Dla naszej reprezentacji sądnym dniem była sobota. Dla Europy dniem sądu będzie niedziela – w Grecji trwają wybory. Mimo wczorajszego zwycięstwa nad Rosjanami Grecy nie mają zbyt wielu powodów do zadowolenia. Czy wynik głosowania okaże się tym dla dalszej dynamiki wydarzeń, czym sto lat temu były strzały w Sarajewie?
Dobrego rozwiązania dla Grecji nie ma, bo jej problemy są symptomem błędnych założeń projektu integracji europejskiej. Wiara w technokratyczne zarządzanie oparte na racjonalności ekonomicznej sprawdzało się w czasie wzrostu gospodarczego. Brak silnych europejskich instytucji politycznych nie pozwalał jednak na interwencje w sprawy krajów, które działając w ramach logiki polityki narodowej łamały przyjęte reguły.
Trwająca próba od kilku lat próba dyscyplinowania Greków przypominała próby przerzucenia odpowiedzialności za swoje grzechy na najsłabszego ucznia w klasie. Co najgorsze, próby te nie przyniosły też żadnego efektu, a w kolejce do katastrofy czeka Hiszpania i niewykluczone, że Włochy. Już nie tylko Paul Krugman przekonuje, że lepszy jest rozwój i tworzenie miejsc pracy ze cenę inflacji, niż trzymanie się sztywno ustaleń dotyczących dyscypliny fiskalnej. Kiepska pociecha iść na dno ze świadomością, że umiera się z mniejszym długiem
Rozwiązaniem nie będzie wyrzucenie/wyjście Grecji ze strefy euro – Grecy są bardzo uzależnieni od importu, a przejście na drachmę związane być musi z dużą dewaluacją, a więc i podniesieniem kosztów importu. Tak, czy inaczej sytuacja nieciekawa, a nastroje raczej wskazujące na gotowość oddania władzy w ręce ugrupowań radykalnych. Przywódca lewicowej Syrizy, Alexis Tsipras przed wyborami pojeździł po Europie przekonując, że nie ma czarnego podniebienia ale też zapewniał, że nie da Grecji, jeśli wygra, wciskać euro-dyktatu. Zobaczymy.
W tym samym czasie we Francji trwa druga tura wyborów parlamentarnych, wszystko wskazuje na to, że socjaliści zdobędą pełnię władzy w kraju: kontrolują Senat, będą mieli większość w izbie niższej, kontrolują większość regionów, no i mają prezydenta. Co z tą władzą zrobią? Ciekawe były pierwsze kroki Fracois Hollanda po zwycięstwie. Kluczowym punktem ceremonii inwestytury było złożenie hołdu Julesowi Ferry, twórcy idei szkoły republikańskiej oraz Marii Skłodowskiej-Curie. W ceremoniach uczestniczyli francuscy nobliści. Kilka dni później nowy minister edukacji zniósł testy ewaluacyjne w szkołach, uznając że przynoszą więcej cierpień uczniom, niż korzyści pedagogicznych.
Lektura wcześniejszych analiz dotyczących szkoły we Francji (np. opracowanie La nouvelle ecole capitaliste) pokazuje, że Francja będzie miejscem ciekawej próby wyrwania systemu edukacji z logiki utowarowienia i urynkowienia (nie chodzi przy tym wcale o prywatyzację i komercjalizację, tylko o przekształcenie systemu szkolnego w przedsiębiorstwo postfordowskie zarządzane zgodnie z logiką efektywności, konkurencji i pomiaru). Próba o tyle ważna, że wizja systemu edukacyjnego i związanych z nim wartości zawsze była wyrazem wartości dominujących w społeczeństwie. Francuzi chyba doszli w końcu do wniosku, że szkoła to nie fabryka kapitału ludzkiego, mająca kierować się zasadą maksymalizacji zwrotu inwestycji, lecz instytucja mające kluczowe znaczenie dla indywiduacji uczniów i kształtowania ich podmiotowości.
