Książka już powinna była dotrzeć do księgarń, część nakładu razem ze świątecznym wydaniem „Polityki” (do salonów „Empiku”) w świątecznej cenie 14,99PLN (plus gazeta), czyli 19,99 PLN. Niebawem dostępny będzie ebook. Już też zapraszam na 18 kwietnia, na 18 do „Polityki” o „Buncie Sieci” z udziałem prof. Anny Gizy-Poleszczuk, Harcesza i Jacka Zakowskiego.
Przy okazji kolejne omówienie, autorem jest Petros at FreeLab. Recenzja ukazała się w blogu „Czerwona pigułka” pod tytułem „Siedem tygodni, które wstrząsnęły Siecią?” .
Taaak, rewolucja się dzieje. Ale, jak to mówią, pics, or it didn?t happen. Niejedna rewolucja dziać się próbowała, ale cichcem sama zgasła, albo ją zgasili.
Nie będę Buntu Sieci przyrównywał do Iliady. Nie będę przyrównywał do opowieści skaldów, ani Pieśni o Rolandzie. Ale przyrównanie do Reeda „10 dni, które wstrząsnęły światem” już ma swój sens. Bo jest to – ze znacznie większym, niż u Reeda, ładunkiem refleksji – opis rewolucji na gorąco.
Nie jest Autor haktywistą. Nie jest lewakiem. Jest, jak inny Recenzent napisał „zatroskanym zwolennikiem kapitalizmu”. I – na pierwszy rzut oka – jego głównym celem jest analiza dróg wyjścia z podstawowego kryzysu kapitalizmu, wywołanego nowotworowym rozrostem pewnych jego aspektów.
Oznaką tego rozrostu jest, opisany w pierwszej części, bunt sieci, ukazany przez analizę polskiego protestu anty-ACTA z jego przyległościami i bazą społeczną. Konkluzja prosta: nowe pokolenie, zanurzone w całkiem nowym środowisku kulturowym (!== kulturalnym!), zareagowało ostro i skutecznie, gdy mu ktos zagroził odcięciem od tegoż. Bo, Kochani Czytelnicy, jeśli się od circa 1995 do 2012 (17 lat) pozwala ludziom w najchłonniejszym okresie rozwoju korzystać z czegoś, budować na czymś swój pokoleniowy model życia, a potem się mówi „ops, sorki, koniec darmowej jazdy” – to OCZYWIŚCIE skutki będą właśnie takie.
Ale – i tu Autor bardzo celnie to pokazuje – jest w tej sytuacji kilka nieoczywistych aspektów:
1. Temat SOPA/PIPA/ACTA trafił na „sytuację rewolucyjną” – bardzo dokładnie opisaną w drugiej części książki. Wcale niepiękna katastrofa turbokapitalizmu, którą właśnie oglądamy z pierwszych rzędów siedzeń. Przemiany w komunikacji społecznej, które pozwalają na przemiany retro-futuro, powrót do dawnych modeli społecznych, wypartych kiedyś przez hierarchię z jej jednokierunkową siecią komunikacji medialnej, teraz wspieranych przez wielokierunkową komunikację sieciową. Wreszcie rosnące napięcie między poindustrialnymi modelami życia bogatych, a globalnymi nuworyszami, dla których miarą awansu cywilizacyjnego jest powtórzenie błędów „starych pieniędzy”.
2. Po raz pierwszy w Polsce sieciowe protesty okazały się SKUTECZNE w przełożeniu na ulice, a potem w przełożeniu na zmiany postaw instytucji starego ustroju. I nie tylko to. Po raz pierwszy TOŻSAMOŚĆ SIECIOWA protestujących zdominowała ich tożsamości polityczne ‚z realu’. Jak powiedziałem na spotkaniu w Fundacji Batorego, atmosfera tego święta wolności przypominała najbardziej okres pierwszej Solidarności. Odpowiedzią było pełne grozy milczenie. Nie dziwię się.
Autor, nawet nie dopowiadając wszystkich konkluzji, opisuje dokładnie fakty. Mniej zaskakujący, ale poruszający, jest obraz kompletnej niemocy poznawczej ze strony oficjeli, tak wyraziście pokazany w książce. Dołożywszy do tego równą bezradność mediów (przypomnijmy sobie żenujący poziom komentarzy w trakcie protestów) i naukowców (może pars pro toto, ale na spotkaniu u Batorego tylko dwie osoby PRZYZNAŁY się do niewiedzy, reszta rozpaczliwie bełkotała coś o „magmie”), obserwujemy w sumie totalną alienację establishmentu, wobec dziejących się procesów społecznych i politycznych.
I na tym się zasadza wielka wartość książki, oraz zasługa jej Autora. Stojąc obiema nogami na gruncie – jakże erudycyjnej! – wiedzy naukowej, trzymając się jedną ręką kapitalizmu kognitywnego (z jego hasłem ‚contra spem, spero’ ), wychyla się on ryzykownie nad kotłem rewolucyjnego wrzenia, ryzykownie wdycha miazmaty nowego chaosu-porządku i relacjonuje wydarzenia w sposób strawny (oby!) dla mainstreamu.
