Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka

7.06.2012
czwartek

Kultura na Kongresie Regionów w Świdnicy

7 czerwca 2012, czwartek,


Miękka siła. Kultura jako czynnik rozwoju… przez ObserwatoriumKultury

Kongres Regionów w Świdnicy  wyrósł na ważną imprezę gromadzącą osoby zainteresowane sprawami publicznymi na poziomie lokalnym i regionalnym. Do pięknego, dolnośląskiego miasta zjeżdżają prezydenci miast, za nimi ciągną przedsiębiorcy i firmy – wszak większość nakładów inwestycyjnych w Polsce, zarówno w twardą infrastrukturę, jak i czynniki „miękkie”, czyli kulturę realizowanych jest przez samorządy. Nie da się Polski zrozumieć nie rozumiejąc, co się dzieje w polskich miastach i gminach.

To właśnie przekonanie spowodowało, że we współpracy z Narodowym Centrum Kultury zorganizowałem w Świdnicy panel dyskusyjny „Miękka siła. Kultura jako czynnik rozwoju regionalnego i lokalnego”. Jego uczestnicy: Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy, profesorowie Jerzy Hausner i Marek S. Szczepański oraz Krzysztof Dudek, dyrektor NCK mieli zmierzyć się z problemem:

Czas prostych recept na rozwój dobiegł końca. Ciągle trzeba inwestować w infrastrukturę. Cóż jednak po najwspanialszych obiektach i instalacjach, jeśli zabraknie środków na ich utrzymanie? Dlatego równolegle trzeba inwestować w czynniki, które zapewnią trwały rozwój. Jednym z nich, coraz ważniejszym, jest kultura.
Jej waga rośnie, bo w wyniku cywilizacyjnych przemian kultura stała się podstawowym zasobem, z którego jednostki i całe społeczności czerpią, by budować swoją tożsamość i podmiotowość. Bez tego zaś trudno sobie wyobrazić jakiekolwiek działanie, również aktywność gospodarczą. Wiedział już o tym twórca nowoczesnej ekonomii, Adam Smith.
Również w Polsce, odkrywając kapitalizm na nowo przekonujemy się, że wiele barier hamujących rozwojową dynamikę ma swe źródło w kulturze. Duch przedsiębiorczości, kreatywność i innowacyjność, akceptacja ryzyka, zdolność do współpracy zależą w dużej mierze od kompetencji kulturowych.
Czy polskie miasta powinny więc zamiast stadionów budować muzea, a samorządy zamiast w drogi powinny więcej łożyć w biblioteki? Przecież i tak publiczne nakłady na kulturę w 80% pochodzą z budżetów samorządowych. To prawda, chodzi jednak nie tylko o pieniądze, lecz również o zmianę myślenia. Starania o tytuł Europejskiej Stolic Kultury pokazały, że taka zmiana jest możliwa. Kultura wyzwoliła obywatelską aktywność, stając się tematem i jednocześnie pretekstem do społecznej debaty o przestrzeni publicznej, dobru wspólnym, jakości życia i celach rozwoju. Skuteczna regionalna i lokalna polityka rozwojowa jest dziś niemożliwa bez nowoczesnej  polityki kulturalnej. Czyli jakiej?

Nie będę relacjonował dyskusji, którą można obejrzeć w dokumentacji wideo. Kilka jedynie uwag. Niezwykle ucieszyła mnie zmiana języka – prosty ekonomizm z książek Richarda Floridy mamy już za sobą. Powoli też wygasa już przekonania, że gminna kultura to sfera promocji i  festynów mających zaspokajać ludyczne potrzeby wyborców i sławić imię mecenasów-lokalnych polityków z publicznej kasy finansujących kulturalne odpusty.

Uczymy się własnego, oryginalnego języka mówienia o kulturze rozwoju, którym z podobną biegłością posługują się zarówno przedstawiciele świata nauki, jak i polityki. To prawda, że Bydgoszcz jest ciągle na polskiej mapie wyjątkiem, warto jednak posłuchać Rafała Bruskiego i jego argumentów, dlaczego zdecydował się na liczne eksperymenty i innowacje w zarządzaniu kulturą. Widać wyraźnie, że nie chodzi jedynie o kulturę i o to, „by mieć spokój” z dziedziną, na której Bruski, jak sam szczerze przyznaje, się nie zna. Kultura to także przestrzeń ćwiczenia nowych form zarządzania przestrzenią miejską, które można stosować w innych niż kultura obszarach.
Druga część relacji wideo:

Miękka siła. Kultura jako czynnik rozwoju… przez ObserwatoriumKultury

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 22

Dodaj komentarz »
  1. Klapa, ronsia, buzia, gozdzik…..
    Nie bardzo rozumiem – co jest zlego w ludycznych festynach?

