Publikuję kolejną recenzję „Buntu Sieci” autorstwa Karola Zamojskiego, filozofa kultury, twórcy Pracowni Kultury Współczesnej. Tytułowe „pieprzenie” odnosi się do ważnego fragmentu książki, w którym interpretuję polski dyskurs publiczny odwołując się do kapitalnego eseju Harry’ego G. Frankfurta „On Bullshit” .
Bunt Sieci otwiera kilkanaście, z grubsza rzecz ujmując, obszarów, z których każdy domaga się dalszej, wytężonej pracy. Najpierw o kilku z nich, a potem o tej pracy.
1. Zrozumieć politykę.
Jest jakaś radość w tezie, ze politycy, wmawiając nam, ze cały czas od nich coś zależy, „pieprzą”. Otóż zależność naszych indywidualnych, ale też grupowych, losów, jest zależna wyłącznie, jak dowodzi Bendyk, od naszej własnej bierności. Technokratyczna siła władzy politycznej, wyrażana zawłaszczaniem przestrzeni publicznej w każdym jej fragmencie przez struktury partyjne, jest wyłącznie funkcją naszej obywatelskiej bierności. Diagnozę stawia zaś autor w sposób tak dostępny rozmaitym kompetencjom językowym, ze już nie będzie można powiedzieć, ze nie wiedziałem, bo nie rozumiałem. Ci co po Buncie Sieci nadal pozostaną w swoich strefach prywatnych i tam będą realizować swoją obywatelską aktywność, nie znajdą żadnego usprawiedliwienia. Konsekwencje pokazane aż nadto precyzyjnie.
2. Zrozumieć siebie
„Pokawałkowane JA” jest figurą, która wprowadza w zupełnie nowy plan rozumienia dotychczasowe fragmenty ponowoczesnych, dekonstruktywnych, płynno-narracyjnych opowieści o tożsamości człowieka we współczesnym świecie. Opowieści, co ważne w tym kontekście, oferowanych prawie wyłącznie widowni akademickiej. Bendyk, opowiadając doświadczenia ostatnich tygodni, zestawiając je z refleksjami nad przemianami komunikacyjnymi człowieka, rzuca wyzwanie „katedrom”. Wyzwanie niebanalne: pokazuje jak można uprawiać hermeneutykę budując propozycje obrazów JA uwarunkowane faktycznymi, a nie wyimaginowanymi, zakorzenieniami w doświadczeniach. I znowu mamy przeświadczenie, ze Bendyk nie „pieprzy”.
3. Zrozumieć wiedzę
I trzecim planem, który otwiera się w lekturze Buntu Sieci, jest próba redefinicji „wiedzy”. Oczywistym już dzisiaj rozumieniem, jest przekonanie, ze wiedza ma znacznie więcej źródeł, niż wmawiają nam funkcjonariusze nauki. Rozumiemy tez, ze wiedza stosowana może podlegać, w procesie jej tworzenia, mniejszym rygorom metodologicznym. Tyle, ze to rozumienie nie jest rozumieniem. Bowiem, jak przekonująco ustalił już Gadamer: zrozumieć znaczy użyć. A kiedy przechodzimy do nowej praktyki budowania wiedzy, rodzą się upiory wysokich katedr, mówiące, ze nasze mniemania, choćby i miasto całe – wszyscy jego mieszkańcy – wzięło udział w procesie wspólnego definiowania przestrzeni publicznej, pozostaną mniemaniami. Z tą perspektywą, folwarczno-wasalną Bendyk rozprawie się zgrabnie i znów w języku, któremu chyba nikt nie może powiedzieć: a ja nie rozumiem.
I CO TERAZ Z TYM ZROBIĆ?
Pozostaje, gdybyśmy chcieli zatem pytać o przestrzeń możliwego działania wyznaczoną przez przestrzeń możliwego rozumienia, uchwycenie wskazówek dotyczących budowania/poszukiwania pól i sposobów zaangażowania w odbudowę tego co wspólne. I tutaj autor wielokrotnie będzie powtarzał, że nie da się wskazać, jednoznacznie i centralistycznie, gdzie mamy się stawić celem wykonania czynu społecznego. Każdego bowiem indywidualne kompetencje podpowiedzą mu inne miejsce. Ważne jest zaś, aby we wszystkich możliwych miejscach tego czynu mieć wolny dostęp do możliwości komunikacji, tak by suma (choć czy na pewno metafora statystyczna jest tu na miejscu?) naszych narzędzi wytworzyła nowy plan komunikacyjny, zamykający w archiwum opowieści starego świata. I tak już tylko skrótem, ze środka innej wrażliwości i kompetencji: chodzi Bendykowi żeby nie „pieprzyc”, to jakoś się ułoży.