Ciekawy jest też drugi trop, czyli decyzja o tym, żeby dla pewnych kategorii pracowników obniżyć wiek emerytalny do 60 lat. Odczytuję ten fakt jako zapowiedź intensywnych poszukiwań nowych odpowiedzi na wyzwania, jakie czekają gospodarkę i społeczeństwo w perspektywie 30 lat. Produktywność gospodarki w coraz większym stopniu będzie wynikiem inwestycji kapitałowych, a nie pracy. Jedynym docelowym rozwiązaniem jest wypracowanie „solidarności ludzi i maszyn”, czyli opodatkowanie w większym stopniu wartości dodatkowej wytwarzanej przez kapitał. Ciekawym rozwiązaniem, które coraz częściej pojawia się w dyskusjach jest powszechny dochód gwarantowany, zwany czasem także pensją obywatelską (pisałem o tym dwa lata temu w „Dzienniku”).
Na razie jednak piłka w grze, Grecy i Francuzi rozgrywają ważny mecz przy wyborczych urnach. Jego wyniki będą miały także znaczenie dla nas.
17 czerwca o godz. 16:34 71690
Grecja sama mocno by sobie pomogła, gdyby zrezygnowała chociaż na jakiś czas z absurdalnie obszernych importów zbrojeniowych (które pochodzą głównie z Francji i Niemiec, notabene).
17 czerwca o godz. 17:25 71691
1. Inflacja tak leczy bezrobocie, jak alkohol leczy kaca. Polityka Krugmana wywoła bezrobocie w całej Europie przez wiele lat, zamiast bezrobocia w Grecji przez rok-dwa. To ma być lepsze? Inflacja to nie wzrost tylko stagflacja i rosnące ukryte bezrobocie. Im więcej nadrukują pieniędzy tym bardziej wzrosną ceny surowców, maszyn i nieruchomości i produkcja będzie coraz bardziej nieopłacalna wszędzie. Dzięki temu bezrobocie wzrośnie, a Krugman z Bendykiem i Obamą będą jednym chórem organizować nagonkę na tzw. spekulantów, którzy /podnoszą ceny/. Kryzys by się już skończył, gdyby pozwolono bankom i państwom zbankrutować.
2. Argentyna albo Islandia wyszły z recesji 2 lata po bankructwie państwa, włącznie z zamknięciem banków w Argentynie. Dlaczego w Grecji miałoby być inaczej? Grecja już by z recesji wyszła, gdyby zbankrutowała 2 lata temu. Grecja importuje tylko dlatego, że jest dotowana. Gdyby dotacji nie było dochody spadłyby do wartości produkcji i zacząłby się normalny rozwój. Sztuczne podtrzymywanie konsumpcji blokuje uzdrowienie gospodarki.
3. Najlepszym rozwiązaniem dla Grecji byłoby zamknięcie banków i bankructwo bez wychodzenia ze strefy euro. Tego politycy nie chcą, bo musieliby obniżyć wydatki do poziomu podatków. Ale nie jest to niemożliwe.
4. Straszenie wojną to systematyczna demagogia. Niemcy mają zapłacić reparacje wojenne za Sarajewo 100 lat później albo II wojnę 70 lat później? Bo jak nie to /pacyfiści/ zrobią im wojnę? Niemcy straszeni przed wojną w ten sam sposób wybrali niejakiego Adolfa H. Teraz żadnego Adolfa chyba nie ma, ale obciążanie Niemców kosztem utrzymania całej Europy doprowadzi do radykalizacji nacjonalistycznej w Niemczech (Holandii, Austrii i Finlandii).
5. Powszechny dochód gwarantowany to emerytura dla każdego niezależnie od wieku.
6. Skąd prezydent Holland chce wziąć pieniądze na dodatkowe (i dotychczasowe) emerytury? Jeśli znikąd to będzie w sytuacji pozostałych państw południa.
