To znaczy dobrze było dla nas, w Polsce – najlepszy czas rozwoju gospodarczego mamy już za sobą. Ponieważ stajemy się jednym z najszybciej starzejących społeczeństw na świecie, błyskawicznie będą w Polsce ubywać zasoby pracy. Ubytku tego nie zastąpią wystarczająco szybko inne czynniki produktywności, jak kapitał ludzki (czyli poziom wykształcenia), ani tym bardziej innowacje (bo tu jesteśmy na końcu peletonu krajów OECD – to już dane z innego raportu). W rezultacie Chińczycy w perspektywie nadchodzących dekad będą żyli lepiej niż Polacy, mierząc PKB na głowę. Tak wynika z raportu OECD „Looking to 2060: A Global Vision of Long-Term Growth”.
Świat się przy okazji zmieni, bo choć średni wzrost PKB szacowany jest na 3% rocznie, to jednak głównymi lokomotywami rozwoju będą kraje rozwijające się. Chiny rozepchną się tak, że już w 2030 r. ich gospodarka kreować będzie 28 % światowego PKB, potem dopalacz włączą Indie i w 2060 r. udział Chin się nie zmieni, Indii wzrośnie do 18%. Kosztem oczywiście USA, Unii Europejskiej i Japonii. Poniżej ilustracja zmiany struktury PKB na świecie (źródło: OECD (2012), „Looking to 2060: A Global Vision of Long-Term Growth”, OECD Economics Department Policy Notes, No. 15 November 2012).
O ile prognozy dotyczące dynamiki wzrostu Chin obarczone są wieloma znakami zapytania, o tyle wizja słabnącego rozwoju Polski (zagregowany wzrost PKB w okresie 2011-2060 OECD prognozuje na poziomie 1,6%. Jeden z niższych w grupie OECD i najniższy dla kraju o niskim poziomie rozwoju),niestety oparta jest na mocnych przesłankach strukturalnych. Przespaliśmy czas prosperity. Warto byłoby wyciąć OECD kawał i spowodować, żeby prognoza się nie spełniła. Oczywiście na plus dla nas, bo gorzej to zawsze może być. Tylko z kim? Ze specjalistami od śladów trotylu, czy ekspertami od ciepłej wody w kranie? Jak to mówi ludowe przysłowie, jakbyś się nie obrócił, pewna część ciała zawsze z tyłu.
9 listopada o godz. 12:55 80547
O przyszłości wiadomo tylko jedno: Że nie wiadomo jaka będzie. A już na pewno nie taka jak się wydawało.
9 listopada o godz. 13:21 80554
No tak, Tusk z Bonim chcą dobrze i by zrobili z Polski w końcu tą Drugą Japonię. Tylko Kaczor z Krasem hamują ciągle bo nie chcą sukcesu Polski przecież…. A wystarczyłoby zmienić postawy na pro-innowacyjne i zmobilizować ukryte w kulturze rezerwy kapitału społecznego i już bylibyśmy najbardziej rozwiniętą gospodarką OECD! To przecież taka proste, ale są ludzie dla których nienawiść jest ważniejsza od dobrobytu kraju. Niestety….
9 listopada o godz. 15:25 80599
Ta /prognoza/ jest błędna dla roku 2011. PKB UE jest większy od USA i dużo większy od Chin, zarówno wg siły nabywczej, jak i kursów walut.
9 listopada o godz. 16:26 80615
tak źle nie będzie,, sprowadzimy dzieci z afryki, albo kupimy je od chińczyków i w ten sposób odmłdzimy Polske . na własne dzieci nas nie stać
9 listopada o godz. 16:29 80617
Nie dziwi mnie taka prognoza obserwując poziom naszego życia społecznego, politycznego, naukowego na tle innych bliższych i dalszych narodów. Czyżbyśmy naprawdę należeli do narodów, które same nie potrafią się rządzić o co wieczne oskarżają nas nasi wrogowie?
9 listopada o godz. 17:26 80636
hmm… jesli mierzyc „bogactwo” nadprodukcja nibyproduktow [nibyzywnosc, itp.] oraz wprostproporcjonalnie rosnaca gora smieci to faktycznie jest sie czym martwic :PP religia wzrostu jednak trzyma sie mocno…
9 listopada o godz. 17:30 80638
@Krzysztof Mazur: raport nie wyodrębnia UE, tylko strefę euro (też się pomyliłem) stąd mniejszy udział
9 listopada o godz. 19:26 80667
W zakresie szklanej kuli odnośnie Polski ja wierzę w oficjalną prognozę ZUS:
http://www.zus.pl/bip/prognozy_fus/prognoza_do_2060_MGIPS.pdf
w szczególności rysunek na str. 28.
Są tam 3 warianty, które w każdym przypadku pokazują drastyczne pogorszenie sytuacji ZUS po roku 2015, z apogeum kryzysu w okolicach roku 2028. Niezależnie który wariant jest najbardziej prawdopodobny, jestem przekonany, że obecny system emerytalny nie przeżyje kilkunastu lat z rokrocznym deficytem 80-100 mld zł, gdy obecnie ledwo zipie przy deficycie 50 mld. To oznacza drastyczną reformę emerytur albo bankructwo państwa (co na jedno wychodzi). Tak czy owak ludzie będą znacznie dłużej pracować, więcej oszczędzać i rozwój gospodarki będzie powyżej obecnych prognoz.
