Nie wiadomo, czy Polska stanie się kiedykolwiek drugim Katarem lub Norwegią. Wiele jednak wskazuje, że do końca dekady USA staną się największym producentem ropy naftowej, a potem nawet jej eksporterem netto. Tak wynika z najnowszego IEA World Energy Outlook 2012 Międzynarodowej Agencji Energii (link do polskiego streszczenia).
Szykuje się więc, a raczej już trwa rewolucja o dalekosiężnych skutkach gospodarczych i geopolitycznych. Amerykanie konsekwentnie od lat, niezależnie od tego, kto zasiadał w Białym Domu, realizowali politykę zmniejszania uzależnienia od importu surowców energetycznych. Z pomocą przyszedł im szybki rozwój technologii wydobycia niekonwencjonalnych zasobów gazu (gaz łupkowy) i ropy naftowej (ropa zaciśnięta – light tight oil). W efekcie energetyczna mapa świata się zmienia, a USA w perspektywie 2035 mogą osiągnąć niemal pełną samowystarczalność energetyczną – jako jedyny kraj wysokorozwinięty. Cała reszta konkurencji: kraje UE, Japonia, Korea Południowa, Chiny i Indie będą coraz bardziej od importu surowców uzależnione. Już w tej chwili Amerykanie płacą za gaz wielokrotnie mniej, niż Europejczycy.
Pojawiają się pierwsze analizy polityczne rysującej się rzeczywistości. Istotnemu osłabieniu ulegnie filar powojennej polityki międzynarodowej USA: układ z Arabią Saudyjską zawarty jeszcze przez Roosevelta podczas powrotu z konferencji w Jałcie. W zamian za dostęp do ropy Amerykanie mieli zagwarantować wsparcie dla Domu Saudów. Sojusz z Arabią Saudyjską okazywał się niezwykle użyteczny, zarówno w sensie militarnym, jak i gospodarczym – stabilizacja cen ropy naftowej na niskim poziomie w latach 80. pomogła wykończyć Związek Sowiecki.
Teraz jednak zmniejszony głód na ropę z importu zmniejszy przyzwolenie amerykańskiej opinii publicznej na zaangażowanie zbrojne i polityczne w dziwnych miejscach świata, gdzie są surowce i egzotyczne reżimy. Miejscami tymi zaczną coraz bardziej jednak interesować się Chiny i Indie, inwestujące coraz więcej w rozbudowę floty wojennej. Ciekawe, jak w tym kontekście wyglądać będzie kwestie izraelska za dekadę: czy malejący priorytet Bliskiego Wschodu nie spowoduje też zmniejszenie zaangażowania USA we wsparcie Izraela? A to przecież kolejny filar powojennej polityki USA.
Amerykanie korzystają z nowego impulsu energetycznego do odbudowy swojej gospodarki, która już zaczyna kręcić się z coraz większym wigorem zasilana tanim gazem. Równolegle z tym procesem będzie z kolei maleć znaczenie Rosji – niejako powtórka z historii i ostatnich lat ZSRR. Spadek wpływów z eksportu surowców szybko może doprowadzić do upadku reżimu Putina (wielu komentatorów już dostrzega początek tego procesu i dekompozycję struktur władzy w Rosji).
Przyszłość, przynajmniej z punktu widzenia USA mogłaby wyglądać różowo. Tyle tylko, że znane są również już w tej chwili potencjalne koszty energetycznej rewolucji. IEA w swym raporcie zwraca uwagę, że świat coraz bardziej oddala się od możliwości stabilizacji wzrostu temperatury atmosfery o 2 st. Celsjusza w stosunku do okresu przedprzemysłowego. Nowe zasoby gazu i ropy oznaczają wzrost emisji dwutlenku węgla (choć rachunek jest złożony, bo w USA przejście na gaz łupkowy oznacza zmniejszenie spalania węgla, ten jednak idzie na eksport – USA mają nawet sprzedawać 100 mln ton węgla rocznie). Jednocześnie też maleją bodźce ekonomiczne dla rozwoju nowych, niskoemisyjnych technologii wytwarzania energii. Potrzebna byłaby interwencja polityczna – przynajmniej, jak sugeruje IEA zmniejszenie subwencji rządowych dla paliw kopalnych, które globalnie osiągnęły w ub.r. blisko 600 mld dolarów, sześciokrotnie więcej niż subwencje dla OZE (odnawialnych źródeł energii).
Jeśli nic się nie zmieni, to nie można wykluczyć, że zmierzamy do świata, w którym temperatura wzrośnie średnio o 5 stopni. Jeśli politycy podejdą w miarę poważnie do zobowiązań, jakie poskładali w sprawie ochrony klimatu do połowy 2012 r., to jest szansa na zatrzymanie się przy 3,6 stopnia. A mogłoby być tak fajnie.