  2. @free samples: nie bardzo rozumiem pierwsze zdanie komentarza. Jeśli chodzi o drugie: nic złego w ludycznych festynach. Pytanie, czy muszą być finansowane z publicznych pieniędzy? A nawet jeśli tak, bo taka wola ludu, to czy powinny dominować w lokalnym publicznym zarządzaniu kulturą?

  3. @ Edwin Bendyk

    Na pewno nie musza. Free country. Ale moze Pan mi powie dlaczego nie powinny byc?
    Co do tej retoryki o rzekomej dominacji – nikt chyba nikomu nie zabrania organizowania innych projektow? Czy moze myle sie w tej sprawie?

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. @free samples: mówię o środkach publicznych i ich alokacji. Można przeznaczać na festyny, zaniedbując inną działalność w obszarze kultury, mającą choćby na celu rozwój kompetencji kulturowych (czytelnictwo, by wspomnieć kompetencję podstawową, a przeżywającą regres). Krzysztof Dudek z NCK w Świdnicy podał konkretny przykład: przekonywał prezydent Łodzi, by zamiast finansować z budżetu miasta publicznego Sylwestra przeznaczyła te środki na programy edukacji kulturalnej.

  6. Mysle ze mozna miec i Sylwestra i edukacja kulturalna ( cokolwiek sie kryje za tym terminem ) jezeli jest sie praktykiem, a nie profesorem praktyki ;-)) Na przyklad zbierajac pieniadze na edukacje kulturalna podczas Sylwestra i tego rodzaju imprez.

  7. „że wiele barier hamujących rozwojową dynamikę ma swe źródło w kulturze. Duch przedsiębiorczości, kreatywność i innowacyjność, akceptacja ryzyka, zdolność do współpracy zależą w dużej mierze od kompetencji kulturowych.”

    Panie Redaktorze, to ma maly sens. Duch przedsiebiorczosci czy niechec do ryzyka nie zmieni sie gdy zwiekszymy ilosc namalowanych obrazow abstrakcyjnych, otworzymy kilka wystaw, czy przeprowadzimy pare „hapeninngow” polegajacych na owinieciu drzew papierem toaletowym.

    Owe bariery wynikaja z zupelnei czego innego: administarcji ktora zamiast pomagac – przeszkadza (proponuje poczytac o tym jak Urzad Podatkowy niszczy firmy przeprowadzajac wielomiesieczne kontrole ktore skutkuja niczym, oprocz upadku firmy), niestabilne prawo ktore dzis mowi tak a jutro mowi inaczej (a caasem mowi i tak i inaczej, przeczac sobie), nieudolny system bankowy w ktorym uzyskanie kredytu jest niemozliwe, 600 stronicowy Kodeks Pracy z czasow PRLu ktory powoduje ze pracodawcy boja sie zatrudnaic pracownikow, szalejace i roszczeniowe Zwiazki Zawodowe…

    Nie ma to nic wspolnego z kultura, ani z wyksztalceniem kulturalnym, ani owymi obrazami, malarzami, przestawieniami i hepeningami. Juz dawno Klasycy powiedzieli ze „byt okresla swiadomosc” a nie odwrotnie. I mieli racje.

    Prosze nie uwazac ze neguje kulture. Owszem. Ale proponuje nie przesadzac. Kultura to NIE JEST, cytuje, „czynnik rozwoju”. Ani „czynnik sprawczy”. To czysta konsumpcja. Dla oaob majacyc hzaspokojone podstawowe potzreby. Z pelnym brzuchem. Kultura to rzecz wtorna a nie pierwotna.