7. Nie wydaje mi się, żeby wyborcy Greccy mieli wpływ na decyzje polityków.
17 czerwca o godz. 18:07 71694
„Powszechny dochod gwarantowany (pensja obywatelska)”- Uwaza Pan to za ciekawe? Skora cierpnie – najlepiej gwarantuja to komunistyczne kartki zywnosciowe. Ja wiem, wy zrobicie to lepiej. Nie powtorzycie bledow Lenina i Stalina.
Trzymam kciuki za Merkel.
17 czerwca o godz. 18:09 71695
Ja mam dla Grekow rade: niech sie wezma do pracy i zaczna placic podatki
17 czerwca o godz. 21:40 71705
@AL normalnie pięść sie zaciska z bezsilności nad twoim lopatologicznym myśleniem. Zawinił rząd podejmując szereg złych decyzji plus kradnąc ile sie da, a ty zapedzasz obywateli do roboty? Kim ty w ogóle jestes trolu internetowy? Posyp łeb popiołem i pogadaj z przeciętnym Grekiem o zwyklym życiu w Grecji ignorancie!
17 czerwca o godz. 22:10 71706
Pani Merkel zaczyna powolutku rozumieć, że obecnego kryzysu finansów w UE nie da się załatwić niby logicznymi narzędziami do równoważenia budżetu. Widać wyraźnie, że zamiast spodziewanych efektów po zaordynowanych lekach, pacjent grecki pogrąża się w jeszcze większej chorobie, a następni czekają w kolejce do izby przyjęć. Niemcy też tylko będą tak długo dobrzy, jak długo stać będzie resztę Europy na kupowanie ich produkcji (na dzisiaj 40%).
Obalanie demokratycznie wybranych rządów (Grecja, Włochy) przez rynki finansowe za przyzwoleniem pani kanclerz i byłego prezydenta Francji, było kiepskim pomysłem, bo teraz będzie się trzeba pogodzić z większymi stratami, a smród będzie trzeba długo wietrzyć.
Ratunkiem jest wykonanie kroku do przodu, czyli wspólny niezależny bank europejski i daleko idąca integracji polityczna, czyli to czego entuzjaści UE oczekują od dawna. Federalizacja? Czy to się może udać?
17 czerwca o godz. 22:56 71708
W.Z.K 17 czerwca o godz. 21:40
Nie wiem, jak z pracą, może Grecy tylko długo siedzą w pracy a mało pracują, ale z tymi podatkami to A.L. może mieć rację:
http://www.newyorker.com/talk/financial/2011/07/11/110711ta_talk_surowiecki
18 czerwca o godz. 7:48 71709
Redaktor pisze: „opodatkowanie w większym stopniu wartości dodatkowej wytwarzanej przez kapitał.”
To moim zdaniem mit powtarzany przez lewicowych ekonomistów zgoła nie lewicowe idee realizujący a który uwiódł lewicowych publicystów jak pan Bendyk czy Żakowski.
Opodatkować można tylko ludzi.
Firmy opodatkować nie można. Podatki za firmę płacą nabywcy towarów i usług jest to więc podatek który płacą wszyscy po równo. Progresywny podatek dochodowy jest jedynym narzędziem który może nierówności społeczne spłaszczać.
Jak się opodatkuje banki, zapłacą klienci, bez względu na dochody, proporcjonalnie do dochodów najwięcej najbiedniejsi.
Stacje benzynowe są opodatkowane akcyzą, to kto płaci? Stacje?
To czym się będzie różnił podatek bankowy od akcyzy?
Niczym moim zdaniem.
Jak w pewnym sensie „opodatkowaliśmy” hodowców drobiu uchwalając prawo zwiększające klatki i podnoszące w związku z tym koszty produkcji, ceny jajek podskoczyły i konsumenci zapłacili, znów proporcjonalnie do dochodów najbiedniejsi najwięcej.
Pieniądz jest tylko nośnikiem wartości sam w sobie wartości nie ma, nie można więc go opodatkować.