18 listopada o godz. 16:02 84678
Ciekawe co na to Orlov który twierdził, że gaz łupkowy jest zbyt drogi – a boom w jego wydobyciu jest zwykłą bańką spekulacyjną.
19 listopada o godz. 6:19 84882
Siegnowszy pamiecia wstecz moge zauwazyc, iz USA zawsze byly w stanie zapewnic sobie energetyczna samowystarczalnoec. Z roznych wzgeldow latwiej bylo korzystac z cudzych zasobow, swoje traktuajac jako rezerwy startegiczne. Nic w zyciu nie jest jednak absolutnie i raz na zawsze ustalone wiec zmienila sie koncepcja a rachunek zyskow i strat wskazuje na oplacalnosc eksploatacji tego, co sie ma. Czesto warunki zewnetrzne wymuszaja zmieniaja optyke ekonomiczna. Moze byc i tak, ze kraje posiadajace zloza wegla z owym weglem sie przeprosza, nie by go spalac, lecz przetwarzac na rozne potrzebne produkty, w tym cala game paliw plynnych. Dosyc dobrym przypadkiem do analizy jest w tym wzgledzie poludniowafrykanski koncern SASOL.
Pisze Pan, iz zmiany moga zachwiac Rosja i ekipa Putina. Moze, ale jest w tym stwierdzeniu pewna niekonsekwencja ( a moze takie „polskie chciejstwo”, ktore w kazdej sytuacji ma na uwadze Rosje). Zaraz obok wspomina Pan, iz w sytuacji energetycznej niealeznosci, USA bede jedynym krajem wysoko rozwinietym. Wiec chyba klienteli nie zabraknie. Szczegolnie w Europie, ktora dosyc skutecznie walczy z resztkami rodzimego przemyslu wydobywczego.
Pozdrawiam
19 listopada o godz. 6:35 84884
@vandermerve: nie piszę, że Rosjanom zabraknie klientów, tylko zwiększona podaż surowców, w gazie to już widać, powoduje spadek cen. I to jest dla Rosjan problem, poza tym zaznaczam w tekście o analizach politycznych pojawiających się już po raporcie IEA – powstały w USA, Wielkiej Brytanii i Francji.
19 listopada o godz. 8:10 84921
Tania ropa to przekleństwo a nie błogoslawienstwo dla USA, gdyż kraj ten, mając tanią energię, nie będzie zainteresowany w jej oszczędzaniu, a więc w USA będą dalej przeważać, jak dziś, przestarzałe, energochłonne rozwiązania, gdy tymczasem Chiny i Europa przestawią się na nowoczesne, energooszczędne technologie, co spowoduje jeszcze wieksze zacofanie USA…
19 listopada o godz. 14:14 85028
Więcej takich raportów! Tutaj, gdzie mieszkam, na południu stanu NY, przed publikacją galon benzyny kosztowal $4.19, po raporcie spadł do $3.59. W sumie, zachodnia półkula jest praktychnie już samowystarczalna. Brazylia energetycznie ma się coraz lepiej, Wenezuela, wybrzydzając na US musi gdzieś to sprzedać – a ma tego sporo. Meksyk też. I jeden wielki gracz: Kanada. Tam są olbrzymie złoża, w większoście jeszcze nie udokuntowane. I co kanadyjczycy mają z tym zrobić? Biegun podgrzewać? Przecież Kanada to 10% populacji US. Z tym ociepleniem to proszę ostrożnie. Wszystkie „udokumentowane” prognozy jakoś padły (proponuję zajrzeć do archiwów z przed 20 lat – w tej chwili już powinniśmy się smażyć – antarktyka się kurczy ale za to antarktydy przybywa – i w ogóle zimno jak diabli). W lokalnej prasie już są tytuły – oddać arabskie strefy wpływów Chińczykom, niech się oni teraz zabawiają w policjanta. Za te pieniądze – przeznaczone no rozwój domowych złóż (wliczając Kanadę) pełna niezależność będzie w pięć lat. Może to hurra-optimizm, ale coś w tym jest.
19 listopada o godz. 15:42 85054
Spośród rozmaitych krajów na świecie które wydobywają w liczących się ilościach ropę, tylko dwa mają konstytucję w pełni demokratyczną – USA i Norwegia. Generalnie kategoria krajów które żyją z wydobycia surowców to tzw. kraje rentierskie. Tradycyjnie mówi się tak o krajach które eksportują surowce (anie używają je np. we własnym przemyśle). Jednak przecież procesy produkcji w USA są i tak coraz rzadsze ( produkcje delegowano głównie do Azji). Konsekwencje takiego stanu rzeczy mogą być dalekosiężne także dla polityki wewnętrznej USA.