    A co jest rzecza pierowotna? Proponuje poczytac Panski artykul o „hackatonie”. To TEZ jest kultura. I to wlasnie – taki rodzaj kultury – bedzie posuwalo do przodu przedsiebiorczosc, chec do ryzyka, innowacyjnosc itede. Proponowalbym aby raczej zamiast zajmowac sie przelewaniem przyslowiowego pustego w przyslowiowe prozne i popierac imprezy jak w ta w Swidnicy, Pan Redaktor naostrzyl swe pioro i rozreklamowal owe „hackatony” oraz spowodowal aby owe imprezy uzyskaly rozglos, poparcie spoleczne i finansowe. Albowiem wlasnie TO jest przyszloscia gospodarki. I NARODU w ogolnosci.

  8. @free samples: kiedy mówimy o festynach finansowanych ze środków publicznych (i żeby była jasność – również wszystkich innych wydarzeń kulturalnych i „kulturalnych”) to nie należy zapominać, kiedy już mówimy o zarządzaniu, że kluczowe jest pytanie o efektywność alokowania środków publicznych w kulturę (pisząc efektywność mam na myśli również, a może zwłaszcza, efektywność jakościową, lub lepiej powiedzieć po polsku: skuteczność). No i w sposób oczywisty, po krótkiej analizie, okaże się, że festyny (w tym również tak duże jak miejskie sylwestry) mają bardzo niski wskaźnik efektywności. Po pierwsze jedynym wymiarem efektywności merytorycznej (w starym, „upowszechnieniowym” modelu kultury) jest wskaźnik liczby uczestników. W naszych czasach ten wskaźnik nie mówi właściwie nic. Zresztą, samo myślenie w kategoriach liczby uczestników, jest przeżytkiem starego modelu uczestnictwa, kiedy „odbiorca” był tylko „konsumentem”. W istocie dzisiaj coraz wyraźniej widzimy, że funkcją kultury jest jakość życia, którą da się formalnie zdefiniować, jako szansę poszczególnych jednostek w społeczności, na realizowanie własnego pomysłu na rozwój indywidualny. Zatem funkcją kultury jest wspierać możliwości rozwojowe jednostek i grup. W tym sensie efektywność „kultury festynowej” jest niezauważalna. Oczywiście nie znaczy to, że teraz mamy być wszyscy w awangardzie. To by zresztą niweczyło semantykę „awangardy”. Chodzi po prostu o to, aby polityka kulturalna, a w konsekwencji zarządzanie kulturą w mieście, umożliwiała aktywne uczestnictwo dla wszystkich grup obywateli, niezależnie od poziomu kompetencji kulturowych, a zarazem każdemu pozwalało zwiększać te kompetencje. Tyle jeśli idzie o efektywność (skuteczność) merytoryczną. Pozostaje jeszcze efektywność w sensie ścisłym – czyli ekonomiczną. Tutaj sprawa jest jasna: festyny (w tym (zwłaszcza) sylwestry miejskie) są kompletnie nieefektywne, jeśli w są w stu procentach finansowane ze środków publicznych. Dlaczego? Ponieważ jeśli faktycznie jest tak duży rynek potrzeb festynowych w danej społeczności, to mamy do czynienia z przestrzenią biznesową. Innymi słowy: festyny powinien utrzymywać rynek. A miasta powinny na nich zarabiać, aby móc inwestować pozyskane środki w podwyższanie skuteczności kultury. Myślę, że to tyle w temacie festynów. Chodzi po prostu o to, aby szeroko reprezentowane kompetencje kulturowe (na poziomie festynu) wspierały rozwój wszystkich kompetencji kulturowych. W ten sposób możemy mówić o zrównoważonym rozwoju, którego kultura powinna być 4 nogą.
    ps. prezydent bydgoszczy podpisał, wraz z obywatelską radą kultury w bydgoszczy, list do ministra kultury o podjęcie starań w tym kierunku. tym samym wpisując bydgoszcz w kolejne ważne starania o charakterze międzynarodowym.

