Omawiałem niedawno tekst Roberta Gordona o tym, że kończy się epoka wzrostu gospodarczego w Stanach Zjednoczonych. Gordon podał wiele argumentów za swoją hipotezą. Jeden z kluczowych – brak przełomowych innowacji. Wątek ten podejmuje Clayton Christensen w „New York Times”.Christensen, jeden z najważniejszych badaczy innowacyjności proponuje następującą typologię innowacji. Pierwsza kategoria, to empowering innovations, czyli taki, które przekształcają osiągnięcie technologiczne w całkowicie nowy obszar gospodarowania. Przykładem takiej innowacji był, Ford T, który stworzył masowy przemysł samochodowy. Wraz z nim powstały miliony nowych miejsc pracy, nowe zawody, et.
Kolejna grupa, to innowacje podtrzymujące (sustaining innovations). Polegają one na systematycznym rozwijaniu istniejącego już sektora gospodarowania. Przykładem innowacji podtrzymującej może być Toyota Prius, coś nowego jednak nie zmienia radykalnie logiki działania przemysłu samochodowego. Raczej służy jego odnowieniu.
W końcu innowacje efektywnościowe (efficiency innovations), powodujące że znane procedury wykonuje się efektywniej. O ile empowering innovations kreują nowe miejsca pracy, to innowacje efektywnościowe przeciwnie, przyczyniają się do redukcji zatrudnienia.
Zdaniem Christensena brakuje obecnie pierwszej kategorii innowacji. Winę za tę sytuację ponosi błędna rutyna mierzenia efektywności inwestycji kapitałowych, niedostatki systemu edukacyjnego i błędna polityka fiskalna. W sumie jednak taka sytuacja odpowiada za długotrwałość obecnego kryzysu.
The 1990 recovery took 15 months, not the typical six, to reach the prerecession peaks of economic performance. After the 2001 recession, it took 39 months to get out of the valley. And now our machine has been grinding for 60 months, trying to hit its prerecession levels ? and it’s not clear whether, when or how we’re going to get there. The economic machine is out of balance and losing its horsepower. But why?
The answer is that efficiency innovations are liberating capital, and in the United States this capital is being reinvested into still more efficiency innovations. In contrast, America is generating many fewer empowering innovations than in the past. We need to reset the balance between empowering and efficiency innovations.
Póki co, w Polsce takich problemów nie mamy. Ostatnia empowering innovation rodem z naszej ziemi, to lampa naftowa.
5 listopada o godz. 7:22 78833
A TopGaN? A technologia pozyskiwania grafenu?
5 listopada o godz. 7:53 78837
@Renata D. To są technologie, a raczej nawet wynalazki, nie innowacje. Innowacją jest technologia – wynalazek wprowadzone do praktyki społecznej i gospodarczej. Henry Ford nie wymyślił samochodu, wymyślił jak zrobić przemysł samochodowy i to właśnie była empowering innovation.
5 listopada o godz. 9:14 78849
Pisalem juz chyba o tym – co sadzi Pan Gospodarz o rewolucji gazu z lupkow w Stanach? Czy nie da to poteznego kopa gospodarce?
5 listopada o godz. 11:46 78901
Panie „wtret”. Rewolucja wydobywania gazu z łupków, da pewnie „potężnego kopa” Ameryce. Ale nie tam gdzie pan się spodziewa. Biorąc pod uwagę spustoszenia ekologiczne, jakie ta „rewolucyjna” technologia niesie, muszą oni, (Amerykanie), już teraz, zaopatrzyć się w miękkie poduszki, profilaktycznie wkładane z tyłu, w jeansy.
5 listopada o godz. 13:52 78949
@rybka-1, tez tak sadze, jedno drugiemu nie przeczy.
5 listopada o godz. 14:56 78964
„Pierwsza kategoria, to empowering innovations, czyli taki, które przekształcają osiągnięcie technologiczne w całkowicie nowy obszar gospodarowania”
Pan Gordon zwyczajnie pier…..li. Niech Gospodarz zastanowi sie nad taka rzecza jak „cloud computing”. Czy to przypadkiem tego i owego nie zmieni/lo JAKOSCIOWO? Czy wlasnie nei stworzylo „nowego obszaru gospodarowania”?
Proponuje krytycznie czytac „slynnych profesorow amerykanskich”. Jest wsrod nich statystycznie tyle samo hucpistow i durni co w reszcie spoleczenstwa. A moze i wiecej
5 listopada o godz. 18:39 79033
rybka_1: „Biorąc pod uwagę spustoszenia ekologiczne, jakie ta ?rewolucyjna? technologia niesie, muszą oni, (Amerykanie), już teraz, zaopatrzyć się w miękkie poduszki, profilaktycznie wkładane z tyłu, w jeansy.”