Dostaliśmy kawał wstępu do solidnej teorii, która jak wiemy, jest koniecznym warunkiem dobrej praktyki. Bo chodzi o to, żeby świat zrozumieć i zmienić, a nie tylko zrozumieć.
30 marca o godz. 12:43 71093
Recenzja na tak wysokim poziomie abstrakcji, że nic ująć, nic dodać.
30 marca o godz. 14:28 71095
Przeczytalem obie recenzje. O pierwszej wyrazilem sie oglednie, bardziej ogladnie niz chcialem. Ale teraz, po drugiej, wyraze sie o obu bez owijania w bawelne: OBIE RECENZJE TO BELKOT. Przynajmniej dla mnie. Prawdopodobnie (i to z wysokim prawdopodobienstwem, bo znam inne podobne „dziela”) w tak zwanych kregach „humanistycznych” uwaza sie ze czym bardzej belkotliwie tym bardziej naukowo.
Zdecydowanie jest to nieprawda. O TYCH rzeczach mozna pisac klarownie i elegancko: przykladem Antymatrix Gospodarza – esencja klarownosci i stylu. Nie mam powodow podejrzewac ze nowa ksiazka klarownoscia i stylem od Antymatrixa odbiega.
Mam natomiast podejrzenie ze obaj recenzenci ksaizki nei zrozumieli, a poczuli sie w obowiazku cos „glebokiego” napisac. Bo temat jest „nosny” wiec sie tzreba „zalapac”. Czy ktos ma cos do powiedzenia czy nie.
Recenzja jest po to, aby czegos sie o ksizace dowiedzec. Z obu recenzji nei dowiedzialem sie niczego
30 marca o godz. 15:28 71096
@”Oczywistym już dzisiaj rozumieniem, jest przekonanie, ze wiedza ma znacznie więcej źródeł, niż wmawiają nam funkcjonariusze nauki.”
Hi, hi, hi… Oczywiście: internetowa wiedza nienaukowa, czyli głupota, którą sieć jest wypełniona: nie było ewolucji, GMO wykańcza pszczoły, szczepionki szkodzą, cuda, wróżki, itp.
Kto wpuszcza na łamy, zdawałoby się, poważnej Polityki takiego antyintelektualnego (bo do tego sprowadza się podważanie metody naukowej) tłuka?!
30 marca o godz. 16:39 71099
@invinoveritas Obawiam się, że popełnia Pan/Pani zupełnie nienaukowy błąd logiczny, wyciągając bezpodstawne wnioski z przytoczonego zdania. Nauka jest źródłem wiedzy naukowej, oczywista oczywistość. Nie wynika stąd w żaden sposób, że cała reszta wiedzy to tylko zbiór głupot, które Pan wymienił, ani tym bardziej, że autor wspomnianego zdania uważa np. szczepionki za szkodliwe czy kwestionuje ewolucję. Nazywanie więc kogoś na podstawie tak wątłych podstaw tłukiem jest po prostu chamstwem i ma niewiele z nauką ani metodą naukową wspólnego.
30 marca o godz. 18:29 71102
Gospodarz: ” Nie wynika stąd w żaden sposób, że cała reszta wiedzy to tylko zbiór głupot, które Pan wymienil”
tak, ale… Nagromadzenie faktow to nie WIEDZA. A tak wlasnie niektorzy uwazaja: „Internet to skarbnica WIEDZY”. Wiedza to relacje miedzy faktami. Same fakty nijakiego znaczenia nie maja. Bardzo trudno o owe relacje w Internecie
Ponadto, jest cos takiego jak rzetelnosc i prawdziwisc informacji ftire chca uchodzic za fakty”. Z tym jest roznie…
A jak idzie o WIEDZE w Internecie… jak zwykle odzylem do Wieszcza, a konkretnie, Stanislawa Lema ktory przewidzial zmieciowy zalew internetu, W opowiadanku „Wyprawa szósta, czyli jak Trurl i Klapaucjusz demona drugiego rodzaju stworzyli, aby zbójcę Gębona pokonać”
Krotkie ztreszczenie:
Demon drugiego rodzaju
Wojciech Orliński09.05.2005 Przepowiednia spełniona
Razu pewnego niejaki zbój Dyploj uwięził konstruktorów Trurla i Klapaucjusza, żądając od nich źródła pełnego poznania. Nie był to bowiem zwykły zbójca, lecz dyplomowany (stąd przydomek). Konstruktorzy sporządzili mu demona drugiego rodzaju, który z termodynamicznych ruchów atomów w skisłym powietrzu wyczytywał wiadomości i zapisywał je na wstędze papieru. Zbój łapczywie wczytywał się w informacje o tym, jakimi słowy papież Ulm obraził antypapieża Mulma, jak się wije alebardzkie wiją, jaka jest różnica między trelami a morelami, czemu się mówi krawiec i szewc, a nie krawc i szewiec oraz ile naraz można mieć siniaków….