Ale mało tego. Jednocześnie – zwłaszcza w drugiej części książki – mapuje ową rewolucję in statu nascendi na tle procesów idących aż od 1968 roku (i wcale nie z Kalifornii, bo z Czechosłowacji). A współcześnie – z zapatystowskiego Meksyku.
I to jest ważne zarówno dla Dzieci Sieci, które mogą stąd czerpać odporność przeciwko epitetom, dzierganym naprędce przez przedstawicieli miłościwie nam panującego ustroju, jak i dla ludzi z mojego pokolenia, którzy swoją inicjację polityczną mieli w 1980 roku i – zbrzydzeni ciągiem dalszym – wycofali się, budować kolejną, tym razem kapitalistyczną, małą stabilizację.
Drodzy Rówieśnicy i Rówieśniczki, stabilizację szlag trafił. Turbokapitalizm zdycha. Następne pokolenie – jak my kiedyś – szuka własnego głosu i tożsamości. Potrzebują pomocy – a Edwin Bendyk wyjaśnia nam to wszystko.
Jak powiedziałby Konstanty Ildefons: czytajcie Bendyka, dziewczęta. Czytajcie, do jasnej cholery!
5 kwietnia o godz. 7:04 71164
Link do recenzji nie działa – brakuje : po http.
5 kwietnia o godz. 7:10 71165
Już działa, dzięki
5 kwietnia o godz. 14:06 71169
„. Ale przyrównanie do Reeda ?10 dni, które wstrząsnęły światem? już ma swój sens. Bo jest to ? ze znacznie większym, niż u Reeda, ładunkiem refleksji ? opis rewolucji na gorąco”
Z cala pewnoscia recenzent Reeda nie czytal. Inaczej by sie nei wyglupial. Od tego miejsca gdzie cytuje Reeda, przestalem czytac.
A i porownanie Panskiej ksaizki do Reeda to zaden honor, Gospodarzu…
5 kwietnia o godz. 14:20 71170
Jednak pzreczytalem. Gospodarzu, mam sugestie: Niech Pan nei publikuje WSZYSTKIEGO co odwoluje sie do Panskiej ksiazki, a tylko to co ma sens. Po co publikowac KAZDY idiotyzm? Taki jak powyzej?..
Autor recenzji pisze o SOBIE i przedstawia SWOJE”political manifesto”. Wystarczyc ze robi to na swoim blogu
5 kwietnia o godz. 19:42 71175
Jakies nieporozumienie. Ksiazka o sieci, procesach w niej zachodzacych bez wersji elektronicznej? Za 2 – 3 tygodnie nikt nie bedzie o niej pamietal i wydanie ebooka bedzie bezcelowe.
6 kwietnia o godz. 8:41 71179
@ A.L. – Bardzo dziękuję za Pańskie komentarze – zarówno tutejsze, jak i na Pigułce. Pańskie obelgi i próby patronizacji cieszą mnie na równi z pochwałami ludzi, których uważam za autorytety (może trochę mniej, bo u Pana łatwo zasłużyć na złe słowo). A ponieważ wiem już, że wzajemnie myślimy o sobie mniej więcej to samo, przejmę się dopiero wtedy, kiedy zacznie mnie Pan chwalić.
@Greg – Przyłączam się. Niestety, Polityka (bo to ona jest wydawcą) moim zdaniem przegapia (albo już przegapiła) szansę wyznaczenia standardu właśnie w tom obszarze. Wydanie np. pierwszej części (albo choć kilku znaczących rozdziałów) Buntu jako donationware, ewentualnie dopiero reszty i derywatów (audio, wersje kolekcjonerskie, printing-on-demand) postawiło by SPÓŁDZIELNIĘ Polityka w centrum uwagi właśnie Dzieci Sieci. Abstrahując od tego, co pisał Abramowski, że kooperatywa nie istnieje, jeśli nie ma nadrzędnego celu społecznego, uzyskanie ‚pole position’ na nowozdefiniowanym rynku jest warte tych paru tysięcy złotych oddanego zysku z ebooków.
6 kwietnia o godz. 14:39 71180
Petros: „przejmę się dopiero wtedy, kiedy zacznie mnie Pan chwalić”
I nawzajem.
„cieszą mnie na równi z pochwałami ludzi, których uważam za autorytety ”
Mnie tez. Niestety, nie uwazam Pana za autorytet w czymkolwiek
„Wydanie np. pierwszej części (albo choć kilku znaczących rozdziałów) Buntu jako donationware”
Jak juz pisalem, podziwiam Panska swobode w dysponowaniu cudza wlasnoscia. Neich Pan sam napisze i dystrybuuje jako „donationware”.
Acha, i lekture Reeda polecam.