Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka Antymatrix - Blog Edwina Bendyka

5.10.2012
piątek

Londyn, New Directions from China

5 października 2012, piątek,

Dawno nie byłem w Londynie, choć to pewno jeden z bardziej popularnych w tej chwili celów podróżowania dla Polaków. Miasto dzielnie sobie radzi z inwazją znad Wisły skutecznie absorbując energię młodej emigracji. Choć puszki po żywcu w dłoniach ulicznych żulików wyglądają dość dziwnie.

Głównym celem wyjazdu była konferencja „Human Face of Big Data”, o czym oddzielnie. W wolnym czasie skorzystałem z okazji, żeby nadrobić zaległości kulturalne. Zacząłem tradycyjnie, od Tate Britain, gdzie trwa wielka wystawa sztuki Pre-Rafaelitów (Pre-Raphaelites. Victorian Avant-garde). Szczęśliwie dobrze opisane dzieła pozwalają lepiej wniknąć w ten niezwykły projekt, kiedy artyści postanowili zmierzyć się z szybko zmieniającym za sprawą rewolucji przemysłowej światem i dopasować do tej zmiany środki wyrazu. Bardziej jednak, niż analiza krytyczna interesowało mnie po prostu zobaczenie oryginałów „Ofelii” Jona Everetta Millais i innych magicznych płócien znanych z albumowych reprodukcji. Na dodatek, już zupełnie gratis można sobie w Tate pooglądać Turnera, więc przyjemność podwójna.

Londyn jednak metropolia, więc kusi kolejnymi atrakcjami. Tate Modern zachęca do obejrzenia wystawy Edvarda Muncha (Edvard Munch: The Modern Eye). „Krzyku” nie było, sprzedał się w maju za blisko 120 mln dolarów, nie zabrakło jednak innych płócien, a także fotografii i szkiców. Wszystko tak zaaranżowanie, by wgryźć się w samego Muncha i poczuć, jak narastało w nim przeczucie zbliżającej się katastrofy.

Największą frajdę sprawiła mi jednak wystawa „Art for Change: New Directions from China” w Hayward Gallery w Southbank Centre. Co prawda bez Ai Weiwei, ale z pracami innych współczesnych chińskich artystów. Ci, podobnie jak Pre-Rafaelici sto lat temu muszą zmierzyć się z własną rewolucją przemysłową. Wystawę otwiera projekt MadeIn Company „Revolution Castings”. Artyści zapraszają widzów, by przynosili kamienie, jakimi rzucano w siły policyjne podczas demonstracji – wprawione na miejscu w betonowe bloczki stają się obiektami sztuki i jednocześnie ulegają pacyfikacji.

Dużo świeżych pomysłów i główne pytanie: na ile chińska sztuka współczesna jest oryginalna, a na ile wyrazem kulturowej autokolonizacji przez artystów, których większość nabierała biegłości w artystycznym rzemiośle pod wpływem inspiracji z Zachodu? Na ile dla widza zachodniego wystawy taka, jak w Londynie to tylko wyraz egzotyki, a na ile ekspresja bardziej uniwersalnego komunikatu?

Odpowiedzi szukam czytając bardzo dobry katalog z wystawy i rozmowę-rzekę z Ai Weiwei „Ai Weiwei Speaks” przeprowadzoną przez Hansa Ulricha Obrista. Cóż po takiej dawce wrażeń pozostałe funty zostawiłem w pubach, testując klimat lokali i smak true real ale. Też się nie zawiodłem. Urok Londynu polega na tym, że choć jest wielką metropolią, przypomina jednak federację małych miasteczek, z pubami integrującymi lokalne społeczności, gdzie wpada się na pintę piwa, czyta gazetę albo gada z barmanem lub innymi gośćmi.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 6

Dodaj komentarz »
  1. No, dobra, pre-rafaelitow mozna sobie darowac, ale to czego darowac w Tate Britain NIE WOLNO to Turnery. Nic, zadna najlepsza reprodukcja w albumie nie przygotowuje na spotkanie z Turnerem na zywo. Mozna stac godzine przed plotnem zastanawiajac sie gleboko jak mozna namalowac tylko powietrze i swiatlu i nie sposob dociec. Turner to jest to! Pre-rafaelici sie nie umywaja!
    Mam nadzieje, ze nie przegapil Pan Turnera w Tate.
    A gdyby szukal Pan naprawde uroczego pubu w mojej dzielnicy zachodniego Londynu- rodzinnego, spokojnego, z ladnym wewnetrznym ogrodkiem i dobra kuchnia, to polecam Rose and Crown, dosc blisko stacji South Ealing, w najstarszej czesci tej dzielnicy. Tricxhe schowany od ulicy. Piec minut na piechote od stacji.

  2. @Kot Mordechaj: dzięki za namiar na pub, sprawdzę następnym razem. Turnera, jak pisałem, zaliczyłem. Głupio byłoby zmarnować taką okazję. A Pre-Rafaelici też są cool 🙂

  3. Krzyk (litografia) jest obecnie wystawiany w Edynburgu. Chodzilo panu zapewne o tzw. „real ale” . Pozdrawiam

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Aaaa, skoro zaliczony, to OK, moge spac spokojnie.

  6. A ten moj lokalny pub Rose and Crown, to jest tez ulubiony przez Pania Kierowniczke z blogu Polityki Co jest grane. Zawsze tam ladujemy jak wpada do Londynu. Nawet razem ( i z Psem Bobikiem) spedzilismy tam sylwestra! Urocze miejsce. Staruszkowie graja jazz. Nasz wlasny Bona Vista Social Club of West London. Nawet ma zdjecia z tego pubu na swym blogu.

  7. @Blazej Dzięki, oczywiście real ale. Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Pola oznaczone gwiazdką * są wymagane.

*

 
css.php