje uznanie dla Pana
    Pozdrawiam

  8. „partia Piratów uzyskała 7,3% głosów w kolejnym Landtagu” Wydaje mi sie ze partia Palikota bardziej sensowna

    „będą większe niż teoretyczne rozważania rencistów” To znaczy, czyje?…

    „Co oczywiście nie jest próbą dyfamizacji (zniesławiania) Pana Bendyka i Jego pracy” A jaki zwiazek jest meidzy tym co Vera pisze a pisaniem Pana Bendyka?…

    „Sceptycznie zapatruję się na nowoczesność analiz w metodologii PRL” Analiz czego w czym?…

  9. Na debacie byliśmy, słuchaliśmy, potwierdzamy. Autor jako jedyny tam obecny programowo śledzi zjawiska, wobec których inni badacze są bezradni. Swoje napisaliśmy na Czerwonej Pigulce.
    Mądrzy ludzie mówią „nie wiem”, a mniej mądrzy udają, że tematu nie ma. A temat jest i ma się dobrze.

    @ komentarze powyżej.
    Aspekt biznesowy sieci jest tak samo istotny, jak aspekt biznesowy całej nas otaczającej infrastruktury. Ditto aspekt bezpieczeństwa. Ale to nie odejmuje sensu samoorganizacji społecznej. Pchły (jak niżej podpisany), zawiadamiam niniejszym, też prosperują i jest ich zdecydowanie więcej, niż psów. Oczywiście, ostatnio w Warszawie obserwujemy próby wprowadzenia w czyn literalnych wniosków z tej metafory – warszawskie skłoty okazały się miejscami samoorganizacji ludzi-pcheł, która, przy okazji ACTA, na jakiś czas zakłóciła rządowi spokój. Teraz, w rewanżu, pchły są usuwane – a przynajmniej próbuje się to zrobić. Śledzimy postępy dezynsekcji ze zrozumiałym zainteresowaniem…

    @ książka
    Z niecierpliwością czekam na ebook. A może Autor zechce na naszym gruncie wypróbować koncepcję dystrybucji a’la Cory Doctorow? Darmowe ebooki na CC i równolegle płatne wersje drukowane? Wydaje się, że obaj Panowie mają dość podobną pozycję i dynamikę, żeby się to udało. Deklaruję, że w takim wypadku kupię – jak do tego wzywa Doctorow – jeden egzemplarz drukowany i podaruję bibliotece w szkole moich dzieci.

    Pozdrowienia z drugiej strony lustra.

    Petros @ #FreeLab

  10. Petros: „Darmowe ebooki na CC i równolegle płatne wersje drukowane?”

    A co, swoja ksiazke Pan tak wydal?

    ja mam znajomego w USA, ma firme robiaca software. Proponowalem aby spzredawal s Polsce. „W Polsce?” zdziwil sie. ” A po co? Spzredam jedna sztuke a reszta skopiuje”

    Tak samo jest z eBookami, Panie Petros. Niech Pan napisze ksaizke i potem sie wymadrza na temat dystrybucji

  11. @ Petros

    Nazwa waszej inicjatywy jest generyczna. To troche wyglada jakbyscie chcieli zmonopolizowac pewnien temat i zostac jego ‚dilerami” na Polske.

  12. Ja również Państwu życzę miłego dnia. 🙂

    @ A.L. – Zażalenia na idiotyczny pomysł proponuję słać do Cory Doctorowa (http://craphound.com/). Może go Pan(i) przekona do zmiany modelu. BTW, to się nazywa „freemium” i w Polsce w licznych przykładach występuje i ma się dobrze. NB #FreeLab będzie funkcjonował właśnie na tym modelu – wiedza za darmo, usługi z nią związane, lowcostowo.

    @ free samples

    Zgadzam się z pierwszym – jako żywo jest generyczna. Tak samo jak hackerspace na przykład. Wiem co najmniej o dwóch innych FreeLabach, które startują – jeden w Polsce, drugi w Barcelonie. A sam namawiam koleżeństwo do zakładania kolejnych.
    Ale skąd Pana/Pani pomysły o monopolizacji i dilerstwie? Nie z naszych deklaracji, to pewne. Zapraszam na majówkowy hardkor do Komorzna, pokażę od środka jak to wygląda, pomogę uzdrowić robaczywe myśli. 😉

  13. Petros: ” A.L. ? Zażalenia na idiotyczny pomysł proponuję słać do Cory Doctorowa (http://craphound.com/). Może go Pan(i) przekona do zmiany modelu”

    Ja nie mam nic pzreciwko temu facetowi i jego modelowi. Jak ktos chce, moze rozdawac swoje ksiazki na rogu ulicy. Ja mam przeciwko facetom ktorzy czuja ze maja prawo do dysponowania cudza wlasnoscia. Jak Pan.

  14. Petros: „Aspekt biznesowy sieci jest tak samo istotny, jak aspekt biznesowy całej nas otaczającej infrastruktury. Ditto aspekt bezpieczeństwa. Ale to nie odejmuje sensu samoorganizacji społecznej. Pchły (jak niżej podpisany), zawiadamiam niniejszym, też prosperują i jest ich zdecydowanie więcej, niż psów”

    No to inna analogia. W laboratoriym naukowca stoi labirynt. I naukowiec w tym labiryncie puszcza mysy. Myszy biegaja po labiryncie, od czasu do dzasu organizuja sie, od czasu do czasu oglaszaja akcje „wolnosciowe”, od czasu do czasu protestuja przeciwko temu i owemu, i w ogole zaczynaja tworzyc „nowa spolecznosc”. I nazywaja sie „dziecmi labiryntu”.

    I zapominaja ze to wlasnie ow naukowiec ustawia tu i owdzie nowe przegrodki, usuwa stare, i czasami zmienai reguly gry. A robi tak, bo ma wlasne cele o ktorych myszy nie maja pojecia

    Naiwniakom „sieciowym” wydaje sie ze naja owa „wolnosc”. Ta wolnosc jest w ramach przegrodek ustawionych przez wielkich manipulatorow Internetu ktorzy to wszystko utrzymuja, za wszystko palca i na wszystkim robie wielkie pieneidze. Myszy moga sobie biegac tak dlugo, dopoki te pieniedze sa neinaruszone. A myszom wydaje sie ze sa sila sprawcza. To sie po amerykansku nazywa „useful idiots”

    Jeszcze raz zachecam do lektury ksiazki „Who Controls the Internet”.

    Naiwnosc „wolnosciowcow” rozsmiesza mnei do ropuku, lacznei z „wolnosciowcami” twarzacymi „wolne” oprogramowanie na ktorym cwaniacy zarabiaja kolosalne pieneidze podpuszczajac „useful idiots” aby dla nich pracowali za darmo. Historie, na przyklad, MySQL polecam rozwadze. Kto, kiedy i ile zarobil, i kto kogo wydmuchal. Poteznie wydmuchal

  15. @A. L.
    Jakby to delikatnie powiedzieć… Analogii Ci u nas dostatek, ale i tę przyjmiemy. Oczywiście, ponieważ to jest próba zmiany formy, bez nowej treści, to nie będę się odnosił.
    Tak samo, jak do stwierdzenia „Ja mam przeciwko facetom ktorzy czuja ze maja prawo do dysponowania cudza wlasnoscia. Jak Pan.” – bo to nie o mnie było.

    Konkluzja: nie karmić trolla.

Dodaj komentarz

Pola oznaczone gwiazdką * są wymagane.

*

 
css.php