  9. Panie Redaktorze!
    Trochę off-topic, ale ważne.
    Czy mógłby Pan i powszechnie szanowana Polityka zająć się sprawą pełnego członkostwa Polski w Europejskiej Agencji Kosmicznej? Co prawda płacimy, ale bez pełnoprawności naszej obecności w ESA niewiele z tego mamy.
    Polska straci ponad 2 miliardy złotych w latach 2014-2020, jeśli w tym roku nie przystąpi do Europejskiej Agencji Kosmicznej!
    Podaję linki do informacji i akcji zbierania podpisów:
    http://polskawesa.pl/
    http://www.facebook.com/pages/Polska-w-Europejskiej-Agencji-Kosmicznej/146509605393554
    na razie ukazały się dwa materiały na ten temat, a trzeba dużo hałasu!
    http://natemat.pl/17377,kiedy-polska-podbije-kosmos-czekamy-na-podpis-premiera-tuska
    http://wyborcza.pl/1,75476,11872774,Panie_Premierze__kosmos_czeka_.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Gazeta
    Pozdrawiam,
    J.

  10. A.L. 7 czerwca o godz. 16:41

    >”hackatony” (..) Albowiem właśnie TO jest przyszłością gospodarki. I NARODU w ogólności.<
    Pełna zgoda.

    "Kultura to NIE JEST, cytuje, ?czynnik rozwoju?. Ani ?czynnik sprawczy?. To czysta konsumpcja. Dla oaob majacyc hzaspokojone podstawowe potzreby. Z pelnym brzuchem. Kultura to rzecz wtorna a nie pierwotna."
    Hm, chyba nie tak do końca. Nieśmialo chciałbym przypomnieć polskich imigrantów z XiX w Chicago. Biednych jak mysz kościelna i przestraszonych "na amen" nowym środowiskiem. Nie znających języka, kodów nowego otoczenia, niczego. A jednak zapamietale budujących nowe, piękne i wielkie kościoły. Gromadzących się wokół nowo zakładanych parafii. Pewnie też i z potrzeby wiary, ale przypuszczam jednak, że było tam wiele z przysłowiowego "jak trwoga to do Boga". I niewątpliwie garnących się do i czerpiących siłę ze "znajomego". Tym znajomym były polskie obyczaje, polska kultura ludowa, polski język oraz ich "polska wiara". Która akurat była katolicyzmem. Wtedy, tak jak w każdym nowym środowisku imigranckim, powstawały getta. Niemieckie, polskie, czeskie, rosyjskie, irlandzkie, włoskie, greckie, chińskie, żydowskie, itd. Nie tylko z powodu języka (patrz irlandzkie) ale też z powodu "całej kultury starego kraju". Właśnie kultury.

    Współcześnie w Polsce widzę podobne zjawisko "trwogi" na widok i na dotyk "nowego". Wielu ludziom nie tak łatwo jest "oswoić" nową rzeczywistość, zupełnie jakby im "stary kraj" ktoś spod nich wyemigrował a zaimportował "nową Polskę". Bez ruszania się z domu zostali imigrantami we własnym miejscu zamieszkania.

    Kultura może im pomóc podobnie jak pomogła polskim (i nie tylko) imigrantom w USA.

    Co nie znaczy, że bardziej wolałbym hackaton, a najlepiej hackaton na parafii u księdza Rydzyka. Nie żartuję, ten niewątpliwy oszołom w jednym sensie, w sensie biznesowym jest pewnie jednym z najlepszych organizatorów jakich Polska widziała i powinien być burmistrzem jakiegoś podupadłego miasta. Niestety koszta (właśnie kulturowe) byłyby duże, ale rozpędziłby on na cztery wiatry tysiące "niedasi" i paradoksalnie w sferze materialnej pokazał jak się kręci lody.

    Ot, polskie paradoksy.

  11. zza kaluzy: Slowo „kultura” ma pare znaczen. Wedle Webstera „refinement of intellectual and artistic taste” ale rowniez „the customatu beliefs, social forms… of a racial, religious or social groups”. Z checia bym zacytowal Slownik Jezyka Polskiego, jednak nei da sie albowiem Norton Security mowi ze strona jest „zhackowana”.

    Otoz, Pan posluguje sie tym drugim znaczeniem; felieton Gospodarza mowi o tym pierwszym znaczeniu – kulturze „performersko-ludycznej”, w rodzaju festynow, festiwali, mozeow itede. Jak powyzej pisalem, uwazam ze taka kultura jest wazna, przyczynia sie do ogolnego rozwoju, nalezy ja popierac i finansowac, itede, ale nie jest to sila sprawcza postepu gospodarczego. Ta druga kultura, i owszem – jakis czas temu relomebdowalem ksiazke „The Rainforest” o wltlywie kultury, tej behawioralnej, na powstawanei tworow w rodzaju Silicon Valley. Ale tej kultury nie da sie stworzyc powolujac komitety, ciala doradcze i inwestujac pieniedze.