Najpierw państwa naprodukowały wirtualnych pieniędzy przez umożliwienie bankom wielokrotnego sprzedawania tego samego produktu pod postacią instrumentów pochodnych, Teraz nadrukowały tych pieniędzy żeby znalazły one pokrycie w realu jak się kryzys zaczął nazywając to dostarczaniem płynności, teraz te wirtualne pieniądze proponuje się opodatkować, rozumiem zapłacić potem nimi pensje nauczycielom, emerytom i inne zobowiązanie budżetowe. Z tego to tylko inflacja, od mieszania herbata nie staje się słodsza, a bogactwo nie z mieszania tylko z pracy się bierze.
Proszę się nie martwic Redaktorze, żeby nie wiem ile maszyny dóbr wyprodukowały to znajdą one nabywców jak ludzie będą pracowali, możliwości konsumpcyjne ludzi są nieograniczone można mieć sto par butów jak podobno Monika Olejnik, że o Imeldzie Marcos nie wspomnę:).
Ludzie są pazerni i to się nie zmieni w dającej się przewidzieć przyszłości.
Na szczęście, więc będą produkowali niepotrzebne rzeczy i niepotrzebne kupowali jak to się dzieje od czasu kiedy udało nam się zaspokoić podstawowe potrzeby.
Co do pensji obywatelskiej, jestem za, każdy powinien mieć zagwarantowane środki do przeżycia niezależnie od przyczyn z powodu których ich nie posiada.
Tylko zlikwidujmy w związku z tym państwowy system emerytalny, ZUS, KRUS, zasiłki dla bezrobotnych, urzędy zajmujące się opieka społeczną i wypłacajmy każdemu kto nie ma dochodów, emerytowi, renciście, bezrobotnemu minimum socjalne z podatków.
Tylko zaczną się dyskusje ile ono powinno wynosić, nie na jakie nas stać, ta kategoria u populistów nie występuje.
Kary za zatrudnianie na czarno musiałyby być drakońskie, żeby system nie był miejscem nadużyć i aparat represji kontrolujący przedsiębiorców musiałby się wzmocnić i w tym upatruję niebezpieczeństw, policyjnego państwa się boję, mam złe doświadczenia z okresu PRL ale warte jest to dyskusji.
Takie rozwiązanie z pensja obywatelską pozwoliłoby zmniejszyć opodatkowanie pracy i znieść jawną niesprawiedliwość, kiedy ci co całe życie dużo zarabiali na emeryturze dostają wysokie świadczenia od tych którzy aktualnie pracują obciążając podatkami również najbiedniejszych którzy na wysokie emerytury muszą w podatkach łożyć.
18 czerwca o godz. 7:58 71710
@W.Z.K.
Uczciwość to dobra rzecz, ale ostatecznie to państwa zadaniem jest zagwarantować (sobie), że podatki zostaną ściągnięte. Jak fiskus obywatelom na to pozwala (jak w Grecji), to niestety oni z tego skorzystają.
@Krzysztof Mazur:
1. Nie chodzi tu o krzywą Philipsa, o której chyba już każdy wie, że działa, dopóki nikt nie próbuje jej wykorzystać. Chodzi o to, że inflacja pozwala na zmniejszenie się długu publicznego (i nie tylko). Dopóki jest stabilna i nie zbyt wysoka, nie powinno być problemu. Nie licząc kwestii importów, ale jak już pisałem – gdyby Grecy przestali szastać pieniędzmi na rynkach zbrojeniowych, to by im znacznie pomogło. Nie rozumiem też, na jakiej podstawie twierdzi Pan, że bezrobocie w Grecji potrwa rok-dwa.
2. Bo Grecja ma inne problemy niż Argentyna czy Islandia i inną gospodarkę. Nie ma rozwiązań typu one-size-fits-all. Z drugiej strony, przynajmniej częściowy debt default w stylu Argentyny może rzeczywiście dobrze by Grecji zrobił. Ale tego chyba nikt nie chce, ani w polityce greckiej, ani w europejskiej.