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,65126,2697376.html
Czyli, krotko mowiac, Trurl i Klapaucjusz ofiarowali mu Internet…
31 marca o godz. 20:36 71122
…..bo chodzi o to żeby świat zrozumieć i zmienić a nie tylko zrozumieć….. Uważam, że swiata nie da się zrozumieć a co do jego zmiany to mam pytanie ; po co? Pozdrawiam 🙂
1 kwietnia o godz. 9:14 71125
Tłum tłumowi nierówny – dygresja na temat ostatnich wydarzeń.
Od kilku dni działacze solidarności organizują protesty w związku z reformą emerytalną. Jednym z narzędzi protestu jest zgromadzony przed sejmem tłum. Porównując go do tłumu jaki zgromadził się w związku z kontestowaniem ACTA można zauważyć szereg istotnych różnic. Tłum solidarnościowy to tłum zinstytucjonalizowany, biorąc pod uwagę poszczególne jednostki, nie do końca zorientowany o co chodzi, można by rzec to taki tłum na etacie. Inna jest też forma zorganizowania tłumu. tłum solidarnościowy organizowany był odgórnie, z zapleczem logistycznym i z oczywistymi liderami. Przeciwieństwem tego, tłumu epoki przemysłowej, jest tłum nowego typu. Tłum arabskiej wiosny, tłum walczący z ACTA. Mocno świadomy na poziomie jednostki, tłum, który przeszedł debatę w świecie wirtualnym, tam dojrzał i eksplodował nagle w świecie realnym. Liderzy tego tłumu to sieciowe węzły, a nie wybrani w głosowaniu delegaci i przywódcy. Dwa tłumy, dwa bunty, a jakże różne zjawiska.
2 kwietnia o godz. 9:59 71140
@Edwin Bendyk i (pseudo)wiedza sieciowa
„Obawiam się, że popełnia Pan/Pani zupełnie nienaukowy błąd logiczny, wyciągając bezpodstawne wnioski z przytoczonego zdania. Nauka jest źródłem wiedzy naukowej, oczywista oczywistość. Nie wynika stąd w żaden sposób, że cała reszta wiedzy to tylko zbiór głupot…”
Obawiam się, że to pan błądzi logicznie, stawiając opozycję „wiedza naukowa” i „wiedza stosowana” (sieciowa, internetowa). Jest po prostu jedna wiedza, mająca jedno źródło: badania naukowe. Info w necie jest wiedzą tylko, jeśli takie własnie ma źródło. Reszta to głupoty i tylko „przypadkowo” może odpowiadać wiedzy. Więcej, nawet sieciowe odwzorowanie wiedzy (naukowej) przez społecznośćsieciową jest raczej „wiedzą ułomną” niż stosowana(?) – vide szczytowe osiągnięcie „wiedzy zbiorowej” jaką jest polska wikipedia (pełna bzdur wszelakich).
A może jest pan w stanie wskazać (zalinkować) „wiedzę stosowaną” (sieciową, internetową) stojącą w opozycji do naormalnej wiedzy naukowej (czyli taką, która nie miałaby źródeł w nauce tylko… w czymś innym)?
2 kwietnia o godz. 10:26 71141
@ invinoveritas
To może ja?
Na przykład wiedza zawarta w Pana(Pani?) nicku?
2 kwietnia o godz. 10:39 71142
@invinoveritas: proszę polemizować z tym, co napisane, a nie z własnymi wyobrażeniami. Nigdzie nie użyłem (ani też tego nie zrobił Karol Zamojski) pojęcia wiedzy sieciowej, internetowej – w ogóle o tym nie piszemy. A propos zaś źródeł wiedzy, ciekawe jestem co np. robią badacze z laboratoriów farmaceutycznych podglądający nie-naukowe praktyki mieszkańców amazońskiej dżungli? Zdaje się, że szukają wiedzy na temat nowych substancji leczniczych. Wiedza naukowa jest podzbiorem zbioru wiedza, nie wynika stąd opozycja.