Z tej prognozy OECD interesujące są tabele liczby ludności i wielkości siły roboczej. Które raczej nie korelują z prognozami PKB. Apogeum zatrudnienia będą w latach:
Rosja 2012
Polska 2017
Chiny 2020
Eurozona 2024
Brazylia 2036
Indie 2057
USA 2060
Wg tabeli Latour efficiency dzisiejszy Turek jest rzekomo bardziej wydajny od dzisiejszego Szwajcara, Francuza i Anglika. To raczej nonsens, który chyba pokazuje dziwaczny sposób porównania PKB, jakiś dziwny parytet. Stąd też i końcowe wartości dla krajów typu Chiny, Turcja, Indonezja są przeszacowane. Nie zauważyłem, że jest na wykresie Eurozona, a nie UE, ale podtrzymuję, że dane są błędne.
Prognoza bilansu płatniczego dla USA pokazuje rosnący deficyt handlowy do roku 2030. To chyba pokazuje, że wtedy może być apogeum kryzysu finansowego i jakaś poważniejsza zmiana na zachodzie, co się może nałożyć na nasz kryzys emerytalny. Po roku 2030 wszystkie trendy mogą ulec zmianie. Im dalej po roku 2030 tym bardziej rozwój na wschodzie będzie zwalniał. Jestem pesymistą do roku 2030 odnośnie zachodu i optymistą dalej.
9 listopada o godz. 19:48 80676
„Tylko z kim? Ze specjalistami od śladów trotylu, czy ekspertami od ciepłej wody w kranie? Jak to mówi ludowe przysłowie, jakbyś się nie obrócił, pewna część ciała zawsze z tyłu.”
Ależ skąd! Z chemikami wolącymi pisać bajki dla dzieci o królewnie Śnieżce w przyszły piątek zamiast robić COKOLWIEK KONKRETNEGO I MIERZALNEGO.
Takie to proste.
10 listopada o godz. 10:29 80972
W kraju posiadającym 13% bezrobotnych głównym problemem ma być brak siły roboczej, zaiste straszna wizja przyszłości…
10 listopada o godz. 13:16 81040
Mamy problem a więc trzeba do niego podejść zgodnie z metodyka rozwiazywania problemów :
– zdefiniować problem
– określić jego przyczyny
– określić i wdrożyć skuteczne działania korygujące.
Przede wszystkim należy określić czemu ( komu ) ma służyć gospodarka ?
Czy temu, aby „państwo rosło w siłę a ludzie żyli dostatniej” czy też aby ” bogaci robili się coraz bogatsi i było ich coraz mniej a biedni coraz biedniejsi i było ich coraz więcej i pracowali coraz więcej za relatywnie coraz mniejsze pieniądze. A tych małowydajnych, tych co to nie mają już sił ani zdrowia pracować bo je w pracy stracili – na śmietnik !
A tak właśnie dzieje się dzisiaj i po co te pieprzenie bez sensu – to tylko strata czasu bo chodzi tylko o to, jak najskutechniej wydymać szarego człowieka, który z podmiotu stał się przedmiotem gospodarki równoważnym z materiałem i narzędziem, jego wydumane potrzeby są tylko czynnikiem niepotrzebnie podnoszącym koszty. A gdy za dużo mu sie zachciewa, to są inni, biedniejsi, którzy bedą zasuwać wydajniej , za mniejsze wynagrodzenie i nie będą stawiać bezczelnych wymagań.
Taki świat chcecie budować ?
Ja już 3/4 życia mam za sobą – żal mi tylko moich dzieci i wnuków.
10 listopada o godz. 15:04 81076
2060 rok? Serio? I poważni ludzie decydują się na takie prognozy? Spójrzmy w przeszłość. Czy w roku 1962 ktokolwiek wyobrażał sobie, że Chiny będą tak rozwiniętym krajem, jakim są dziś? Czy ktokolwiek myślał o tym, że Korea Południowa będzie gigantem przemysłu, a Japonia będzie borykała się z problemami takimi, jak stagnacja gospodarcza? Nie mówiąc już o naszej części świata. Tak więc potraktujmy to opracowanie jak ciekawostkę, na nic więcej nie zasługuje.
10 listopada o godz. 18:15 81150
” W rezultacie Chińczycy w perspektywie nadchodzących dekad będą żyli lepiej niż Polacy, mierząc PKB na głowę. ”
Tja, tylko, że jedno z drugim ma coraz mniej wspólnego. I prognoza jest nie tylko niepewna wewnątrz własnej metodologii, ale należy się spodziewać, że metodologia będzie w tym okresie coraz mniej adekwatna.
Miła zabawa, tylko bezpłodna.