3. Zamknięcie banków? To w jaki sposób ma potem ruszyć gospodarka, jeśli nie będzie mieć dostępu do kredytów?
5. Powszechny dochód gwarantowany to emerytura dla każdego niezależnie od wieku. Zachwycająco merytoryczny argument.
18 czerwca o godz. 8:41 71711
Zielony Grzyb: Grecy już wpadli na ten pomysł (żeby nie wydawać tyle na wojsko), ale Komisja Europejska w ramach negocjowania bailoutu już dwukrotnie explicite zabroniła Grekom oszczędzać na zbrojeniach. Te wydatki są nietykalne. Zgadnij dlaczego :/
18 czerwca o godz. 15:16 71716
Dziękuje za artykuł @zza kałuży ale nie mam w zwyczaju sugerować się danymi które pochodzą niewiadomo skąd. ?According to a remarkable presentation that a member of Greece?s central bank gave last fall?… (i cała reszta danych bez odnośników). Ja też tak potrafię tylko czy ludzie są zobligowani do tego by wierzyć mi na słowo. Moja Grecka znajoma politolog, której rodzina pracuje od pokoleń w administracji i edukacji, twierdzi – w dużym skrócie – że zawiniły struktury i niestabilny rząd który miał za bardzo laissez-faire podejście do własnej pracy i nie monitorował skuteczności systemu, co w efekcie przełożyło się na obecną kryzysową sytuację. Oczywiście wyjaśnienie wszystkich mechanizmów które pchnęły Grecję na skraj bankructwa to temat na pracę doktorską, nie czas i nie mejsce by się na to porywać. Ale nie należy spłycać tematu do ?lenistwa? (@AL) czy innych niewyrafinowanych spekulacji.
18 czerwca o godz. 16:11 71717
W.Z.K. „@AL normalnie pięść sie zaciska z bezsilności nad twoim lopatologicznym myśleniem. Zawinił rząd podejmując szereg złych decyzji plus kradnąc ile sie da, a ty zapedzasz obywateli do roboty? Kim ty w ogóle jestes trolu internetowy? Posyp łeb popiołem i pogadaj z przeciętnym Grekiem o zwyklym życiu w Grecji ignorancie!”
Gratuluje poziomu merytorycznego dyszkusji oraz kultury jezyka. Akurat na tym blogu ilosc bluzgow nie gwarntuje wzrostu wagi argumentacji, a jalby porzeciwnie
Ja tu mamm w pracy Greka. Loco USA. Ow Grek nadziwic sie nei moze ze obywatele USA pozwalaja aby byc tak wykorzystywani pzrez Rzad. Po dokladniejszej rozmowie wyszlo ze chodzi o podatki. Byl zszokowany ze podatki ma odciagniete z pensji od razu gdy sie pensje wyplaca. Wedlug greckiej mentalnosci, obywatel powinien panstwu placic tyle ile uwaza za sluszne. I tak wlasnie Grecy placa. Ponac polowa wymiany pieniedza odbywa sie „pod stolem”. Pomijajac fakt ze cos 60% Grekow parcuje dla administracji
18 czerwca o godz. 18:07 71723
(pardon Panie Bendyk)
Na szczęście @AL ‚g’ mnie obchodzi jak oceniasz mój wpis w którym to doszukałes się aż merytoryki; jeżeli takową znalazłeś to przepraszam była niezamierzona. Chodziło mi raczej o to by dać upust negatywnym emocjom, bo jesteś AL lichym cinkciarzem który wypisuje bzdury gdzie sie da. Nie wiem kto jeszcze czyta te twoje złote myśli, ale nie są warte poswięcenia im dwóch minut. A! Mam przyszywaną kuzynkę która wyszła za Greka który ma szwagra w USA który dziwnym zbiegiem okoliczności zna niejakiego AL. Mąż mojej kuzynki powiedział żeby nie przywiązywać większej wagi do tego co plecie jego Grecki wykolejony mentalnie szwagier który zna niejakiego AL.
18 czerwca o godz. 23:02 71731
W.Z.K. „ale nie są warte poswięcenia im dwóch minut”
To po co Pan poswieca?… Widocznie sa warte.
P.S> A moze Pan wlasnei Grek ze tak staje w ich obronie?