W końcu akurat Karol Zamojski miał głównie na myśli nauki społeczne, których epistemologia różni się od epistemologii nauk przyrodniczych.
2 kwietnia o godz. 18:59 71152
@ jarzębina-.: założywszy, że „świat” to opowieści* kształtujące naszą praktykę, właśnie następuje kres mocy kształtującej jednej z wielu (dziś dominującej) możliwych opowieści. generuje ona praktykę kompletnie technokratycznej władzy, nie mogącej brać pod uwagę zdania głównych interesariuszy – obywateli, ponieważ straciłaby swój narracyjny mandat. u końca swoich dni, broni się wszelkimi możliwymi sposobami, karmiąc nas przedziwnymi historiami np o potrzebie inwestycji jako sposobie na rozwój. zmiana świata jest zatem (w przyjętym tu rozumieniu) zmianą opowieści regulującej praktykę. zatem raz jeszcze: nie wystarczy zrozumieć – samo rozumienie nie da nam przeżyć godnie (czyli w harmonijnej samorealizacji) naszego życia – trzeba społecznie użyć** jakiejś innej opowieści.
___________________
* to założenie da się następująco sparafrazować w języku „metafizyki”: nie istnieje nic ponad opowieści, kształtujące nasze praktyki i to nazywamy światem; liczba mnoga, żeby nikt nie zarzucił autorytaryzmu, czy czegoś innego, albowiem padają tu zarzuty rozmaite – nie twierdzę więc, że obecny świat jest najlepszy z możliwych;
** „użyć” w co najmniej dwu znaczeniach tego słowa;
3 kwietnia o godz. 8:58 71155
@Edwin Bendyk
1. „Nigdzie nie użyłem (ani też tego nie zrobił Karol Zamojski) pojęcia wiedzy sieciowej, internetowej ? w ogóle o tym nie piszemy.”
Piszecie o jakimś nowym rodzaju wiedzy: „wiedzy stosowanej” -przeciwstawionej dotychczasowej wiedzy naukowej (tej od „funkcjonariuszy nauki”). Skoro jednocześnie cały temat książki/recenzji dotyczy sieci/internetu (tu: wpływ na wiedzę), stąd raczej oczywisty skrót myślowy: wiedza stosowana/sieciowa/internetowa (traktowana wymiennie). Takie są skutki stosowania niepreprecyzyjnych pojęć w tej tzw. „wiedzy”. Pytanie kontrolne: co to w końcu jest, ta „wiedza stosowana” w znaczeniu używanym w książce/recenzji (ale tu: vide pkt 3)?
2. „Wiedza naukowa jest podzbiorem zbioru wiedza, nie wynika stąd opozycja.”
Ależ w notce jest przedstawiona OCZYWISTA opozycja!
Z jednej strony dotychczasowa „wiedza naukowa” (ta od „funkcjonariuszy nauki” – nota bene pejoratywne sformułowanie) z jej metodologią a z drugiej jakaś nowa „wiedza stosowana”, która ma INNE metodologię i źródła, która jest związana z rozwojem sieci/internetu. Więcej! Jest tu mowa nie tylko o opozycji ale wręcz o „BUNCIE” tej drugiej, polegającym na „redefinicji wiedzy”.
Cała zresztą książka mowi o rewolucji/buncie związayn z siecią internetową. Tyle, że we fragmencie dotyczącym wiedzy jest to bełkot.
3. „W końcu akurat Karol Zamojski miał głównie na myśli nauki społeczne, których epistemologia różni się od epistemologii nauk przyrodniczych.”
Nauki społeczne (z inną oczywiście metodologią niż przyrownicze) od dawna już są traktowane jako nauka (dająca wiedzę naukową). Jeśli rzeczywiście chodziło o stare już nauki społeczne a nie o jakiś nowy rodzaj wiedzy (zbuntowany przez sieć, zredefiniowana wzgl. dotychczasowej, itd) to O CZYM W OGÓLE JEST TA KSIĄŻKA/RECENZJA (we fragmencie dotyczącym wiedzy)?! Jaki bunt, jaka redefinicja?!