    Zas jak idzie o Panski wywod o Chicago… Nie wiem jak bylo w Chicago, ale wiem jak bylo w niedalekim Milwaukee. Mowilo sie „Niemcy buduja browary, Polacy buduja koscioly”. I rzeczywiscie, Polacy budowali koscioly jak wsciekli, a w tym samym czasie powstawal pzremysl budowany przez Niemcow i Skandynawow. Slynny browar Millera (istniejacy do dzis) pochodzi z tamtych czasow. Dzieki Niemcom i Skandynawom Milwaukee wyroslo na potege przemyslowoa; do dzis manufacturing ma sie dobrze (Harley Davidson, Rockwell Autonation, Johnsonss Controls zeby wymienic z brzegu). A sukcesy Polakow? Okazalo sie ze nie wystarczy kosciol wybudowac, tzreba go utrzymac. Okazalo sie tez ze nie da sie utrzymac 10 kosciolow na obszarze kilometra kwadratowego. Wiec „polskie koscioly” poupadaly – czesc przeszla do innych wyznan, czesc rozebrano. Dzis ani jeden z tych kosciolow ktore przetrwaly nie nalezy do Polakow. Do Meksykanow, owszem. A Polacy? W ferworze budowania kosciolow zapomnieli sprawdzic kto jest wlascicielem terenow na ktorych sie osiedlili. Okazalo sie ze wlasciciel jest, pewnego dnia przyszedl i wszystkich przegonil.

    I tyle o kulturze.

    Jeszcze raz: kultura jest wazna. Oba skladniki sa wazne. Ale jak sie mowi „kultura”, proponuje uscislic o czym sie mowi.

    Zas jak idzie o Rydzyka… W przeszlosci mielismy wiele przykladow doskonalej organizacji wykorzystywanej w nie najbardziej zboznych celach….

  12. karol: „Chodzi po prostu o to, aby polityka kulturalna, a w konsekwencji zarządzanie kulturą w mieście, umożliwiała aktywne uczestnictwo dla wszystkich grup obywateli, niezależnie od poziomu kompetencji kulturowych”

    A od ‚kompetencji finansowych” to nie? Ile osob stac a ile nie stac na pojscie do kina, teatru, kupno ksizaki? Nie wszyscy sa „mlodzi, dynamiczni, wyksztalceni”. Czesc spoleczenstwa zyje z glodowych emerytur, czesc zyje z glodowych pensji. Znam sporo osob ktore SA wykluczone. Finansowo. Proponuje poczytac artykul o tym dlaczego emeryci nie chodza do kina. Wczoraj, bodajrze….

    Wieksosc rozwazan o kulturze i foinansowaniu tejrze przympomna mi Kroniki Prusa w ktorych naigrywal sie z „balow na dobroczynnosc”. Konferencja jak ta opisana przez Gospodarza przypomina mi te bale. Jak zauwazyl Prus, pantofelki jednej pani wystarczylyby na utrzymanie dwoch przytulkow przez rok. A dochod z balu wystarczal na pare misek zupy… Za to mial zbawienny wplyw na samopoczucie balowiczow.

    Czy w przypadku imprez opisanych przez Gospodarza nie o takie samopoczucie chodzi?No i o kase, KASE – dla tworcow kultury. I manipulatorow kultury.

  13. Mialem kiedys, dawno temu, praktyke w Warszawie. Zobaczylem wtedy na wlasne oczy kuchenne schody. Do tego momentu o tych schodach dla sluzby tylko czytalem. Tak sie sklada ze tymi kuchennymi schodami wchodzilo sie do pierwszej w obozie socjalistycznym niezaleznej firmy plytowej. Miescila sie w zaadoptowanym mieszkaniu. Ci ludzie ne musieli gonic Europy – oni juz wtedy, w latach 80′ w niej byli. W moim regionie takich schodow nie ma i prosze mi tej kultury nie przywozic.