Slusznie rybko, piszesz. Jako osobnik ulokowany w USA (i poniekad profesjonalnie zainteresowany) sledze z zainteresowaniem aspekty ekologiczne wydobywania gazu lupkowego. Oczywiscie, tani gaz da gospodarce amerykanskiej silnego „kopa” do przodu. Ale krowy rodzace znieksztalcone cielaki, kury z dwoma lebkami czy woda z kranu ktora mozna podpalic zapalka i pieknie plonie – to nie anegdoty czy oszolomstwo „zielonych” To fakty, ktorymi zajela sie specjalna komisja Kongresu.
Na szczescie, USA ma olbrzymie, niezamieszkale tereny. Ile tego jest, mozna sie przekonac jadac samochodem pzrez kontynent. Co wykonalem dwa razy – z Nowego Jorku do Seattle w stanie Washington i z powrotem. Jest mnostwo miejsc gdzie mozna skladowac odpady nuklearne i zanieczyszczac co sie chce, pocieszajac sie mysla ze to nie my bedziemy mieli klopot a dopiero nasze wnuki.
Ale z pzrerazeniem patzre na hurra-optymizm w sprawie gazu lupkowego w Polsce. W Polsce NIE ma wielkich niezamieszkaluch terenow. W Polsce przewracaja sie domy, bo pod domami prowadzono rabunkowe wydobycie wegla. Teraz sie beda walic bo naruszy sie strukture skal wydobywalac gaz, a chemikalia beda swobodnie mieszaly sie z zasobami wod podziemnych, i bedziemy taka mieszanke pili. Niestety, w odroznieniu od Ameryki to nie bedzie problem naszych wnukow. To bedzie nasz problem, dzisiaj
5 listopada o godz. 18:48 79035
Tak na marginesie… Przypomnialo mi sie. Rozwazania na temat tego ze gaz naturalny jest „czystym” paliwem, czystszym niz wegiel. Poki co, nie calkiem pewne
Climate Change1 that, over a 20-year period, the use of natural gas extracted from ‚gas shales’, porous rocks that hold the gas in minute pockets throughout the rock, could be worse for the climate than coal. Their study also estimates methane releases from conventional gas production and transportation over a 20-year period, which are less than from gas shales, but could also be significant. However, gas shales are expected to represent the bulk of US production of natural gas in the future.
http://www.nature.com/news/2011/110415/full/news.2011.242.html
Chodzi o to ze okolo 10% gazu ulatnia sie podczas wydobycia i transportu, ulatuje do atmosfery i tam pozostaje, czyniac szkody wieksze niz dwutlenek wegla. Cytowany wyzej artykul omawia kontrowersje wokol tego tematu, ale jak sie popatzry na problem szerzej, to z grubsza sa dwie postawy: naukowcow ktorzy twierdza ze gaz w atmosferze jest niebezpieczny, oraz druga, sektora finansowo – inzynieryjnego (a zwlaszcza finansoweg) ktory oskarza naukowcow o „junk science”. Coz, jak nie wiadomo o co chodzi, to pzrewaznie chodzi o kase
5 listopada o godz. 20:19 79063
wtret 5 listopada o godz. 9:14
„Pisalem juz chyba o tym ? co sadzi Pan Gospodarz o rewolucji gazu z lupkow w Stanach? Czy nie da to poteznego kopa gospodarce?”
Z jednej strony już daje. Czyli to nie przyszłość tylko „staje się” na naszych oczach. Proszę popatrzeć na bezrobocie w Północnej Dakocie.
Z drugiej strony są stany, gdzie mnożą się zakazy i rzuca się kłody pod nogi tej technologii. Te stany z pewnością nie dostaną żadnego „kopa”. Teksas będzie miał kopa a w tym samym czasie Kalifornia zbankrutuje. Może Illinois ją wyprzedzi na drodze na ekologiczno-ekonomiczny śmietnik historii. Oba stany uchwalaja jedno za drugim ograniczenia w wykorzystaniu technologii frackingu.
Na całe szczęście dla mieszkańców Illinois i Kaliforni w Polsce gospodarka ekologiczna kwitnie i jak już wszystko im w ty Hameryce pierdyknie piknie to zawsze zostanie im opcja zapakowania tobołków i wyjazdu za ekologicznym chlebem do Polski.
Doradzam umiarkowanie w każdej sprawie. Oczywiście, że przyrodę trzeba chronić, ale bez nadmiernej skromności – człowiek to też część przyrody i powinien mieć przynajmniej takie same prawa do życia jak sówki, muszki i listki. Ja nie zaprzeczam efektom działalności człowieka, ale wskazuję, że skala efektów tzw. naturalnej przyrody jest całkowicie porównywalna ze szkodliwymi efektami działalności ludzkiej.