Wiadomo że kto ma pieniądze ten ma władzę, a prawda ta wydaje być się w wypadku USA prawdziwsza 😉 niż gdziekolwiek na świecie.
Wydaje się możliwe że demokracja jako taka ulegnie naporowi biznesu. Biznesu który będzie stać nie tylko na sfinansowanie sfabrykowanych wyborów, ale i wojen. Biznesu który sfinansuje dobrobyt ale za cenę wyłączności na stanowienie prawa.
O sytuację reżimu Saudów jestem dziwnie spokojny – wszyscy co bogacze gdzieś muszą jeździć na wakacje, a podobnie jak muzułmanów przyciąga możliwość picia alkoholu poza kontrolą kiedy wypoczywają, tak bogatych amerykanów ciągnie do luksusu Dubaju gdzie nie muszą udawać że sa takimi samymi obywatelami jak ci wszyscy kelnerzy…
19 listopada o godz. 18:10 85097
ja nie widze zadnej obnizki cen gazu i paliw, jest calkiem odwrotnie, ceny sa rzeczywiscie 2 razy wieksze niz przed wyborem Obamy 4 lata temu, jesli 4 lata temu do ogrzania domu placilem $200 przez zime tak dzis $80-100/mc
podobnie paliwo, ktore na czas wyborow spadlo cudownie do ponizej $4 za galon dzis znow wiecej kosztuje niz $5.50;
zreszta zarzut Romneya ze Obama nie wspiera wydobycia surowcow energetycznych na Alasce znalazl potwierdzenie w reportazach dziennikarzy i raportach czasopism, jak w podawanych wydatkach na poszukiwanie i wydobycie So Energy;
tak samo z zywnoscia, wowczas kupowala zona galon mleka za mniej niz $2 tyle ile za paliwo dzis juz prawie $5, zreszta mowila mi, ze jak to po amerykansku, podwyzki na codzien nie sa gwaltowne tylko opakowania mniejsze…
tak wiec raporty jakie pan przytacza nie sa wiarygodne, szczegolnie gdy wg zapowiedzi tego prezydenta beda lozone wiekie sumy pieniedzy w biopaliwa, czy biokomponenty z jakich juz nawet Europa w promowaniu zamilkla, podobnie tzw alternatywne zrodla energii…. wszystkie te dziwnosci nie maja uzasadnienia ekonomicznego za to polityczne, co jak juz dawno temu pokazal Patzek w swoich badaniach nad biokomponentami, niestety ekonomiczne rachunki czyli zwykla matematyka nie jest mocna strona tej administracji, takze i wiedza oglona szwankuje, w swojej biografii Obama przytacza cytat z Lorda Jima znakomitego amerykanskiego pisarza Conrada…. a mowil o nim kiedys jego kolega z Harvardu gdzie krotko nauczal, ze po prostu nadal kolorytu bieli wykladowcow, dlatego zaliczyl przygode z ta uczelnia, co nie zmienia faktu ze O ma zdolnosc latwego wyslawiania sie i uwodzenia slowem.
dziwie sie, ze pan tez dal sie uwiesc propagandzie, zwiekszonej emisji CO2 przez czlowieka co ma miec straszny wplyw na klimat ziemi, nie potrafia sobie poradzic ze zwyklym huraganem a chca zmieniac klimat, zapewne pan wie, ze o temeraturze na zieni decyduje wiele innych czynnikow w tym chocby ilosc pary wodnej w powietrzu, co jest zwiazane ze zmianami osi nachylenia ziemi i srednicy jej orbity wokol slonca a to jest zjawiskiem normalnym nastepujacym cyklicznie… wiecej pokory wobec natury
21 listopada o godz. 19:26 85912
No, patrzcie.. Obama milosnik lokalnych wiercen i energetycznej neizaleznosci… To taki sam oxymoron jak Jossip Wissarionowicz Stalin – milosnik dzieci.
Zreszta – ZADEN a amerykanskich prezydentow nei kiwal palcem w bucie w tej sprawie, a tylko niektorzy nie kreowali aktywnych pzreszkod.
Zamiast czytac raporty IAE i podobnych lewackich organizacji, proponuje lekture „Wladcy Pierscieni”. Blizsza prawdy i rzeczywisctosci
JA nie poztrebuje zadnych raportow. Wystarczy mi wizyta na stacji benzynowej i raporty firmy do ktorej place rachunki za gaz i elektrycznosc. Trzymam w komputerze dane za ostatnie 10 lat. Jak tu ktos pisal powyzej, miesiecznie place wiecej niz 10 lat temu za sezon