  14. @ Karol

    U nas od edukacji jest szkola, ewentualnie wyspecjalizowane fundacje.
    Przemysly kulturalne rozwija sie patrzac w pierwszej kolejnosci na ilosc stworzonych miejsc pracy. Tworcy z prawdziwego zdarzenie ” juz tak maja” ze sami sobie wynajduja problemy do rozwiazania. Panstwu czasem oplaca sie ich popierac – jesli dostrzega te same problemy.
    Zasada jest taka ze ilosc przechodzi w jakosc.

  15. wracając na chwilę do Nocy Kultury w Lublinie, w niedzielę będzie można zobaczyć w TV relację:
    http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20120609/LUBLIN/120609563

  16. @A.L.
    Mi akurat podobal sie ton i styl tego spotkania. Tego oczekuje sie od dojrzalych mezczyzn. Profesor Szczepanski zreszta w piekny sposob mowil o wspolnym przezywaniu swiata – a to jest rationale za festynami „dla wszystkich”. Natomiast „budowanie bibliotek” to takie troche rozwiazanie w poszukiwaniu probemu.

  17. audionerd 9 czerwca o godz. 12:54
    >Natomiast „budowanie bibliotek” to takie troche rozwiazanie w poszukiwaniu probemu.<
    Jaka jest według ciebie, jeżeli w ogóle jakakolwiek, rola bibliotek – współcześnie?
    Finansowanych zarówno z podatków jak i z prywatnych środków.

  18. A.L. 8 czerwca o godz. 15:59
    „Otoż, Pan posługuje sie tym drugim znaczeniem; felieton Gospodarza mówi o tym pierwszym znaczeniu”
    Rzeczywiście, pożyteczne rozróznienie, na które nie zwróciłem uwagi. Bardzo słusznie dopełnia pan zaczątą przeze mnie historię budowania kościołów. W Chicago nie nastapił aż tak kompletny upadek, ale rzeczywiście kierunek jest podobny jak w Milwaukee. Nie mam wiedzy aby móc wypowiadać się skąd biorą się te różnice w podejściu polskich i niemieckich imgirantów. Widać tylko, że to pierwsze, organiczne dążenie do gromadzenia się, dopomagania sobie nawzajem, ułatwiania adaptacji w nowych warunkach zachowywaniem kultury starego kraju jakoś nie znalazło „dalszego ciągu” w opisanej przez pana działalności gospodarczej na wielką skalę. To pewnie jest ciekawy temat, szkoda, że nic mi na ten temat nie wiadomo. Czy rzeczywiście jest prawdą, iż polscy imigranci zatrzymali się na poziomie pracy najemnej albo stosunkowo niewielkiego „biznesu” a niemieccy potrafili zbudować wielkie przedsiębiorstwa. Może to kwasti skali? ich było dużo więcej…może religii protestanckiej a nie katolickiej? Ciekaw jestem jak sobie poradzili emigranci z Bawarii 😉
    Odpowiedzi mogą być bardzo pożyteczne także dla współczesnej Polski.

    A wracając do tych kulturalnych rozróżnień to, nie kwestionując sensowności pamiętania o nich, chciałbym podzielić się pewnymi wątpliwościami. „Z batutą i humorem” Niesiołowskiego to „zaspokajanie ludycznych potrzeb” czy może już „kultura wysoka”?
    Andy Warhol to dla mnie kicz i śmieć. Jestem nienormalny?

    Autor bloga pisze bardzo celnie o kulturze, jako o „przestrzeni ćwiczenia nowych form zarządzania przestrzenią miejską”.

    Mam bardzo zdecydowane poglądy w tej dziedzinie.
    Frank Lloyd Wright to architektoniczy terrorysta i nie najlepszy budowniczy. Kompletność jego wizji mnie dusi. Zwiedziłem jego muzeum kilka razy, obfotografowałem wszystko, co zbudował w Chicago. Mam kilkanaście albumów. Artystyczna wizja ponad wszystko, nawet ponad podstawowe zasady budowania domów. Przeciekające i bardzo trudne w konserwacji elewacje i dachy, aby tylko wymienić podstawowe błędy.
    Wright według mnie tak „zarządził przestrzenią mieszkalną”, że niech go diabli. Materiały, kolory, faktury, światło, kierunki, osie przestrzenne, w pionie, w poziomie, w każą stronę. Wzory, motywy zdobnicze, wszystko. W jego wnętrzu ja się po prostu duszę. Nie ma tam miejsca ani na mnie ani na najdobniejszy papierek po cukierku.