5 listopada o godz. 21:04 79077
Renata D. 5 listopada o godz. 7:22
„A TopGaN? A technologia pozyskiwania grafenu?”
Nie chcę być złośliwy, ale ciśnie mi się na usta: „A technika uprawy serników?”
Tak, jak wiem, serniki się albo wypieka w piekarniku albo zamraża w lodówce. Ale Renata D. nie wie, że grafenu się nie „pozyskuje” jak słomę z pola, trzcinę znad jeziora czy kauczuk z drzew. W skrócie: TopGaN „Ga” i „N” to symbole pierwiastków. Nie znam pierwiastka „Top”.
Bez złośliwości – problemem jest oderwanie nauki od społeczeństwa. Zarówno naukowcy nie lubią popularyzacji bo to strata czasu jak i społeczeństwo nie lubi uczyć się trudnych rzeczy bo są one trudne i wymagają wysiłu do zrozumienia. Rezutatem są sformułowania jak „Polacy wynaleźli grafen oraz niebieski laser” czy „pozyskiwanie grafenu”.
5 listopada o godz. 21:26 79079
1/ Klasyfikacja Christensena jest ciekawa, chociaż w praktyce wiele wynalazków ciężko byłoby zakwalifikować tylko do jednej kategorii. Wydaje mi się, że bardzo dużo z nich będzie jak cząstki elementarne, które są złożone z kwarków. Zgodziłbym się z trzema kategoriami Christensena gdby były one imionami trzech kwarków składających się na każdy wynalazek a nie nazwami samych cząsteczek. I wtedy dany wynalazek byłby np. w 70% „przełomowy”, w 15% „podtrzymujący” i w 15% „wydajnościowy”. Wątpię w wynalazki 100% „czyste” w sensie bycia złozonymi tylko z jednego „kwarku”.
2/ Czyżby Christensen analizował zastój w wynalazczości danego rodzaju traktując USA jak system adiabatyczny? Wydaj mi się, że nie zauważa on ogromnego odpływu kapitału związanego z usprawnieniami w sferze „wydajnościowej” a wcale nie związanymi z żadnymi wynalazkami. Mam tu na myśli przenoszenie produkcji i usług do tzw. „tanich krajów”. W USA i w Europie Zachodniej otwarcie Azji (przede wszystkim Chin/Tajwanu, Malezji, Filipin, potem Indii a teraz także Wietnamu i innych krajów) było jak otwarcie zaworu obnizającego w dramatyczny sposób „cisnienie na innowacje” w całej gospodarce. Po co inwestować jakiś kapitał w nowe rzeczy i sposoby produkcji kiedy taki sam albo i wyższy RONA i ROCE możemy uzyskać zastępując drogich Amerykanów tanimi Chińczykami czy Hindusami?
Przykłady można by mnożyć, choćby spowolnienie – w stosunku do przpowiedni – szybkości automatyzacji w tym robotyzacji. Chińczycy stali się – byc może tylko na kilkadziesiąt lat, ale to są „nasze lata” – substytutem robotów.
6 listopada o godz. 11:11 79272
Szanowny Panie Redaktorze,
do lampy naftowej bym dodał system 3-fazowy prądu przemiennego (w odróżnieniu od lampy używany do dziś), którego głównym twórcą był niajaki Michał Doliwo-Dobrowolski, wieloletni dyrektor techniczny AEG. Warto dodać, że oponentem systemu prądu zmiennego był niejaki Edison, utrwalony w potocznej świadomości jako „ojciec elektryczności”. Przez wynalazki MDD (a było ich więcej np. silnik klatkowy) Edison wypadł całkowicie z branży, którą ponoć stworzył 🙂
Więc nie tylko Ignacy Łukasiewicz, ale fakt że to było dawno 🙂
6 listopada o godz. 12:15 79289
Rico1966 6 listopada o godz. 11:11
A jaka polska szkoła tego Doliwo-Dobrowoskiego tak genialnie wykształciła? Z jakiego powodu jego wynalazek ma być „polski”? Woli pan polegać na genach czy na poziomie cywilizacji danego kraju w tym jakości edukacji?
Idąc pańskim tropem to nowoczesny helikopter też jest dziełem Polaka, Igora Sikorskiego. Akurat tyle samo miał wspólnego z Polską co Doliwo-Dobrowolski.