10 listopada o godz. 21:10 81215
Te prognozy sa tak trafne jak przewidywanie pogody. Chiny wbrew temu co sie uwaza bez doglebnego rozumienia tego co tam na prawde sie dzieje stwarzaja pozory na ktore nabiera sie wiekszosc nieznajacych sprawy osob. Ten kraj jest klasycznym przypadkiem chorej gospodarki. Sami partyjniacy nie wierza w trwalosc rozwoju gospodarczego dlatego wywoza gdzie tylko mozliwe nakradziony kapital by sie urzadzic na reszte zycia w Ameryce lub w Europie. Dlaczego to robia? Bo wiedza ze zarowno Europy jak i Ameryki nigdy nie dogonia w sensie poziomu dobrobytu. Liczenie dobrobytu na podstawie wskaznikow ekonomicznych jest czysta manipulacja cyframi ktora ma pokazac nieswiadomemu czytelnikowi ze jest tak jak autor sobie wyobraza. Tymczasem poziom cywilizacji nie zmienia sie przez jedno czy dwa pokolenia. Zeby 1.5 miliarda ludzi osiagnelo standart zyciowy na poziomie Europy czy Ameryki Polnocnej prosze sobie wyobrazic ile trzeba pobudowac autostrad, wogole calej infrastruktury. Zreszta oni dotad nie osiagneli takiego stanu w dwoch najwazniejszych miastach takich jak Szanghaj czy Pekin. Mowienie o tym ze to mialyby osiagnac cale Chiny jest czyms zakrawajacym na kpine. I to w systemie totalitarnym gdzie sekretarze partii a nie prawa ekonomiczne dyktuja gdzie i jak finansowac rozwoj. 70 lat planowania w ZSRR niczego nam nie pokazalo? Przyjdzie taki moment gdy zachod zacznie wyciagac kapital z Chin i wtedy skonczy sie sen o potedze.
11 listopada o godz. 9:44 81497
Dzięki za komentarze. Mary Midgley, brytyjska filozofka już kiedyś stwierdziła, że największym problemem współczesnego człowieka jest „pscyhology of denial”. Większość komentarzy to potwierdza. Prognozy, takie jak OECD nie przewidują przyszłości, tylko mają charakter policy making paper – pokazują, jaka będzie dynamika czasowa oddziaływania różnych czynników. Dla Polski nie jest ważne, czy Chiny osiągną taką pozycję, jak w tej prognozie, czy zrobią to Indie, lub nie wiadomo kto jeszcze. Ważne, to niezależnie od tego będziemy mieli problemy – wypłacamy ostatnią ratę z dywidendy demograficznej. Koreńczycy też, tylko że dostrzegli to o wiele wcześniej i inwestują w taki czynniki produktywności, jak innowacyjność – w tym roku wydadzą na R+D 5%PKB. Możemy traktować przyszłość metafizycznie i oddać zarządzanie nią Panu Bogu, ten jednak pomaga zazwyczaj tym, którzy kupią los.
11 listopada o godz. 9:48 81500
A co się pan dziwisz, oni nie mają religjii chrześcijańskiej (czytaj – ciemnogrodu), postawili na rozwój nauki, a nie nauczanie zabobonnej religii i mają wspaniałe efekty ekonomiczne. My nigdy nie wyjdziemy z za babonów, a tym samym z biedy.
11 listopada o godz. 11:47 81559
Z wszystkich komentarzy najbardziej podoba mi się opinia @moroux tym bardziej, że z racji swojego wieku nie muszę o tym dowiadywać się z książek – tak było kolego @moroux.
Wkurzają mnie te wszystkie opinie typu „kto kogo prześcignie”, które świadczą o ślepocie autorów.
Pan Edwin ma rację, bez nakładów na innowacyjność daleko nie zajedziemy, choć brak tu refleksji nad czynnikami, które wywołują taką potrzebę. Nie chcę się wymądrzać, ale historycznie rzecz biorąc, to nie w Polsce wymyślono np. maszynę parową, telefon, a o poważniejszych odkryciach naukowych nie wspomnę. Czy jest na pewno tak, że sprężyną są pieniądze przeznaczane na naukę, albo jest nią jakiś inny czynnik sprawczy?
Jeśli w kraju likwiduje się stopniowo przemysł, a większość obywateli jest raczej uboga (tu istniej bezpośrednia korelacja: skoro nie ma nabywcy, to przemysł raczej tu miejsca nie zagrzeje), to najzwyczajniej w świecie nikomu innowacje nie są potrzebne i zwiększanie nakładów na naukę będzie bezskuteczne (wszystko pójdzie w produkcję zbędnych magistrów).
13 listopada o godz. 13:59 82688
@Śleper Równiez w Korei historycznie rzecz biorąc nie dokonano tak przełomowych odkryć. Zwiększanie nakładów na badania to tylko część interwencji państwa w procesy rynkowe celem lepszego usytuowania swojej gospodarki w międzynarodowym podziale pracy. Samo w sobie to nie wystarcza. Jednak jesli nawet tego skromengo ruchu nie mozna wykonać to znaczy, że w ogóle nie ma woli do takiej interwencji. Taka jest chyba sytuacja w Polsce.