PS
No, dobra, obaj wiemy, że ta książka to dorabianie na siłę ideologii do sieci/internetu. Ja przyczepiłem się j/w, bo na styku z kwestią nauki widać najlepiej jaki to humbug.
3 kwietnia o godz. 21:41 71158
@ invinoveritas: ” (…)która jest związana z rozwojem sieci/internetu”
powyższy fragment (punkt 2 wypowiedzi) kryje zagadkę niezrozumienia. Otóż „sieć/internet” nic tu nie zaczął. co najwyżej ujawnił i zintensyfikował. Manipulacja kryjąca się w tym przypisywaniu na siłę książce (i recenzji) jedynego źródła zmiany internetowi wydaje się z perspektywy jej autora uzasadniona – pozwala nie przyznać się, że taktyka narracji nieco wymknęła się kontroli i pojawiły się „bełkoty” i „tłuki”. Nie jest niestety uzasadniona w książce/recenzji.
***
I jeszcze dwie sprawy:
1. warto czasem sięgnąć do słownika, zanim się zacznie twierdzić, że tekst wprowadza „nowe pojęcie” – tu: „wiedzę stosowaną”. Otóż stosowny artykuł w słowniku PWN głosi, iż wiedza stosowana to: „wiedza projektująca określone działania, służące osiąganiu założonych celów”. Jeśli teraz zestawimy nauki społeczne z wiedzą stosowaną, to bardzo szybko ujawnia się, że wiele źródeł wiedzy stosowanej w tej dziedzinie jest ukrytych. i należy je odsłonić. o tym jest „Bunt sieci” według mnie.
2. używa Pan/Pani następującej frazy: „Cała zresztą książka mowi o rewolucji/buncie związayn z siecią internetową. Tyle, że we fragmencie dotyczącym wiedzy jest to bełkot.” rozumiem, że jest Pan/Pani już po lekturze?
4 kwietnia o godz. 12:16 71159
@karol
3 kwietnia o godz. 21:41
„Otóż ?sieć/internet? nic tu nie zaczął.
warto czasem sięgnąć do słownika, zanim się zacznie twierdzić, że tekst wprowadza ?nowe pojęcie? ? tu: ?wiedzę stosowaną?
O to mi chodziło, Karolku. Skoro nic się nie zmieniło, to o czym do diaska ta książka, epatująca BUNTEM wobec funkcjonariuszy nauki(?), REDEFINICJĄ WIEDZY, opisem ZJAWISK O ZNACZENIU PRZEŁOMOWYM (jak sam autor podbijał sobie bembenka)?!
🙂
PS
„2. używa Pan/Pani następującej frazy: ?Cała zresztą książka mowi o rewolucji/buncie związayn z siecią internetową. Tyle, że we fragmencie dotyczącym wiedzy jest to bełkot.? rozumiem, że jest Pan/Pani już po lekturze?”
Jeżeli pod trzecią notką na temat tego, o czym jest książka, ty nadal nie wiesz czego dotyczy, to bardzo źle jest z twoim rozumieniem.
Nie, nie zamierzam każdej sieczki intelektualnej czytać.
5 kwietnia o godz. 6:44 71163
@invinoveritas
skąd wiadomo, że:
„O to mi chodziło, Karolku. Skoro nic się nie zmieniło, to o czym do diaska ta książka, epatująca BUNTEM wobec funkcjonariuszy nauki(?), REDEFINICJĄ WIEDZY, opisem ZJAWISK O ZNACZENIU PRZEŁOMOWYM (jak sam autor podbijał sobie bembenka)?!”
skoro:
„Nie, nie zamierzam każdej sieczki intelektualnej czytać.”
pozdrawiam
5 kwietnia o godz. 23:02 71176
@karol
5 kwietnia o godz. 6:44
„@invinoveritas
skąd wiadomo, że:
?O to mi chodziło, Karolku. Skoro nic się nie zmieniło, to o czym do diaska ta książka, epatująca BUNTEM wobec funkcjonariuszy nauki(?), REDEFINICJĄ WIEDZY, opisem ZJAWISK O ZNACZENIU PRZEŁOMOWYM (jak sam autor podbijał sobie bembenka)?!?
skoro:
?Nie, nie zamierzam każdej sieczki intelektualnej czytać.?”
Przegapiłeś to, Gapciu:
„Jeżeli pod trzecią notką na temat tego, o czym jest książka, ty nadal nie wiesz czego dotyczy, to bardzo źle jest z twoim rozumieniem.”