6 listopada o godz. 14:33 79316
Kwestia też jest taka że teraz wynalazki i innowacje bardzo szybko się rozpowszechniają. Kiedyś trzeba było długo oszczędzać żeby kupić sobie samochód, początkowo przez długi okres czasu był on dostępny tylko dla bogatszych, trzeba było pracować wiele lat na taki wynalazek. Z internetem albo komputerem jest już inazej, rozpowszechnienie zajęło bardzo krótko czasu, i możliwe że każdy następny wielki przełom zostanie wprowadzony znacznie szybciej do powszechnego obiegu. Mozna czasem odnieść wrażenie że nastąpił koniec postępu, bo stać nas na to żeby w bardzo krótkim okresie czasu nacieszyć się każdym nowym wynalazkiem.
6 listopada o godz. 20:41 79438
Gdyby cytowany autor pisał w roku 1933, to by oskarżył o kryzys Henryego Forda, który wprowadził innowację, która doprowadziła do masowego bezrobocia wśród wytwórców środków transportu, mianowicie milionów hodowców koni. Była to zatem /innowacja efektywnościowa/.
Ten podział jest oczywiście kompletnym nonsensem. Każda innowacja ma sens tylko wówczas, gdy podnosi efektywność, co może zmniejszyć zatrudnienie (jeśli efektywność rośnie szybciej niż popyt na usługi danej branży, jak się to stało za sprawą Forda), ale też wytwarza zatrudnienie w INNYCH branżach, które mogą korzystać z tańszych i lepszych usług ( w tym wypadku transportu).
Postęp techniczny nie wytwarza kryzysu (chociaż może mieć pośredni wpływ na politykę monetarną, która kryzys wytworzy, ale to inny temat), ani nie jest samoistnym źródłem rozwoju (potrzebny jest jeszcze kapitał, czyli oszczędności).
6 listopada o godz. 21:25 79448
Wzrost efektywności nie prowadzi do automatycznego /uwalniania kapitału/. Kapitał to nie para wodna, ani nie fundusz, który się sam powiększa. Wzrost efektywności prowadzi do spadku cen i wzbogacenia się ludzi, a co oni zrobią z dodatkowymi zasobami, to ich wybór. Mogą zwiększyć konsumpcję, mogą przekazać te zasoby na inwestycje, czyli wytworzyć kapitał, mogą też zwiększyć salda gotówkowe, czyli gromadzić pieniądze. Żadna z tych sytuacji nie prowadzi do kryzysu ani bezrobocia. Kryzys powstanie dopiero wówczas, gdy spadek cen zostanie powstrzymany przez państwo (lub system bankowy) polityką monetarną polegającą na drukowaniu pieniędzy i /obniżania stóp procentowych/. Zazwyczaj uzasadnia się to błędną teorią o szkodliwości spadku cen i zaletach ich stabilności lub stabilnej inflacji. Jest to teoria wspólna dla monetarystów (Friedman) i podkonsumcjonistów (Keynes). Gdyby państwo nie pobudzało gospodarki dodrukiem pieniędzy w latach 20tych, 60tych, 90tych i 2000ych, nie byłoby kryzysów w latach 30tych, 70tych, 97-2001 i obecnie. Ceny by powoli spadały, nie byłoby boomu kredytowego ani budowlanego ani giełdowego i nie byłoby następnie załamania gospodarczego wywołanego sztucznym boomem. Rozwój byłby stabilny.
Teoria o narastających kryzysach spowodowanych zmianą postępu technicznego nie wyjaśnia wielkiego kryzysu, który trwał 17 lat (1929-45) i kryzysu lat 70tych, który też był wieloletni.
19 listopada o godz. 1:14 84798
„Ostatnia empowering innovation rodem z naszej ziemi, to lampa naftowa” – nie zgodzę się. To właśnie takie proste, wręcz prostackie, pojmowanie innowacji. Ostatnią znaczącą innowacją, która wyszła z Polski i zmieniła świat to było trzech ludzi: Banach, Ulam i Łukasiewicz (logik).
Pierwszy wykreował dział matematyki, na którym jadą obecnie praktycznie wszystkie metody numeryczne stosowane w gospodarce. Drugi, swoimi modelami matematycznymi znacząco przyczynił się do sukcesu Projektu Manhattan. Trzeci, stworzył swój wkład m.in. we wszystkie obecnie stosowane języki programowania vide RPN (Reverse Polish Notation).
Stale powtarzamy ten sam schemat: łopaciarz jest cenniejszy od mózgowca, bo pierwszy wykopał dziesięć metrów rowu, a drugi tylko siedział, pił kawę i coś pisał na kartce. I potem się dziwimy, że w POIG największymi innowacjami jest produkcja zielonego makaronu.
19 listopada o godz. 6:39 84885
@StaryZgred2012: dzięki za cenną uwagę, tyle tylko że to przykłady odkryć, a nie innowacji. Innowacje oparte na tych odkryciach zrobił kto inny. Podobnie najlepszy nawet wynalazek nie jest jeszcze innowacją. Niestety, stale w Polsce powtarzamy ten sam błąd.