    Dla mnie absolutnym ideałem „swobodnego oddychania”m jest Farnsworth House Miesa van der Rohe. Równie silna koncepcja ale ona mnie zaprasza do wprowadzania zmian. Nie tylko wewnątrz budynków ale też i na zewnątrz. Otoczenie budynków całkowicie mi odpowiada, także.

    Obaj architekci decydowali się na podejmowanie dużego ryzyka, np. lokacyjnego. Wright budował gdzieś nad wodospadem a Mies nad często wylewającą rzeką. I były oczywiście tego konsekwencje.
    Czy w Polsce mamy forsę aby poświęcić długowieczność i koszta utrzymania na rzecz „czystego piękna”?
    Ale dyskutować, jak do tego zachęca autor, oczywiście trzeba.

  19. @ zza kaluzy

    Rola bibliotek jest taka jaka jest. Moga nawet pelnic role sztabu przeciwpowodziowego, albo miejsca dla uprawiania milosci. Biblioteka bibliotece tez nie jest rowna – gdzie one s, komu sluza, etc..?
    Mialem na mysli to ze rozwiazanie problemu zaczyna sie od postawienia wlasciwej diagnozy. Przyczyn kryzysu czytelnictwa moze byc tysiac i rozwiazan moze byc tysiac.
    Duze pole popisu dla ludzi dobrej woli.
    Wspomnial pan ze sie tym interesuje. Moze kiedys zobaczymy jakis blog Pana produkcji na ten temat? W ogole was inzynierow nie widac w tych bloggerach i bloxach.
    ………
    free samples przez pomylke zalogowal sie jako audionerd.

  20. @ zza kaluzy
    w odpowiedzi na twoje pytanie:

    – biblioteka moze pelnic 100+ funkcji
    – kryzys czytelnictwa nie musi wynikac z braku bibliotek
    – budowanie bibliotek niekoniecznie zakonczy kryzys czytelnictwa
    – osobom ktore widze na wideo wypada angazowac sie w dlugofalowe, przemyslane, prestizowe dzialania

    pozdrawiam

  21. zza kaluzy: ” Czy rzeczywiście jest prawdą, iż polscy imigranci zatrzymali się na poziomie pracy najemnej albo stosunkowo niewielkiego ?biznesu? a niemieccy potrafili zbudować wielkie przedsiębiorstwa. Może to kwasti skali? ich było dużo więcej?może religii protestanckiej a nie katolickiej”

    A moze po prostu kwestia tego ze gdy w Londynie budowano pierwsze Metro, ulice w Warszawie byly w wiekszosci grutowymi drogami, otoczonymi rowami w ktorych plynely nieczystosci… „Kroniki” Boleslawa Prusa proponuje. Widac ciagle doganiamy swiat i nei mozeny dogonic

  22. free samples: „W ogole was inzynierow nie widac w tych bloggerach i bloxach”

    Zajeci sa PRAWDZIWYMI problemami a nie pzrelewaniem z pustego w prozne

  23. zza kaluzy: „Andy Warhol to dla mnie kicz i śmieć. Jestem nienormalny?”

    Nie wiem czy Pan jest normalny, czy nie… Ale…

    W Art Museum uniwersytetu Yale w New Haven, CT (bardzo dobre muzeum, zreszta) wisi na scianie szufla do usuwania sniegu. Taka zwyczajna szufla jaka moze Pan nabyc w WalMart. Pod nia napis, ze „jest to Dzileo Sztuki. I objasnienie: pzredmiot sztaje sie Dzielem Sztuki gdy zostanie mamaszczony przez Artyste aby stal sie Dzielem Sztuki. Ten przedmiot namascil artysta XXX” (nie pamietam nazwiska). Muzeum dalo za to ponoc 250 tysiecy dolcow.

    Oczywiscie, jest sporo szalbierstwa w nowoczesnej sztuce, ale jak Pan jest blisko Chicago to proponuje wycieczke do Art Institute, i do odwiedzenai Modern Art Annex, wybudowany i otwarty calkiem niedawno. Proponuje pzreznaczyc na to pol dnia.

Dodaj komentarz

Pola oznaczone gwiazdką * są wymagane.

*

 
css.php